Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 23:48, 05 Lut 2008 Temat postu: |
|
A ja myślę, że Teague nie chce przeciągać Jacka na żadną stronę, bo zbyt go kocha, żeby nie pozwolić mu samemu wybrać strony. Nie temperuje synalka, tylko raczej trybunał . Natomiast zgadzam się z tym, że wie, co mu chodzi po głowie - w końcu jego dzieciak i pewnie sporo prawdy jest w tym, że zna go (Jacka) lepiej niż on sam siebie. Ja zupełnie odwrotnie interpretuję Teague'a. To raczej Jack go atakuje - "What? You've seen it all, done it all. You survived. That's the trick, innit? To survive?" - co to w ogóle jest - moim zdaniem bachor prosi się o lanie - ale tatko jest dla niego bardzo wyrozumiały - spokojnie mu tłumaczy, przy czym nie jest to w żadnym wypadku narzucanie woli - nie zrobiłby tego, bo by mu się synuś jeszcze zamknął w sobie i co by było...? A on w niego wierzy... Zauważcie, że Jack boi się go zupełnie bezpodstawnie. Ma taką manierę (Jack) "tato - czy dobrze wiem?", przy czym nie zauważa, że wie źle i że uchodzi mu to na sucho - bo go rodzic po prostu kocha. Nooo - tak to widzę .
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Scarlett
Korsarz
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 15:50, 06 Lut 2008 Temat postu: |
|
Uśmiałam się przy czytaniu twojego posta... poprostu płacze ze śmiechu :lol bosko to ujęłaś No tak, biedny maluśki Jackie mógłby się zamknąć w sobie... hahaha sorry, ale poprostu nie moge się powstrzymać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 19:34, 06 Lut 2008 Temat postu: |
|
To bardzo fajnie . Lubię rozśmieszać ludzi .
A tak poważnie - moja wersja to jedna z wielu możliwości - można tu wymyślić milion rzeczy.
Ja sobie akurat tak wymóżdżyłam - może dlatego, że po prostu kocham Keitha i chciałam zrobić tak, żeby wyszło, że capt. Teague jest sprytny. Bo normalnie sam szpryt - manipuluje całym Trybunałem - włącznie z Jackiem - po to, żeby obrnić synalka i ustawić wszystko tak - żeby jego plan wypalił - bez względu na to, czy on sam uważa jego (Jacka) dążenia za sensowne czy nie.
Łiiiiiiiii Keith Richards rocks!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scarlett
Korsarz
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 19:36, 06 Lut 2008 Temat postu: |
|
Może masz racje, a tekst który on powiedział:
- Barbossa ma racje - to był tylko takim podpuszczeniem Jacka do czytania
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 19:43, 06 Lut 2008 Temat postu: |
|
No włacha - tym bardziej, że ten wers raczej pośrednio dotyczy tego akurat o co konkretnie pytał Barbossa . On właśnie pokazuje coś Jackowi - jest mocno stronniczy . Ładny mi strażnik kodeksu - krętacz jeden . Like father, like son...
Ostatnio zmieniony przez Eddie dnia Śro 19:45, 06 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 20:57, 06 Lut 2008 Temat postu: |
|
Po kimś te geny Jack musiał odziedziczyć Teague wzbudza respekt, jest ostry i szorstki, nie miał oporów, by zabić pirata, który skrytykował kodeks. Jack pod tym względem to jego przeciwieństwo, nic dziwnego, że się go boi. Teague go kocha, pomaga mu, ale nie okazuje żadnych uczuć. Tak wychowywany, nic dziwnego, że Jack nie jest normalny Z matką był chyba bardziej związany, choć pewnie przy takim mężu nie miała za dużo do powiedzenia...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 21:34, 06 Lut 2008 Temat postu: |
|
W wielu punktach się zgadzam. Teague jest ostry i szorstki, bo po prostu taki jest i zawsze taki był - taki typ nawet jeśli bardzo kocha - to nie za bardzo umie to pokazać. Myśle, że właśnie dlatego były tu problemy kiedy Jack był dzieckiem - on jest bardzo ekspresyjny i wrażliwy i pewnie jak był mały też taki był. Tak więc zawsze odrzucał ojca - bo uważał, że ten go nie rozumie i jest wobec niego niesprawiedliwy - z czym Teague zupełnie nie umiał sobie poradzić. Właśnie dlatego mi się zdaje, że w tej rodzinie brakowało kobity. No ale się tu dramat zrobił... . Trochę to smutna historia. Teraz (czyli jak jest AWE) gdy los sprawia, że znów się spotykają (bo oczywiście odkąd Jack wyfrunął z domu, to nie sądzę, żeby się więcej aż do tego momentu widzieli) - ojciec stara się mu to wszystko wynagrodzić - dlatego tak bardzo staje po jego stronie. Jack się raczej nie orientuje - jak pada kwestia "It's not just about living forever..." - odbiera wszystko tak jakby ojciec znów mu prawił morały. Ale ja sądzę, że nie prawi - już dorósł (Teague) - co mu będzie gadał o słusznościach jak to już jest zupełnie dorosły człowiek i sprowadzanie go na jakąkolwiek drogę nie ma najmniejszego sensu - już jest na to po prostu za późno - nic już się tu nie wskóra. No nieważne - w każdym razie Jack tego nie ogarnia swoim mózgiem. Ale później też dojrzewa - i mówi "tatoooo ułaaaaułaaa (płacze - bo to beksa), kocham cię" . Znaczy się, nie mówi - to jest tak w domyśle - na końcu jak Beckett już jest pokonany i wszyscy się cieszą - to już jest pokazane, że między nimi tez jest zgoda. Oczywiście nadal mogą się nie spotykać - grunt, że zrozumieli jeden drugiego i doszli do miejsca, w którym zapanowała ogólna miłość, pokój i braterstwo bla bla bla... teraz się zrobił kicz - normalnie łzy wzruszenia polecą...
Oczywiście wszystko przerysowuję - tak naprawdę jest też do ojca bardzo podobny - strasznie silny, twardy, nieugięty - i też trzyma na wodzy emocje - chociaż jest bardzo ekspresyjny - ale to się nie wyklucza .
Kurna - ale teoria .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ania
Kuk
Dołączył: 12 Gru 2007
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z krańca Świata Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 21:42, 06 Lut 2008 Temat postu: |
|
Nie dziwię się, że Scarlett czytając Twoje posty zaśmiewa się do łez, bo ja z niektórych tekstów też polewam
Do rozmowy się nie wtrącam bo nic wartościowego do wniesienia nie przychodzi mi do głowy. Ale czytam, czytam... wszystkie posty
I uwielbiam obu: i synalka i tatulka
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 22:06, 06 Lut 2008 Temat postu: |
|
A tam, pitolisz głupoty, moja droga! Każdy może wnieść coś wartościowego jakąkolwiek refleksją - wszystko - każde przemyślenie - może zainspirować innych. Pisz cokolwiek jak tylko Ci wpada do głowy - nie daj wyprzedzać się innym!!! Ja tam piszę nawet głupie poglądy - zawsze przecież można się wycofać . Oczywiście nie uważam, że tylko takie podejście jest jedynie słuszne - wszak nie każdy lubi robić z siebie błazna (jak ja ). Tylko taka refleksja, z mojej strony - Aniu. W żadnym wypadku się nie wymądrzam, ani też nie zmuszam nikogo do niczego na siłę - rozumiem jeśli ktoś woli sobie czytać . To też tak naprawdę jest bardzo dobre, bo nadaje sens pisarstwu tych, którzy tu piszą .
Łiiiiiii też kocham obu - są przeuroczy .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ania
Kuk
Dołączył: 12 Gru 2007
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z krańca Świata Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 22:31, 06 Lut 2008 Temat postu: |
|
To w takim bądź razie, jak tylko coś mi wpadnie do głowy i będę miała pewność, że się nie zbłaźnię to wszystko wyklikam w stosownym dziale
A już mi wpadło, tzn wpadło wcześniej, ale teraz mi się przypomniało, tylko nie wiem czy nie była już o tym mowa Bo zastanawiałam się czy niechęć Jack'a do uczestnictwa w zgromadzeniu wynikała częściowo z faktu, iż może tam napotkać swego ojczulka?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scarlett
Korsarz
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 22:33, 06 Lut 2008 Temat postu: |
|
Mi się wydaje, że po trochu z tego, a po trochu z tego, że tam panuje demokracja, a Jack wydaje mi się troche samolubem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scarlett
Korsarz
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 20:33, 06 Lut 2008 PRZENIESIONY Czw 2:57, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
Eddie napisał: | Łaaaa!!!!!! Też nie chcę, żeby uśmiercali Willa!!!!!! Bo kto będzie przystojny?
|
Jak to kto Eddie?! JACK!!!!!!!!!!!!!
Eddie napisał: | Rolę przystojnego w PotC gra jednak zdecydowanie Will . Jack niewątpliwie ma w sobie to coś - ale poza tym, że pozuje na Casanovę nic z tego nie wynika , Scarlett
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scarlett
Korsarz
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 21:56, 06 Lut 2008 PRZENIESIONY Czw 3:00, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
A po co od razu ma coś wynikać? Jack jest cudowny, męski, silny, zwinny, boski ... cudowny i wiele innych zalet jeszcze można wymienić.
A Will... no może i jest fajny i taki waleczny o każdą dame serca... ale ludzie ileż można ratować baby! Same niech sobie radzą! A tym barrdziej takie jak Swonnica! I po za tym jest za bardzo gogusiowaty!
To tak moim skromnym zdaniem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karottka
Zejman
Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 1239
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Lublin Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 22:28, 06 Lut 2008 PRZENIESIONY Czw 3:01, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
Zgadzam sie ze Scarlett w całej rozciągłości.
Jeśli Elizabeth chce pokazać, że jest niezła w piractwie, ma okazję xD Chociaż czasami baby (jak to baby xD) mogą zrobić coś głupiego, z czego potrzebują na prawdę pomocy ze strony faceta xD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scarlett
Korsarz
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 22:32, 06 Lut 2008 PRZENIESIONY Czw 3:04, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
No, ale zauważ Karottko, że Swonnica non stop czekała aż jakiś facio wyciągnie ją z opresji, co przyznam bardzo mnie wnerwiało
A 4 część ma być i koniec
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 23:04, 06 Lut 2008 PRZENIESIONY Czw 3:05, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
Zasadniczo nie ma wynikać. Jedyne co tu ma wyniknąć to dyskusja - bo to forum dyskusyjne . Nie mam zamiaru nikogo do niczego przekonywać - moim celem jest tu nabijanie postów - dziś muszę mieć 200 .
To prawda, Scarlett, że jest cudowny. Niemniej - jego męskością proponowałabym się nie zachwycać - czasem zachowuje się jak baba; nadto - silny też za bardzo nie jest - mięczak i słabeusz - nie umie się huśtać na linach ani dobrze posługiwać szpadą, w ogóle jak się tylko da unika rozlewu krwi, bo pewnie by zemdlał - generalnie - zbyt sprawny fizycznie nie jest, a co za tym idzie - nie wykazuje cechy, którą można by nazwać zwinnością. Boski... hmm... nie unośmy się . Chociaż... nie, masz rację - wszak sama również go czczę . Cudowny - już było. Wiele innych jego zalet może równie dobrze nie istnieć.
A Will... Will ma zasadniczo tylko jedną damę serca - w przeciwieństwie do łajdaka Jacka. I to bardzo chwalebne, że potrafi o nią zawalczyć - bo Jack na przykład przy nim wymięka, chociaż też ma słabość do Swonnicy (). Baby można i trzeba ratować w nieskończoność... Cóż - Jack również popełnia ten karygodny błąd bezinteresownie rzucając się Swonnicy () na ratunek i zapominając nawet o komanderowaniu (... nie wiem jak to się mówi... ?) Interceptora. A Swonnica () nie jest ani lepsza ani gorsza niż każda inna baba i w równym stopniu zasługuje na wszystko na co my wszystkie wspaniałe i cudowne damy zasługujemy. Gogusiowaty nie jest - jeśli chodzi o stroje - to po prostu porafi się ubrać stosownie do okazji i ma tę wyższość nad Jackiem, że przynajmniej raz na jakiś czas zmienia odzienie. Natomiast - jeżeli miałaś na myśli - sposób bycia to uważam, że nie jest to prawdą i że w tym względzie Jack bije go na głowę, ponieważ czasami ociera się wręcz o pedalstwo.
A z Karottką się nie zgadzam w tej rozciągłości, że zgadza się ze Scarlettą .
Skończyłam.
Dziewczyny, tylko pamiętajcie, że na forum nie należy odpowiadać na bezsensowne nabijanie postów, bo modreacja może się zdenerwować i strzelić z bana. Więc jeśli nie chcecie dostać bury, to szczerze radzę zignorować tę zaczepkę. W sensie - cały powyższy post.
PS. Swonnica na nic nie czeka - sama działa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scarlett
Korsarz
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 23:12, 06 Lut 2008 PRZENIESIONY Czw 3:06, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
JESUS, JA NIE MOGE TEGO OD TAK ODPUśCIć CI EDDIE, CHOćBY KONSEKWENCJą BYł BAN!!!!!!!!!!
No więc tak: Jack umnie walczyć i umie się huśtać na linach! On się odnajduje w każdej sytuacji! I to jest boskie, nie ważne w jaki sposób to wykonuje, ale jaki jest tego efekt!! I jest bardzo sprawny fizycznie, bo inaczej nie byłby piratem! To jest podstawowy kontargument! Co do jego łajdactwa: to to jest w nim właśnie piękne! Jeśli trwałby przy jednej babie to najchętniej bym jej oczy wydrapała, a tak to lubie tą Scarlett, Giselle i nawet Anamarie, która z pewnością również z nim była! Jak chcesz chętnie wypisze ci 280 jego zalet, które razem z koleżanką wypisałyśmy, ale obawiam się, że GTS się temu wyraźnie sprzeciwi.
Co do Willa, no sory, ale on jest po prostu jakiś wynaturzony. Za dobry i za kochający jak na tamte czasy. Owszem lubie go, ale najwyraźniej nie jak ty Eddie.
A i Jack ratował Swonnice tylko po to, żeby pokonać Barbosse i tu nie dopuszczam jakichkolwiek sprzeciwów!
To tyle, wybaczcie wszyscy za ten haniebny off-top
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 4:17, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
Ale afera Mam niejasne wrażenie, że znów nazbyt dosłownie potraktowano osobliwe poczucie humoru Eddie
Eddie napisał: | Łaaaa!!!!!! Też nie chcę, żeby uśmiercali Willa!!!!!! Bo kto będzie przystojny? |
No przecież słowem tu nie ma mowy o tym, że Jack jest mniej fajny niż Will Panicz William to po prostu taka piękna mężczyzna, szlachetny bohater, bez którego film Disney'a nie mógłby sie odbyć Tak to odczytałam, naprostuj mnie, Eddie, jak się mylę.
A teraz będę polemizować, zasadniczo obierając stronę Eddie, choć jestem skłonna się zakładać, że nikt z tu obecnych - nie umniejszając niczyich uczuć - nie kocha Jacka Sparrow równie głęboką i dozgonną miłością jak ja (gdyby był taki tester na miłość do niego, to pewnie zabrakłoby dla mnie skali )
Scarlett napisał: | Jack jest cudowny, męski, silny, zwinny, boski ... |
O boshe! On jest boooski! Nie no, nie przesadzajmy Męski to jest Johnny Depp, o dziwo, z całą jego dziewczęcą nieomal urodą. Jack Sparrow wygląda niczym drag queen i zachowuje się nie lepiej Co do jego sprawności fizycznej też mam niejakie wątpliwości - niewątpliwie jest zwinniejszy czy silniejszy niż szary obywatel, ale na pirata to się nadaje marnie pod tym względem William jest na pewno lepszym szermierzem (vide - pojedynek w kuźni), zwinniejsza to jest nawet Swonnica (by the way - Swann, Scarletta! Swann!). Jack notorycznie się o coś potyka, w coś wpada, nie może utrzymać równowagi (nic dziwnego, skoro jest wiecznie naprany ). Z tymi linami to też bym nie była taka pewna, aczkolwiek nie ma w POTC wielu abordaży w jego wykonaniu, a jak już, dokonuje ich z pomocą wystrzału armatniego, czy czegoś równie osobliwego . Kapitanem też jest raczej marnym, zważywszy choćby na posłuch, jaki ma u załogi No ale to jest - moim zdaniem - cały urok Jacka Sparrowa. Bo przy całej swojej niezdarności, przy tym, że żaden z niego superhiroł, nasz kochany kapitan jest za**biście (wygwiazdkowuję sobie na wszelki wypadek, bo tu chyba cenzura działa ) inteligentny i szprytny , absolutnie szalony i nieobliczalny, odważny na swój sposób, mimo ze hołduje "starej dobrej pirackiej tradycji", do bólu elokwentny i dowcipny, piękny w swej zaraźliwej pasji życia. I właśnie dlatego jest boski
Scarlett napisał: | On się odnajduje w każdej sytuacji |
A tu racja, choć to z męskością nie ma wiele wspólnego
Scarlett napisał: | Co do jego łajdactwa: to to jest w nim właśnie piękne! |
No jasne, że kochamy łajdaków Ale psistojnej męściźnie z łajdactwem wcale nie jest do twarzy, chyba, że jest to James Bond
Scarlett napisał: | Jack ratował Swonnice tylko po to, żeby pokonać Barbosse i tu nie dopuszczam jakichkolwiek sprzeciwów! |
Aaaa, to zależy kiedy. Owszem, jak komEnderował (Eddie! ) Interceptorem, a raczej nie komenderował, bo robiła to z niezłym skutkiem Swonnica , miał Lizzie jeszcze w niejakiej pogardzie i interesował go przede wszystkim medalion. Ale od tamtej pory to już konsekwentnie odejmowało mu rozum z jej powodu I co najmniej dwa razy pospieszył jej na ratunek bezinteresownie i z narażeniem własnego życia, z czego raz je stracił
Dalej to już się "zgadzam w całej rozciągłości" z Eddie, zwłaszcza w kwestii Swonnicy, która nie tylko sama działa, ale jeszcze bez przerwy ratuje skórę facetom
Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Czw 4:20, 07 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scarlett
Korsarz
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 10:40, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
Ja tam Swonnicy (a dlatego, że przypomina momentami anorektycznego słonia) i tak nie lubie, oraz uważam, że wcale nie jest taką hojraczką na jaką się robi i piratką, na którą też się stroi. Tak wogóle to ona mnie wk*rza!! Chociażby tym swoim przodozryzem. Ale nie o tym ja zamierzam w tym poście pisać. Bo o mojej krytyce co do niej, mogłabym się nieźle rozpisać.
Ana dla mnie Jack jest boski (Johnny również), a chociażby dlatego, że nie jest taki szlachetny i to dla mnie jest boskość (w jego przypadku). Jack jest przystojnym łajdakiem, więc nie rozumiem Ana, czemu uważasz, że mu z tym nie do twarzy.
Co do miłości to będe z tobą polemizować, kto bardziej
Dla sprostowania sprawności fizycznej Jacka, po pierwsze to zauważ, że pokonał Willa! Może "pogwałcił regulamin wali" (jak to ujął Will), ale wygrał tak czy siak. Jestem skłonna uwierzyć, że mógłby go w efekcie zastrzelić, gdyby się nie wtrącił Brown i gdyby Disney nie potrzebował Willa. Po za tym, potrafił manewrować różnymi rzeczami, zawsze wychodząc cało z opresji (pomijam tą s**e Swonnice, która go zabiła - wybaczcie nie mogłam się powstrzymać ). Trudno, żeby nawalony w trupa facet, zachowywał równowage! Ana na co ty liczysz
Co do lin: przecież w pierwszej części jak przeskakuje na Iterceptora, albo chociażby w trzeciej jak w malstromie walczą to on chwyta się lin i tak nimi manewruje, że unika ciosów tych rybogłowych!
A A A, zapomniałabym! Przecież równowage to miał na pewno niezłą w drugiej części kiedy walczyli w tym starym kościele. Co po tem zrobił tego fikołka w powietrzu. No to sorry, ale jak wy staracie się mi wmówić, że miał tylko większą sprawność fizyczną od jakiegoś szarego obywatela, toż to przecież śmieszne!
A jego męskość, prosze bardzo, chociaż by w tedy gdy (praktycznie tracąc własne) gdy uratował Willa! Normalny pirat na jego miejscu, stwierdził by, że nie chce sobie rąk brudzić na kimś tak "szlachetnym"! No nie tak?
Ale dobiłaś mnie tym, że twierdzisz, że zwinniejsza jest nawet Swonnica... poprostu mnie dobiłaś... ONA? ONA? Kiedy i gdzie???!!! To co ona robiła w Singapurze, czy nawet na Malstromie, to jest czysta żenada... no sory, ale taka prawda. Jack w tym samym czasie balansował (!) na maszcie, walcząc z Davvy'm! I tu kolejny dowód na to iż ma "troche" tej równowagi.
Co jeszcze, to posłuch u załogi. Ana! A chociażby to, że jak mówi "Fire" to mówi to normalnym głosem, a każdy go słucha! A Barbossa? Swonnica? Will? Przecież oni się drą za każdym razem, bo to oni posłuchu nie mają!
"No ale to jest - moim zdaniem - cały urok Jacka Sparrowa. Bo przy całej swojej niezdarności, przy tym, że żaden z niego superhiroł, nasz kochany kapitan jest za**biście (wygwiazdkowuję sobie na wszelki wypadek, bo tu chyba cenzura działa Very Happy) inteligentny i szprytny Very Happy, absolutnie szalony i nieobliczalny, odważny na swój sposób, mimo ze hołduje "starej dobrej pirackiej tradycji", do bólu elokwentny i dowcipny, piękny w swej zaraźliwej pasji życia. I właśnie dlatego jest boski" - co do tego się z tobą zgodze Ana (nie chciało mi się cytować ), ale to chyba rzecz jedyna
Wybaczcie, że tak to dłuże, ale ja "honoru" Jacka, bronić będe jak lwica Nie przegadacie mnie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 13:18, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
Anajulia napisał: | Ale afera Mam niejasne wrażenie, że znów nazbyt dosłownie potraktowano osobliwe poczucie humoru Eddie
Eddie napisał: | Łaaaa!!!!!! Też nie chcę, żeby uśmiercali Willa!!!!!! Bo kto będzie przystojny? |
No przecież słowem tu nie ma mowy o tym, że Jack jest mniej fajny niż Will Panicz William to po prostu taka piękna mężczyzna, szlachetny bohater, bez którego film Disney'a nie mógłby sie odbyć Tak to odczytałam, naprostuj mnie, Eddie, jak się mylę. |
No dokładnie - bardzo trafnie mnie zinterpretowałaś .
Ranyyy... wybiórczo - już wiem o co chodziło z tym Barbossą. Oczywiście nie wpadło mi to do mózgu, bo pomyślałam o tym pierwszym momencie jak Jack skacze do wody, żeby ją uratować - nie znał jej, nie musiał tego robić, tym bardziej, że byli tam Murtogg i Mullroy - po prostu czysta bezinteresowność - cóż za szlachetny poryw serca .
Btw - jedyne, w czym Jack jest dobry (jeżeli chodzi o zwinność czy tam sprawność fizyczną) to skoki do wody właśnie - i to też jak się postara . To salto - hmmm... no sorry... początek może dobry, ale lądowanie już gorzej - za całość - trzy z dwoma . Plus - jak Jack leci na jakiejś linie, to tylko słychać takie "Aaaaaaaaaaaaaaaa!!!" - jakby nie wiedział dokąd zmierza . Ale też - jak się postara, to może mu wyjść ładny swing. Jack by nigdy nie pokonał Willa w otwartej walce na szable - sam się później nawet do tego przyznaje. Ładny pojedynek w jego wykonaniu jest dwa razy z tego co mi przychodzi do głowy - fragment walki z Barbossą w CBP - ale nic dziwnego - nie musiał się stresować, bo skradł monetę. I jeszcze w AWE - z Jonesem - tam wysoko na reji (czy jak to się tam mówi) - dlatego, bo... ... albo nie ... Scarlett - powiedz jakim sposobem "nawalony w trupa" facet, Twoim zdaniem, zachowuje równowagę?
Ogólnie - on może niezdarny nie jest - miewa po prostu nieskoordynowane ruchy - ale kiedy się stara i zależy mu na czymś albo kiedy nie stresuje się tym, czy mu dobrze wyjdzie - to oceniam go na 4+. Ma potencjał - dałoby się z niego zrobić sportowca, tylko trzeba by było trochę popracować.
W ogóle - żeby to już uciąć - weźcie którąkolwiek cechę - do każdej będą argumenty na tak i na nie - szlachetność czy łajdactwo... Dam przykład odwagi może - bo to było w filmie. Barbossa nazywa Jacka tchórzem, a ten zaprzecza. Jack jest bardzo odważny - walczy o swoje cele, podejmuje ryzyko i generalnie idzie do przodu - nie brakuje mu więc odwagi - a więc - potwarz i kalumnia. Ale Barbossie akurat nie o to chodzi - tylko o to, że jak jest jakaś bitwa, to Jack się głównie obija, kombinuje tylko jakby tu uciec i to jest w tym momencie dla niego wyznacznikiem odwagi "you've always run away from a fight". Generalnie obaj mają rację.
Tak samo jak my wszystkie mamy tutaj rację, tak? Wszystkie zgadzamy się co do tego, że Jack jest cudowny i nie wiadomo która z nas go najbardziej kocha? Tak? Zgoda?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karottka
Zejman
Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 1239
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Lublin Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 15:36, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
Może i tak. Każda z nas kocha go w pewien sposób.
Zwrócę się jeszcze co do tej dyskusji:
Moim zdaniem to nie chodzi o wygląd czy zachowanie... Ważne, by był iście piracki. Tak! W tej dziedzinie to Jack jest królem xD Może Will ma jedyną kobietę w życiu, stosownie się ubiera i jest (za przeproszeniem XDDD) jakiś taki... Męski . Choć gdybym nie widziała Jacka w filmie, zdecydowanie kochalabym Willa . Więc powiem to w skrócie:
Jack jest cudny, a Will nudny. Więc niech nie próbuje być piracki, bo mu to raczej nie wychodzi. Jest jeszcze (Jack) sprytny, bardzą mądry, logicznie myśli, świetnie wygląda nawet, jeśli się nie myje xD, zabawny, umie się dobrze bawić, super w roli kapitana, pewny siebie, troche niezdarny, ale słodki xD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 15:39, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
Uwielbiam takie polemiki kiedy z góry i z dołu wiadomo, że zasadniczo pełna zgodność - wszyscy kochają Jacka
Scarlett napisał: | Ja tam Swonnicy (a dlatego, że przypomina momentami anorektycznego słonia) i tak nie lubie, oraz uważam, że wcale nie jest taką hojraczką na jaką się robi i piratką, na którą też się stroi. Tak wogóle to ona mnie wk*rza!! Chociażby tym swoim przodozryzem. |
No i to jest żywy dowód na całkowity brak obiektywizmu Scarletty w tym sporze Jack jest boski, więc Swonnica be, bo nakarmiła nim Krakena Oczywiście, że nie trzeba jej lubić (dodam, że im dłużej się żyje, tym - kobietą będąc - lubi się ją bardziej ). Ale podaj mi choć jeden rzeczowy dowód, że Liz nie jest bardziej "piracka" (odważna, sprytna, sprawna) niż piraci z Czarnej Perły - moim zdaniem to wszyscy razem wzięci Nie na darmo Jack powiedział jej "jesteśmy jak dwie krople wody"... aaa! Scarlett nie ma dodatków Ale nie musiał tego mówić, by było widać, co o niej sądzi .
Scarlett napisał: | Ana dla mnie Jack jest boski (Johnny również), a chociażby dlatego, że nie jest taki szlachetny i to dla mnie jest boskość (w jego przypadku). Jack jest przystojnym łajdakiem, więc nie rozumiem Ana, czemu uważasz, że mu z tym nie do twarzy. |
Ależ nikt nie mówi, że Jack nie jest atrakcyjny, zwłaszcza z tym swoim łajdactwem Po prostu nie jest piękną mężczyzną - jak William - pożądaną w przygodowych produkcjach Żeby użyć słowa o odpowiedniejszym zabarwieniu emocjonalnym - mówiąc, że Jack nie jest przystojny mamy z Eddie na myśli, że nie jest pięknotą
Scarlett napisał: | Co do miłości to będę z tobą polemizować, kto bardziej |
Polemizuj Choć sądzę, że polemika na nic się tu nie zda, bo wymaga jakiegoś dyskursu, a uczucia - jak wiadomo - wymykają sie racjonalnym kategoriom. Natomiast sama dyskusja zapowiada się interesująco Jestem ciekawa na przykład, co Jack wniósł w Twoje życie .
Scarlett napisał: | Dla sprostowania sprawności fizycznej Jacka, po pierwsze to zauważ, że pokonał Willa! Może "pogwałcił regulamin wali" (jak to ujął Will), ale wygrał tak czy siak. |
Co świadczy własnie o jego inteligencji i sprycie, a nie fizycznej sprawności
Scarlett napisał: | Trudno, żeby nawalony w trupa facet, zachowywał równowage! Ana na co ty liczysz |
W ogóle na to nie licze I uczciwie przyznaję, że boski Jack ma niejakie problemy z koordynacją ruchów, zważywszy na fakt, ze upojenie alkoholowe jest u niego stanem permanentnym. Trzeźwy to był w AWE i może dlatego tak dobrze mu poszło na rei podczas pojedynku z Jonsem. Choć i tu skłonna jestem się przychylić do teorii Eddie. 4+ - gdyby chłopak nad sobą popracował, może osiągnąłby mistrzostwo. Póki co, wznosi się na wyżyny pod wpływem adrenaliny Jak każdy zresztą
Scarlett napisał: | Co do lin: przecież w pierwszej części jak przeskakuje na Iterceptora... |
...chwiejąc się na burcie
Scarlett napisał: | w trzeciej jak w malstromie walczą to on chwyta się lin i tak nimi manewruje, że unika ciosów tych rybogłowych! |
...z krzykiem Aczkolwiek widać u niego jakąś chęć progresu. Mówi przecież, że nigdy nie jest za późno, by nauczyć się latać
Scarlett napisał: | A jego męskość, prosze bardzo, chociaż by w tedy gdy (praktycznie tracąc własne) gdy uratował Willa! |
A co ma wspólnego męskość z byciem przyzwoitym człowiekiem?
Scarlett napisał: | Ale dobiłaś mnie tym, że twierdzisz, że zwinniejsza jest nawet Swonnica... poprostu mnie dobiłaś... ONA? ONA? Kiedy i gdzie???!!! To co ona robiła w Singapurze, czy nawet na Malstromie, to jest czysta żenada... |
Nooo... jak to jest żenada, to chciałabym zobaczyć, jak Ty poradziłabyś sobie na jej miejscu. Ty czy którakolwiek z obecnych tu pań. A nawet panów I jeszcze biorąc przy tym ślub
Scarlett napisał: | Co jeszcze, to posłuch u załogi. Ana! A chociażby to, że jak mówi "Fire" to mówi to normalnym głosem, a każdy go słucha! A Barbossa? Swonnica? Will? Przecież oni się drą za każdym razem, bo to oni posłuchu nie mają! |
Drą się, żeby wszyscy dobrze usłyszeli - Perła czy Interceptor to spore okręty były Jack uznał za stosowne się nie przemęczać i przekazał swoją komendę jedynemu człowiekowi, który się zawsze z nim liczył, czyli Gibbsowi. Jeśli to ma być dowód na jego posłuch u załogi, to nie przekonałaś mnie Co powiesz na bunt w drodze na Isla de Muerta? Albo jego postawę jako kapitana okrętu w DMC? ...tak, tez go kocham
Scarlett napisał: | ja "honoru" Jacka, bronić będe jak lwica Nie przegadacie mnie |
Przegadać może nie przegadam, bo nie mam takiego daru produkowania postów Natomiast poproszę o racjonalne, obiektywne argumenty, które obalą nasze
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 18:46, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
Ale dyskusja... A zaczęło się od tego, który przystojniejszy
Nie będę się wtrącać, rozumiem oba wasze punkty widzenia (choć wydaje mi się, że ktoś tu nie pisze na poważnie ) i z każdym się częściowo zgadzam. Nie sądzę, byście się wzajemnie przekonały, ale zobaczymy Będzie ciekawie
A Jacka kochamy wszystkie, choć wychodzi, że każda za coś innego
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 21:12, 07 Lut 2008 Temat postu: |
|
Okej - zasadniczo dobrze, że nie muszę zbyt wiele pisać - bo wszystkie argumenty Scarletty podważyła za mnie Anajulia . Dziękuję
Ale - muszę jeszcze coś dodać. A propos tej sprawności fizycznej. Tu się trochę różnimy - bo ja nie sądzę, żeby on było non stop pijany. Chyba tylko dwa razy jest - w CBP - kiedy Lizzie zaprasza go na ognisko i w DMC na początku. Przy czym w Klątwie się schlał na umór, a w Skrzyni - jest dopiero we wstępnej fazie upojenia alkoholowego - w każdym razie z tego punktu da się jeszcze bardzo szybko otrzeźwieć. Bo wtedy tam na plaży to mogiła totalna - do widzenia rozum, spotkamy się jutro. Nie, serio tak myślę .
No i w związku z tym - Ana nie musi wymagać od Jacka żadnych wyczynów sprawnościowych - bo jak ktoś jest wiecznie naprany to koordynacją nigdy wykazywać się nie musi. Ale miło, że trochę się zgadzasz z moją teorią . Ale - jak ktoś twierdzi, że Jack jest super ekstra sportowcem i jednocześnie adaptuje sobie teorię o byciu non stop zalanym - tak jak chyba zrobiła to Scarlett - to musi się z tego wytłumaczyć. Także Scarletto, moje pytanie jest aktualne . Jakim cudem Jack zachowuje równowagę w sensie koordynację ruchów? Wszak to niezbędny warunek sprawności fizycznej . Oczywiście nie musisz odpowiadać - możesz po prostu przyznać, że Jack to trochę ciapa .
Nooo... chyba mniej więcej to chciałam napisać - w każdym razie starałam się, żeby ta wypowiedź grała z wcześniej zaprezentowanym przez mnie punktem widzenia. Chyba dobrze wyszło .
A Will jak dla mnie nie jest nudny - też jest godną uwagi postacią - tyle, że po prostu bardziej jednoznaczną - w sensie - łatwiej za nim nadążyć niż za Jackiem. Ale też ma ciekawy profil .
No i jest po prostu boooooooosssssskkkii - szczególnie w DMC - hmmmm.... ale ciacho .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 2:04, 08 Lut 2008 Temat postu: |
|
Eddie napisał: | A propos tej sprawności fizycznej. Tu się trochę różnimy - bo ja nie sądzę, żeby on było non stop pijany. Chyba tylko dwa razy jest - w CBP - kiedy Lizzie zaprasza go na ognisko i w DMC na początku. |
Szczerze mówiąc, też tak sądzę Jack już ma taki styl bycia i w wielu sytuacjach maskuje sie udając nie całkiem trzeźwego, podczas gdy umysł ma wciąż jak żyleta, a i ciało zdolne do uczciwego piracenia. Niemniej, zachowuje się notorycznie jakby miał w czubie i stąd ogólne wrażenie o jego koordynacji ruchowej . Spotkałam się też z teorią, że niektórym jednostkom w naturalny sposób utrzymuje się pewne stężenie alkoholu we krwi - jeśli to prawda, Jack musi do nich należeć Znam też inną koncepcję - że dobry żeglarz nie wypuszcza się na morze na trzeźwo To wszystko razem składa się na wizję Jacka, który może nie jest aż tak naprany, na jakiego się zgrywa, ale ów obowiązkowy promil zawsze krąży mu w żyłach .
Tak czy owak, trudno mówić w przypadku Jacka o jakiejś wybitnej gracji czy olimpijskiej fizycznej sprawności - i na tym polega cały jego nieodparty urok .
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|