Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 20:19, 04 Lut 2011 Temat postu: |
|
megg19 napisał: | Ojjj tak mi również podobał się ten moment kiedy W&E tak ładnie obstawiali za Jackiem... |
Powtórz sto razy, sto pierwszy i dalsze będą się powtarzać same. Mówiłam, że Jack jest fachowcem od marketingu.
megg19 napisał: | pomaga Willowi przebić serce Davy'ego....i teraz się tak zastanawiam dlaczego tak na prawdę to zrobił?? hmmmm |
Bo nie chciał, żeby Will zginął. Chyba nie ma tu co przekombinowywać. Mnie raczej zastanawia, czemu tak mu było pilno przehandlować Perłę za Holendra i macki. Prywatnie wolę myśleć, że jednak do końca nie chciał zabijać Jonesa i cały czas kombinował jak się go pozbyć nie przejmując jednocześnie Holendra. Zauważmy, że przecież całe to zamieszanie po-CBP-owe jest pod tytułem "jak NIE utknąć na stulecie na Holendrze". Unikanie Holendra przez wpychanie się na niego to raczej dziwna metoda. OK, jako kapitan byłby na lepszej pozycji, ale co dalej? Wieczność zamiast stu lat albo podłożenie się znowu komuś do "wymiany"? Taki raczej średni biznes...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
megg19
Buszujący pod pokładem
Dołączył: 31 Gru 2010
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 17:54, 06 Lut 2011 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Bo nie chciał, żeby Will zginął. Chyba nie ma tu co przekombinowywać. |
a dlaczego Jack nie chciał żeby Will zginął? chyba kryję się coś za tym więcej niż tylko ludzi odruch Jacka...
Aletheia napisał: | Mnie raczej zastanawia, czemu tak mu było pilno przehandlować Perłę za Holendra i macki. Prywatnie wolę myśleć, że jednak do końca nie chciał zabijać Jonesa i cały czas kombinował jak się go pozbyć nie przejmując jednocześnie Holendra. Zauważmy, że przecież całe to zamieszanie po-CBP-owe jest pod tytułem "jak NIE utknąć na stulecie na Holendrze". Unikanie Holendra przez wpychanie się na niego to raczej dziwna metoda. OK, jako kapitan byłby na lepszej pozycji, ale co dalej? Wieczność zamiast stu lat albo podłożenie się znowu komuś do "wymiany"? Taki raczej średni biznes... |
no właśnie o co temu Jackowi tak na prawdę chodziło?? hmm Jestem ciekawa co by taki Jack zrobił w 2 cz gdyby zdobył to serce Jonesa i nikt by już nie był w stanie mu go zabrać? owszem do tego dążył ...Czy miał może zamiar szantażować Davy'ego "Zwróć mi wolność w zamian za serducho" czy może chciał już wtedy dźgnąć serducho i zostać kapitanem Holendra? w 3 cz dążył do tego drugiego...może dlatego, że to w sumie rozwiązałoby jego parę problemów...cóż miałby swój okręt...wierną załogę..mógłby przez wieczność robić to co uwielbia - żeglować...nie groziłby mu żaden stryczek...ale podjęcie takiej decyzji wiązałoby się z wieloma wyrzeczeniami ...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 18:05, 06 Lut 2011 Temat postu: |
|
Zamarzyła mu się nieśmiertelność, oto, co nam mówi scenariusz. Zastanawiam się tylko, ile w tym było marzenia o legendzie, a ile lęku przed śmiercią. Widać, że nie był przekonany, ale widział to jako jedyne wyjście. Gdyby naprawdę chciał zabić Jonesa, od razu by to zrobił zamiast go wołać (i gadać jak każdy morderca w filmach do głównego bohatera ) - tak, jak strzelił do Barbossy. Więc uważam, że nie chciał.
Aletheia napisał: | Zauważmy, że przecież całe to zamieszanie po-CBP-owe jest pod tytułem "jak NIE utknąć na stulecie na Holendrze". |
W DMC. W AWE sprawa zamienia się na "jak uniknąć powrotu do Luku, z setką na Holendrze w ramach rozgrzewki".
megg19 napisał: | Jestem ciekawa co by taki Jack zrobił w 2 cz gdyby zdobył to serce Jonesa i nikt by już nie był w stanie mu go zabrać? |
No właśnie moim zdaniem stąd te problemy z kompasem w DMC. Jack wiedział, że musi zdobyć skrzynię, żeby kontrolować Jonesa, ale tak naprawdę nie chciał jej mieć, bo co by z nią zrobił? Do końca życia będzie nosić serce za pazuchą? Jedynym wyjściem byłoby zabicie Jonesa, ale Jack nigdy się do zabijania zbytnio nie spieszył. Zresztą wtedy jeszcze nie wiedział, czym to grozi. No i był Kraken.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 18:47, 06 Lut 2011 Temat postu: |
|
megg19 napisał: | a dlaczego Jack nie chciał żeby Will zginął? chyba kryję się coś za tym więcej niż tylko ludzi odruch Jacka... |
Bo go lubił. Bo lubił Lizzie. Bo generalnie byli mu jakoś-tam-bliscy. Między przyjacielem od najtajniejszych tajemnic a byle obcym jest jeszcze dużo miejsca i możliwości.
megg19 napisał: | mógłby przez wieczność robić to co uwielbia - żeglować... |
Nie mógłby. Musiałby. Dla Jacka to sedno sprawy.
Marta napisał: | Do końca życia będzie nosić serce za pazuchą? |
Słoik. Zdaje się, że Norringtonowi było wszystko jedno, po tym chlewiku...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Julanta_Sparrow
Czyściciel zęz
Dołączył: 23 Kwi 2011
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Tortugi ;) Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 12:23, 04 Maj 2011 Temat postu: |
|
Jack to moja ulubiona postać w POTC. Lubię go za wielkie poczucie humoru, za spryt, i jak ktoś to nazwał "zdolność do marketingu" . Wszyscy mi mówią, że jestem do niego podobna, więc oglądam POTC dumna jak paw .
Jack Sparrow rulez!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 19:13, 04 Maj 2011 Temat postu: |
|
PotC jako lustro, to coś nowego. Chociaż... tak naprawdę przecież wszyscy się w PotC przeglądamy, stąd tyle interpretacji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
lady_daysi
Buszujący pod pokładem
Dołączył: 14 Maj 2011
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 20:45, 15 Maj 2011 Temat postu: |
|
Jack ma wiele WARSTW. Zdejmuje się jedną i widzi inną, jeszcze ciekawszą i fascynującą. I chyba dlatego jest taki wspaniały Wielkie brawa dla Johnny;ego Depa
Na początku widzi się cwaniaka i błazna, rzucającego jak z rękawa ciętymi ripostami.
Z biegiem czasu docenia się jego geniusz, umiejętność skonstruowania super zawiłych intryg, niesamowite dążenie do celu... i przy tym przyzwoite serce ( co go samego czasami zaskakuje)
Mnie najbardziej fascynuje twarz, tak rzadko przez niego okazywana - na przykład scena przy martwym Krakenie i słowa: " Świat jest taki, jaki był. Tyle tylko, że coraz w nim mniej". I ta jego mądrość i nostalgia w oczach - chyba po raz pierwszy zobaczyłam ją właśnie w tym momencie... Tu na nasz błazen przypomina bardziej Stańczyka z obrazu Matejki - zamyślony, refleksyjny.
Jestem bardzo ciekawa jaką kolejną warstwę Jacka odsłonimy w 4 części?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 22:47, 15 Maj 2011 Temat postu: |
|
lady_daysi napisał: | Mnie najbardziej fascynuje twarz, tak rzadko przez niego okazywana - na przykład scena przy martwym Krakenie i słowa: " Świat jest taki, jaki był. Tyle tylko, że coraz w nim mniej". I ta jego mądrość i nostalgia w oczach |
O to to... Za wszystko inne można go uwielbiać, ale za to co kryje najgłębiej za niezliczonymi maskami, to powód dla którego go kocham. Liczę, że OST pokaże tego więcej, i że to będą momenty naprawdę godne uwagi... może też zdradzające o nim coś więcej? Johnny mówi, że Jack jest kompletny i nie ma co tu więcej rozwijać (co mnie zresztą cieszy), ale... można przynajmniej zajrzeć mu dalej w głąb.
|
|
Powrót do góry |
|
|
megg19
Buszujący pod pokładem
Dołączył: 31 Gru 2010
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 19:53, 18 Maj 2011 Temat postu: |
|
noo...i już we czwartek premiera 4 części ..Umieram z ciekawości co znowu nasz Jack wykombinuje? xD Jego cel to tropienie czarnej perły po tym jak Barbossa mu ją zwinął xD Pewnie po odzyskaniu perły będzie miał nowy cel OJ mam nadzieję, że Jack zarzuci nam kolejną dawką śmiechu
Odnośnie tych wielu niespodzianek jakie kryje w sobie Jack chciałam powiedzieć ( pewnie już mówiłam;P Ale się powtórzę xD), że mimo tego całego egoizmu,dbania jedynie o swój interes a czasami bezwzględności wobec innych Jack potrafił zachować się jak na prawdziwego bohatera przystało...w 1 cz jak zrobił Barbossę w przysłowiowego "konia" i postanowił pomóc Willowi, w 2 cz takim przełomowym momentem był powrót na statek, który był atakowany przez Krakena...a w 3 cz jak pomógł Willowi przebić serce...pomimo tych jego "wygodnych" zachowań potrafił zachować się godnie;-) Wiecie co mnie zastanawia...? Czy Jack kochał się w Elizabeth? xD Czy to tylko był pociąg fizyczny ? xD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 22:28, 18 Maj 2011 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Johnny mówi, że Jack jest kompletny i nie ma co tu więcej rozwijać |
O, tego nie słyszałam. Kiedy tak mówił?
megg19 napisał: | Czy Jack kochał się w Elizabeth? |
Ile osób, tyle teorii. Jednoznacznej odpowiedzi nie podałby chyba nawet sam Jack
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 23:17, 18 Maj 2011 Temat postu: |
|
Marta napisał: | Kiedy tak mówił? |
Na początku tego roku.
I mean I honestly think this whole thing about characters and character archs and “finding themelves” and this and that, I honestly think old Captain Jack found himself a long time ago. I don’t think there’s any more room to—he can’t go any further, I think he’s hit a wall as it were.
[link widoczny dla zalogowanych]
megg19 napisał: | Czy Jack kochał się w Elizabeth? |
[tu jest odsyłacz do Marty wyżej]
Zależy "czyj" Jack. Mój nie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
megg19
Buszujący pod pokładem
Dołączył: 31 Gru 2010
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 7:56, 19 Maj 2011 Temat postu: |
|
hmm ...skoro tak to moim zdaniem gdyby Lizzie okazała zainteresowanie Jack'owi to wydaję mi się żeby się zadłużył Albo coś w tym stylu...w sumie to bardzo ciężko jest mi sobie wyobrazić Jacka zakochanego na zabój w jakiejś kobiecie Pewnie jakby się zakochał to okazywałby swoje uczucia w dość nietypowy sposób jak na niego przystało...Wyobrażacie sobie Jacka poświęcającego życie za ukochaną osobę? xD Podkreślam za osobę nie za statek xD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 13:17, 19 Maj 2011 Temat postu: |
|
Cytat: | I mean I honestly think this whole thing about characters and character archs and “finding themelves” and this and that, I honestly think old Captain Jack found himself a long time ago. I don’t think there’s any more room to—he can’t go any further, I think he’s hit a wall as it were. |
Czytałam ten wywiad, musiałam zapomnieć. Podoba mi się ta idea, choć nie miałabym nic przeciwko odsłonięciu trochę Jacka dla widzów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 20:05, 19 Maj 2011 Temat postu: |
|
megg19 napisał: | gdyby Lizzie okazała zainteresowanie Jack'owi to wydaję mi się żeby się zadłużył |
Stanęła mi w oczach wizja Jacka pożyczającego ostatnie grosze od wszystkich Lordów, na nowy płaszcz i... pomadę do wąsów? No wiem, o "zadurzenie" chodziło, ale...
megg19 napisał: | Podkreślam za osobę nie za statek |
Dla Jacka Perła to osoba... Aj, no dobrze już, odłóżcie te butelki. Puste.
Wyobrazić sobie mogę, czemu nie, ale sama ze sobą nie mogłabym się dogadać - jest to in character, czy nie? Odruchowo przecież nasuwa się - nie. Ale...? No kurczę, jakieś ale dałoby się może wymyślić. No właśnie - wymyślić. Osobiście twierdzę, że nie ma pomysłu tak obłąkanego, żebym go nie przyjęła, jeśli tylko będzie dobrze sprzedany. Sztuka w tym, jak mi to sprzedać... A poza tym, różnie można by rozumieć i stopniować poświęcenie - świadome "ja przestaję żyć, aby twoje życie trwało", czy może "tylko" śmiertelne ryzyko? A weźmy pod uwagę, że dla Jacka poświęceniem życia byłoby już samo wierne pozostanie przy tej osobie...
Marta napisał: | nie miałabym nic przeciwko odsłonięciu trochę Jacka dla widzów |
O ile tylko nie będzie polegało na ujawnieniu kwestii tak palących, jak "a wiecie, że ma jeszcze brata, trzy siostry i przyszywaną ciotkę szwagra babki?! I że się urodził w Liverpoolu i wcale nie jest Jackiem Sparrowem, tylko zupełnie innym gościem, który się tak samo nazywa?! I że ma za lewym uchem Sekretne Znamię w kształcie Kamczatki i jeszcze kawałka Belgii, co oznacza, że jest trzynastym w kolejce do tronu kuzynem króla Norwegii, która co prawda nie jest królestwem, ale to detal?!"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 19:26, 01 Cze 2011 Temat postu: |
|
Pamiętacie jak we wrześniu próbowaliśmy dojrzeć na zdjęciach z Greenwich, Jackowi zarost siwieje, czy nam się zdaje? Dopiero teraz wiadomo, że nam się nie zdawało, ale widząc sędziego Smitha, z początku myślałam, że oprócz zarostu jest też czymś ogólnie wypudrowany... dopiero niedawno do mnie dotarło, że mamy chyba najmniej spodziewany widok wszechczasów jaki jest możliwy w PotC. Słuchajcie, on jest umyty! Wygląda na to, że Jack się naprawdę z poświęceniem przyłożył do kamuflażu. Przyjrzyjcie się szczególnie rękom, ale reszcie też. Tego się nie da osiągnąć w pięć minut przy ulicznej studni, w cuda nie wierzę, tam była balia w robocie, ze skrzynką mydła, jak nic! Później, przy którejś z magazynowych okładek pisałam, że coś mi nie gra z rękami, za czysty jest. Czyli to jednak nie była charakteryzacyjna wpadka, jak sądziłam. Na QAR mu to zostaje dość długo, jakimś cudem. Znowu wyraźnie brudny jest dopiero kiedy łapie krople z liścia przed Fontanną.
Przyjmuję to jako częściowe wyjaśnienie jaśniejszych włosów, ale tylko częściowe. Za to przynajmniej teraz łatwiej uwierzę, że mu ta pięciodniowa załoga robiła zauważalną różnicę...
I jeszcze jeden detal z innej beczki - kiedy Blackbeard szuka kozła ofiarnego przy buncie, Jack się świadomie podkłada, twierdząc, że to była jego wachta. Wie już wtedy, że jest raczej bezpieczny, ale i tak... Zaskakująco nieJackowe... i jednocześnie Jackowe, w tym głębszym sensie. Bardzo głęboko głębszym... Tak głęboko, że zwykle trzeba za tym kopać i szukać, bo się prawie nigdy nie ujawnia. Chyba, że jednak nie tyle mu zależało na ratowaniu czyjejś kompletnie obcej skóry, co miał jakiś uboczny cel, którego nie widzę?
W ogóle, jedna z pierwszych rzeczy rzucających się w oczy w OST - Jack jest tutaj znowu tym Jackiem o jakim marzyliśmy, tym o którym mówiliśmy, że brakowało go po CBP.
Niby nadal ma te daft and mad zagrania (i dobrze!!!) - gdy wyłazi z wody i pyta czy wszyscy widzieli, gdy szuka nieistniejącej widowni przed statkiem De Leona, kilkakrotnie w rozmowie z Angeliką albo Blackbeardem... ale tym razem to się czuje jako właśnie momenty, a nie dominujące wrażenie. W OST dominującym wrażeniem jest raczej właśnie ten Jack-za-maską. Ja to odbieram tak, że w zestawieniu CBP - DMC/AWE, Jack w tym drugim wydawał się właśnie zafałszowany, wytrącony z siebie, może też spłycony i ogólnie trochę out of character także w sensie aktorskim. Ale dopiero w świetle OST wyraźniej widać, że to wrażenie było trafne. Że w DMC-AWE prawie wyparowało to co jest w Jacku w CBP i OST - taka leciutko drapieżna aura. Zaskakujące w zestawieniu z Jackiem ogólnie? Owszem. A jednak... W DMC-AWE wydaje się dominować roztrzęsienie i panika, w CBP i OST jest raczej spokój, skupienie, obserwacja. W DMC-AWE, choćby nie wiedzieć jak się puszył i groził, nic z tego nie będzie, bo WIDAĆ, że to tylko puszenie. Nic dziwnego w sumie, że nikt go nie traktuje serio. I pewnie dlatego sprawa Endeavour jest dla mnie tak szokująca. Bo zaskakuje. W CBP i OST jest już inaczej - nawet jeśli jego drapieżne pozy to nadal w większości tylko pozy, to... bardziej się to wie, niż widzi i czuje - odwrotnie niż w DMC-AWE. To co się czuje, to niepewność, jak daleko naprawdę sięga maska. Ile w tym lisiego futra na pokaz, a ile faktycznie ostrych zębów. Oczywiście nie mówię o każdym pojedynczym momencie, ale o ogólnym pozostającym wrażeniu. I to mnie cieszy, bo co prawda pierwsza powiem, że Jack zwiewający przed własnym cieniem jest rozczulający i nie da się go nie kochać, ale Jack zwiewający przed własnym cieniem jest też mniej wiarygodny jako pirat i kapitan. Na szczęście Jackowy obraz jest na tyle elastyczny, że mogliśmy DMC-AWE "wbudować" w całość, zinterpretować jako częściowo kontynuację Jackowego charakteru zarysowanego wcześniej, wiedzieliśmy o setkach jego masek, a wreszcie dodaliśmy "nie jest całkiem sobą z powodu okoliczności", więc się to nie sypnęło w gruzy. Ale choć Jack DMC-AWE jest akceptowalny, to wolę Jacka CBP/OST. I jestem zachwycona, że wrócił.
Dlatego, nawet jeśli przyczepię się do każdego innego elementu OST z osobna i całości ogólnie, to jednak OST nie jest dla mnie porażką. Miałam w stosunku do OST dwa główne oczekiwania, plan został wykonany przynajmniej połowicznie. Czyli mogło być o wiele gorzej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 14:46, 03 Cze 2011 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | dopiero niedawno do mnie dotarło, że mamy chyba najmniej spodziewany widok wszechczasów jaki jest możliwy w PotC. Słuchajcie, on jest umyty! |
Faktycznie Już wiem, co mi nie pasowało w tej scenie Wygląda jak na plakatach. Rzadki widok, to się dopiero Gibbs musiał zdziwić
Aletheia napisał: | I jeszcze jeden detal z innej beczki - kiedy Blackbeard szuka kozła ofiarnego przy buncie, Jack się świadomie podkłada, twierdząc, że to była jego wachta. Wie już wtedy, że jest raczej bezpieczny, ale i tak... |
I to mi wystarczy za odpowiedź. On już i tak miał przechlapane u Czarnobrodego, jednocześnie wiedział, że tamten nic strasznego JEMU nie zrobi. Po wszystkim widać, że mu się to bardzo nie podobało i chciał temu zapobiec. Jack już wcześniej dążył do tego, żeby jego działania przynosiły jak najmniej ofiar, ja wiem, czy trzeba tego tak głęboko szukać? A tu człowiek stracił życie, żeby sobie Jack mógł pogadać z Czarnobrodym.
Jeśli chodzi o ogólny obraz Jacka w kolejnych częściach, nie mam z tym problemu. Jedną z jego cech jest to, że dopasowuje się do okoliczności, miejsca, w jakim przebywa, otoczenia i tak dalej. Gdy sytuacja rozwijała się po jego myśli, mieliśmy Jacka z CBP. Kiedy okoliczności go przerosły, dostaliśmy Jacka z DMC, a gdy się zagęściło, zakotłowało i ogólnie był jeden wielki węzeł - AWE. Jack radził sobie, jak umiał (albo jak nie umiał). W OST jego sytuacja zbliżona jest najbardziej do tej CBP, z wyjątkiem tego, że w CBP od niego znacznie więcej zależy, ale żadnej części CBP-DMC-AWE-OST nie traktuję jako bardziej czy mniej Jackowej, bardziej in czy out character. Ja tylko bardziej lubię obserwować Jacka w określonych sytuacjach
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 22:17, 08 Cze 2011 Temat postu: |
|
Ktoś na to właśnie zwrócił uwagę na dA.
Przyjrzyjcie się, jak wygląda układ czerni na łebku [link widoczny dla zalogowanych]. U samczyków wszystkich gatunków są tylko nieznaczne różnice.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 23:19, 08 Cze 2011 Temat postu: |
|
Wygląda... znajomo Johnny wiedział?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 20:06, 29 Gru 2012 Temat postu: |
|
Kontynuując mój Tydzień Mało Odkrywczych Postów...
Pół Jackowego życia to kłopoty z załogami, aż w końcu wygląda na to, że dla niego sytuacją idealną byłoby posiadanie Perły, której mu nikt akurat nie odbiera, i która obejdzie się bez setki chłopa (i jednej baby), wiecznie czegoś się domagających od kapitana. Po czym się okazuje, że spełnienie tego marzenia (hipotetycznego) jest jeszcze gorsze, choć brak morza w Luku solidnie się do tego dokłada. Jak więc wyglądałoby Jackowe niebo? Perła, morze, nieograniczona dostawa rumu i Jack, sztuk 1? Teoretycznie tak, w praktyce wytrzymałby może dwa dni...
Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Sob 20:07, 29 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 22:42, 29 Gru 2012 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Po czym się okazuje, że spełnienie tego marzenia (hipotetycznego) jest jeszcze gorsze, choć brak morza w Luku solidnie się do tego dokłada. |
I brak rumu...
Aletheia napisał: | Jak więc wyglądałoby Jackowe niebo? Perła, morze, nieograniczona dostawa rumu i Jack, sztuk 1? |
Morze traci sporo z uroku, jak nigdzie nie można nim dopłynąć. Hm, niebo? Niebo zawiera nieśmiertelność, a moim zdaniem dla Jacka bardzo ważny jest fakt, że on każdego dnia sobie igra ze śmiercią, a raz w tygodniu prawie przegrywa. Nie będziemy zresztą mówić o rzeczach tak oczywistych, jak Jacka instynkt przetrwania Chyba dlatego poszedł na chwilę na kapitanowanie Holendrem, bo Luk go totalnie wystraszył, bo się okazało, że go jednak można zabić - ale w porę się zorientował i może przypomniał o przeklętym złocie i Barbossie. W każdym razie jeśli nie walka o życie, to jakieś inne wyzwania w tym hipotetycznym niebie na pewno muszą być. Mnie się z Jackiem zawsze gdzieś po drodze kojarzył termin jaskółczy ( ) niepokój, bo to fakt, że różne zdarzenia jakby same go spotykają, ale w dużą część jednak sam się, z własnej woli angażuje i zdaje mi się, że - uwzględniając działanie z konieczności i działania ze strachu (to ostatnie chyba ma miejsce tylko w DMC) - mimo wszystko dla niego im coś bardziej pokręcone i niemożliwe, tym lepiej. Jack Sparrow i spokój? Nie widzę tego Jak Jack jest spokojny, to na coś czeka albo coś planuje, a najczęściej jedno i drugie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 23:42, 29 Gru 2012 Temat postu: |
|
O, proszę, dodatkowe wyjaśnienie jaskółki.
Otóż to, Jack potrzebuje wyzwań, celów... Nowości. Bardziej nawet horyzontu niż samego morza.
Marta napisał: | moim zdaniem dla Jacka bardzo ważny jest fakt, że on każdego dnia sobie igra ze śmiercią, a raz w tygodniu prawie przegrywa. |
Z drugiej strony, kiedy bywa za bardzo przyciśnięty i naprawdę, ale to naprawdę zaczyna mu się palić pod nogami, to też po nim widać, że ma dość. To właśnie był przypadek DMC, dobrze mówisz, że tam i tylko tam był rzeczywiście przerażony. Chce ryzyka, ale musi mieć choć minimum poczucia kontroli sytuacji, widzieć jakąś furtkę dla siebie. Przy czym on dostrzega te furtki tam, gdzie inni uznaliby sprawę za beznadziejną, jak choćby każdy przypadek, gdy w CBP wymyka się gwardzistom.
Co do Holendra, to po cichu podejrzewam, że mógł bardziej grać tą chęć przed Willem, niż rzeczywiście ją czuć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 0:28, 30 Gru 2012 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Z drugiej strony, kiedy bywa za bardzo przyciśnięty i naprawdę, ale to naprawdę zaczyna mu się palić pod nogami, to też po nim widać, że ma dość. To właśnie był przypadek DMC, dobrze mówisz, że tam i tylko tam był rzeczywiście przerażony. Chce ryzyka, ale musi mieć choć minimum poczucia kontroli sytuacji, widzieć jakąś furtkę dla siebie. |
To też, choć możemy gdybać, na ile stan Jacka w DMC był spowodowany bezradnością, a na ile bezradność była spowodowana stanem Jacka. Tam się jedno na drugie nakłada, ale jasne, że działanie z totalnej desperacji nie stanowi żadnej przyjemności.
Aletheia napisał: | Co do Holendra, to po cichu podejrzewam, że mógł bardziej grać tą chęć przed Willem, niż rzeczywiście ją czuć. |
Dlaczego więc w ogóle zaoferował się, że zabije Jonesa? Blefował? Miał jeszcze inny plan? Wydaje mi się, że można stwierdzić z dużą dozą pewności, że przynajmniej na początku Jack miał zamiar kapitanować Holendrem. Do którego momentu, nie zgadzam się z samą sobą, ale kiedy gada z Willem i jeszcze później, przy głosowaniu na Elizabeth, wciąż jeszcze do tego dąży.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 1:23, 30 Gru 2012 Temat postu: |
|
Mnie się cały czas wydaje, że dla niego to było "pozbyć się Jonesa - czyli trzeba zabić, bo sam z siebie nie odpuści", a nie "przejąć Holendra - czyli trzeba zabić Jonesa". Przejęcie Holendra było (tak to widzę) dla niego kłopotliwym skutkiem ubocznym, nie celem. Zachowuje się jakby na zewnątrz prezentował "Nieśmiertelny Kapitan Sparrow! Ha, ha, już możecie mi zazdrościć!", ale w duchu klął i kombinował, czyby się z tego jakimś cudem nie dało wybrnąć. Dla mnie najbardziej znaczący jest moment, gdy już stoi z sercem i nawet wtedy odgrywa "Ha ha, patrzcie co zrobię!" zamiast rzeczywiście zrobić. Wciąż zwleka! Blefuje. Uważam, że wciaż liczył na jakieś negocjacje, cokolwiek. A później widać, że rozwiązanie go naprawdę podłamało i moim zdaniem nie ma w tym ani śladu "szlag by to, zmarnowana szansa, to JA chciałem to wziąć". Dla mnie jego reakcja wygląda tak, jakby uważał, że wszystko zawiodło, poszło zupełnie nie tak. Sądzę, że najchętniej wybrałby "Ja tego nie dziabnę, a ty się wreszcie raz na zawsze odczepisz. Do niewidzenia."
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 2:06, 30 Gru 2012 Temat postu: |
|
Ja absolutnie nie uważam, żeby Jack myślał: "przejąć Holendra - czyli trzeba zabić Jonesa", bo jemu potrzebna była oczywiście śmierć Jonesa oznaczająca anulowanie długu. Ale skutek w postaci przejęcia Holendra był z tym cały czas związany i Jack musiał rozważyć, czy jest w stanie się z tym pogodzić, czy ma uruchomić tryb "niech ktoś inny to zrobi" i posunąć się na tyle daleko, na ile mu pozwoli moralność. Sądzę, że gdyby Jack naprawdę, naprawdę nie planował zabijać Jonesa, nie uwolniłby Willa od zastanawiania się, czy tego nie zrobić. Albo zacząłby robić jeszcze co innego.
Aletheia napisał: | Dla mnie najbardziej znaczący jest moment, gdy już stoi z sercem i nawet wtedy odgrywa "Ha ha, patrzcie co zrobię!" zamiast rzeczywiście zrobić. |
Oczywiście Wtedy już na pewno nie chce tego zrobić. Gdzieś po drodze zmienił zdanie, otrząsnął się z tego, co aktualne, czyli walki o życie i z argumentu, że to jedyne dostępne rozwiązanie i uznał, że nie ma się co okłamywać, że to jest w porządku. Znaczące wydają się tu słowa Teague'a o życiu w zgodzie z samym sobą. Co prawda potem jest Parlay, w którym w zależności od idei widzę, że Jack cieszy się, że wszystko idzie zgodnie z planem/Jack najchętniej by się wycofał, ale już nie ma jak, ale musi być gdzieś ten moment, w którym Jack zdaje sobie sprawę z tego, że nie zabije Jonesa, bo inaczej nie gra początek, cała intryga pod tytułem "dostać się na Holendra", cała jego motywacja.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 2:50, 30 Gru 2012 Temat postu: |
|
Chcieć dostać się na Holendra nie musiał w celu zabijania, może miał na myśli tylko zawładnięcie sercem jako argumentem przetargowym. Co do punktu zmiany zdania, w momencie rozmowy z Willem może grać pewnego, ale wewnętrznie się wahać. Jakby zabicie wydawało mu się najlepszym wyjściem na logikę, ale podskórnie mu nie odpowiadało, więc może słowami do Willa próbuje uciszyć też własne wątpliwości. Ale jednak mu się nie udaje i z czasem coraz bardziej szuka innego wyjścia i nie może znaleźć, aż jest za późno.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|