Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Isabella
Kanaka
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 19:41, 14 Cze 2011 Temat postu: Blackbeard, czyli Pan Broda. |
|
Już od dawna chciałam założyć ten temat, ale jakoś brakowało czasu .
Tak więc: Moje pytanie brzmi oczywiście jak odbieracie najnowszego bohatera z ostatniej części.
Cóż, moim skromnym zdaniem, długo to on w PotC nie zagościł, bo dotychczas każdy z bohaterów pojawiał się co najmniej w dwóch częściach. Reasumując - nie poznaliśmy Czarnobrodego dość dobrze, jego córki zresztą też. Tak jak w przypadku Angelici, większość jego historii można sobie dośpiewać, choć z założenia wiadomo, że był to (jako postać historyczna) najgroźniejszy pirat tamtych czasów. Cóż, jak dla mnie - Blackbeard na aż tak groźnego nie wyglądał. Być może to wina aktora, nie wiem. Mam jednak nieodparte wrażenie, że większą grozę budził Davy Jones i stale tych dwóch bohaterów nieświadomie porównuję, może niesłusznie. Jones wydawał mi się postacią idealnie stworzoną i zagraną. Jego historia z pewnością budzi do przemyśleń, a on sam boryka się z cierpieniem, tęsknotą i swoim okrucieństwem. Jest wręcz postacią tragiczną. Czarnobrody okrutny był moim zdaniem trochę na siłę (scena buntu), a i tak tylko w tym jednym momencie. Częściej widzimy u niego tchórzostwo, szczególnie na zakończenie. Moim zdaniem pirat z tak burzliwą przeszłością nie lęka się śmierci aż tak bardzo, chociaż rozumiem, było to potrzebne do uratowania Angelici przez sztuczkę Jacka.
Wciąż jednak mam do niego mieszane uczucia. A i zagrany mógłbyć lepiej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 21:38, 14 Cze 2011 Temat postu: |
|
Telepatia, kurczę... Dzisiaj mi przemknęło właśnie o Blackbeardzie w kontekście Angeliki, i że tematu nie mamy...
No, to skoro już mamy, to powiem, że ja go akurat odbieram odwrotnie. Właściwie częściowo odwrotnie, bo mnie akurat zachwycił od strony aktorskiej (Nie jako NAJ w OST, bo pierwsze miejsca zajmują Jack i Barbossa, ale Blackbeard jednak na trzecim. Czwarte to chyba Scrum... ). Podoba mi się, że został zagrany na takiej nucie "budzącego grozę spokoju", z przebłyskiem ironii. "Jak kogoś co jakiś czas nie zabiję, nie będą wiedzieli kim jestem", to było świetne , przy czym słowa to jedno, ale sposób w jaki zostały wypowiedziane... albo "Pray tell", gdy odpowiada Philipowi, przy imieniu Syreny, albo jego pierwsze słowa w ogóle, gdy wychodzi z kajuty, gdy każe powtarzać Angelice "mutiny!".... I niestety te fragmenty są najlepsze, w momentach akcji jakoś... znika.
Kolejna postać, której scenariusz nie wykorzystał jak należy. Potencjał, moim zdaniem, jest. Tylko w sumie jakoś się nie dowiadujemy jaki - co on naprawdę może, do czego jest zdolny... przede wszystkim co naprawdę myśli. Podobnie jak Angeliki, nie mogę go rozgryźć - co czuje do niej, czy czuje cokolwiek, jak choćby - tak naprawdę - odbiera wszystko co mu o niej komunikuje Jack... Aktualnie przypuszczam, że słowa Jacka raczej go bawią niż oburzają, bo tak naprawdę Angelika jest jego kolejną zabawką, którą manipuluje. Brak mi w nim jakiegoś rysu, który mogłabym polubić. Jak mówiłam, przez większość filmu uwielbiałam Lucyfera, którego jedyną ale szczerą słabością jest córka... no i wygląda na to, że się posypało. Ciągle nie mogę się oprzeć myśli, że cały ten wątek - będący przecież głównym wątkiem filmu, u licha! - mógł zostać lepiej napisany, rozwiązany. Lepiej zaplanowany.
Calypso napisał: | długo to on w PotC nie zagościł, bo dotychczas każdy z bohaterów pojawiał się co najmniej w dwóch częściach. Reasumując - nie poznaliśmy Czarnobrodego dość dobrze |
Czy ja wiem... Barbossa w CBP raczej nie dostał więcej, a wystarczyło, żeby go polubić. Wygląda na to, że to raczej kwestia jakości niż ilości.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 21:35, 15 Cze 2011 Temat postu: |
|
Moim zdaniem Blackbeard jako Czarny Charakter broni się słabo, ale trudno też stworzyć kogoś, kogo można by było postawić w jednym rzędzie z Jonesem i Beckettem. Swoją ironią i dystansem Blackbeard zdobył kilka punktów, ale patrząc całościowo, nie ma w nim nic oryginalnego, przekonującego, sprawiającego, żebym chciała go jeszcze zobaczyć. Był fabularnie niezbędny, miał parę fajnych momentów, ale daleko mi do zapisania się do jego fanklubu. O ile takowy istnieje, oczywiście, bo nie mam pewności.
|
|
Powrót do góry |
|
|
sabinsien
Cieśla
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z południa Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 12:09, 16 Cze 2011 Temat postu: |
|
Według mnie Blackbeard w OST został przedstawiony jako cień własnej dawnej "świetności", w czasach OST istnieje on już praktycznie jako legenda. Mało kto wierzy, że Zemsta Krolowej Anny to właśnie ta ZEMSTA.Mało kto go widział żywego. Wielu z jego załogo dopiero podczas buntu widziało go pierwszy raz. Może wypalił się jako najgorszy z piratów i teraz jest po prostu znudzony i zmęczony życiem, a podążanie do fontanny jest jego celem by życie przedłużyć i znaleźć na nowo sens? I dziwi mnie to, że widać, żę zależy mu na Angelice, kocha ją, mówi, że to jedyna dobra rzecz jaką przyniósł światu, że na końcu chce jej lat i życia, gdzie Angelika ma praktycznie całe życie przed sobą i może wiele osiągnąć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Isabella
Kanaka
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 13:11, 16 Cze 2011 Temat postu: |
|
sabinsien napisał: | I dziwi mnie to, że widać, żę zależy mu na Angelice, kocha ją, mówi, że to jedyna dobra rzecz jaką przyniósł światu, że na końcu chce jej lat i życia. |
A co do tego mam wątpliwości. Jak dla mnie Angelica była mu kompletnie obojętna. Choćby w scenie, kiedy każe Jackowi wybrać jeden pistolet. Wtedy nie krępuje się, żeby do niej strzelać. Nie mógł wiedzieć, które są naładowane.
|
|
Powrót do góry |
|
|
sabinsien
Cieśla
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z południa Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 13:45, 16 Cze 2011 Temat postu: |
|
Calypso napisał: | A co do tego mam wątpliwości. Jak dla mnie Angelica była mu kompletnie obojętna. Choćby w scenie, kiedy każe Jackowi wybrać jeden pistolet. Wtedy nie krępuje się, żeby do niej strzelać. Nie mógł wiedzieć, które są naładowane. |
a może był pewien, że Jack nie da zginąć Angelice? Chyba, że Czarnobrodemu zależało na Angelice tylko w kwestii tego, że tylko ona była w stanie bezinteresownie oddać mu lata swego życia a wątpie, żeby udało mu się znaleźć kogoś kto bezinteresownie te lata mu odda.
Ostatnio zmieniony przez sabinsien dnia Czw 13:49, 16 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 21:07, 16 Cze 2011 Temat postu: |
|
A z tą sceną to nie mogę do ładu dojść, pogięta jakaś jest. I właściwie nie wiem po co w ogóle tam była.
sabinsien napisał: | a może był pewien, że Jack nie da zginąć Angelice? |
Ale Jack też nie wiedział, które to były... Nawet gorzej, był przekonany, że wszystkie są puste, więc mógł ją zabić przypadkiem.
sabinsien napisał: | Chyba, że Czarnobrodemu zależało na Angelice tylko w kwestii tego, że tylko ona była w stanie bezinteresownie oddać mu lata swego życia a wątpie, żeby udało mu się znaleźć kogoś kto bezinteresownie te lata mu odda. |
O, to by wreszcie zaczęło mieć ręce i nogi... Bo inaczej mi wszystko zgrzyta, głównie psychologicznie.
Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Czw 21:08, 16 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
sabinsien
Cieśla
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z południa Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 16:28, 17 Cze 2011 Temat postu: |
|
W ogóle ta sytuacja, kiedy Blackbeard spotkał faceta, który zdaniem jego córki zniszczył jej życie. Normalny ojciec za takie coś spuścił by łomot, a Brody tylko o tym przelotem wspomina jakby go to w ogóle nie ruszało. Jeszcze gdy Jack próbuje nastawić ich przeciwko sobie: Angelice mówi, że Czarnobrody jest złym do szpiku kości, Brodemu, że Angelika jest jak zębata bestia (aluzja do Krakena? ). Dziwi mnie naiwność Angeliki, że tak go broni itd, a Brodemu to koło nosa lata. A tortury lalki to tylko po to by zmusić Jacka do współpracy. Brodemu być może nawet jest to oboje to obojętne czy to jego córka czy nie, ważne że zgodziła się oddać swoje lata.
Z tymi pistoletami też nie umiem sie połapać jak to jest. Może Brody testował Jacka na ile jest w stanie zaryzykować życie Angeliki? Nie wiem, no.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 19:37, 17 Cze 2011 Temat postu: |
|
Też nie wiem o co chodzi Jackowi, gdy nadaje na Angelicę do Blackbearda. Naprawdę liczył, że uwierzy? Mogę uwierzyć, że Jack pokładałby aż tak wielkie zaufanie w swoich talentach perswazyjnych, ale nie wierzę, że serio próbowałby tak... głupio. "Słowo pirata, że jest jak mówię! Zapewniam! Bardzo mocno zapewniam! BARDZO!!!" No czy to jest Jackowe? Kiedy Jack chce coś komuś sprzedać, to ustawia to tak, żeby ofiara sama pomogła. A w tej rozmowie Blackbeard ma taką przewagę, że próby przekonywania traktuje wręcz jak zabawę. A Jack...? Wciskać się drzwiami "Zaufanie" gdy się pięć minut wcześniej tkwiło przed lufą za udowodnione przewinienie? I napuszczać tego kto trzymał lufę na jego jedyną, nie licząc zombie, oficjalnie zaufaną? Której się zresztą zawdzięcza życie? No tu przecież musi być jakieś drugie i dziesiąte dno, bo nie uwierzę, że Jack nagle zidiociał.
Co do pistoletów, może właśnie to było decydującym punktem, dla Jacka, w późniejszej sytuacji z pucharami?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 10:50, 25 Sie 2016 Temat postu: |
|
Myślę, że Jack w tej scenie po prostu "popłynął" . Widać, że osobiście musi coś mieć do Angeliki, skoro tak bardzo się tam wczuwa . Opis wyszedł mu zaiste sugestywny . To, czy Blackbeard uwierzy było chyba dla niego (w tamtym momencie) "out of the question" (w sensie "not worth considering"), bo uważał za oczywiste, że Angelica jego córką nie jest. Więc nie widział powodu, dla którego ktokolwiek miałby w to watpić. Znamienne, moim zdaniem, że w pierwszym momencie Blackbeard wydaje się rzeczywiście zainteresowany - to jego Do tell... Ale szybko zaczynają go te rewelacje, no właśnie, bawić, bo Jack tak naprawdę nie ma mu nieczego do powiedzenia.
. Będę używać .
Aletheia napisał: | A z tą sceną to nie mogę do ładu dojść, pogięta jakaś jest. |
A ja ją akurat bardzo lubię . To jego (Brodego) Again . I raz jeszcze (tylko teraz o innym zabarwieniu ) Again . Myślę, że on jej tam, mimo wszystko, nie zamierzał zabijać (chociaż z drugiej strony - nie była mu w sumie do niczego potrzebna, więc kto to wie... ). Mówi przecież później Jackowi (gdy ten każe mu przysiąc, że nie zrobi krzywdy Angelice): I'll make no vows to the likes of you, Sparrow. But it costs me nothing to admit that she was never in harm's way. Ja osobiście wolę w to wierzyć . Pomyślałam więc sobie, że Quartermaster, skoro potrafił zaczarować tak, że Jack, skacząc w przepaść, nie zgnie, to tym bardziej nie będzie miał problemów, aby sprawić, że psitolet wycelowany w Angelikę nie wypali. A to do niego Blackbeard się zwraca - Quartermaster, get me six more pistols... Sądzę, że to była ot taka zagrywka, od dawna zapewne w ich repertuarze, obliczona na nerwowe wykończenie przeciwnika . Później Angelica mówi: Well played, father, ale Brody już jej nie tłumaczy na jakiej zasadzie tak naprawdę się to odbyło. Potwierdza tylko, że wiedział, które pistolety były naładowane . Ale myślę, że zasadniczo to było "played" i że Angelica nigdy nie była "in harm's way" .
sabinsien napisał: | Chyba, że Czarnobrodemu zależało na Angelice tylko w kwestii tego, że tylko ona była w stanie bezinteresownie oddać mu lata swego życia a wątpie, żeby udało mu się znaleźć kogoś kto bezinteresownie te lata mu odda. |
A czemu akurat musiałby być to ktoś, kto by bezinteresownie...? Myślę, że Brody nie miałby skrupułów poświęcić kogoś ze swojej załogi chociażby... Zwłaszcza, że daje nam się poznać jako ktoś zasadniczo bezwzględny... Np. If I don't kill a man every now and then, they forget who I am; albo: Cowards! Back in the water! There be no refuge on land, on my word! Nie sądzę, aby w tej kwestii był skazany na łaskę, bądź niełaskę Angeliki. Uważam też, że on nigdy nie zamierzał nawet akurat jej odbierać tych lat życia. I gdyby nie wyszło, jak wyszło (), to zapewne nie z niej skłonny byłby składać ofiarę . Wybór padłby na kogoś z załogi...
Ostatnio zmieniony przez Eddie dnia Czw 11:34, 25 Sie 2016, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 17:54, 25 Sie 2016 Temat postu: |
|
Eddie napisał: | A ja ją akurat bardzo lubię |
Nie no, oglądała się nieźle i była całkiem fajna. Tylko bez sensu.
Chociaż hipoteza z Quartermasterem interesująca, hm...
Eddie napisał: | I gdyby nie wyszło, jak wyszło (), to zapewne nie z niej skłonny byłby składać ofiarę . Wybór padłby na kogoś z załogi... |
No w sumie bardzo możliwe.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 14:09, 26 Sie 2016 Temat postu: |
|
Co do Blackbearda ogólnie, to według mnie on nigdy nie wierzył, że Angelica naprawdę jest jego córką. Daje się wciągnąć w tę grę, tylko dlatego, że to z czym się u niego (Angelica) pojawia, wydaje mu się nader interesujące, czy też godne rozważenia. Cześć tato! Bo wiesz... To ja - twoja dawno zaginiona córka! Oto jestem! I mam sposób, żeby uratować twą duszę przed ogniem piekielnym! Wystarczy, że użyjemy niejakiego Jacka Sparrowa do pokazania nam drogi do Źródła Młodości. Ty sobie usiądź, już ja się wszystkim zajmę... Brody zapewne pomyślał, że ktoś mu tu jakiś kit próbuje wciskać, ale na etat przyjął . Przy takim założeniu, wydaje mi się, łatwiej przechodzi ta ostatnia scena, w której rzuca się na kielich dający życie, zostawiając Angelice ten, który życie odbiera... Skoro i tak w sumie była mu kimś obojętnym... Bo gdyby naprawdę uważał, że to rzeczywiście jego córka, to pewnie by ją ocalił od śmierci .
No ale uważał, że tak nie jest . Musiał jednak w takim razie zadać sobie pytanie po co cały ten cyrk - jakie są motywy Angeliki. Myślę, że bardzo mocno się nad tym zastanawiał siedząc w swojej kajucie i nigdzie nie wychodząc . Co tam sobie wykminił - trudno orzec. Ale z całą pewnością można stwierdzić, że się jej nie obawiał. Przepowiednia wszak głosiła, że zgnie z ręki jednonogiego zgreda, nie zaś czarnowłosej piękności . Może mógł pomyśleć, że zależy jej na QAR... Ale czy ktokolwiek w ogóle ośmieliłby się...? Przy jego reputacji - the pirate all pirates fear - i w ogóle...? I to jeszcze próbować się wkręcić tak głupio - "cześć, jestem twoją córcią"... Przecież to się z miejsca prosi o kulkę między oczy . Jak ktoś ni z gruszki, ni z pietruszki wyskakuje z czymś takim . Więc pewnie doszedł do wniosku, że to raczej mało prawdopodobne, a wręcz niedorzeczne. Sądzę zatem, że zobaczył w niej ni mniej, ni więcej tylko nawiedzoną katechetkę, która chce zbawiać cały świat i w kółko ględzi coś o jego duszy i nawróceniu. Tym bardziej, że mu jeszcze tego misjonarza zainstalowała na statku . Dla idei to można się i w coś takiego pchać, a co tam . Czyli pewnie tak mniej więcej Blackbeard myślał se o Angelice... Ale nie upieram się .
Ale wymyśliłam to głównie po to, żeby jakoś grała mi ta scena, w której Brody, po buncie, chce posłać Jacka na tamten świat. Remember, father. We need him... No to Angelica musi mu o tym przypominać? To przecież bez sensu . To komu tu w końcu zależy na Źrodle? A tak to, w świetle powyższego, tą chęć pozbycia się Sparrowa można rozpatrywać jako zagranie wymierzone przeciwko Angelice. Pewnie zaczęło go już wkurzać to jej panoszenie się po pokładzie i wieczne świecenie tym krzyżykiem. No a że nadarzył się bunt (co Brodemu w tym momencie akurat było bardzo na rękę), to postanowił wytrącić jej z ręki główny argument . Nie będzie Jacka - skończy się też operacja pod tytułem szukamy Źródła Młodości, w której to Angelica jest główną zawiadującą . No i zobaczymy co teraz zrobi... Czy zawinie się jak niepyszna... Tak naprawdę Jacka ratuje Philip, który wytrąca Brodego z równowagi .
Ostatnio zmieniony przez Eddie dnia Pią 14:11, 26 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 20:52, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
Eddie napisał: | Bo gdyby naprawdę uważał, że to rzeczywiście jego córka, to pewnie by ją ocalił od śmierci |
Ja to wtedy interpretowałam, że mu wszystko jedno i generalnie jest bucem...
Eddie napisał: | Sądzę zatem, że zobaczył w niej ni mniej, ni więcej tylko nawiedzoną katechetkę, która chce zbawiać cały świat i w kółko ględzi coś o jego duszy i nawróceniu. Tym bardziej, że mu jeszcze tego misjonarza zainstalowała na statku |
A, owszem, bardzo możliwe.
Generalnie Twoje rozkminy poprawiają film, który odebrałam jako średni, a z czasem wspominał mi się jako coraz gorszy. A do tego jeszcze w ogóle zapominał, co też o czymś świadczy... Szkoda, że Cię tu z tym wszystkim nie było, jak temat był gorący. Teraz już się nie potrafię z powrotem wciągnąć...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 10:04, 30 Sie 2016 Temat postu: |
|
No wiem, nie najlepiej z moim refleksem . Mamy rok 2016, a ile to lat temu wyszło OST... Chociaż też - ja tych interpretacji nie wymyślam po jednorazowym obejrzeniu w kinie . Tylko potem, jak już mam DVD i mogę w kółko katować . .
Jeszcze w temacie Blackbearda dodam, że z mojego punktu widzenia ważne jest też to, że on - po tym, jak zabiera kompas Jackowi (co ten oczywiście komentuje - I was sure it would come to this ) (i później jeszcze studiuje go [Brody] przez dłuższą chwilę) - oddaje ustrojstwo Angelice . I zasadniczo to ona dalej nawiguje . Czyżby sam nie był w stanie wyznaczyć kursu? Jakiś problem? Osobiście podejrzewam, że schiza numer dwa - czyli: wie czego chce, ale wzdraga się przed uznaniem tego za swoje .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 18:00, 30 Sie 2016 Temat postu: |
|
Eddie napisał: | zabiera kompas Jackowi (co ten oczywiście komentuje - I was sure it would come to this ) |
Do wszystkiego można się przyzwyczaić...
A może kompas ma podpunkt w regulaminie - nie działa dla wrednych ludzi?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|