Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
KresKa
Piracki Lord
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim
|
Wysłany: Sob 20:33, 24 Cze 2006 Temat postu: |
|
Tymaczasem na pokładzie statku można było poczuć bardzo napiętą atmosferę.... Przynajmniej wśród Elizabeth, Willa i Karen... Scarlett przepadła gdzieś w kajucie Kapitana.... Załoga wrogiego okrętu cały czas dokuczała.... hm.... szydziła z towarzyszy Scarlett.... Karen, chyba najspokojniejsza ze wszystkich porwanych zachowywała się najdzielniej... Musiała się skupić... gdzieś wokół jej myśli krążył pewien plan na wydostanie się z pokładu, ale w ogóle nie mogła pozbierać myśli....
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Diapora
Bosman
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 21:07, 24 Cze 2006 Temat postu: |
|
Tymczasem...
- Świetnie. Najlepiej wykorzystywać innych.- mruczła pod nosem Lavender. Była niezadowolona, ponieważ musiała ciągnąć po wodzie kawał kłody na której siedział Jack, niczym się nie przejmując.
- Nie złość się, przecież jakoś musimy ich dogonić.-powiedział Jack, najwyraźniej starając się uspokoić przyjaciółkę.
- Zobacz!- krzykneła Lavender. Wskazała palcem okręt, na którym znajdowali się ich przyjaciele. Gdy tam podpłyneli...
|
|
Powrót do góry |
|
|
KresKa
Piracki Lord
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim
|
Wysłany: Sob 21:20, 24 Cze 2006 Temat postu: |
|
...okazało się, że role się odwróciły.... Karen, Elizabeth i Will przechadzali się po pokładzie wśród zakneblowanych i związanych członków załogi wrogiego statku. W rzeczywistości nie było ich zbyt wielu... Gdy Jack znalazł się na okręcie nie mógł uwierzyć własnym oczom.
-Jak do tego doprowadziliście???????
-Nie pytaj - wystąpiła Karen - niech to będzie nasza mała tajemnica... -zdecydowanym tonem powiedziała do Jacka i puściła oko do Elizabeth.
-No, co teraz robimy?? Została jeszcze kajuta kapitana... On tam siedzi ze Scarlett już jakąś godzinę....
-Scarlett???? A właściwie... co byście zrobili, gdybyśmy się tu nie dostali, a kapitan teraz wyszedł??...
Na odpowiedź nie musieli długo czekać...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Diapora
Bosman
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 21:27, 24 Cze 2006 Temat postu: |
|
Kapitan wyszedł właśnie na pokład. Rozglądał się przez chwilę i uśmiechnął się szyderczo...
- A więc myśleliście, że to wystarczy?- zapytał kpiąco- Sparrow popatrz sobie na to- i wskazał ręką na sieć, która wisiała niedaleko nich. W sieci znajdowała się Lavender, wciąż była syreną.
-Umrze jeśli wyschnie- Powiedział Kapitan okrętu.- Co ty na to Sparrow? Co teraz zrobisz? Mam cię w garści.- Znowu zaśmiał się, tym razem strasznie ochryple i doniośle.
-Puść ją- wycedził przez zęby Jack.
-To jeszcze nie wszystko...- po tych słowach Kapitan wskazał ręką w drugą stronę. Tam na linie wisiała Scarlett, a pod nią pływało stado rekinów.- No co, którą wybierasz? - i znowu się zaśmiał.
...
|
|
Powrót do góry |
|
|
KresKa
Piracki Lord
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim
|
Wysłany: Sob 21:34, 24 Cze 2006 Temat postu: |
|
Jack został postawiony przed nie lada wyzwaniem... Nie miał zamiaru wybierać między Scarlett a Lavender. Decydujące sekundy uciekały zbyt szybko, a on nie miał w zanadrzu żadnego zbawiennego pomysłu. Z odsieczą "przybyła" Karen krzycząc:
-Patrzcie!!!! Tam!!!!!......
|
|
Powrót do góry |
|
|
Diapora
Bosman
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 21:41, 24 Cze 2006 Temat postu: |
|
(hmmm KresKa, postawiłaś mnie przed dylematem )
Nadleciało stado mew, które zaczęły dziobać Kapitana okrętu. Ten machał szablą na wszystkie strony. Jednak po chwili mewy odleciały, ponieważ nie mogły sobie poradzić i były bezsilne wobec kapitana. To jednak dało Jackowi chwilę do namysły i przygotowania się. Zabrał szablę jednemu z piratów i zaczął walczyć z Kapitanem okrętu.
W tym czasie Lavender starała się uwolnić. Była jednak całkiem bezradna, poza tym przez brak wody zaczynała słabnąć. Siły ją opuszczały. Ale nie mogła pozwolić na to by Jackowi coś się stało, no i musiała uratować siebie. Nagle wszyscy piraci z okrętu uwolnili się i zaczęli walke. Lavender wpadła na pewien pomysł. Zaczęła śpiewać, bardzo pięknie śpiewać, a jeśli syrena coś zaśpiewa, to oznacza, że wszystkim mężczyznom poprzewraca się w głowach.
...
|
|
Powrót do góry |
|
|
KresKa
Piracki Lord
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim
|
Wysłany: Sob 21:52, 24 Cze 2006 Temat postu: |
|
...Wszyscy zaciekle walczyli z załogą okrętu. Teraz Karen mogła na prawdę się wykazać. W czasie bohaterskiej walki Scarlett i Lavender z trudem uwolniły się z pułapek. Cała "grupa" grała na zwłokę, by mogły one się wydostać. Tymczasem na horyzoncie pojawił się kolejny statek. Karen pomyślała: "A niech to, znowu...." Jednak tym razem załoga okrętu była przyjazna naszym bohaterom, mianowicie....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Diapora
Bosman
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 22:01, 24 Cze 2006 Temat postu: |
|
... był to znajomy Jackowi kapitan Broom. Śpiew Lavender zaczął działać i wszyscy mężczyźni na statku (bez wyjątku, czy dobrzy czy ci źli) dostali do głowy i zaczęli majaczyć. Scarlett nawrzeszczała na Lavender i zaczęła ją wyzywać.
-Co ty sobie myślisz?! I jak teraz doprowadzimy ich do porządku?! Co zrobimy?! A może zrobiłaś to specjalnie ty... ty... RYBO!- na ostatnie słowo nałożyła wielki nacisk.
-Hej Scarlett uspokój się, to nie jej wina, że jest tym kim jest!- broniła Lavender Elizabeth.
-Tak masz rację, to wina jej matki, która jest zwykłą lafiryndą!- wrzasnęła Scarlett. Lavender jednak nie miałą już na nic siły. Ledwo docierały do niej słowa Scarlett. Była syreną więc potrzebowała wody... jej głowa wypełniła się pustką i mrokiem. Nic już do niej nie docierało...
Wszyscy mężczyźni na pokładzie ockneli się.
-Co się stało?- zapytał Jack. Podszedł do dziewczyn, które zgromadziły się wokół Lavender. Jack stanął jak wryty...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 11:12, 25 Cze 2006 Temat postu: |
|
Wszyscy mogli zaobserwować jak piękny, błękitny ogon Lav powoli przemienia się w nogi, a dziewczyna odzyskuje siły.
Scarlett zachwiała się na nogach. Odwróciła się za siebie i pobiegła wprost do jednej z kajut. Nikt nie poszedł za nią...
Na statku wciąż panowało zamieszanie. Wreszcie Lavender wstała i pokazała się wszystkim w całej okazałości. Już nie jako syrena, ale jako piękna dziewczyna.
- Ja... ja nie wiem co się stało... - wydukała z siebie Lav, patrząc na swoje nogi
- Zmieniłaś się w... człowieka... - odpowiedział powoli Will, "otumaniony" jeszcze przez chwilę śpiewem Lavender.
- Dobra, nie ma co się zastanawiać - powiedziała nagle Elizabeth - musimy stąd uciekać!
- Masz racje - przytaknął jej Jack - Tylko... gdzie jest Scarlett...?
- Widziałem jak biegnie w takmtą stronę! - krzyknął Will, kiedy wszyscy schodzili już z pokładu
- I nie poszedłeś za nią? - spytał Sparrow
Will tylko wzruszył ramionami. Jack pobiegł w stronę kajut. Otworzył jedną z nich. Z początku wydawała mu się pusta, lecz w kącie zobaczył skuloną, płaczącą Scarlett. Powoli podszedł do niej.
- Co się dzieje? - spytał
- Ja już sama nie wiem...! - "wychlipała" dziewczyna - nie potrafię się opanować... sama boje się tego co mówie...
Sparrow patrzył na nią zdziwiony
- Nie dociera do mnie sens tych słów... - mówiła dalej Scarlett - Czuje, jakbym to nie ja je mówiłą... coś mnie do tego zmusza!
Dziewczyna nie mogła się powstrzymać i zaczęła płakać...
- Choć już... - powiedział Jack i przyjacielsko otoczył ją ramieniem, próbując uspokoić dziewczynę.
Kiedy wrócili już do swego "obozu" wszyscy mogli zobaczyć zapłakaną Scarlett. Dziewczyna szła ze spuszczoną głową. Czuła na sobie wzrok innych...
- Scarlett chciała wam coś powiedzieć... - zaczął Sparrow
Dziewczyna opowiedziała reszcie to, co powiedziała Jackowi w kajucie
Wszyscy patrzyli na nią zdumieni
Nagle Scarlett podbiegła do Lav i przytuliła się do niej.
- Przepraszam - wyszeptała
- Już nic nie szkodzi - powiedziała Levender i uśmiechnęła się do zapłakanej dziewczyny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Diapora
Bosman
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 11:42, 25 Cze 2006 Temat postu: |
|
Przez resztę dnia Lavender musiała nauczyć się znowu chodzić i biegać. Często się potykała o własne nogi.
-Ja chyba już nigdy nie zacznę normalnie chodzić- mówiła to z narastającą złością.
Po wielu godzinach ćwiczeń, w końcu udało jej się zacząć biegać. Nareszcie "przypomniała sobie" jak to się robi.
-I co teraz- zapytała w końcu- Gdzie pójdziemy, co zrobimy?
-Nie wiem, z wyspy nie ma wyjścia- powiedział Jack.
-Zawsze musi być wyjście-powiedziała lav i mrugneła przyjaźnie do Jacka.
-Co masz na myśli...?- spytał Will.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 12:03, 25 Cze 2006 Temat postu: |
|
Lav dopiero teraz zaczynała odczuwać, że "żyje". Cieszyła się, że już nie musi się "czołgać", tylko wreszcie może chodzić na własnych nogach.
Od jakiegoś czasu Scarlett bardzo bolała głowa. Czasem czuła, że nie może ustać na nogach. Zachowywała się trochę dziwnie, ale nie wzbudzała podejrzeń innych. Była milcząca i spokojna.
Dni na wyspie powoli mijały i wszystkim było "z tym" dobrze. Jak narazie nikt nie martwił się, jak wydostać się z wyspy.
Kiedy pewnego dnia Scarlett wstała wcześniej, aby przygotować śniadanie dla reszty grupy, znów poczuła straszny ból głowy. Nie mogła wytrzymac - zasłabła. Niedługo później wstała Elizabeth. Wyjrzała z szałasu i zobaczyła niedaleko ogniska Scarlett. Podeszła do niej.
- Hej, Scarlett! - mówiła - Ockinij się, proszę...
Chwilę później dziewczyna otworzyła oczy.
- Elizabeth- zaczęła - ja przypominam sobie, że Kapitan tamtego statku, zanim związał mnie liną, kazał mi coś wypić...
Nagle Elizbeth zauważyła wychodzącego z szałasu Sparrowa i podeszła do niego.
- Jack... - mówiła powoli powoli dziewczyna - Scarlett prawdopodobnie wypiła truciznę...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Diapora
Bosman
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 12:19, 25 Cze 2006 Temat postu: |
|
- Trzeba obudzić Lavender, ona napewno zna lekarstwo!- Krzyknął Jack- Na co czekasz?! Chodź idziemy po nią!
Lav już wstała, a właściwie dopiero co. Na wbiegających do szałasu Jacka i Elizabeth bardzo się zdziwiła.
- Co...?- nie zdążyła dokończyć bo Jack pociągnął ją i zaprowadził do Scarlett. Lav pochyliła się nad chorą.
-Przynieście ciepłą wodę, już!- Niemal krzykneła na Elizabeth i Jacka.- I moją torbę.
Oni posłusznie przynieśli jej to o co "prosiła". Z torby wyjeła jakiś duży liść. Położyła go na kamieniu i zaczeła trzeć go patykiem. Wtem powstała jakaś śmierdząca maź. Lav wrzuciła maź do kubka z wodą i zamieszała. Potem wyciągneła z torby coś podobnego do kopru. Wsadziła do kubka i znowu zamieszała. Miała zmarszczone czoło, najwyraźniej bardzo intensywnie myślała. Potem wstałą podbiegła do morza. Z chwilę wróciła z jakimś glonem w ręku. Pocięła go na drobne kawałeczki i wrzuciła do kubka. Miksturę podałą na pół przytomnej Scarlett.
-Wszystko będzie dobrze-Powiedziała Lavender uspakajająco- Wiem co robię-i uśmiechnęła się lekko.
...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 12:36, 25 Cze 2006 Temat postu: |
|
Scarlett już po chwili odzyskała przytonmość. Lav rzeczywiscie wiedziała co robi - przecież bardzo dobrze znała się na ziołach.
Scarlett powoli wstała. Jack zaprowadził ją do szałasu. Dziewczyna położyła sie i natychniast zasnęła.
Sparrow wychodząc z "namiotu" spojrzał na horyzont.
- Ocho... - powiedział - chyba znów będziemy mieć nie proszonych gości...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Diapora
Bosman
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 12:45, 25 Cze 2006 Temat postu: |
|
Ku nim płynął statek. Lav miała radosną minę.
- To kapitan Kingston! Mój stary dobry znajomy!- Lav uśmiechneła się.
-Hę? Nigdy nic nie mówiłaś- spytał jack.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Pon 9:52, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
Lav z uśmiechem wyczekiwała, kiedy statek wreszcie zacumuje.
Okręt już na lini horyzontu wydawał się ogromny.
Na jego dziobie widniała ogromna syrena trzymająca w ręku harpun. Wszyscy przyglądali się okrętowi.
- SKąd znasz Kapitana Kingstona? - spytał nagle Jack
- To długa historia - odpowiedziałą Lavender
|
|
Powrót do góry |
|
|
Diapora
Bosman
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 17:56, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
i się uśmiechneła. Jednak jack miał niezbyt zadowoloną minę.
Kapitanem Kingstonem okazał się młody i przystojny pirat. Był w wieku Lavender czyli miał 17 lat. Jack poczuł, że robi się troszeczkę zazdrosny, ponieważ Kingston i Lav wspaniale się dogadywali.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 13:05, 27 Cze 2006 Temat postu: |
|
- Jak się tu znaleźliście? - spytał Kingston
- Ach to długa historia... - powiedziała Lavender i uśmiechneła się zalotnie - powiedz raczej co Ciebie tu sprowadza?
- Szukaliśmy jednej wyspy, a znaleźliśmy drugą - zaśmiał się Kapitan - nie boicie się przebywać sami na tej wyspie?
- Ależ skąd! Nie jesteśmy tu sami! - powiedziałą Lav wskazując na Jacka i na siebie - przedstawię Ci reszte naszej załogi!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Diapora
Bosman
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 22:21, 27 Cze 2006 Temat postu: |
|
(ahhh... romantyczne...)
Wieczorem gdy Lavender miała kłaść się spać, zobaczyła jakiegoś człowieka, który siedzi i wpatruje się w morze. Był to Jack. Dziewczyna pomyślała, że Jack po prostu podziwia widoki, więc postanowiła się przyłączyć.
-Co robisz?-Lavender spytała Jacka na powitanie.
-Nic-odpowiedział oschle Jack.
-Jack to nic?-Dziewczyna uśmiechnęła się do niego.
-Nic- Powiedział Jack jeszczebardziej oschle.
-Jack nic ci nie jest?- Spytała Lav z lekkim niepokojem.
-Tak, nic mi nie jest.- Tutaj wstał i zaczął podnosić głos- Nic mi nie jest, poza tym, że jestem zakochany w tobie na zabój, a tutaj zjawia się jakiś parszywiec!-wrzasnął Jack. Lavender wstała.
-Jack... ty...ty jesteś zazdrosny...?-spytała dziewczyna.
-Nie, nie jestem wcale zazdrosny, przecież cię kocham! Nie zauważyłaś!? Kocham cię odkąd cię poznałem!-krzyknął Jack.- Przecież widzę jak z nim rozmawiasz! Jak patrzysz i jak się uśmiechasz!
-A nie zauważyłeś jak rozmawiam z TOBĄ, jak patrzę na CIEBIE i jak się uśmiecham do CIEBIE?- Spytałą Lavender- Jack... nikt nigdy ciebie nie zastąpi... kocham cię...- wydusiła z siebie Lav i wtedy połączył ich pocałunek.
...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ahoj, szczury lądowe !
Kanaka
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Karaiby
|
Wysłany: Śro 9:34, 28 Cze 2006 Temat postu: |
|
Nie! - krzyknoł Jack odpychając dziewczyne - nie chce twoich pocałunków ! oddaj je "swojemu"kapitanowi....śmierdzący łotr !!! - po czym oddalił sie, poszedł w głąb wyspy, a tajemniczy kapitan poszedł za nim.
Nastał ranek. Kiedy Elizabeth sie obudziła zauwarzyła, ze Lav śpi ale Sparrowa nie ma, a kiedy wyszła z szłasu okazało sie,ze tego kapitana Kingstona tez nie ma. Przestraszyła sie, obudziła Wila i na jednym moddechu, bardzo szybko, powiedziała co zauwarzyła. Wil wstał zebrał całą załogę ale zanim wyryszyli, zapytał Lav czy ona nic nie wie na ten temat, bo przeciez widziała go ostatnia! Ale Lav skłamała i powiedziała, ze Sparrow ja pocałoweł i ze... zaczeła sie chwalic .Wil jej przerwał mówiac gniewnie - nie obchodzi nas co robiłas z nim, tylko czy nie wiesz dlaczego obaj kapitanowie znikneli !? - a Lav westchneła - hmmm, nie, nie wiem !
-Taka niby miła dziewczyna, niby przyjaciółka kapitana, niby taka wielka uzdrowicielka,....nie no, tu sie zgadza - westchneła cichutko Scarlot do ucho Elizabeth - tak, tylko dlaczego ? - odpowiedziała. Nagle ktos z załogi wtracił im w ta cichutka rozmowe - jak mówi przysłowie, cicha woda brzegi rwie ! - hmmm ciekawe, odpowiedziały dziewczyny.
Nagle Wiliam zauwarzył słady krwi na piasku i krzyknał z zaniepokojeniem - dobra, rozdzielamy sie! szybko, oby tylko nie było za puzno !!! - Wil zaczoł skłądac elementy układanki. Rozdzielili sie i zaczeli szukac przyjaciela.
W pewnym momęcie Elizabeth zapytała Wila czy on cos, a on - poiamietasz kiedy Jack przedstawał nam ta Lav - pamietam - no własnie, Jack zaopiekował sie Lav bo prosił go o to przyjaciel, ale przeciesz kiedy była mała zostawił ja u jekiejs rodziny - Elizabeth zaczeła cos podejzewac i powiedziała - czy uwarzasz, ze oni mogli ja nastawic przeciwko Sparrowi ? - własnie tak !! przeciez nie wiadomo co oni mogli jej zrobicv, wszystko jest mozliwe i obawiam sie, ze własnie to najgorsze - odpowiedział Wil i z zaniepokojeniem przyspieszył kroku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Diapora
Bosman
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 11:09, 28 Cze 2006 Temat postu: |
|
W tym samym czasie Lavender kłóciła się z myślami.
,,Kocham go"-myślała- ,,Nie, musisz go zabić!"-odpowiadał głos...-,,Ale ja go kocham, parszywcze!"-taka była kłótnia jej myśli, ktoś wdarł się do jej rozumu...[/list]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 12:16, 28 Cze 2006 Temat postu: |
|
Wszyscy rozdzielili się i zaczęli szukać Kingtona i Sparrowa. Pomiędzy drzewami nie widać było zbyt dużo. Jednak Scarlett zauważyła jakieś ślady i szła wzdłuż nich nie wiedząc co może ją czekać... Nie wiedziała gdzie są inni. Nagle w dżungli rozległ się krzyk Scarlett. Dziewczyna idąc potkneła się o korzeń i wpadła prosto w kałużę krwii...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Diapora
Bosman
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 17:17, 28 Cze 2006 Temat postu: |
|
W tym czasie...
Lavender dalej biła się w myślach z kimś kogo nie znała. Kto chciał nad nią zapanować i częściowo mu się to udawało... Jednak dziewczyna pokonała złego "ducha", bynajmniej tymczasowo. Wybiegła z szałasu nie wiedząc, że jest cała zapłakana. Musiała znaleźć resztę.Ktoś zastawił na wszystkich płapkę... bawił się nimi. Lav potknęła się o coś i wylądowała... na Scarlett. Ta odskoczyła.
-Co się stało- zapytała drżącym głosem Lavender.
-Nic nie pamiętasz?- spytała zdawkowo, ale również z wyrozumiałością Scarlett. Lav pokręciła przecząco głową.-Jesteś cała zapłakana.
-Musimy znaleźć Jacka- wydukała Lavender.- MUSIMY!-krzyknęła. Scarlett domyśliła się, że Lavender coś wie... I właśnie o to spytała Lavender. Dziewczyna opowiedziała jej o tym jak ktoś chciał nad nią zapanować.
-Tylko nie wiem dlaczego...- dodała na końcu.
-hmmm...-"Zamruczła" Scarlett i dodała- dobrze, teraz poszukamy Jacka.- Nie martw się wszystko będzie dobrze- uspokajała Lavender- Wiem, że tobie naprawdę na nim zależy.
...
|
|
Powrót do góry |
|
|
KresKa
Piracki Lord
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim
|
Wysłany: Śro 17:43, 28 Cze 2006 Temat postu: |
|
-Co się dzieje??? Gdzie jest kapitan i cała załoga??? - wręcz z płaczem zapytała Karen, która nieco zaspała. W nocy spała sama pod gołym niebem, a gdy się obudziła nikogo nie było. Dopiero teraz znalazła Lavender i Scarlett. Dziewczyny opowiedziały pokrótce całą historię. Dopiero wtedy Karen wybuchła przeraźliwym płaczem...
PS. Ahoj, szczury lądowe! - pomyliłaś historię Karen z historią Lavender
|
|
Powrót do góry |
|
|
Diapora
Bosman
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 18:17, 28 Cze 2006 Temat postu: |
|
Dziewczyny ruszyły przed siebie. Nagle przed nimi wyłonił się żywopłot. Był to labirynt a w nim trzy wejścia.
-Musimy się rozdzielić-powiedziała Lavender.
Tak więc zrobiły.Karen poszła na prawo, Scarlett na lewo, a Lavender ruszyła środkowym wejściem. Doszła już do połowy, gdy usłyszała głos "Znajdę cię... Zabiję... Zaaabiję". Starała się nie okazywać strachu. Nagle ziemia się pod nią załamała, a Lavender wpadła do środka. Gdy w końcu przestała spadać i dotknęła nogami gruntu, poczuła pod stopami coś twardego. To były kości, ludzkie kości... cała grota była nimi wysypana. "Co to jest" pomyślała Lav "O co tutaj chodzi?". Poszła dalej, jednak nie zaszła zbyt daleko bo ktoś, lub coś ją złapało. Lavender "przypakowała" temu komuś prosto w nos. Ten zaczął wyć z bólu, a Lavender zaczeła uciekać. Daleko jednak nie uciekła ponieważ natknęła się na Kingstona, który uśmiechał się złowieszczo.
-Co zrobiłeś z Jackiem?!- spytała Lavender.
...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 19:59, 28 Cze 2006 Temat postu: |
|
W tym samym czasie Scarlett biegła przed siebie, starając się nie odwracać.
Nagle zatrzymała się. Widziała przed sobą cień, który przed sekundą dosłownie rozpłynął się w powietrzu.
- Jack! - krzyczała dziewczyna - Jack odezwij się!
Nagle usłyszała czyjś stłumiony krzyk. Miała bardzo dobry zmysł orientacji... I tym razem jej nie zawiódł. Scarlett biegła tam, skąd słyszała głos.
- Jack! - krzyknęła nagle na widok przyjaciela.
Związany liną i zakneblowany Sparrow siedział w cieniu koło żywopłotu.
- Nic Ci nie jest? - spytała troskliwie.
Wyjęła nóż zza pasa Sparrowa i uwolniła przyjaciela.
- Gdzie jest Kingston? - spytał Jack
- Nie wiem... - odpowiedziała dziewczyna
- Musimy go poszukać! Wszyscy jesteśmy w śmiertelnym niebezpieczeństwie! - krzyknął.
Zobaczył wtedy duże plamy krwii na sukience Scarlett.
- Scarlett... - spytał - co ci się stało?!
- Przewróciłam się - odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna - a teraz szybko, musimy znaleść Kingstona!
Oboje pobiegli przed siebie.
- Jack - spytała w biegu Scarlett - skąd ta krew?
- Kingston... - zaczął Sparrow - on zabijał zwierzęta i plamił wszystko krwią. Pomyślał, że stwierdzicie, iż ja nie żyje i nikt mnie nie będzie szukał...
Po tych słowach Scarlett spojrzała z obrzydzeniem na swoją suknie poplamioną krwią
W oddali usłyszeli głos Kingstona...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|