Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 0:09, 14 Lip 2009 Temat postu: |
|
Nie wiem, gdzie przyjść z tą kwestią, bo chyba jeszcze nie było o tym mowy... chyba tu będzie dobrze
Nie pamiętam kiedy i jak, może coś przeczytałam, może sama na to wpadłam, dość, że zalęgła się w mojej głowie myśl, że Will przeżył zadziwiająco dużo katastrof statków. W ciągu trzech filmów aż cztery: w dzieciństwie, kiedy uratował go statek przewożący gubernatora i Elizabeth na Karaiby, potem Interceptor, w DMC okręt kupców zatopiony przez Krakena i wreszcie wyprawa do Luku po Jacka. Jak na człowieka, który przez większość życia z morzem nie miał nic wspólnego, całkiem nieźle. A to podobno Jack jest dzieckiem szczęścia Wiem, że w filmach przygodowych na prawdopodobieństwo zdarzeń nie ma co patrzeć, ale wynik Willa wydaje mi się dziwny nawet jak na te standardy W POTC istnieje przeznaczenie i ciąży ono właśnie na młodym Turnerze, który ma zostać kapitanem Holendra po Davym Jonesie. Czyżby więc wcześniej coś mu pomagało? Czyżby to Kalipso sprawiła, że mały Will ocalał, że proch wybuchł na czas, że Jones nie zauważył "jedynego ocalałego", choć miał go na swoim statku?
Podoba mi się teoria, że "coś" (może właśnie bogini) "czuwało" nad Turnerem, żeby się nie zabił przedwcześnie i wypełnił zadanie
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 19:05, 15 Lip 2009 Temat postu: |
|
Bardzo interesujące spostrzeżenie.
W tym kontekście warto też spojrzeć na pierwsze spotkanie Willa i Tii Dalmy - ona jak kot co namierzył kanarka, a Jack... wyraźnie zazdrosny. Calipso jest kapryśna, ochrania swoich faworytów, a jednocześnie pilnuje żeby nie poczuli się zbyt pewnie, lubi im pokazywać "Nie jesteś jedyny, nie wyobrażaj sobie za dużo". Najpierw Davy - Jack, a potem Jack - Will? Brzmi sensownie, ale że właśnie...
Marta napisał: | to podobno Jack jest dzieckiem szczęścia |
...czuję się zazdrosna razem z Jackiem I jeszcze się wykręca, że taka jej natura, wredne babsko, wymienia nowsze modele, a oni jej jeszcze wybaczają...
Pasowałaby mi prywatna interpretacja, że Calipso szukała kogo by tu wkręcić na Holendra zamiast Jacka, bo chciała mu tego oszczędzić. Że jednak Jack jest jej naj...
Nie mogła jednak przecież przewidzieć szczegółów, choćby całej sytuacji "Will półżywy, Jack z sercem w garści", więc choć jej ewentualne intrygi rzeczywiście mogły na wszystko wpłynąć, to jednak nie odbiera to znaczenia indywidualnym decyzjom i działaniom właściwie wszystkich - Jacka, Willa, Elizabeth i reszty.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Camille
Buszujący pod pokładem
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 23:16, 15 Lip 2009 Temat postu: |
|
A ja Calypso sobie zawsze jakoś identyfikowałam jako COŚ (kobietę? morze? no nie wiem ), co potrafi zauważyć, że ktoś jest dotknięty przeznaczeniem, ale nie potrafi sobie konkretnie wybrać kto to ma być( czyli NIE "o ten syn Billy'ego Turnera będzie kiedyś przewoził dusze zmarłych!" czy tam dopiero gdy go zobaczyła "tak, nada się, będzie odpowiednim następcą").
Czyli uznałam, że ona nie potrafi kierować przeznaczeniem - tylko to przeznaczenie WYCZUWA ("o tak, ty, chłopie, jesteś przeznaczony do wielkich celów").
Chociaż, cholercia, już mi się to kłóci z fabułą. Bo to ona wybrała Jonesa na kapitana Holendra, powierzyła mu zadanie... No, ale z drugiej strony on miał być tym kapitanem na wieki (w momencie gdy został wybrany miał jeszcze serce - czyli wtedy nie było mowy o odebraniu mu tej roli, bo on sam doprowadził do takiej możliwości 10 lat po wybraniu, bo sobie serce wyciął=stworzył możliwość odebrania mu Holendra, bo to była przecież jedyna możliwość) - czyli jak zobaczyła Willa i wyczuła jego przeznaczenie w mojej wersji, to tak naprawdę wcześniej nie wiedziała, że Jones nie będzie kapitanem na wieki.
Czyli - ogólnie rzecz biorąc - uważam, że Will przy takim życiorysie przeżył bo takie było jego PRZEZNACZENIE, a nie, że Calypso mu wybrała rolę dopiero jak go zobaczyła/w momencie jego narodzin/etc. I uważam, że miała dar wyczuwania do czego ktoś jest stworzony.
No, sama nie wiem. Ale dotychczas jakoś w moim umyśle to sobie żyło i współpracowało z filmem . Po tym jak to sobie opisałam wyżej wg mnie trzyma się toto kupy. Chyba .
|
|
Powrót do góry |
|
|
sabinsien
Cieśla
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z południa Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 14:11, 16 Lip 2009 Temat postu: |
|
a zaważyliście w II części, że Kraken topi Czarną Perłę inaczej niż wszystkie statki?
Te poprzednie 2 były łamane i zatapiane w pół, także ten pierwszy na którym Will został złapany przez załogę Jonesa był złamany w pół. , a Czarna Perła została opleciona mackami i wciągnięta w całości pod wodę, może to miało związek z tym, że została przeniesiona razem z Jackiem do Luku?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 21:13, 16 Lip 2009 Temat postu: |
|
Co do Perły, oglądając przysiągłabym, że drzagi leciały, ale na screenach tego nie widać. A o tym pierwszym trudno coś powiedzieć, był statek i nie ma statku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 23:01, 16 Lip 2009 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | I jeszcze się wykręca, że taka jej natura, wredne babsko, wymienia nowsze modele, a oni jej jeszcze wybaczają... |
No właśnie, co to jest za argument? Co oni w niej widzą, bo raczej nie urodę
Aletheia napisał: | Że jednak Jack jest jej naj... |
Jestem w stanie zaakceptować taką interpretację ...ale oczywiście ona nigdy mu tego nie powie
saminsien napisał: | a zaważyliście w II części, że Kraken topi Czarną Perłę inaczej niż wszystkie statki? |
Pozostałe okręty Kraken topił "tradycyjnie", czyli rozwalał widowiskowo, pokazując, co potrafi A Perła, tak, została wciągnięta i jakby przewrócona do góry dnem - up is down?
|
|
Powrót do góry |
|
|
sabinsien
Cieśla
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z południa Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 23:15, 16 Lip 2009 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Co do Perły, oglądając przysiągłabym, że drzagi leciały, ale na screenach tego nie widać. A o tym pierwszym trudno coś powiedzieć, był statek i nie ma statku. |
Ten pierwszy jak się przyjrzeć to widać jak się "zapada do środka". Perła była zniszczona, ale w takim stopniu, że dało by się ją odbudować,a z reszty statków to prawie nic nie zostało
Ostatnio zmieniony przez sabinsien dnia Czw 23:18, 16 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 19:06, 17 Lip 2009 Temat postu: |
|
Marta napisał: | Co oni w niej widzą, bo raczej nie urodę |
Na przyciąganie urodą, to sobie mogą stawiać takie siuśki jak Lizzie. (Albo my? ) Ona ma widać inne zalety. Zresztą przecież rzecz raczej w "co wilk morski widzi w morzu?" A swoją drogą, od dawna mnie strasznie bawi, że z całej damskiej załogi PotC, to chyba akurat Naomie w cywilu dysponuje urodą najwyższej klasy.
Marta napisał: | ...ale oczywiście ona nigdy mu tego nie powie |
On i tak wie. W życiu by nie uwierzył, że może być inaczej!
Marta napisał: | A Perła, tak, została wciągnięta i jakby przewrócona do góry dnem - up is down? |
Lekko ją przechyla, ale nie wywraca.
sabinsien napisał: | Perła była zniszczona, ale w takim stopniu, że dało by się ją odbudować,a z reszty statków to prawie nic nie zostało |
Weźcie pod uwagę, że przy Perle sam był już zdrowo sponiewierany.
Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Pią 20:09, 17 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
sabinsien
Cieśla
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z południa Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 21:31, 17 Lip 2009 Temat postu: |
|
ale jak oberwał to by sie właśnie wkurzył i jeszcze bardziej by ją rozwali,
a jeszcze jedna rzecz mnie zastanawia dotycząca AWE. Interesuje mnie to, że Jack zostawił Perłę. Wiedział przecież, że Barbossa ma chętki na kapitanowanie na tym statku, a jednak na Tortudze wysiadł, żeby pogadac sobie z Scarlett i Giselle, dając jakby specjalnie szansę Barbossie, żeby mu zwinął statek, jednak wcześniej kradnąc mapy od Sao Fenga. Na logikę przeciętny człowiek nie złaził by z pokładu wiedząc, że coś grozi statkowi. Wydaje mi się również, że Jack celowo pozbył sie Perły, bo przynosiła mu pecha, albo po prostu bez Perły problemy nie przyciągały tak do niego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 21:59, 17 Lip 2009 Temat postu: |
|
sabinsien napisał: | ale jak oberwał to by sie właśnie wkurzył i jeszcze bardziej by ją rozwali |
Że wpieniony był, to wiadomo, ale miałam na myśli, że miał, ehem, możliwości okrojone. A konkretniej poparzone, porąbane i podziurawione. Pewnie wszystkie osiem, te możliwości.
sabinsien napisał: | Na logikę przeciętny człowiek nie złaził by z pokładu wiedząc, że coś grozi statkowi. |
Jack używa całkowicie prywatnej logiki, niekoniecznie kompatybilnej z otoczeniem... Co do mapy, sama kiedyś pisałam, że miód zostawił do pilnowania niedźwiedziowi, ale o mapę zadbał. O ile pamiętam, skomentowałam to, że po DMC-AWE Jack się nauczył, że lepiej bez Perły z mapą, niż z Perłą bez mapy.
Mógł wziąć Barbossę ze sobą, towarzystwa by pewnie starczyło dla obu, o rumie nie wspominając. Ale potem co, ciągać go tak za sobą w każdym porcie...? Do licha, Jack, czemuś starego łajdaka nie zostawił na jakiejś wysepce, niechby sam próbował tresować żółwie...
sabinsien napisał: | Wydaje mi się również, że Jack celowo pozbył sie Perły, bo przynosiła mu pecha, albo po prostu bez Perły problemy nie przyciągały tak do niego. |
Prawdopodobnie powinnam ostrzec - przy mnie niebezpiecznie wyjeżdżać z tezą "a bo Jack już nie chce Perły". Z Anajulią od dawna się o to rąbiemy i strzelamy, a ona ma lepsze od tych argumenty. "Mój" Jack Perłę trzyma w sercu jak ostatnią flaszkę rumu, savvy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 22:46, 17 Lip 2009 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Lekko ją przechyla, ale nie wywraca. |
Wydawało mi się, że przechyla ją o 90 stopni i dalej już nie widzimy, bo jest pod wodą, wiec "dośpiewałam" sobie resztę. Muszę to jeszcze raz dokładnie obejrzeć
Moim zdaniem Jack pozwolił Barbossie zabrać Perłę (i celowo stworzył ku temu okazję), bo się spodziewał, że ten go przy najbliższej okazji będzie chciał wykiwać i zabrać i okręt, i mapy, a jego samego własnoręcznie zastrzeli, bo do bezludnych wysp stracił już pewnie zaufanie Na załogę Sparrow też nie bardzo miał jak liczyć, na statku nie może być dwóch kapitanów, a znając Barbossę na pewno starałby się przekabacić ich na swoją stronę i mogłoby mu się to udać. Więc Jack, żeby się ciągle nie martwić, żę Hektor mu wywinie jakiś numer, pozwolił mu tymczasowo zabrać Perłę, która nie była mu aktualnie potrzebna (a przynajmniej nie tak, jak mapy) i postarał się, żeby pozostać właścicielem map - dość cennych A Perłę zawsze może odbić, jeśli zaistnieje taka konieczność albo mu się zachce
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 23:16, 17 Lip 2009 Temat postu: |
|
Co do tego ostatniego zdania się zgadzam, ale całość wydaje mi się przekombinowana. Powinien raczej przypilnować, żeby Barbossa nie miał w ogóle okazji. Czyli najprościej, pozbyć się go gdzieś, niekoniecznie radykalnie, bo to nie w Jackowym charakterze (choć jak wiemy, dla Barbossy chętnie by zrobił wyjątek...) Zresztą w porcie jest faktycznie zaskoczony i wkurzony.
A że załodze nie może ufać za grosz, to inna sprawa. Sami pokazali, kto jest jedynym godnym zaufania i dlatego musiał zostać. Razem z misiem. Jack ma okropnego pecha do załóg. Albo taki talent do dobierania... Co też się wydaje mało prawdopodobne, znając Jackowy talent do ludzi ogólnie. Powinien wyczuć kogo wpuszcza na pokład, szczególnie po doświadczeniu sprzed dekady Co prawda w DMC brali co popadło, nie zwracając uwagi na, ehem, kwalifikacje moralne
|
|
Powrót do góry |
|
|
sabinsien
Cieśla
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z południa Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 23:29, 22 Lip 2009 Temat postu: |
|
Może Jack uznał, że ważniejsze jest zdobycie tego źródła wiecznej młodości, bo w końcu na logikę biorąc jak bedzie wiecznie młody to co stoi na przeszkodzie żeby później zdobyć Perłę, albo choćby przejąć ją po Barbossie, który nie znalazłszy źródła umrze. A z tym zdziwieniem, może zdziwił się że tak szybko? (tego ostatniego zdania nie brać poważnie )
A propos tych map oglądając dziś wieczorem AWE przyjrzałam się mapie Sao Fenga jak w końcowych scenach Jack przygląda jej się na szalupie i jest tam napis obok tego pucharka z napisem "Aqua Vida" (czy Vita) Ponce de lein 1523 wystukałam to w google i przekierowało mnie [link widoczny dla zalogowanych]. Jak doczytałam to ten cały Juan Ponce de Leon tez szukał owego źródła młodości którego chcą szukac i Jack i Barbossa, może nic z tego nie wynika ale dałam jako taką malutka ciekawostkę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 1:03, 23 Lip 2009 Temat postu: |
|
sabinsien napisał: | zaważyliście w II części, że Kraken topi Czarną Perłę inaczej niż wszystkie statki? ... może to miało związek z tym, że została przeniesiona razem z Jackiem do Luku? |
Ja się z tym absolutnie zgadzam . Pamiętam, że w czasach zanim wyszło AWE, mocno się zastanawiałam nad kwestią używanych przez Krakena technik dewastowania jednostek pływających i nurtowało mnie dlaczego z Perłą obchodzi się inaczej. Ale po oglądnięciu trójki przestało mnie to już dziwić. Zgadzam się, że sprawa ma związek z Lukiem i przewidzianą dla Jacka karą - Then it's the Locker for you! Jones's terrible leviathan will find you and drag the Pearl back to the depths and you along with it! - należy rozumieć dosłownie - czyli, że nie będzie zwykłego napierdalania (sorry , nie mogę znaleźć słowa ), jakie Kraken lubił sobie uskuteczniać. Bo normalnie - to było to całe łamanie w pół, kompletna demolka i zatapianie, ale na Perłę Jones wgrał Krakenowi specjalny program. Chodziło o to, żeby statek został przetransportowany do Luku w jednym kawałku - dla większej udręki Jacka - ażeby, uwięziony na pustyni, cierpiał katusze mając Perłę w zasięgu wzroku, ale zero widoków na pożeglowanie nią. A gdyby leżała tam sterta desek, albo po prostu nic (w przypadku gdyby Kraken rozwalił statek w już takie totalne drzazgi), to nie byłoby takiego efektu - w sensie - kara byłaby mniej dotkliwa. A tak to - taka straszna obecność unieruchomionej Perły - stale przypominająca Jackowi o tym kim jest i co kocha - niewątpliwie musiało mu to rzutować na psychę. I co gorsza, nie miał ani chwili wytchnienia, ani na sekundę nie mógł zapomnieć - bo ona cały czas tam była - milcząca i nieruchoma. Przemyślane i dobrze zaplanowane piekło - pięć gwiazdek dla Jonesa - autora projektu .
No plus jeszcze dochodzi kwestia, że Sparrow musiał czymś pływać w trójce . Dać mu nowy statek - bez sensu, a składanie Perły z powrotem z drzazg totalnych - naciągane. Najlepiej było pozwolić Krakenowi zatopić ją w całości. Także nie przeszkadza mi to, że traktuje ją (Kraken Perłę) w nieco inny sposób niż pozostałe statki . Nie, kiedy mogę sobie dobudować piękną ideologię .
Natomiast co do osłabionej mocy przerobowej Krakena - myślę, że fakt ów nie miał zbyt wielkiego znaczenia. Did we kil lit? No, we just made it angry. . Jakby chciał, to drzazgi by się z pewnością posypały, tyle, że jego chcenie było tu kwestią drugorzędną, bo zasadniczo był wykonawcą woli Jonesa, i nawet jeśli bardzo miał ochotę, to nie mógł tego przeskoczyć .
Jeszcze co do tej końcówki AWE - sądzę, że absolutnie nie zaistniało tam nic pod tytułem celowe zostawienie Perły przez Jacka, tudzież nie uskutecznił też (Jack) jakiejś strasznej lekkomyślności pozostawiając na statku Barbossę. Tak naprawdę, to gwizdnięcie Perły nie powinno się w ogóle zdarzyć, no ale zdarzyło się... Ale - uważam - w wyniku splotu wydarzeń, których zaistnienie było jakimś totalnym mega przypadkiem. Po pierwsze - Barbossa nie zamierzał podprowadzać Jackowi Perły - ha ha - jak to zabrzmiało . Barbossa zawsze zamierza podprowadzić Jackowi Perłę . Ale nie - już, już - dobra - kontynuuję - otóż - nie zamierzał do czasu aż nie zdobędzie map! No bo po co mu statek (sam statek) skoro od sceny negocjacji na tej łasze piachu, punkt ciężkości całego wyścigu między Jackiem i Hectorem, przenosi się na dotarcie do źródła - If ye have something to say, I might be saying something as well. First to the finish, then? Kwestia kapitanowania Perłą oczywiście nie znika - ona zawsze jest aktualna - ale Barbossa nie może gwizdnąć Jackowi statku nie obrabiając go wcześniej z map. A na tę ewentualność Jack się przecież znakomicie zabezpieczył - miał mapy przy sobie! I teraz tak - nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności - Gibbs zapił, co stworzyło Barbossie okazję do przetrząśnięcia wszystkich zakamarków na Perle, natknął się gdzieś - zapewne w kajucie Jacka - na wydmuszkę, którą w poczuciu triumfu uznał za produkt pełnowartościowy bez żadnego sprawdzania nawet. A więc wysadził tylko Gibbsa i się ulotnił. Jedyne co Jack mógł wcześniej zrobić, to ciepnąć skorupkę po mapach za burtę - wtedy Barbossa nigdy niczego by nie znalazł i nie miałby po co odpływać - nawet jeśli Gibbs by zapił. Ale nikt nie jest w stanie przewidzieć aż takich szczegółów - ooo - tu jest słaby punkt - bo Gibbs może zapić, Hector splądruje moją kajutę, znajdzie to, nie sprawdzi, że nie ma nic w środku i odpłynie. A zatem - czysty przypadek - uważam. Jack zapewne również tak uważa, bo jest - jak napisała Aletheia - autentycznie zaskoczony i wkurzony. I nic dziwnego - przecież to jego statek, więc niby z jakiej paki ktoś mu się tu wtrynia. Nie zgadzam się z tym, że celowo stworzył Barbossie okazję.
W ostatniej scenie Jack wydaje się zupełnie nie przejmować Perłą - to dlatego, że po prostu ochłonął i widzi, że w zaistniałej sytuacji nawet nie musi nic robić - bo to Barbossa bardziej się sfrajerzył i zapewne wróci do niego z jego statkiem . Musi - skoro chce się dowiedzieć gdzie bije źródło młodości... No a chce . A więc tymczasem, płynie sobie (Jack) w łupince po wodę życia . Ale bynajmniej nie po to, żeby stać się nieśmiertelnym . Ale to materiał na innego posta . Och, moja interpretacja udowadniająca, że Jack Sparrow z AWE nie dąży do nieśmiertelności <3. .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 13:36, 23 Lip 2009 Temat postu: |
|
Eddie napisał: | mocno się zastanawiałam nad kwestią używanych przez Krakena technik dewastowania jednostek pływających (...) Bo normalnie - to było to całe łamanie w pół, kompletna demolka i zatapianie, ale na Perłę Jones wgrał Krakenowi specjalny program. |
Czy ja już mówiłam, że I Eddie? Mam nadzieję, że to znaczy, że wracasz czynnie na pokład! (Że tak zaofftopię, jak tam puzelki, szczególnie ten ostatni? )
Eddie napisał: | taka straszna obecność unieruchomionej Perły - stale przypominająca Jackowi o tym kim jest i co kocha - niewątpliwie musiało mu to rzutować na psychę. I co gorsza, nie miał ani chwili wytchnienia, ani na sekundę nie mógł zapomnieć - bo ona cały czas tam była - milcząca i nieruchoma. Przemyślane i dobrze zaplanowane piekło |
Ależ ja się z tym od początku zgadzałam! Co Kraken mógł czy nie mógł, to są w sumie drugorzędne detale techniczne. Chociaż przyjmowałam też możliwość fizycznego zniszczenia Perły i samego Jacka, a potem jakoś... odbudowania w Luku. Stoję przecież na stanowisku, że Jack faktycznie umarł, a w takim razie raczej mu to łatwo i ulgowo nie poszło.
Eddie napisał: | Sparrow musiał czymś pływać w trójce . Dać mu nowy statek - bez sensu |
"Czymś" to sobie może pływać Barbossa albo Will, w końcu obaj potrzebują tylko jakiejkolwiek solidnej łajby, do osiągnięcia własnych celów. A Jack = Perła i koniec. Dla niego Perła znaczy coś więcej niż "jakaś solidna łajba".
Eddie napisał: | Ale - uważam - w wyniku splotu wydarzeń, których zaistnienie było jakimś totalnym mega przypadkiem. |
No może nie całkiem. Obaj zaplanowali wyślizgać tego drugiego - Barbossa tylko czekał, aż Jack da mu okazję, czyli wolną chwilę żeby zniknąć ze statkiem, a Jack schował mapę na wszelki wypadek, po prostu, żeby tamten nie miał przewagi, a zresztą mógł też przewidywać, że Barbossa wykręci coś w tym stylu. Że na przykład ulotni się z mapą, rozwinie ją później i przeżyje ciężką siurpryzę. W zasadzie wyszło zgodnie z planem, tylko nie sądził, że razem z Barbossą zniknie statek. Może jednak liczył na załogę, a tu sam przeżył siurpryzę w postaci samego pojedynczego Gibbsa. Czy Gibbs się schlał, czy nie, różnica niewielka - trzeźwego też mogli wywalić i dałoby to tyle, że wcześniej poleciałby szukać Jacka po tawernach, "E, ty tu się zabawiasz, a tam ci statek kradną!".
Eddie napisał: | W ostatniej scenie Jack wydaje się zupełnie nie przejmować Perłą - to dlatego, że po prostu ochłonął i widzi, że w zaistniałej sytuacji nawet nie musi nic robić - bo to Barbossa bardziej się sfrajerzył i zapewne wróci do niego z jego statkiem |
No pewnie, najpierw zaskoczenie i złość, potem stwierdził, że nie ma tego złego... "Czekaj ty, nu jeszcze pagadim" Sama uważam, że jeszcze się spotkają.
Eddie napisał: | Ale bynajmniej nie po to, żeby stać się nieśmiertelnym |
I właśnie dlatego wiele bym sobie obiecywała po PotC IV. Chcę, żeby wymyślili coś naprawdę odkrywczego, mądrego, a nie tylko kolejny pościg i kto kogo. Żeby wyszło jakieś zaskoczenie pozwalające na fajną interpretację. Żeby Jack znowu wszystkich zaskoczył, w tym może i siebie.
Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Czw 13:57, 23 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 21:50, 23 Lip 2009 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Czy ja już mówiłam, że I Eddie? Mam nadzieję, że to znaczy, że wracasz czynnie na pokład! (Że tak zaofftopię, jak tam puzelki, szczególnie ten ostatni? ) |
^ ^ aww... No tak, teraz będę pisać posty , bo aż do następnych flajtów siedzę w Łodzi, tam z jednym tylko małym wyjazdem na U2 . Puzelki już ułożyłam . Szczególnie dała mi popalić ta rzeczka . Wyślę Ci wszystko w mailu later on this evening .
Aletheia napisał: | Obaj zaplanowali wyślizgać tego drugiego - Barbossa tylko czekał, aż Jack da mu okazję, czyli wolną chwilę żeby zniknąć ze statkiem, a Jack schował mapę na wszelki wypadek, po prostu, żeby tamten nie miał przewagi, a zresztą mógł też przewidywać, że Barbossa wykręci coś w tym stylu. |
Owszem, planowali się wyślizgiwać, ale to kwestia map była tutaj kluczowa. Jack schował mapę po to, żeby Barbossa nie odpłynął mu z Perłą, bo wiedział, że Hector nigdzie się nie ruszy dopóki jej (tej mapy) nie zdobędzie. W zamyśle Sparrowa było to wystarczającym zabezpieczeniem - załoga mogła sobie być jaka chciała - statek i tak będzie czekał na niego w porcie, bo nie odpłynie dopóki Barbossa nie przejmie map. No a nie przejmie ich, bo on - Jack - ma je przy sobie. Dlatego w tej scenie Sparrow kompletnie nie może zakumać o co chodzi - Why is it gone? - zupełnie nie przewidywał, że może dojść do sytuacji, w której Hector znajdzie tę jego wydzierankę i uzna, że - tak, super, ma już mapy i może płynąć - cóż za fart, że Sparrow akurat wyszedł...
To, że Gibbs zapił też było według mnie dosyć istotne, bo gdyby był trzeźwy, to Barbossa nie mógłby się już za bardzo panoszyć i na przykład beztrosko przeszukiwać kajuty Jacka. Bo ten (Gibbs) z pewnością naskarżyłby na Hectora kapitanowi, a wtedy kapitan wywaliłby go (Hectora) ze statku. A do czegoś takiego Barbossa nie mógł dopuścić, bo na pewno chciał być przy Jacku, dopóki by nie rozpracował gdzie ukryte są mapy. No a że Gibbs się schlał, to nie trzeba było już zachowywać żadnej ostrożności - można było wejść na chama i przetrząsnąć wszystko – niczym nie ryzykując. Więc gdyby nie fakt zapicia Gibbsa - Barbossa mógłby nie odnaleźć wydzieranki - i - co za tym idzie - nigdzie by nie odpłynął.
Ostatnio zmieniony przez Eddie dnia Czw 21:54, 23 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 22:17, 23 Lip 2009 Temat postu: |
|
[dalszy ciąg offtopa] Rzeczka rzeczką, ale ważniejszy ten na forum. Czekam. [/koniec offtopa]
Eddie napisał: | w tej scenie Sparrow kompletnie nie może zakumać o co chodzi - Why is it gone? - zupełnie nie przewidywał, że może dojść do sytuacji, w której Hector znajdzie tę jego wydzierankę i uzna, że - tak, super, ma już mapy i może płynąć |
Hmm, racja. Prawdopodobne. Tylko że czemu w takim razie się bawił w ogóle w wydzieranie zamiast zabrać całość?
Eddie napisał: | gdyby nie fakt zapicia Gibbsa - Barbossa mógłby nie odnaleźć wydzieranki - i - co za tym idzie - nigdzie by nie odpłynął. |
Mógł nie przypuszczać, że Jack to nosi przy sobie, tylko wywalić Gibbsa, trzeźwego czy nie, czym prędzej zwiać i dopiero spokojnie szukać map, skoro wszystko od masztów po zęzy już jego. Pamiętajmy, że Barbossa nadal lekceważy Jacka. Ten facet się po prostu nie uczy na błędach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 23:23, 23 Lip 2009 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Tylko że czemu w takim razie się bawił w ogóle w wydzieranie zamiast zabrać całość? |
Bo całość była bardzo duża i by było widać, że nosi mapy przy sobie .
Aletheia napisał: | Mógł nie przypuszczać, że Jack to nosi przy sobie, tylko wywalić Gibbsa, trzeźwego czy nie, czym prędzej zwiać i dopiero spokojnie szukać map, skoro wszystko od masztów po zęzy już jego. |
To by było trochę lekkomyślne - zakładać, że mapy na pewno są na Perle - w przypadku Sparrowa nigdy nic nie wiadomo - może zostawił je tymczasowo na przechowanie gdzieś w Shipwreck Cove czy cokolwiek - myślę, że Barbossa się z tym liczył. Sądzę też, że w czasie rejsu na Tortugę zdążył już przeszukać większość statku - pewnie została mu tylko ta kajuta Jacka... A że nadarzyła się tak wyśmienita okazja - to splądrował, znalazł co chciał, ucieszył się, że ma już wszystkie fanty i odpłynął Perłą... Ale ostatecznie wyszło jak wyszło .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 15:22, 24 Lip 2009 Temat postu: |
|
Inaczej mówiąc, włączył myślenie, ale nie do końca - najpierw poszukał mapy, a potem odpłynął, tylko nie upewnił się czy ją faktycznie ma. No, Hector, widać postępy chłopie, ale jak na Jacka wciąż za mało.
A swoją drogą, ciekawe, że Hector nie próbował powtórzyć numeru sprzed dziesięciu lat i pozbyć się Jacka znowu otwarcie. Tym razem czuł się zbyt mało pewnie, bał sie że załoga na to jednak już nie pójdzie? Że przystaną raczej na takie wymknięcie cichcem?
Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Pią 15:24, 24 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 22:09, 24 Lip 2009 Temat postu: |
|
Ale też Hector szukał czegoś, co wiedział jak wygląda i jak tylko to zobaczył, to po prostu to zgarnął i szybko wziął się za wydawanie rozkazów do wypłynięcia z portu . Myślę, że mało kto by sprawdził . Chociaż ja np. na pewno tak, bo mam manię sprawdzania . Zawsze sprawdzam . Np. czy wzięłam bilet na gig, czy wzięłam karty do boardingu, czy mam dowód - po tysiąc razy .
Co do pozbywania się Jacka - nie było takiej potrzeby, bo zdążył odpłynąć . Ale gdyby Sparrow wrócił 3 minuty wcześniej, to myślę, że wtedy Hector urządziłby coś na kształt buntu .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 11:47, 25 Lip 2009 Temat postu: |
|
Eddie napisał: | Myślę, że mało kto by sprawdził |
Barbossa ma się za takiego starego lisa, więc nie jest "mało kto". Pirat powinien być podejrzliwy. Szczególnie, cały czas powtarzam, przy Jacku
Eddie napisał: | Co do pozbywania się Jacka - nie było takiej potrzeby, bo zdążył odpłynąć |
No tak, ale myślałam o jakimś pozbyciu wcześniej, jeszcze w drodze, znowu jakaś wysepka czy coś.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 20:11, 25 Lip 2009 Temat postu: |
|
No, to fakt - Barbossa się często za takiego ma . Tzn., ja mu, broń Boże, sprytu nie odmawiam! Tylko po prostu czasem przedwcześnie dochodzi do wniosku, że wszystko już pozamiatane .
A wcześniej się nie pozbywał, bo musiał nie być pewien czy mapy rzeczywiście są na statku .
|
|
Powrót do góry |
|
|
sabinsien
Cieśla
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z południa Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 11:22, 31 Lip 2009 Temat postu: |
|
Mnie dzisiaj zastanowiła jeszcze jedna rzecz-kompas Jacka.
W DMC w ostatniej scenie, jak Jack podchodzi do Krakena z szablą i widać wiszący przy pasku kompas. Dalej w AWE gdy Hector, Elizabeth i spółka przybywają, żeby go uratować to dalej ma ten kompas (w tej scenie gdzie Barbossa pyta o jaki kurs chce obrać). I później zastanawia mnie scena rozmowy Jacka z Beckettem. Rozmawiają o Trybunale i Beckett mówi takie coś:
-Przypomniałem sobie, że mam cudowny kompas...(nie pamiętam jak to dokładnie leciało)
i stąd moje pytanie skąd Beckett wziął ten kompas, przecież w AWE nie było sceny, żeby mu [Jackowi] odebrali ten kompas albo żeby go zgubił czy coś.
Zastanawiałam się nad tym, że żołnierze lorda mogli go przeszukać, ale jak Beckett mówi Sparrowi o tym że go ma [kompas] to Jack jest zdziwiony,(w każdym razie ma taką dziwną minę)jakby go już nie miał od dłuższego czasu?
Ostatnio zmieniony przez sabinsien dnia Pią 11:24, 31 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 18:01, 31 Lip 2009 Temat postu: |
|
Dokładnie to brzmi następująco:
Beckett: Jack! I’ve just recalled, I have this wonderful compass which points to whatever I want. So for what do I need you?
Jack: It points to what you want most, and that’s not the Brethren Court, is it?
Beckett: Then what is?
Jack: Me. Dead.
A [link widoczny dla zalogowanych] można się przyjrzeć jak to wygląda.
Dlaczego interpretujesz to jako minę "jakby go już nie miał od dłuższego czasu"? Jak dla mnie, po aresztowaniu odebrano mu po prostu wszystkie jego cenne "effects", w tym i kompas. Beckett może powiedzieć, że już ma kompas, a Jack... no, okoliczności chyba jasno tłumaczą czemu nie jest zachwycony, ale nie widzę tu podstawy do myślenia, że stracił kompas jeszcze wcześniej.
Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Pią 21:11, 31 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
sabinsien
Cieśla
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z południa Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 20:44, 31 Lip 2009 Temat postu: |
|
rzeczywiście masz racje, obejrzałam dokładnie dzisiaj te sceny w AWE, nie wiem tak mi na pierwszy rzut oka wydawało sie dziwne, a jakie proste do wytłumaczenia xD
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum CZARNA PERŁA Strona Główna
-> Film / Interpretacje, analizy, polemiki... |
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 Następny
|
Strona 2 z 9 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|