Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
KresKa
Piracki Lord
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim
|
Wysłany: Nie 19:14, 15 Cze 2008 Temat postu: "Juno" |
|
Jeśli chodzi o oglądanie filmów to ostatnio się naprawdę zaniedbałam. Ale Juno musiałam obejrzeć. Polska premiera tego filmu miała miejsce 4.04, a kilka miesięcy wcześniej scenariusz do niego został nagrodzony Oscarem. No cóż, słusznie Wam powiem.
Komedia, komedia romantyczna, kolejny film dla rozwrzeszczanych nastolatek... Nie, stanowczo Juno jest czymś bardziej wartościowym i oryginalnym. Natrafiłam na niego za sprawą mojej przyjaciólki, która ostatnimi czasy upaja się muzyką do tego filmu, głónie autorstwa Kimyi Dawson. Tak na marginesie, muzyka godna uwagi Nie znam się, nie oglądam aż tylu filmów, żeby móc cokolwiek stwierdzać, ale Juno to dla mnie coś całkowicie nowego. Opowiada o 16letniej dziewczynie, która zachodzi w ciążę. Heh, można powiedzieć, że prozaiczny temat. Ale Juno przedstawia swoją historię całkiem inaczej. Zarzuca się filmowi, że przez zbyt optymistyczne podejście do tematu jest on nieralistyczny, sztuczny i za jego sprawą kwestia nieletnich matek będzie coraz bardziej bagatelizowana... Ech... Juno nigdy nie mogłaby powstać w Polsce... Ten film jest po prostu mega pozytywny!! Świetnie pokazuje, jak życie może być proste, gdy tylko będziemy odpowiednio do niego podchodzić To jest dla mnie morał tego filmu, dla Was może być inny. Jednakowoż zachęcam do przekonania się o tym, sądzę, że Juno uwarta jest Waszego czasu
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez KresKa dnia Nie 19:17, 15 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Nie 20:13, 15 Cze 2008 Temat postu: |
|
No, oglądałam, oglądałam.
Przyjemne, ogółem. Co mogę dodać jeszcze? Film nie powalił mnie na kolana, ale nie był to, na pewno, zmarnowany czas. W kinie byłam już parę tygodni temu, ale ponieważ tematy w dziale cinemowskim wtedy umierały - nie pisałam o wrażeniach.
Nie zgadzam się do końca z Twoim stwierdzeniem, że "Juno" jest filmem "megapozytywnym". "Megapozytywne" to są "Smerfy" Problem przedstawiono dosyć... imho, oczywiście... płytko. Ale może to i dobrze, bo popadać w zbyt doniosły ton w tak delikatnej kwestii - to byłby zamach scenarzystki na własne dzieło. Największą zaletą jest główna bohaterka i jej sarkastyczne podejście do rzeczywistości. Inteligentne dialogi, świetna muzyka (na czele z Mott the Hoople i The Stooges - Juno podkreśla wielokrotnie, że Iggy jest jej idolem) i bajkowość, nadają filmowi uroku i świeżości.
A! I jeszcze jedno. "Juno" jest obrazem sztucznym, przede wszystkim dlatego, że jest do bólu chrześcijański. Pierwszy raz + zero antykoncepcji, wykluczenie opcji aborcji... Kontrowersyjny temat przedstawiony maksymalnie łagodnie i "po Bożemu"... Dlaczego film odniósł tak wielki sukces? Bo doskonale sprzedał się w konserwatywnej Ameryce
I amen.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Pon 14:54, 16 Cze 2008 Temat postu: |
|
Widziałam "Juno" jakiś czas temu, po czym przeczytałam kilka wypowiedzi na temat filmu i zdziwiłam się wielce, jak daleko wykraczają poza moje własne wrażenia. Oczywiście to pewnie ja jestem naiwna i wiem za mało o świecie, ale w ogóle nie myślałam podczas oglądania o jakimś ideologicznym kontekście, chrześcijaństwie, pro-life czy konserwatywnej Ameryce. "Juno" jawiło mi się jako pozytywna bajka właśnie. Wiedząc oczywiście, że to historia nastolatki w ciąży, spodziewałam się łzawych zwrotów akcji, moralitetu o tym, jak to uczennica szkoły średniej może odkryć w sobie macierzyńskie powołanie i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Oscar za scenariusz - znając tendencyjne skłonności Akademii - wcale nie wzbudził we mnie nadziei, że film mnie czymś zaskoczy. Sięgnęłam po niego niejako z kronikarskiego obowiązku. I zaskoczył mnie bardzo tym jakże przewrotnym, nawet jeśli idealistycznym do bólu, ujęciem tematu. Zamiast dramatu aborcji, rozpadu związku, ostracyzmu ze strony bliskich, moralnych dylematów adopcyjnych i wszystkich tych obrazków o nieznośnym ciężarze egzystencjalnym, w jakich przoduje polskie kino - pstrokata Juno i jej zdrowy dystans do rzeczywistości, ludzie, którzy potrafią udzielić jej wsparcia, świetna, energetyczna muzyka i prosta, zdawałoby się oczywista, a jednak jakby ignorowana na co dzień prawda, że nastolatka nie jest gotowa na macierzyństwo. Oczywiście, że życie nie bywa równie nieskomplikowane. Ciąża nie jest wydarzeniem, nad którym - bez względu na to, jak się sprawy potoczą - można przejść do porządku dziennego. Rodzice na informację o odmiennym stanie latorośli raczej nie reagują stwierdzeniem "trzeba jej kupić witaminy". Nie wspominam już (żeby nie spojlerować) o realiach jak chodzi o aborcję czy prawo adopcyjne. Ale myślę, mimo wszystko, że podobna - nawet jeśli mniej lukrowana - historia MOGŁABY się wydarzyć. Że ciąża nastolatki (niejedna niechciana zresztą) nie musi pociągać za sobą całej tej martyrologii znanej z innych filmów o podobnej tematyce. A co najmniej warto pomarzyć, że mogłaby być inaczej. I jako taką pogodną impresję traktuję ten film. Może powinno być takich więcej. Tak dla równowagi, skoro zarówno wyidealizowane "Juno", jak i martyrologiczne dramaty, przerysowują rzeczywistość.
Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Pon 15:16, 16 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|