Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aayla Secura
Sternik
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Coruscant
|
Wysłany: Pią 22:43, 25 Maj 2007 Temat postu: AWE - pytania i wątpliwości |
|
WYDZIELONE Z "PIERWSZE WRAŻENIA PO PREMIERZE AWE"
Krakena zabił prawdopodobnie sam Davy Jones, bo kazał mu to zrobić Beckett. Zaraz zobaczę, czy jest gdzieś dokładny cytat, z którego to wynika(coś Beckett mówił, że kazał Jonesowi pozbyć się jego pupilka czy jakoś tak).
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 22:51, 25 Maj 2007 Temat postu: |
|
Aayla Secura napisał: | Powtarzam - Krakena zabił prawdopodobnie sam Davy Jones, bo kazał mu to zrobić Beckett. Zaraz zobaczę, czy jest gdzieś dokładny cytat, z którego to wynika(coś Beckett mówił, że kazał Jonesowi pozbyć się jego pupilka czy jakoś tak). |
Achhh! Rzeczywiście. Teraz też już sobie przypominam. Jakoś nie skojarzyłam tej sceny z Krakenem. Nie wiem czemu. Dziękuję za pomoc w wyjaśnieniu tej sprawy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aayla Secura
Sternik
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Coruscant
|
Wysłany: Pią 23:00, 25 Maj 2007 Temat postu: |
|
Mrs.Sparrow napisał: | Achhh! Rzeczywiście. Teraz też już sobie przypominam. Jakoś nie skojarzyłam tej sceny z Krakenem. Nie wiem czemu. Dziękuję za pomoc w wyjaśnieniu tej sprawy |
Nie ma za co W tej części tyle się dzieje, że łatwo za pierwszym razem coś przeoczyć. Mam nadzieję, że uda mi się film obejrzeć drugi raz w najbliższym czasie(te cholerne kolokwia!).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aayla Secura
Sternik
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Coruscant
|
Wysłany: Nie 14:30, 27 Maj 2007 Temat postu: |
|
Mrs Sparrow napisał: | Aayla Secura napisał: |
Ale najbardziej ze wszystkiego nie podoba mi się ta cała wielka Calypso, taka tandetna scena w tak dobrze zrobionym filmie.
I właściwie to mogli dać Krakenowi jeszcze jakiś statek zatopić, zanim go uśmiercili. |
Wielka Calypso była po prostu straszna. Przesadzili trochę
A co do Krakena to jestem ciekawa jak odbyło się to "uśmiercanie", chciałabym to zobaczyć |
Też jestem ciekawa w jaki sposób Kraken został uśmiercony. Trochę mi go było szkoda, jak tak leżał martwy na brzegu
I też ciężko mi teraz myśleć o innych rzeczach. Dzisiaj z siostrą obejrzałyśmy sobie DMC, ale w piątek muszę iść na AWE jeszcze raz. Kurczę, Norringtona w DMC było dosyć sporo, to straszne, że w AWE go tak potraktowali.
I czemu Barbossa nie wcina jabłek? A może nie zauważyłam? W sumie możliwe, że nie zauważyłam po prostu, za drugim razem będę dokładniej oglądać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
DawidG
Kuk
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Śląskie - Pozytywna Energia
|
Wysłany: Nie 20:28, 27 Maj 2007 Temat postu: |
|
Co do sceny Z Calypso wyłamie się spośród załogi i stanę w jej obronie. Owszem może i scena była słaba ale, żeby tragiczna Może wydaje się Wam taka gdyż jesteście do czegoś innego przywiązani jeśli chodzi o "Piratów". Do ciągłych żartów Jacka i ogólnie swojskiego klimatu. Scena ta mimo iż mogła zostać przedstawiona w inny, lepszy sposób to jednak dodaje do filmu czegoś innego, pewną świeżość. Być może stwierdzicie, że nie pasuje do ogólnego klimatu filmu ale myślę, że twórcy po prostu chcieli pokazać coś innego coś wprost proporcjonalnego do reszty
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stasia
Piracki Lord
Dołączył: 14 Lip 2006
Posty: 1283
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Nie 20:38, 27 Maj 2007 Temat postu: |
|
No, wprost proporcjonalne to to z pewnością nie było . To było po prostu nielogiczne. Skoro Calypso była zaklęta w ciele Tii Dalmy to powinna być jakimś no ja nie wiem - duchem, zjawą - czymkolwiek, a nie gigantem z rodu filmu "Kochanie, powiększyłem dzieciaka"...
|
|
Powrót do góry |
|
|
szekla
Kuk
Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: zawsze z nienacka
|
Wysłany: Nie 20:58, 27 Maj 2007 Temat postu: |
|
Calypso miała być potężna. Była? Była.
I wiecie?
Teraz się wyjaśniło, dlaczego Ukochana Davy'ego była zmienna i burzliwa jak morze...
I dlaczego jedyną miłością jego było "morze". Albo Morze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stasia
Piracki Lord
Dołączył: 14 Lip 2006
Posty: 1283
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Nie 21:31, 27 Maj 2007 Temat postu: |
|
Miała byc potężna w sensie siły, a nie rozmiarów...Jedyne co widzieliśmy to burza i wielki wir, które zniknęły zaraz po śmierci Jonesa, a gdzie zemsta na 9 Lordach? Chyba, że jak już ma ukochanego, to sobie z nimi dała spokój...
|
|
Powrót do góry |
|
|
szekla
Kuk
Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: zawsze z nienacka
|
Wysłany: Nie 22:07, 27 Maj 2007 Temat postu: |
|
hm, rozmiar niejako obrazuje siłę. A gdzie zemsta? To scenarzystów polecam pytać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stasia
Piracki Lord
Dołączył: 14 Lip 2006
Posty: 1283
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Nie 22:14, 27 Maj 2007 Temat postu: |
|
To ja z moimi 183 cm wzrostu powinnam czuć się silna? Boomba .
Takich nieścisłości jest więcej - chociażby sławna scena po napisach, co do której jest wiele wątpliwości. Jedni mówią, że Disney musiał usunąć kilka scen z AWE (jak zwykle). W jednej z nich była rozmowa Tii Dalmy z Davy'm Jonesem gdzie wyjaśnione były szczegóły 10-letniego przewożenia zmarłych. Stąd wzięła się teoria o tym, że po tych 10 latach, Will powraca na stałe. Drudzy upierają się przy tym, że wraca tylko na jeden dzień...Mogliby to w końcu wyjaśnić .
|
|
Powrót do góry |
|
|
DawidG
Kuk
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Śląskie - Pozytywna Energia
|
Wysłany: Nie 22:33, 27 Maj 2007 Temat postu: |
|
A może lepiej gdy takie rzeczy właśnie nie są wyjaśnione... To daje temat do refleksji i przemyśleń dla widza po obejrzeniu filmu. Może chodzi o to aby zinterpretować to po swojemu a nie tak jakby zażyczyli sobie to scenarzyści.
Podobnie było w filmie "Babel" i jego zakończeniu... Spotkałem się już z kilkoma interpretacjami zakończenia tego filmu ( kto nie widział polecam ). Nie wszystko musi zawsze być wyjaśnione od A do Z. W czasach gdy produkuje się wiele głupich filmów bez fabuły w których liczy się tylko akcja i akcja trzeba zmuszać widzów do myślenia
P.S, Ja jestem silniejszy. Mam 1,91m
|
|
Powrót do góry |
|
|
szekla
Kuk
Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: zawsze z nienacka
|
Wysłany: Nie 22:38, 27 Maj 2007 Temat postu: |
|
zgadzam się z Tobą, Dawid
Co do Babel też, jest stuprocentowo wspaniałym filmem.
Wiele szczegółów nie jest powiedzianych wprost.
Myślę, że to, żeby się nad nimi zastanowić, własnomózgo zinterpretować, był niejako celem scenarzystów.
Ach och !
I niestety nie jestem tak silna jak wy, mam sobie 175
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maya
Kanaka
Dołączył: 29 Gru 2006
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Pon 21:08, 28 Maj 2007 Temat postu: Re: Pierwsze wrażenia po premierze AWE |
|
Mrs.Sparrow napisał: |
Nie spodziewałam się takiego przebiegu akcji. Tego, że Will zostanie kapitanem Latającego Holendra, tego, że Sparrow uśmierci Davy'ego Jonesa |
Z tego co ja zauważyłam to nie Sparrow zabił Jonesa tylko Will. Kiedy umierał Jack dał mu sztylet, żeby ten wbił go w serce i jednocześnie przez to Will stał się kapitanem Holendra, a nie Jack!
Ja narazie o filmie nic nie napisze, nie moge pozbierać myśli.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stasia
Piracki Lord
Dołączył: 14 Lip 2006
Posty: 1283
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Pon 21:37, 28 Maj 2007 Temat postu: |
|
A mi się wydaje, że Jack wziął rękę Willa i przebił serce...Nie jestem tego pewna - powiem jak zobaczę film jeszcze raz .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Pon 21:45, 28 Maj 2007 Temat postu: |
|
Will raczej nie miał już siły by udźwignąć sztylet, więc Jack wziął jego rękę i przebił serce Jones'a. W ten właśnie sposób Turner został kapitanem "Holendra". Jestem pewna tej wersji, bo oglądałam dosyć uważnie i myślę, że nawet jak na pierwszy raz udało mi się wyłapać dużo szczegółów .
DawidG napisał: | Potwierdzam wyżej wymienione wersje. Zresztą w momencie gdy Jack trzyma serce w ręku wyraźnie widać, iż się waha dlatego po raz kolejny korzysta z okazji i wrabia Willa. |
Anajulia napisał: | Oczywiście, że jest tak, jak mówi Kaileena - to mówię ja, Anajulia, po dwóch seansach . |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maya
Kanaka
Dołączył: 29 Gru 2006
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto 7:20, 29 Maj 2007 Temat postu: |
|
Chodziło mi o to, że Will mimo wszystko zabił Jonesa, co prawda przy pomocy Jacka, ale jednak Will to zrobił.
A ślub był cudowny i taki to bym chciała mieć Tylko ta scena z pocałunkiem w środku walki, że nikt ich nie atakował? Wiem, wiem czepiam się.
Od mojego ostatniego posta mineła noc i dalej nie umiem się pozbierać, ale może po piątkowym seansie coś napisze. Nie obiecuje!
EDIT: Po necie przed premierą chodziło takie zdjęcie Jacka:
[link widoczny dla zalogowanych]
Dziwny strój nie? Ale po filmie przypomniało mi się to zdjęcie i doszłam do wniosku, że w całym filmie, nigdzie nie było Jacka w takim ubranku!! Czy ja czegoś niezauważyłam??
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 8:38, 29 Maj 2007 Temat postu: |
|
Maya napisał: |
EDIT: Po necie przed premierą chodziło takie zdjęcie Jacka:
[link widoczny dla zalogowanych]
Dziwny strój nie? Ale po filmie przypomniało mi się to zdjęcie i doszłam do wniosku, że w całym filmie, nigdzie nie było Jacka w takim ubranku!! Czy ja czegoś niezauważyłam?? |
Przyznaje szczerze, że też się nad tym zastanawiałam, bo sama znalazłam jeszcze kilka innych zdjęć, które nie były w filmie. Gdzieś przeczytałam, że POTC3 zaczęto kręcić bez ukończonego scenariusza, tak więc może to są te sceny niewykorzystane?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Savvy
Piracki Lord
Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: from Desolation Row Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 16:39, 29 Maj 2007 Temat postu: |
|
A mi z kolei zabrakło "Should he be doing that?" ze zwiastuna telewizyjnego. Jack zadaje to pytanie zauważając Jacka (małpkę ) podpalającego fajerwerk. Z czego wynika, że trochę pozmieniali twórcy kolejność, skoro kapitan odwiedza Singapur.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maya
Kanaka
Dołączył: 29 Gru 2006
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto 20:55, 29 Maj 2007 Temat postu: |
|
Pewnie macie racje, ale w sumie troche szkoda, że nie zobaczyliśmy Jacka w tym przedziwnym stroju Może na dvd w dodatkach będzie coś o tym Czekanie na piątek (drugi seans), a potem na premiere dvd!
EDIT: zauważył ktoś nowy kolczyk u Willa/Orlando? Zastanawiam się czy zrobili to tylko i wyłącznie na potrzeby filmu i w sumie po co, bo troszke to śmiesznie wyglądało jak i ta bandama (zgapił od Jacka ), czy to aktorowi coś odbiło i sobie zrobił??
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aayla Secura
Sternik
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Coruscant
|
Wysłany: Śro 18:01, 30 Maj 2007 Temat postu: |
|
Też idę jeszcze raz w piątek, wcześniej nie mam kiedy. Już się nie mogę doczekać.
Może mi ktoś napisać, czy kapitan Barbossa choć raz ugryzł jakieś jabłko w trójce? Wydaje mi się, że nie, ale może mi to umknęło.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 18:15, 30 Maj 2007 Temat postu: |
|
Aayla Secura napisał: | Może mi ktoś napisać, czy kapitan Barbossa choć raz ugryzł jakieś jabłko w trójce? Wydaje mi się, że nie, ale może mi to umknęło. |
Niestety nie Chyba, że mi też coś umknęło
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aayla Secura
Sternik
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Coruscant
|
Wysłany: Śro 18:24, 30 Maj 2007 Temat postu: |
|
Dzięki za informejszyn. Nie sądzę, żeby nam obu to umknęło Chyba podczas kręcenia filmu o czymś zapomnieli.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aayla Secura
Sternik
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Coruscant
|
Wysłany: Nie 14:37, 03 Cze 2007 Temat postu: |
|
A co do Willa, to ja nie wiem już odkładnie jak to jest, ale wydaje mi się, że jeśli kobieta będzie wiernie czekać przez 10 lat, to facet potem może normalnie zrezygnować z bycia kapitanem Holendra(nie wiem jak potem jest z wybraniem nowego kapitana). Chyba miała być taka scena w filmie, z której by to wynikało. Zresztą w filmie Davy coś mówi chyba o tym, że po 10 latach, kiedy już mógł być z ukochaną kobietą, jej nie było na miejscu. Ale nie wiem tego na sto procent, gdzieś coś o tym czytałam.
A to piszą w FAQ na imdb:
"The first assembly cut of At World's End was three hours. Twenty minutes were removed, not including end credits, though producer Jerry Bruckheimer maintained that the long running time was needed to make the final battle work in terms of build-up. One scene cut explained that if Calypso had greeted Davy Jones after his ten years of ferrying dead souls, then he would have been freed of his duty: in turn, Will is freed of his captaincy as Elizabeth remains faithful to him ten years later."
Miket napisał: | Hmmm...watpie w to ze sam moze zrezygnowac. To by sie nie 3malo kupy bo w ten sposob by bez wiekszego problemu mogl Jack'owi oddac Holendra. A z Davy'm to chyba chodzilo o to ze gdy mogl zejsc na lad dla niej...
|
No, z drugiej strony(nie wiem na ile to jest tekst z filmu, bo sama dokładnie go nie pamiętam):
Tia Dalma:They should be in the care of Davey Jones. That was the duty in which he was charged with; By the goddess, Calypso. To ferry those who die at sea to the other side. And every ten years, he could come ashore, to be with she who loved him.
Z tego raczej wynika, że tylko raz na 10 lat.
Coś scenarzystom nie wyszło, bo z tej sceny, którą wycięli naprawdę wynika, że kapitan mógłby zrezygnować. Ale skoro tej sceny nie ma, a są takie teksty, jak ten wyżej, to raczej nie.
Ale w sumie mi to obojętnie, bo ani Willa, ani Elizabeth specjalnie nie lubię
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 20:48, 02 Sty 2008 Temat postu: |
|
Nooo, miałam nadzieję, że istnieje taki temat , bo wiecie, kupiałam sobie DVD i zaczęłam mieć dwie wątpliwości. Właściwie to już je na swój użytek rozwiązałam, ale w sprawie jednej z nich muszę się skonsultować z Wami (bo normalnie nie mogę spać po nocach przez to ), więc bardzo się cieszę i w ogóle, że nawet poruszaliście tu ten temat , mianowicie: Will i Elizabeth...
Acha, ta pierwsza (wątpliwość) to tylko taka pierdoła była, ale jeśliście ciekawi, to Wam powiem . Ubzdurała mi się taka rzecz - problem, którego istnienia nie zauważyłam wcześniej oglądając film w kinie i który tak naprawdę nie istnieje, bo oczywiście w tym mijescu żadnego haka nie ma . Otóż, zastanawiałam się z jakiej racji Beckett wyskakuje w AWE do Jacka z tekstem: "I've just recalled. I've got this wonderful compass which points to whatever I want.", skoro na końcu DMC, Sparrow poszedł na dno wraz z Czarną Perłą no i z tym kompasem... He, he... Ale już przeszłam nad tym do porządku dziennego, połapałam się o co chodzi .
Nieważne, do rzeczy.
Mój ulubiony problem ostatnio - Will i Lizzy! Wszyscy się o to kłócą, ja zwariuję, wszyscy moi znajomi, którzy może troszkę mniej wgryzają się w Piratów, ale generalnie wiedzą o co chodzi, wszyscy próbują lansować tę teorię, o której już tu zresztą mówiliście, o tym, że po 10 latach Will może już sobie nie być kapitanem Holendra.
Skąd to się w ogóle wzięło Wydaje mi się, że w filmie nie ma żadnych przesłanek żeby wyjeżdżać z taką tezą. Raz na 10 lat to znaczy raz na 10 lat i nie ma zmiłuj! We wszystkich dialogach ta kwestia zawsze jest rozpatrywana tylko i wyłącznie w ten sposób.
Obczajcie:
Ten cytat z Tii Dalmy, który w poście wyżej przytoczyła Aayla. Z niego wynika, że nawet jakby Calypso wtedy czekała na Davy'ego Jonesa, to by i tak mógł tylko 1 dzień spędzić na lądzie i następne 10 lat znowu w morzu, i tak w nieskończoność...
Poza tym - scena, w której Jack rozwiązuje zagadkę mapy - gdy rozmawia z miniaturkami siebie - tam też jest mowa o tym, że tej przyjemności zejścia na ląd kapitan Holendra będzie mógł zakosztować raz na 10 lat, co zresztą w perspektywie wiecznego życia nie wydaje mu się aż takie straszne.
Wreszcie, konwersacja Willa z odczarowanym już ojcem, pod sam koniec. "One day ashore. Ten years at sea. That's a steep price for what's been done" - mówi stary. Ale Willy i tak podchodzi do tego nader optymistycznie: "Depends on the one day".
W ogóle wszyscy (bohaterowie filmu) podchodzą jakoś normalnie do tego "jednego dnia", nawet mogą się z niego cieszyć - jak Will tutaj. Liz też jest szczęśliwa i w ogóle wdzięczna Jackowi, bo będzie miała swojego ukochanego (nic to, że tam raz na 10 lat ), bo przecież mógł nie żyć - wtedy dopiero by był niefart... Jack, gdy jeszcze rozważał zostanie kapitanem Holendra też się tym za bardzo nie przejmował. Doszedł przecież do tego bardzo odkrywczego wniosku: "Ten years is a long time... ...But eternity is longer still". No i wszyscy są szczęśliwi. Will i Lizzy też. To skąd to biadolenie?
Sorki, że się unoszę, ale wkurza mnie ten cały problem, bo wiecznie muszę się z kimś o to kłócić i już mnie to męczy. Pomóżcie!!!
Znaczy się chcę pomocy w tym sensie, że potrzebuję jakiegoś logicznego uzasadnienia dla interpretacji sprzecnej z moją. Ja myślę, że mam rację, ale ta kwestia wzbudza tyle kontrowersji, że nie może mi to dać spokoju. Mam wydanie 1-dyskowe, więc nie wiem czy przypadkiem w dodatkach z drugiego dysku nie ma czegoś na ten temat. Potrzebuję jakiejś spójnej argumentacji wyciągnietej z filmu, bo jak na razie w kółko tylko wysłuchuję: "No przecież po tych 10 latach muszą zostać razem, bo jak on będzie musiał znów wyruszyć na morze to nie będzie happy enduuuuu buuuu..." i bla bla blaaaa... Mnie to nie przekonuje. Moim zdaniem ten end i tak jest dość happy.
Acha, jeszcze jedno
Przeczytałam cały temat (nie żeby forum , znaczy się w sensie - wszystko co tu pisaliście o AWE) i muszę dodać swoje 3 grosze jeszcze w tej kwestii:
Stasia napisał: | a gdzie zemsta na 9 Lordach? |
Tu nie chodziło o 9 Lordów, to miała być zemsta na tym kto ją tak podle urządził. Na Perle Davy Jones pyta Calypso: "And what fate have you planned for your captors?". A ona sobie dopowiada: "Tha Brethren Court...", bo nie wie, że to tak naprawdę jej ukochany ją zdradził. I tu jest cały dramat. To info sprzedaje jej dopiero Will tuż przed uwolnieniem - niezła tragedia - okazuje się, że swą zemstą i całym okrucieństwem na jakie ją stać przyjdzie jej uraczyć tego, którego kocha.
Ale motyw . Oczywiście to moja interpretacja, jeżeli gdzieś w jakimś innym temacie roztrząsaliście już tę kwestię i doszliście do czegoś innego, to mnie skierujcie tam linkiem, to sobie poczytam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 21:52, 02 Sty 2008 Temat postu: |
|
Eddie! Nie ma tu chyba wielu osób, które przeanalizowały POTC równie wnikliwie i trafnie jak Ty Możesz być, moim (osoby, która wyuczyła się wszystkiego na pamięć, myśli o tym non stop i ma magisterium z filozofii ) skromnym zdaniem, zupełnie spokojna o własne interpretacje.
By dodać Ci otuchy, chętnie podzielę się wspomnianymi dodatkami, a już teraz Ci powiem, że o kwestii 10 lat nie ma w nich ani słowa. To w ogóle dość oszczędne merytorycznie dodatki. Mamy mnóstwo zdjęć i anegdot z produkcji, ale żadnych tajemnic fabuły.
A w filmie mamy czarno na białym - "one for every ten years". Wyliczyłaś wszystkie te sceny. Nie ma przebacz. I powiedz swoim znajomym, że POTC to taki cudowny film, że nie raczy widzów mdłym, hollywoodzkim happyendem. I właśnie to jest w nim piękne. Że trochę trzeba pomyśleć. Że jest nieprzewidywalnie. Że jest jak w życiu.
A co do Calypso i zemsty - też uważam, że to co - nie bez kozery - powiedział jej w ostatniej chwili przed "uwolnieniem" Will, zasadniczo zmieniło jej zamiary i uczucia. Pogrzmiała trochę na Trybunał, bo niby czemu miałaby ich lubić. Ale pojęła, że ostrze swej zemsty powinna skierować w ukochanego. I to, zapewne, nie było już tak fajne . Gdy tylko "wzięła go w swoje ramiona" (pochłonął go ten gigantyczny wir), aura złagodniała. Myślę, że mu wybaczyła .
Eddie! Gdzie Ty się podziewasz! Brak mi Twoich rozbudowanych, błyskotliwych, celnych wypowiedzi!
Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Śro 22:04, 02 Sty 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|