Forum CZARNA PERŁA Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Kompas Jacka

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Film / Interpretacje, analizy, polemiki...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:11, 31 Mar 2008 Temat postu:

Coś czuję, że nie powinnam się tu wypowiadać z tego względu, że mam zbyt zbrzytwiały mózg, niemniej zobaczyłam poruszenie w tym dziale, to przylizłam Laughing.

Nieważne, w każdym razie ja to widzę tak - Jack ma problem pod tytułem "nie działa mi kompas" Laughing. Acha - ta wersja jest sensowna przy założeniu, że wskazówka jest cały czas nieruchoma, a kręci się tylko wtedy, gdy Jack próbuje przy niej majstrować, przesunąć ją siłą woli. No więc - zbliża się czas egzekucji długu (oczywiście, że Jack umie sobie to policzyć - dlatego się stresuje), musi więc ratować skórę. W tym celu jest mu potrzebna skrzynia - ale skoro kompas nie działa, to raczej logiczne, że jej nie odnajdzie. Ponieważ nie może przesunąć strzały, bo ta cały czas uparcie pokazuje na to, czego naprawdę najbardziej na świecie pragnie - czyli na Liz. I myślę, że on bardzo dobrze wie co to jest (w sensie, że Liz) - tylko po prostu nie potrafi tego zaakceptować - bo to przecież nie w stylu Jacka Sparrowa Laughing.

Bo ten kompas jest magiczny. Co, moim zdaniem, polega na tym, że osoba bez schizów może sobie nim manipulować - pokazuje wtedy to co posiadacz (kompasu) zażąda, żeby pokazał. Ale ktoś poschizowany nie może już tak robić - wtedy wskazówka jest nieruchoma w celu takim, żeby sobie zidentyfikował i odnalazł to co jest w jego życiu naprawdę ważne (w przypadku gdy nie wie co to jest). Wtedy jest jakiś pożytek z tego kompasu. Jeszcze jest opcja, że ktoś wie czego chce, ale wzdraga się przed uznaniem tego za swoje - wtedy strzała też stoi - w celu, żeby odblokował sobie mózg i przestał schizować. Wtedy, wydaje mi się, wniosek jest taki, że kompas jest pomocą dla tych, którzy się pogubili na swojej drodze. Bo jakby się cały czas kręcił, to tak naprawdę jest takim trochę rupieciem, bo nie pomaga w namierzaniu zagubionego celu, a u zdrowej na umyśle osoby tak naprawdę jest tylko po prostu "potwierdzaczem" pragnień - a po co to komu jeśli ktoś (posiadacz kompasu, znaczy się) wie czego chce? Zdrowym osobom ma pokazywać na żądanie to, czego sobie zażyczą - łaski nie robi Laughing.

No i stąd wszystkie problemy Jacka - schiza na tle Elizabeth - problem z kompasem - nie może sobie namierzyć skrzyni, nie może sobie namierzyć klucza - dlatego musi kombinować i wysługiwać się Willem czy tam Elizabeth.

Ja tak naprawdę nie wiem czy to co piszę ma jakiś sens, bo mam brzytwy w mózgu. Jak je wyjmę, to się jakoś bardziej zastanowię Laughing.


Ostatnio zmieniony przez Eddie dnia Pon 23:19, 31 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 23:33, 31 Mar 2008 Temat postu:

No właśnie tez mi te brzytwy utrudniają myślenie Very Happy.
Aleś Ty się na ten kompas uparła! Very Happy Już, zdaje się, Aletheia prostowała tę teorię, ale powtórzę - kompas po prostu pokazuje to, czego pragniesz najmocniej. Pomaga Ci to odnaleźć, jeśli wiesz czego chcesz, ale nie wiesz, gdzie to się znajduje. Tyle.

Racja, jak ktoś wie czego chce, to kompas nie jest mu przydatny do ustalenia czego chce Laughing. No bo po co, skoro już wie Very Happy. Kompas, jak to kompas, wskazuje drogę. Normalne kompasy wskazują północ i dzięki temu żeglarze, chcąc płynąć na przykład na południe, wiedzą, że mają płynąć w dokładnie przeciwnym kierunku. Kompas Jacka pokazuje kierunek, w którym chce się płynąć, bez tego całego kombinowania, że skoro północ jest w lewo, a my chcemy na południe, to musimy dać ster prawo Very Happy.

Ale cały Twój mocno przekombinowany wywód wokół kompasu uświadomił mi jedną rzecz. A raczej, podsunął argument w dyskusji z Camille.


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Czw 0:33, 03 Kwi 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 0:46, 01 Kwi 2008 Temat postu:

Ale mi chodzi o to, że ten kompas jest bezużyteczny dla Jacka bo ten nie wie czego chce albo też wzdraga się przed uznaniem tego za swoje. Czyli mu nie działa. Tylko trzeba teraz ustalić na czym to "nie działanie" miało by polegać. I mi się bardziej logiczna wydaje ta moja wersja.

Zgadza się, że kompas pokazuje to czego pragnę najmocniej, ale sądzę, że tam w domyśle jest również to "to, co chcę, żeby mi pokazał" - właśnie dzięki temu z jego użyciem mogę między innymi płynąć tam dokąd mam życzenie płynąć. Ale może mi pokazać też wiele innych rzeczy, jeśli go o to poproszę - tak jak Elizabeth chciała się dowiedzieć w jaki sposób Will trafił na Holendra - po rozmowie z Norringtonem - i wtedy jej pokazało na Jacka. Bo gdyby było bez tego domysłu, to by jej tego kompas nie pokazał dopóki nie odnalazłaby tego czego pragnie najbardziej - czyli skrzyni. Co zresztą już i tak było zmanipulowane przez Jacka - bo przecież Elizabeth tak naprawdę chciała odnaleźć Willa - czyli teoretycznie kompas powinien jej wskazać na Holendra - bo tam był Will. Ale ona nie ma schizów - czyli jest w stanie przesuwać sobię tą wskazówkę gdzie chce - dlatego Jack się nią posługuje.

A w momencie gdy nie wiem czego pragnę lub nie chcę uznać tego za swoje, to strzała mi to uparcie pokazuje - dopóki nie odblokuję sobie mózgu. Wtedy - jak już jest ze mną wszystko w porządku - to znów mogę sobie manipulować kompasem. Gdyby z Jackiem było wszystko w normie, to by mógł sobie znaleźć skrzynię. Ale, że miał schiza na tle Liz, no to się niestety nie dało.

A kompas pokazuje Beckettowi na Jacka - i to jest jego (Becketta) problem, bo chciałby go sobie zmanipulować, żeby dotrzeć na Wyspę Rozbitków. Więc próbuje sobie przesuwać tą wskazówką - ale ona się tylko kręci, bo cały czas wraca mu na Jacka - i dlatego nie może znaleźć sekretnego miejsca, w którym zbiera się Trybunał. Tak samo jak Jackowi w DMC się kręciła, bo chciał skrzyni, ale nie mógł siłą woli zatrzymać strzały na tym kierunku - bo cały czas mu wracała na Elizabeth.

Ale kiedy "nie walczył" (Jack) z tym kompasem - to on cały czas pokazywał na Elizabeth. Czyli i tak skrzyni nie mógł odnaleźć.




Rany - ja dziś nie rozumiem ani tego co piszę, ani tego co czytam Laughing.
A co z ostatnią sceną w AWE? Tam jest Jack, który wie czego chce i ma mapę, więc wie jak tam dopłynąć - czyli kompas mu nie jest potrzebny. To po co go używa? Mi się wydaje, że on go tam tylko sprawdza - czy pokaże mu kierunek, którego zażąda (czyli kurs na Źródło Młodości). I jest ten motyw, że to jest niezgodne z prawdziwym pragnieniem Jacka - więc się dziwi - o co chodzi? No i odwraca się i wie - najbardziej na świecie pragnie napić się rumu. Ale obraca sobie wskazówkę na źródło zanim się go napije. Czyli sądzę, że właśnie o to tam chodzi, żeby sobie tym kompasem manipulować. Ale w momencie gdy gubimy drogę (czyli to, czego naprawdę najbardziej pragniemy, albo gdy nie chcemy uznać tego za swoje) to już nie możemy poruszać strzałą. I kompas nie będzie współpracował dopóki nie zidentyfikujemy naszego pragnienia, albo dopóki go nie zaakceptujemy (uznamy za swoje).

Możliwe, że coś pogubiłam, ale w swojej teorii chciałam uwględnić wszystkie przypadki i okoliczności w jakich kompas był używany w przeciągu akcji PotC - tak żeby ustalić zasady jego funkcjnowania. Też pomyślę nad tym jutro Laughing.


Ostatnio zmieniony przez Eddie dnia Wto 0:59, 01 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 2:52, 01 Kwi 2008 Temat postu:

Camille napisał:
Ale, Eddie, mi się zdaje, że coś zgubiłaś Very Happy. Przecież kompas nie działa wtedy, kiedy wskazówka nie chce się zatrzymać - bo zatrzymana wskazówka wskazuje miejsce w którym jest to, czego najbardziej pragniesz Very Happy. Przynajmniej ja tak to widzę Very Happy.
Poza tym, manipulacje kompasem chyba nie są możliwe - świadczy o tym rozmowa z Beckettem (co prawda, w trzeciej części bodajże) bo Sparrow mówi, że Beckettowi kompas nie wskaże Wyspy Rozbitków, ponieważ największym pragnieniem Becketta jest on, Sparrow, ale martwy! Smile I wywiązuje się z tego wiadomość, że Beckett musiałby zabić Jacka, bo jego następnym pragnieniem byłoby dostanie się na Wyspę Rozbitków, która dopóki Sparrow żyje, jest na drugim planie. Ale uchodzi z życiem dzięki gadce, że wyspa jest niezdobytą twierdzą, blablabla.... Cóż, teraz można spojrzeć na to po obejrzeniu 3 części, więc też taka mała rzecz, a się wyjaśnia . Czyli ktoś chyba musiałby naprawdę zmienić swoje największe pragnienie, a tak może się na pewno stać za sprawą jakiś wydarzeń na przykład, albo po spełnieniu poprzedniego pragnienia
Czyli, Sparrow po prostu nie wie czego chce, albo właśnie nie chce tego czegoś uznać za swoje.
A początkowo o ile wiem, wskazówki kompasu się nie zatrzymują, a więc początkowo Sparrow nie wie czego chce i nie chodzi tu pewnie o Elizabeth. Bo dopóki przez te półtora roku jej nie spotkał nie ma chyba większego problemu [bo przecież nie wiemy jaki był zanim nie rozpoczęła się historia, możemy jedynie przypuszczać ], wątpię czy byłby taki przez półtora roku, zwłaszcza przy zbliżającą się groźbą śmierci.
Potem, mam wrażenie że kiedy Elizabeth się zjawia, być może kompas wskazuje mu na nią [hmm, mi by to pasowało, no bo sama sobie kobietka radzi, w pierwszej części chyba go tak nie powaliła swoją samodzielnością ]. Tak zresztą jak jej wskazuje na Jacka, ale to też pokręcone, no bo przecież skrzynię dobrze wskazało, a gdyby jej pokazywało Jacka cały czas to nigdy by tam nie dotarli bo doprowadziłoby ją tylko do miejsca w którym stoi Jack xD.
Nie wiem, dla mnie to jakieś pokręcone, jestem najbliższa stwierdzeniu, że Jack naprawdę nie wie czego najbardziej chce, przynajmniej do momentu w którym Elizabeth wraca do fabuły. Bo potem dopuszczam, że chce Elizabeth, ale nie chce jej uznać za swoje xD. Zagadkowy ten Jack Laughing.


Eddie! Miałam Ci właśnie zaproponować piwko w towarzystwie Sweeney'a, pani L. i moim oczywiście, jakoś za tydzień czy dwa, ale to co piszesz przejmuje mnie taką trwogą, że spotkanie w cztery oczy może mnie zabić Laughing. Na pewno już się boję Twojej tajnej interpretacji naszego brzytwiarza Laughing.

Eddie napisał:
ona nie ma schizów - czyli jest w stanie przesuwać sobię tą wskazówkę gdzie chce. (...) A w momencie gdy nie wiem czego pragnę lub nie chcę uznać tego za swoje, to strzała mi to uparcie pokazuje - dopóki nie odblokuję sobie mózgu.


Jesteś bardziej szalona ode mnie, poddaję się Very Happy.
Nie no, rozumiem mniej więcej, co chcesz wyrazić tym jakże pokrętnym wywodem Very Happy. To, że kompas pełni funkcje użytkową, czy tak? Że jeśli czegoś bardzo pragniemy, to spoglądając na niego powodujemy, że wskazówka zmienia kierunek (ze stanu spoczynku przechodzi w taki, który wskazuje nasze pragnienie)? Jak chodzi o to - racja. Wszystko inne, co być może (bo pewności nie mam, przytłoczona powyższym tekstem o trzeciej nad ranem Very Happy) próbujesz zawrzeć w pojęciu "manipulacji", to chyba czysta abstrakcja. Moim zdaniem, sprawa jest prosta...

Pół godziny później...

Jak zaczęłam wyjaśniać, jakie to proste, wyszła mi prawie strona w Wordzie - i jeszcze nie doszłam do sedna swojego wywodu Very Happy. Odpuszczam więc sobie na dziś, bo nie myślę ze zmęczenia. Obejrzę tę stronę jutro i powiem Ci, o co mi chodziło. I obiecuję posta do tematu o ST Very Happy.

EDIT po solidnie przespanej nocy:

No to spróbuję raz jeszcze... Odpowiedzmy sobie na pytanie, co wskazuje kompas? To, czego się w danej chwili pragnie najmocniej. Myślę, że owo "w danej chwili" jest tu słusznym wzmocnieniem, bo kompas nie zawsze służył wskazywaniu bohaterom tych największych Celów. Czasem służył prostym rozstrzygnięciom, wyborom chwili (typu - napić się rumu i dopiero potem pomyśleć nad kursem Wink ). Nie zmienia to jednak zasady działania kompasu - wskazuje najmocniejsze z pragnień, to które w danej chwili znajduje się "na wierzchu".

No i teraz chyba dochodzę do kwestii, o której piszesz Very Happy. Zdrowemu człowiekowi kompas będzie działał prawidłowo, bo działając, zawsze ma na daną chwilę ów najjaśniejszy punkt na firmamencie swych potrzeb (ależ to pięknie brzmi Very Happy), ku któremu skieruje się wskazówka kompasu. W każdej sytuacji wyboru spośród alternatyw będzie coś, czego pragnie najmocniej. Innymi słowy, w sytuacji, gdy "zdrowy człowiek" pragnie różnych rzeczy, nawet sprzecznych, kompas i tak wskaże to najważniejsze z pragnień. Najważniejsze w danej chwili. I tym sposobem Jack trafił na Isla de Muerta, a Elizabeth "wyznaczyła" kurs na Isla Cruses (wierząc, że skrzynia, o której opowiedział je Jack, jest niezbędna do rozwiązania problemów jej i Willa - zauważ, że to jedno wskazanie wystarczyło Jackowi by obrać kurs i potem kompas mógł już sobie wskazywać co tam Elizabeth w duszy grało Wink ). To jest chyba ta Twoja "manipulacja" kompasem. Jeśli ktoś ma jasny cel, to pytając kompasu, w którą stronę podążyć, by podążać drogą ku swemu pragnieniu, otrzyma wskazanie pożądane, przy tym oczywiście jednoznaczne.

Inaczej ma się jednak sprawa z ludźmi z "porytą psyche" Very Happy. Ludźmi ogarniętymi jakąś idee fixe, której nie chcą uznać za swoje pragnienie. Tak jak Jack nie chciał słyszeć, że może mu mieszać w głowie jakaś baba, a Beckett za nic nie przyznałby się, nawet przed samym sobą, że cały ten podbój mórz to tylko dlatego, że ma kompleksy na tle Jacka. Elizabeth już, na przykład, nie ma tego problemu, bo choć fakt, że kompas uparcie pokazuje jej Jacka doprowadza ją do szału, to i bez kompasu może stwierdzić, że od chwili spotkania ze Sparrowem Will jakoś zszedł na drugi plan, a ona za dużo myśli o innym. Kompas tylko potwierdzał ten stan rzeczy (i właśnie dlatego swego czasu napisałam, że Liz jest świadoma sytuacji bardziej niż Jack, z czym się nie zgodziłaś... a ja Ci nawet przyznałam rację Laughing). Ale wróćmy do Jacka i Becketta. Jestem pewna, że temu drugiemu wskazówka też by ześwirowała Very Happy. Gdy spoglądamy na nią w chwili wyboru spośród alternatyw, wskazanie jest jasne. Ale gdy nie chodzi o wybór spośród kilku możliwych dróg, lecz o wewnętrzny, w dodatku nie całkiem uświadomiony konflikt, to tak jakby na kompas patrzyły co najmniej dwie osoby na raz. Bo patrzy człowiek wewnętrznie rozdarty, człowiek, który ma jakiś ustalony cel, wartości i przekonania, ale w głębi duszy pragnie czegoś zupełnie innego. Człowiek, który nie potrafi (i nie chce) połapać się we własnych dążeniach i motywach. Wskazówka kompasu "usiłuje obsłużyć" każdy z aspektów takiej wewnętrznie rozdartej jaźni, więc się kręci.

Tak rozumiem działanie kompasu. Nie wiem, jak można je rozumieć inaczej. A jeśli kompas działa tak, jak rozumiem, no to z całą pewnością Jack u progu DMC był rozdarty, nękany jakimś ukrytym pragnieniem. Nie miał jasnego celu - "rozwiązać kwestię długu u Jonesa". Nie miał nawet tego celu, co w CBP - "żyć i żeglować po horyzont po kres swych dni". Bo te dwa cele byłyby zbieżne, wzmacniały się nawzajem. Coś Jacka rozstroiło, coś mąciło jego piękny umysł Wink...


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Czw 0:38, 03 Kwi 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:07, 01 Kwi 2008 Temat postu:

No to ja zasady działania kompasu rozumiem zupełnie inaczej. Jaka schiza Laughing. No bo kompasy chyba zasadniczo pełnią funkcję użytkową - wskazują kierunek. Myślę, że nie inaczej sprawa się ma z kompasem Jacka. Tyle tylko, że zamiast północy wskazuje na to, czego pragnie się najbardziej. I to jest logiczne, że można sobie żądać żeby ten kompas pokazał nam... coś tam - to czego od niego w danej chwili chcemy - tak jak ma to miejsce w przypadku Elizabeth. Liz najbardziej na świecie pragnie Willa - tak zasadniczo (sama to mówi "all I want is to find Will"). Ale jest w stanie namierzyć sobie skrzynię - która sama w sobie nie jest tym, czego najbardziej pragnie (dlatego Jack się nią posługuje - bo wie, że ona wie czego chce i że na pewno nie neguje swoich pragnień - no bo przecież kocha Willa). A nawet jeśli założymy w ten sposób (że rzeczywiście najbardziej na świecie pragnie skrzyni, bo Jack do tego stopnia ją zmanipulował, że zmieniła swoje rzeczywiste pragnienie) to fakt, że w trakcie poszukiwania skrzyni Elizabeth namierza sobie Jacka - bo poszukuje odpowiedzi na pytanie kto wrobił Willa na Holendra (bo Norrington jej sugeruje, że za bardzo ufa Jackowi) - tak naprawdę przekreśla tę wersję - bo przecież skoro pragnie skrzyni, to kompas nie powinien pokazywać niczego innego. A ona najpierw wytycza kurs na Isla Cruces - potem na chwilę identyfikuje sobie winowajcę, sprawcę nieszczęścia Willa - czyli Jacka - i potem znów wraca do tego, żeby kompas pokazywał jej na skrzynię i idą jej szukać na wyspie w którym konkretnie miejscu jest zakopana. Czyli moim zdaniem - on pokazuje na to, czego się zażąda.

Teraz Jack. Na początku DMC jest problem tego rodzaju, że Jack przeczuwa, że zbliża się czas egzekucji długu - jeszcze zanim dostaje wiadomość od Bootstrapa walczy z kompasem, cyrklem i mapami (żeby sobie namierzyć klucz czy tam skrzynię zapewne), wcześniej jeszcze wyprawia się po rysunek klucza - czyli na pewno o tym myśli - wie, że Jones wyskoczy niebawem ze swoim ultimatum. Ale kompas nie współpracuje. I tak naprawdę nigdzie nie ma powiedziane, że oznacza to, że wskazówka cały czas się kręci. Jak jest scenka u Tii Dalmy to ona się pyta "The compass you bartered from me, it cannot lead you to this?". Ale to nadal nie oznacza, że strzała mu wiruje. Znaczy to tylko tyle, że Jack nie może namierzyć sobie skrzyni - czyli po prostu nie może skorzystać z magicznych właściwości swojego kompasu. Dlatego... że... albo sam nie wie czego chce albo wzdraga się przed uznaniem tego za swoje. A Jack przecież wiedział czego chce - chciał skrzyni i klucza, ale męczyła go Elizabeth (i z tego też zdawał sobie sprawę). I to ona była tym czego tak naprawdę najmocniej pragnął. Wiedział o tym doskonale - tylko nie chciał się z tym pogodzić - bo mu to nie grało z wizerunkiem samego siebie. Bo co to jest - żeby Jack Sparrow aż do tego stopnia przejmował się jakąś babą, a już żeby przez nią nie mógł odnaleźć sobie klucza i skrzyni, które są mu potrzebne do ocalenia własnej skóry - no to to już jest szczyt! Właśnie stąd cały problem. Negował to pragnienie - więc kompas nie współpracował - nie chciał mu wytyczać pożądanych kierunków - żeby nie zrobił czegoś głupiego - czegoś wbrew sobie i swoim prawdziwym pragnieniom, wbrew temu co mu naprawdę gra w duszy. On jest świadomy swoich wewnętrznych rozterek, no ale schizuje, bo mu ten nowy czynnik (to nowe pragnienie - w sensie Liz ponad własne życie - bo ponad odnalezienie klucza i skrzyni) burzy obraz świata i samego siebie. Sądzę, że to właśnie jest zadaniem Jacka na DMC - zaakceptować nowego siebie - musi trochę przytemperować ten swój rozbuchany egoizm.

A jeśli założy się, że kompas wiruje - to tak: ktoś nie wie czego chce - wiruje, ktoś wie czego chce, ale nie chce tego uznać za swoje - wiruje. Czyli - tak naprawdę kompas jest nieprzydatny, bo trzeba samemu kombinować - och, czego ja tak naprawdę najbardziej pragnę - a już wiem! - i tylko można go sobie użyć jedynie do potwierdzenia swoich przypuszczeń - a po co to komu, jak ktoś już sobie zidentyfikował swoje pragnienie? Co gorsza, takie założenie - że kompas wiruje jeśli ktoś nie wie czego pragnie, a gdy już wie i akceptuje, to mu to tenże kompas potwierdza - tak naprawdę uniemożliwia dotarcie dokądkolwiek - bo cały czas wskazuje nam na jedną jedyną rzecz (bo najbardziej - stopień najwyższy - można pragnąć tylko jednej rzeczy). Czyli jest on po prostu bezużyteczny - bo ani nie identyfikuje pragnień, ani nie wskazuje pożądanego kierunku.

Identyfikowanie pragnień jest potrzebne ludziom, którzy sami nie wiedzą czego chcą - idą wtedy za wskazaniem kompasu i to odnajdują. Ludzie którzy wiedzą czego chcą, ale wzdragają się przed zaakceptowaniem swoich pragnień mają po prostu schizy, chorą psychę - więc pomoc kompasu w takim przypadku polega na tym, żeby... no... tak jakby ich "wyleczył". Tak jak jest z Jackiem w łódce - on w tym momencie wie, że żeby ocalić skórę musi jak najszybciej dopłynąć do brzegu - do stwierdzenia tego nie jest mu potrzebny kompas - bo widzi przecież w którą stronę na ląd. Może wybrać własne życie - ale kompas cały czas mu przypomina o tym, co jest dla niego tak naprawdę najważniejsze (spogląda, żeby sprawdzić - bo coś dziwnie ciężko i nie po drodze mu na ten ląd) - więc w końcu to akceptuje i wraca na statek. Dlatego nie boi się śmierci - wie, że zrobił wszystko tak jak należało zrobić - że nie jest tchórzem, że nie zostawia Liz i nie ucieka przed żadnym Krakenem (bo wraca), że nie ucieka przed samym sobą (bo w końcu akceptuje fakt, że w jego życiu jest coś ważniejszego niż on sam). Natomiast ludzie, który wiedzą czego chcą od życia i akceptują siebie wraz ze swoimi pragnieniami i ich hierarchią, mają taki fart z posiadania tego kompasu, że mogą sobie odnaleźć na co tylko przyjdzie im ochota - bo kompas beż żadnej łachy pokaże im kierunek - tak jak powinien to zrobić przyzwoity kompas.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 20:30, 01 Kwi 2008 Temat postu:

Ale namotałyście... Możliwe, że namotam dodatkowo, ale zaczynam pisać z zamiarem uporządkowania, słowo! Very Happy

Kompas. Od razu powiem, że się NIE zgadzam z Eddie (ale nowość... Uwaga, odpowiadam Eddie, więc ten wątek jest zagrożony! Laughing Dobrze, że kompas NA PEWNO nie ma wąsów...) Za nic się nie zgodzę, że niedziałanie (czy zaburzone działanie) kompasu miałoby się objawiać nieruchomością wskazówki. Po pierwsze, to wbrew ogólnej zasadzie działania kompasów, jakichkolwiek. Co z tego, że ten jest szczególny. Różni się tylko celem, który potrafi "wyczuć" a nie sposobem, jakim składa raport trzymającemu. W sytuacji, gdy nie widzi celu, jak w każdym zwyczajnym "północnym" kompasie, jeśli nie wsadzić czegoś pod szkło i nie zablokować wskazówki, to ta będzie wariować. I Jackowi właśnie (w DMC) wariuje. Wskazuje na to jego rozdrażnienie. Siedzi w tej tawernie, nic go nie obchodzi, świata naokoło nie widzi tylko ciągle patrzy w swoją zabawkę, która go nagle zaczęła zawodzić. A możemy przypuszczać, że nigdy dotąd nie wycinała mu takiego numeru, nie zdradzała go! A przecież kto lepiej od niego wie, jak działa kompas i co oznacza, gdy niczego nie wskazuje? On o tym wie, tylko nie chce się z tym pogodzić, dlatego rozzłoszczony mamrocze "Wiem czego chcę!". To do kogo to właściwie było? Nie pod adresem wrednego pudełka, które się nagle zbiesiło i pokazuje głupoty? Przecież on nie może nie wiedzieć, czego chce, więc to kompas musi nawalać! "Nie wciskaj mi ciemnoty, JA wiem czego chcę, to ty wreszcie zacznij działać jak należy!" Ale kompas się nie zepsuł, zepsuł mu się właściciel, więc cały czas pokazuje jakby odpowiadał "Ode mnie się odwal, masz co widzisz!"
Eddie, mówisz, że wskazówka stoi? To czemu Jackowi w ogóle coś nie gra? Przecież kompas wskazuje TYLKO kierunek, a nie włącza neonu z napisem "Tam jest Perła/Skrzynia/Elizabeth/cokolwiek innego, dziekujemy za korzystanie z naszych usług". Załóżmy Twoją, Eddie, wersję. Jack chce Elizabeth (dobrze zrozumialam?), ale myśli że chce Skrzynię. Kompas niewzruszenie stoi na kursie na to pierwsze (jak mówisz, żeby do niego dotarło i przyswoił), ale że nie ma podpisu "Wskazuję Elizabeth! Dotarło, głąbie jeden?!" to Jack widzi tylko nieruchomą wskazówkę, więc cały zadowolony, powinien pomyśleć, że idzie o Skrzynię. I nie potrząsać kompasem, próbując wymusić na nim "właściwy" odczyt, tylko iść za wskazaniem. Aż się nie zderzy z Elizabeth... A i wtedy najpierw by sprawdził, czy ona nie stoi na Skrzyni, ani jej nie schowała pod krynoliną, i nie znalazłszy jej (Skrzyni), stwierdziłby, że coś tu nie pasuje. Wniosek - skoro Jack uważa, że kompas wskazuje źle, to od początku DMC musi widzieć wskazówkę, która nie chce się zatrzymać.
Dobra, tyle o kwestiach technicznych. Natomiast co do tego, czemu kompas tak działa... Zgadzam się z Anajulią, że kompas musi uwzględniać "co aktualnie na wierzchu". W AWE, jak tylko to zobaczyłam, miałam wrażenie, że Jack w ostatniej scenie sprawdza nie tyle swój cel, co kompas (a zarazem siebie). Już wtedy był "poukładany" i wiedział o tym (w przeciwieństwie do początku DMC, gdy się oszukiwał), chciał tylko to potwierdzić - używa tej butelki jak testera. Wskazał rum? OK, odczyt poprawny, kompasowi (a zatem i sobie) można zaufać. Jack w końcu AWE odzyskuje spokój, wszystko mu się ułożyło, jest szczęśliwy, a objawem jest fakt, że znowu potrafi się cieszyć - choćby tym rumem. A skoro potrafi się cieszyć czymś drobnym, co ma w zasięgu ręki, to może ruszyć znowu przed siebie, za kolejnym celem. Bo gdyby nie potrafił się cieszyć drobiazgiem, gdyby nie mógł się na nim skupić (a zatem nie był najważniejszy w danym momencie, co wskazał kompas), to nie miałaby też sensu pogoń za niczym większym. Nic by mu radości nie dało, choćby nie wiedzieć jak wielkie. Uch, z doświadczenia mówię... Zatem skoro kompas wskazał butelkę (drobną radość) to zaprowadzi też do... Fontanny Młodości? Perły ukradzionej przez Barbossę? Jeszcze czegoś inego? A co za różnica? Kompas wskaże Cel, bo Jack znowu potrafi mieć Cel, znowu za nim dążyć.
Na początku DMC inaczej. Nie macie wrażenia, że nawet ten rum...? Zwyczajnie chciał się zalać i nie miał czym. Na smutno, w rozdrażnieniu, zmęczeniu życiem, z poczucia braku sensu, braku Celu. W pustej ładowni Perły jest coś aż symbolicznego - wszystko wyschło, zostały puste butelki i piach.


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Wto 20:45, 01 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:42, 01 Kwi 2008 Temat postu:

Wiecie co - zdałam sobie sprawę, że się bardzo niefortunnie wczoraj wyraziłam. Kompasu oczywiście nie da się zmanipulować - to przedmiot martwy - zawsze działa tak samo. I tak naprawdę on zawsze działa poprawnie - czyli według logiki swojego działania. Ale wydaje mi się, że i tak te zasady, które wypisałam dzisiaj, w moim poprzednim poście są OK - bo chyba tylko w takim ujęciu to ustrojstwo może się do czegokolwiek przydać.

Aletheia, jasne, kompas neonu nie włącza - pokazuje tylko kierunek, ale uwzględniłam to w swoich rachubach. Przeczytaj jeszcze raz mój post (ten z jedną tylko emotą). Jack w mojej interpretacji najbardziej na świecie pragnie Elizabeth, ale nie akceptuje tego u siebie - woli pragnąć skrzyni, bo jest mu w tej danej chwili dziejowej (znaczy się - w sytuacji, którą mamy nakreśloną w DMC) potrzebna. Więc oszukuje samego siebie i próbuje sobie siłą woli przestawić wskazówkę - bo to jest normalne, że od jego kompasu żąda się, żeby pokazał kierunek na coś tam. Ale ilekroć próbuje to zrobić (manipulując samym sobą tak naprawdę i swoimi uczuciam [a nie kompasem], poprzez wmawianie sobie, że najbardziej na świecie chce skrzyni), ta wskazówka mu się chybocze (tak jak widzimy to w scenie przed rozmową z Bootsrapem, czy potem w tawernie na Tortudze [tu w domyśle, bo nie jest pokazane]), ale nie chce (wskazówka) zatrzymać się na nowym kierunku, nie chce wyznaczyć kursu na skrzynię, klucz czy cokolwiek czego tam Jack zażąda - tylko uparcie (dla jego dobra) przypomina mu o tym, co naprawdę jest dla niego w życiu najważniejsze. Czyli ja się zgadzam, że to, że wskazówka jest nieruchoma jest stanem nietypowym - ale zauważ - Jack używający w DMC kompasu sam jest w stanie nietypowym - ma schizę i nie chce się do tego przed sobą przyznać. Więc wskazówka nie będzie mu się ruszać normalnie (w sensie nie będzie mu pokazywać tego, czego żąda) dopóki Jack nie zaakceptuje swoich pragnień, dopóki nie pogodzi się z tym, że tym czego naprawdę najbardziej pragnie jest coś tam (w mojej interpretacji Elizabeth). Bo sorry - jeżeli strzała ma się kręcić cały czas - ludziom, którzy nie wiedzą czego chcą (albo wzdragają się przed uznaniem tego za swoje) - to taki kompas, moim zdaniem, nic nie wyczuwa - w niczym nie pomaga.

A tak to - w mojej interpretacji - kompas pokazuje kierunek na to czego się od niego żąda - to tak normalnie, a oprócz tego (w sytuacjach nietypowych) wyczuwa rzeczywiste pragnienia człowieka (jeżeli używający go jest zeschizowany albo jeśli sam nie wie czego chce - czyli identyfikuje pragnienia negowane lub nieuświadamiane). I w obu przypadkach pasuje tu zdanie "It points to the thing you want most in this world".

Bo mam dziwne wrażenie, że u Was jest tak: nie wiem czego chcę - kompas mi nic nie pokaże (bo się kręci); wiem czego chcę - kompas mi to potwierdzi (strzałka nieruchomieje); chcę trafić gdzieś tam (gdzie akurat mam kaprys) - kompas mi drogi nie pokaże - no - chyba, że zmierzam w kierunku, gdzie znajduje się ta rzecz, której rzeczywiście najbardziej w życiu pragnę - szkoda tylko, że jak wiem gdzie jest ta rzecz i jeśli przykładowo znajduje się ona tuż obok mnie to nie mogę wykorzystać tego kompasu już do niczego - tylko sobie mogę co najwyżej spojrzeć i popatrzeć jaką mam wspaniałą nieruchomą strzałę. Mało przydatne, mało magiczne, wręcz bez sensu. Nie pokazuje kierunku, a tylko potwierdza nam, że coś tam jest w naszym życiu najważniejsze i to i tak dopiero w momencie, kiedy my sami już o tym wiemy.

Ja nie twierdzę, że w mojej wersji nie ma błędów, ale chyba mimo wszystko jest bardziej logiczna.


EDIT

Tak na marginesie. Moim zdaniem, Jack w DMC jest taki jaki jest, ponieważ obawia się Jonesa i tak naprawdę nie może nic z tym fantem zrobić. Bo ma plan - zdobyć skrzynię i klucz i go zaszantażować - ale jest to chwilowo niewykonalne - bo nie może ustawić sobie strzałki na pożądanym kierunku (skrzyni i kluczu). A wszystko dlatego, że dręczy go Liz, której mieć nie może - nawet jakby wymyślił jakiś super świetny plan - bo ona po prostu kocha innego (Willa). Uważam, że zabójczy dla Jacka jest sam fakt, że znalazł się w sytuacji bez wyjścia, w której nie może nic zdziałać. Skrzyni nie znajdzie, bo kompas, kompasu nie może ruszyć, bo Liz, jej nie może mieć, bo Will, jak odstrzeli Willa to ta i tak go nie będzie chciała, kompas nadal nie działa, odkochać się nie idzie, a na dodatek przez to wszystko on nawet własnej skóry nie może uratować - chyba każdy by dostał świra. Nie dziwię się, że wychlał cały rum.


Ostatnio zmieniony przez Eddie dnia Wto 21:25, 01 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 21:23, 01 Kwi 2008 Temat postu:

Nadal nie odpowiedziałaś, skąd Jack ma wiedzieć, CO pokazuje nieruchoma wskazówka, jeśli nie jest podpisana? Gdyby zobaczył nieruchomą, to byłby uspokojony, sądziłby, że to ten cel o którym on myśli, wszystko jedno co nim jest. Tak długo, aż by idąc za nią nie znalażłby tego, czego się spodziewał, tylko coś innego, nieuświadomionego, o czym wie jednak kompas. Z tego mój wniosek, że skoro się wkurza, wskazówka musi szaleć. Bo to jest odczyt, którego nie oczekiwał. Wkurza się już patrząc, chociaż jeszcze za nią nie poszedł. Bo i za czym ma iść, skoro stałego odczytu nie ma?

A ja bynajmniej nie uważam, że kompas służy do wskazywania CZEGO się chce , tylko GDZIE jest to coś czego się chce. Wyjątkiem, a nie regułą jest ten jeden odczyt Elizabeth (bo dostała wynik, którego nie oczekiwała, pragnienie było półświadome, ale na tyle mocne, że kompas zareagował - i dopiero on jej w pełni uświadamia jej pociąg do Jacka). Wyjątkiem, a nie regułą jest też butelka w AWE. To był, jak piszę, test. Jack wyjatkowo wiedział CZEGO chce (w danym momencie - rumu) i GDZIE to jest (trzymał go przecież). Czy nie w ten sposób sprawdza się czy coś działa? Znając wynik, oczekuję jego potwierdzenia. Mam potwierdzenie, więc ustrojstwo działa, racja? Zatem to były dwa przypadki, gdy kompas wskazał obiekt pragnień, a nie miejsce jego pobytu. Za pierwszym razem szokując trzymającego (trzymajacą), za drugim potwierdzając jego oczekiwania. Mam nadzieję, że tym razem napisałam zrozumiale?
Natomiast normalne działanie kompasu, to którego oczekiwał od niego Jack (oraz Beckett i każdy kto patrzył na tarczę), polega na wskazaniu GDZIE. Mówisz, że to na nic nieprzydatne, bo co komu z tego, że sobie popatrzy na obiekt swoich pragnień? Tak, jak stoi metr od niego. A jak jest sto mil dalej? Jak Jack w CBP? Wtedy kompas działał jak każdy normalny - wskazywał drogę. Ale tak samo jak każdy normalny kompas, nie mógł jej wskazać temu kto nie wie dokąd chce iść, czego szukać. Co komu z najlepszej mapy, jak go nie interesuje żadne miejsce na niej, nie potrafi się zdecydować? Kompas jest tylko ślepym mechanizmem, nie oszuka, ale i nie wymyśli celu za właściciela.


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Wto 21:25, 01 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:41, 01 Kwi 2008 Temat postu:

Przecież napisałam, że to, że wskazówka jest nieruchoma jest stanem nienormalnym. Jack nie może sobie jej przesunąć tam gdzie by chciał - czyli na skrzynię - bo ona cały czas mu wraca na ten kierunek gdzie jest Liz i nie chce pokazać tego co on żąda. A dowiadywać się nie musi co mu ta uparta strzała pokazuje (bo zresztą i tak dobrze to wie) - wystarczy, że nie może sobie nią kierować zgodnie z życzeniem.

Ten kompas właśnie służy do wskazywania tego czego się chce - "It points to the thing you want most in this world" - to jest zasadą jego działania. A to, że przy okazji wskazuje gdzie ta rzecz się znajduje rozumie się samo przez się. A jeżeli - tak jak jest to w Waszej interpretacji - kompas rozstrzyga wewnętrzne dylematy - to sorry, ale kierunku nie wskazuje - tylko potwierdza prawidłowość wyboru.


Ostatnio zmieniony przez Eddie dnia Wto 22:18, 01 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 22:32, 01 Kwi 2008 Temat postu:

Nadal się nie rozumiemy.
Eddie napisał:
to, że wskazówka jest nieruchoma jest stanem nienormalnym

Czyli co? Stan nienormalny = wskazówka stoi --> stan normalny = wskazówka wiruje --> stanem normalnym kompasu jest niedziałanie? Bo jak wiruje to nie wskazuje niczego. Zarówno zwyczajny, jak magiczny kompas. Nie tak? To co, w CBP też był w stanie nienormalnym? Bo skoro Jack za nim płynął, to musiał dostać jakis ustalony odczyt, za wirujacym miał płynąć? Moja wersja: CBP - kompas działa, wskazówka stoi i wskazuje Perłę (Jack wie czego chce). DMC - kompas nadal działa, tylko niczego nie może wskazać, bo nawala rozum właściciela, wskazówka wiruje.
Eddie napisał:
Jack nie może sobie jej przesunąć tam gdzie by chciał - czyli na skrzynię - bo ona cały czas mu wraca na ten kierunek gdzie jest Liz i nie chce pokazać pożądanego kierunku.

Nigdzie jej nie przesuwa i nigdzie mu nie wraca. Bo wiruje, zamiast się zatrzymać. Owszem, nie chce pokazać pożądanego kierunku, bo pokazuje WSZYSTKIE naraz, a zatem ŻADNEGO.
Eddie napisał:
On nie musi się dowiadywać co mu ta nieruchoma strzała pokazuje (bo dobrze to wie)

On uważa, że wie. Ale pytam po raz trzeci, jeśli (JEŚLI! Przyjmuję twoje założenie w celu wykazania błędu, ale nie na stałe!) wskazówka uparcie stoi i wraca na to miejsce wbrew jego wysiłkom - SKĄD on ma wiedzieć, że kompas wskazuje Elizabeth a nie to co on chce, skoro widzi TYLKO gołą wskazówkę bez napisów? SKĄD w ogóle wiedziałby, że to w rzeczywistości kierunek Elizabeth a nie Skrzyni? Przestań mi tu truć, że "stąd, że przecież wie czego chce". Skoro tak, to powinien być zadowolony, że dostał to czego chce, bo wskazówka stoi. SKĄD wie, że stoi nie tam gdzie trzeba? Żeby to wiedzieć bez podpisu na kompasie, musiałby mieć przed sobą Elizabeth, a za sobą Skrzynię, obie wyraźnie widoczne w odległości paru metrów i DOPIERO WTEDY by się połapał co jest grane. W tawernie nie widział swoich obu celów, TYLKO wskazówkę. Wyraźniej chyba już nie potrafię...
Eddie napisał:
Ten kompas właśnie służy do wskazywania tego czego się chce - "It points to the thing you want most in this world" - to jest zasadą jego działania. A to, że przy okazji wskazuje gdzie ta rzecz się znajduje rozumie się samo przez się.

Nie. Wskazuje GDZIE, a właśnie przy okazji CO. Właśnie przez to, że jest martwym urzadzeniem, więc nie obchodzą go oczekiwania i złudzenia uzytkownika. Wskazuje uczciwie. W CBP Jack wiedział CO, ale nie wiedział GDZIE. W DMC Elizabeth wiedziała GDZIE, ale zaskoczyło ją CO. Ale zasada działania kompasu była ta sama w obu wypadkach - zmieniały się tylko oczekiwania trzymających.
Eddie napisał:
w Waszej interpretacji - kompas rozstrzyga wewnętrzne dylematy

Nigdy tego nie powiedziałam. Kompas rozstrzygnął dylemat tylko dwa razy - w przypadku Elizabeth i w przypadku Jacka, gdy wraca na Perłę. Ale właśnie dlatego, że zadziałał jak tępe narzędzie (czyli jak zawsze, ale Jack tego nie przyjmował z początku do wiadomości). Ale gdyby ona nie była świadoma, że kompas wskazuje Jacka (bo nie widziałaby go, stałby gdzieś ukryty za nią, albo w ogóle za horyzontem) to kompas niczego by jej nie uświadomił. Pomyślałaby, że pewnie chodzi o Willa. A i Jack zrozumiał wreszcie, bo miał wskazywany cel w zasięgu wzroku (i w jego wypadku, wskazówka wreszcie stanęła). Jak widać, kompas, jak każde narzędzie, może pełnić różne funkcje w zależności od okoliczności. Ale zasada działania zostaje ta sama - zmieniają się tylko sposoby korzystania z tej zasady. Uch, no nie wiem jak to wyraźniej napisać - śrubokrętem też można śrubki wkręcać, albo rysować karoserie sąsiadów, co nie? Ale to ciągle ten sam śrubokręt. To ludzki umysł jest elastyczny, nie urządzenie, którego używa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:58, 01 Kwi 2008 Temat postu:

Stan normalny (mój!) - mogę sobie ruszać magiczną wskazówką wedle życzenia. Stan nienormalny (mój!) - nie mogę. Nie chodzi o stan normalny tego kompasu!!!!! Kompas w stanie normalnym jest ZAWSZE. Nie ma podziału na CBP, DMC...


A że jest on magiczny, to potrafi wskazać na to czego najbardziej się pragnie. Co w praktyce wygląda następująco:


1. W sytuacji gdy jestem w stanie normalnym --> pokazuje mi wszystko to czego sobie zażyczę - wtedy idę tam gdzie wskazuje strzałka i odnajduję to czego najbardziej pragnę.


2. W sytuacji gdy jestem w stanie nienormalnym:

a) gdy nie wiem czego chcę --> pokazuje mi kierunek, żebym se poszła za jego wskazaniem i odnalazła tę rzecz - pomaga mi zidentyfikować nieuświadomione pragnienie;

b) gdy wiem czego chcę, ale wzdragam się przed uznaniem tego za swoje --> pokazuje mi cały czas jeden kierunek dopóki nie zaakceptuję tego negowanego pragnienia w celu takim żebym przestała wreszcie schizować.


We wszystkich tych trzech przypadkach kompas wskazuje na to czego pragnę najbardziej i we wszystkich jest użyteczny.


Widzę, że się nie rozumiemy. Wydaje mi się, że jestem w miarę logiczna, ale za Tobą kompletnie nie nadążam Very Happy.


A skąd Jack wie?
Jack mówi do kompasu "pokaż mi na skrzynię", a kompas mu nie pokazuje, bo mu cały czas ta strzała zjeżdża - to w tym momencie Jack wie, że jest z nim (z Jackiem) coś nie tak. Bo gdyby było z nim (z Jackiem) wszystko w porządku to by mógł poruszać wskazówką wedle życzenia. Skoro Jack jest w stanie nienormalnym i nie idzie sprawdzić dokąd go zaprowadzi wskazówka - to znaczy że dobrze wie czego pragnie, ale nie chce uznać tego za swoje - czyli jednym słowem schizuje, co przecież widać gołym okiem. Przypadek 2 b) Laughing.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 12:47, 02 Kwi 2008 Temat postu:

Ło matko! Jak nie przestaniecie, to Wam zrobię temat "Działanie kompasu" i wyrzynajcie się tam! Very Happy Znam gościa, co ma już całkiem mu niepotrzebny komplet posrebrzanych brzytew Laughing

Ja mam wrażenie, że każdy tu pisze nie czytając uprzednio, co popisali inni, no, może tylko w ostatnim poście Laughing

W kwestii kompasu... nawet nie mam siły cytować Very Happy Zasadniczo Rolling Eyes zgadzam się z Aletheią, zresztą, co myślę, to już popisałam parę postów wyżej. Cały ambaras, wydaje mi się, polega na tym, że Eddie chciałaby kompasu, który by pokazywał to, co się chce, tymczasem kompas pokazuje to czego się chce najmocniej, a to - wbrew pozorom - dwie różne rzeczy Wink. Wywód, jakoby nieruchomość wskazówki kompasu była stanem nienormalnym jest powalający Laughing Ale odwołam się tylko do ostatnich tez, bo nie widzę szans na przekopanie się przez ten gąszcz argumentacji.

Eddie napisał:
1. W sytuacji gdy jestem w stanie normalnym --> pokazuje mi wszystko to czego sobie zażyczę - wtedy idę tam gdzie wskazuje strzałka i odnajduję to czego najbardziej pragnę.


Absolutnie nie! Pokazuje mi to, czego pragnę. Kompas to nie złota rybka, do której się wypowiada życzenie Very Happy. Zawsze pokaże to, co w danej chwili najmocniej zaprząta mi umysł, co wbrew pozorom nie jest bezużyteczną funkcją, bo raz – często wiem, czego chcę, ale nie wiem gdzie tego szukać (jak było w przypadku Czarnej Perły i Isla de Muerta), dwa – często nie mam pewności, jakiego wyboru dokonać (bo zwykle wcale nie jest łatwo wybrać spośród alternatyw) i wtedy kompas pomaga mi podjąć najwłaściwszą decyzję (jak najwyraźniej stało się z Jackiem gdy spojrzał na kompas uciekając z Perły w czasie ataku Krakena).

Eddie napisał:
gdy jestem w stanie nienormalnym i nie wiem czego chcę --> pokazuje mi kierunek, żebym se poszła za jego wskazaniem i odnalazła tę rzecz - pomaga mi zidentyfikować nieuświadomione pragnienie


To nie jest, myślę, stan nienormalny. To stan najnormalniejszy z możliwych. Ten, o którym pisałam w poprzednim akapicie. Bardzo rzadko się chyba zdarza, że człowiek jest na coś zdeterminowany i tylko nie wie, jak to osiągnąć (w którym kierunku się udać, metaforyzując ideę kompasu Wink ). Zazwyczaj jednak trzeba dokonywać wyborów i wtedy kompas ze swoją właściwością wskazywania największych pragnień jest bardzo przydatny. Ale takiego przypadku nie ma – poza Jackiem w szalupie – w POTC.

Eddie napisał:
gdy jestem w stanie nienormalnym i wiem czego chcę, ale wzdragam się przed uznaniem tego za swoje --> pokazuje mi cały czas jeden kierunek dopóki nie zaakceptuję tego negowanego pragnienia w celu takim żebym przestała wreszcie schizować.


Stan nienormalny to stan samooszukiwania tudzież posiadania pragnień wykluczających się. Chyba żaden inny. I właśnie wtedy kompas NIE działa. Nie pokazuje żadnego kierunku, bo –jak słusznie zauważyła Aletheia – pokazuje różne. Waha się, wiruje. Zupełnie jak myśli osoby, która próbuje odczytać jego wskazanie. On nie pokazuje uparcie jednego kierunku, Eddie! Widziałaś, żeby zeschizowanemu Jackowi pokazał jakiś kierunek? Wskazówka wirowała tak długo, aż wszystko czego pragnął znalazło się w jednym miejscu (na Isla Cruses – skrzynia i Elizabeth; i nikt mi nie wmówi, że kompas pokazywał "dla" Elizabeth, bo to kompletnie bez sensu Very Happy, z komentarzy audio też to wcale wprost nie wynika, wysłuchałam uważnie). Wówczas się zatrzymała, tyle że Jack był przekonany, że oto po prostu znalazł skrzynię - bo nie dopuszczał (schizował) myśli o Elizabeth. Kiedy uciekał szalupą, sprawa skrzyni przestała być aktualna, bo serce zniknęło Bóg wie gdzie, a jego poszukiwanie było zajęciem nazbyt czasochłonnym jak na moment, w którym Kraken już atakował. I Jack postanowił ratować skórę, czyli udać się na ląd. Nie był tylko przekonany, czy to właściwy wybór i dlatego spojrzał na kompas, a tu – niespodzianka! Kompas wskazywał przeciwny kierunek, bo wszystko, co Jack miał teraz do załatwienia (cokolwiek to koniec końców było Very Happy) zostało na Perle. Ale to już nie jest Jack, który nie wie, czego pragnie, schizuje, pragnie rzeczy się wykluczających. To właśnie ten moment, kiedy wszystko mu się uporządkowało. I dlatego wskazówka się zatrzymała i pomogła mu rozstrzygnąć ostateczny dylemat – ląd i życie, czy Perła/Elizabeth/cotamjeszczechcecie (bo to na tym etapie rozważań bez znaczenia) i niechybna śmierć.

Tyle o kompasie. Ciąg dalszy nastąpi...

EDIT:

Jednak jeszcze o kompasie, bo mi spokoju nie daje Very Happy.

Eddie napisał:
Liz najbardziej na świecie pragnie Willa - tak zasadniczo (sama to mówi "all I want is to find Will"). Ale jest w stanie namierzyć sobie skrzynię - która sama w sobie nie jest tym, czego najbardziej pragnie (dlatego Jack się nią posługuje - bo wie, że ona wie czego chce i że na pewno nie neguje swoich pragnień - no bo przecież kocha Willa).


Ja myślę, że to jest znacznie prostsze. Jack mówi Liz coś, czego o czym nie wiedziała. Że Will jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie i ocalić może go tylko ta skrzynia. I Liz mu wierzy. Dlatego w tym momencie to skrzynia staje się jej głównym celem, a kompas pokazuje kurs, którego potrzebuje Jack - proste, po co komplikować Smile

Eddie napisał:
w trakcie poszukiwania skrzyni Elizabeth namierza sobie Jacka - bo poszukuje odpowiedzi na pytanie kto wrobił Willa na Holendra (bo Norrington jej sugeruje, że za bardzo ufa Jackowi) - tak naprawdę przekreśla tę wersję - bo przecież skoro pragnie skrzyni, to kompas nie powinien pokazywać niczego innego.


Nie, nie! Jestem przekonana, że po rozmowie z Norringtonem Elizabeth wcale nie była specjalnie zaaferowana tym, jak Jack urządził Willa. Zauważ, że dopiero na Isla Cruses odkrywa z oburzeniem, że Jack ich okłamywał od początku. Na Perle kompas nie odpowiada jej na pytanie kto wrobił Willa (kompas nie odpowiada na takie pytania Very Happy), tylko robi to, co robi magiczny kompas Jacka - pokazuje jej to, czego w tej chwili pragnie najmocniej Wink. Jacka.

Eddie napisał:
Na początku DMC jest problem tego rodzaju, że Jack przeczuwa, że zbliża się czas egzekucji długu - jeszcze zanim dostaje wiadomość od Bootstrapa walczy z kompasem, cyrklem i mapami (żeby sobie namierzyć klucz czy tam skrzynię zapewne), wcześniej jeszcze wyprawia się po rysunek klucza - czyli na pewno o tym myśli - wie, że Jones wyskoczy niebawem ze swoim ultimatum. Ale kompas nie współpracuje. I tak naprawdę nigdzie nie ma powiedziane, że oznacza to, że wskazówka cały czas się kręci.


Wszystko co napisałaś, to racja, z wyjątkiem ostatniego zdania. W filmach (przynajmniej tych w miarę nieprzekombinowanych, a POTC jednak jest dość "normalne" Very Happy) to już jest tak, że widzom pokazuje się to, co powinni wiedzieć, żeby sobie złożyć wszystko w logiczną całość. A skoro widz widzi (parokrotnie) to tylko, że Jackowi kompas wiruje, no to nie ma żadnych podstaw do przypuszczeń, że nie wirował tydzień wcześniej. Przeciwnie - jest jasna sugestia, że Jack od dłuższego czasu ma problem z kompasem. Innymi słowy - widz dostaje komunikat, że Jack jest rozstrojony i nie wie czego chce, bo jakby miał jakiś jasno określony cel, to kompas by działał. Cała reszta to już nadinterpretacja - uprawniona, czemu by sobie nie dopisać jakiejś historyjki o tym, co się działo z Jackiem przez minione półtora roku, których na ekranie nie widzimy. Ale sugerowanie, jakoby w filmie były przesłanki ku takim tezom, jest już przesadą. Przy analizowaniu zasad działania kompasu trzymajmy sie jednak tego, co widać na ekranie Wink.

Aletheia napisał:
Jack w tawernie wścieka się na kompas. Czyli musi nie dostawać odczytu na jakim mu zależy. Pomyślmy na jakim mu zależy? Chce mieć nieruchomą wskazówkę. Zauważ, że to jest ważna różnica - on nie chce wskazówki skierowanej na Skrzynię, tylko wystarczy mu, że zobaczy nieruchomą. Bo wtedy właśnie pomyśli, że chodzi o Skrzynię. A pomyśli tak, bo uważa, że chce Skrzyni. Elizabeth mu w ogóle nie przyjdzie na myśl, a dlaczego to już napisałam wyzej. To byłoby dla niego właściwym odczytem, dopóki by się nie zorientował, że idąc za nią nie trafia tam gdzie oczekiwał. Zatem skoro się jednak wścieka, to wskazówka nie spełnia jego oczekiwań - nie jest nieruchoma. To jak coś nie jest nieruchome to jest ruchome, tak?! Stąd mój wniosek - wskazówka wiruje jak zwariowana, nie zatrzymując się ani na moment!


O! A to już koronny dowód na wirowanie wskazówki kompasu - gdyby Jackowi, jakiego widzimy w DMC, ta wskazówka stanęła kiedykolwiek, to by nie był taki rozdrażniony, nie miałby dylematów. Nie ważne, co by mu wskazywała. Jeśli Elizabeth jest (jest Very Happy) jego wyrzucanym poza margines świadomości pragnieniem, to byłby przekonany, że kompas wskazuje mu skrzynię, ergo - działa należycie. I nawet gdyby Jack, podążając za wskazaniem kompasu, wciąż odczuwał jakiś dyskomfort (bo przecież to nie wariujący kompas był powodem dyskomfortu, tylko dyskomfort powodował wariowanie kompasu), to z całą pewnością wmawiałby sobie, że to nic, chanderka, a kompas tylko potwierdza tę błahość problemu, bo przecież stoi.

Matko jedyna Rolling Eyes...

EDIT 2:

Miałam mocne postanowienie już nie wracać do tego nieszczęsnego kompasu Laughing, ale jak tak sobie czytam wszystko, na co nie zdążyłam odpisać (za szybko te posty produkujecie Very Happy), to mi się rzucają w oczy różne drobiazgi...

Aletheia napisał:
W AWE, jak tylko to zobaczyłam, miałam wrażenie, że Jack w ostatniej scenie sprawdza nie tyle swój cel, co kompas (a zarazem siebie). Już wtedy był "poukładany" i wiedział o tym (w przeciwieństwie do początku DMC, gdy się oszukiwał), chciał tylko to potwierdzić - używa tej butelki jak testera.


Otóż to! Tyle powiem, żeby sie nie rozwodzić znów Very Happy. A swoją drogą, mogłybyśmy - dla porządku - przeanalizować każde ze wskazań kompasu. Co wskazywał, komu i dlaczego - i byłby spokój... Cóż za szatański pomysł Rolling Eyes. Mnie się szczególnie znamienne wydaje to wskazanie w Luku Very Happy...

Aletheia napisał:
Bo gdyby nie potrafił się cieszyć drobiazgiem, gdyby nie mógł się na nim skupić (a zatem nie był najważniejszy w danym momencie, co wskazał kompas), to nie miałaby też sensu pogoń za niczym większym. Nic by mu radości nie dało, choćby nie wiedzieć jak wielkie. Uch, z doświadczenia mówię...


Podpisuję się pod tym doświadczeniem Smile. I pod odkryciem drobiazgów... CoolCool.

Aletheia napisał:
Nie macie wrażenia, że nawet ten rum...? Zwyczajnie chciał się zalać i nie miał czym. Na smutno, w rozdrażnieniu, zmęczeniu życiem, z poczucia braku sensu, braku Celu. W pustej ładowni Perły jest coś aż symbolicznego - wszystko wyschło, zostały puste butelki i piach.


No jasne! Z doświadczenia mówię... nie zupełnie własnego, Bogu dzięki Very Happy.


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Czw 0:54, 03 Kwi 2008, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 13:40, 02 Kwi 2008 Temat postu:

Dobra, ja przecież też uważam, że kompas cały czas działa dobrze, tylko że w CBP właściciel też działał dobrze, więc wszystko grało, a w DMC właściciel nawalił, stąd problemy. Tutaj się chyba zgadzamy?

Że kompas potrafi uświadomić wypierane ze świadomości pragnienie, z tym też się zgadzam. Nie to jest podstawowym celem jego działania, ale do tego może się nadać, w pewnych okolicznościach. Takich mianowicie, że właśnie trzymający wypiera to sobie z tej świadomości. Ale że podświadomość jest silniejsza, to kompas wie swoje i nie da się skołować. Tu też się przecież zgadzamy?

Ale ja Ci tu cały czas próbuję wskazać w tej Twojej nieruchomej wskazówce dziurę logiczną takich rozmiarów, że Kraken by przelazł!!!
Pytam po raz czwarty, SKĄD Jack wie, że dostał od kompasu "zły" odczyt? Narysować Ci to mam czy jak...?!

Po kolei.

Twoja wersja.
Wskazówka stoi i pokazuje "Tam jest Elizabeth", czyli w domyśle "Chcesz Elizabeth". Jack to widzi, ale się wścieka, że to bzdura, bo on przecież chce Skrzynię, tak? I chce się dowiedzieć, gdzie tej Skrzyni szukać, azymut na Elizabeth mu niepotrzebny, potrzebny mu azymut na Skrzynię, tak? Zatem próbuje siłą woli zmusić wskazówkę, żeby się odczepiła od Elizabeth i zaczęła szukać Skrzyni, tak? Ale mu się nie udaje, bo wiadomo, poświadomość, kompas mądrzejszy itepe, tak? (A dodam, że w mojej interpretacji kompas nie jest żadna zmyślną maszynką, która sobie coś tam umyśli i wkurza się, że właściciel tego nie przyjmuje, tylko ślepym urządzeniem, jak radiestezyjne wahadełko, jak encefalograf, jak jakieś "lustro duszy" - pokazuje stan umysłu trzymającego, a nie własne, kompasowe widzimisię. Czyli Jack choćby się skichał i zjadł własny kapelusz, nie będzie w stanie przestawić wskazowki gdzie mu pasuje, bo dosłownie walczy ze sobą, nie z jakimś chochlikiem siedzącym w kompasie. Z chochlikiem mógłby wygrać, z sobą nie wygra i cześć.) Do tej pory się zgadzasz? Bo widzisz, ja też się zgadzam. Ale tu jest właśnie ta dziura - jeśli Jack nie ma w zasięgu wzroku obu swoich celów, to SKĄD wie, który z nich wskazuje kompas? Pokaż mi, że w tawernie jest a. Jack, b. kompas, c. Elizabeth, d. Skrzynia. Następnie udowodnij, że Jack patrzy na kompas WIEDZĄC gdzie są obie. I wtedy się zgodzę, że kompas rzeczywiście może mu uświadamiać rozdarcie miedzy tymi celami. Ale cały czas powtarzam, że w rzeczywistości Jack ma za mało danych, żeby w sytuacji nieruchomej wskazówki zrozumieć, że kompas "próbuje" mu coś powiedzieć. Gdyby Jack, upierając się przy Skrzyni, zobaczył nieruchomą wskazówkę, bez podpisu "Wiem, że chesz Skrzynię, ale ja i tak pokazuję Elizabeth", to byłby zadowolony. Bo pomyślałby, że dostał odczyt na Skrzynię. I nie połapałby się w tym, dopóki idąc za wskazaniem, nie trafiłby na Elizabeth zamiast Skrzyni. Zatem w tawernie jeszcze NIE WIEDZIAŁBY, że kompas pokazuje "źle", więc po co miałby w ogóle walczyć ze wskazówką?!

Moja wersja.
Jack w tawernie wścieka się na kompas. Czyli musi nie dostawać odczytu na jakim mu zależy. Pomyślmy na jakim mu zależy? Chce mieć nieruchomą wskazówkę. Zauważ, że to jest ważna różnica - on nie chce wskazówki skierowanej na Skrzynię, tylko wystarczy mu, że zobaczy nieruchomą. Bo wtedy właśnie pomyśli, że chodzi o Skrzynię. A pomyśli tak, bo uważa, że chce Skrzyni. Elizabeth mu w ogóle nie przyjdzie na myśl, a dlaczego to już napisałam wyzej. To byłoby dla niego właściwym odczytem, dopóki by się nie zorientował, że idąc za nią nie trafia tam gdzie oczekiwał. Zatem skoro się jednak wścieka, to wskazówka nie spełnia jego oczekiwań - nie jest nieruchoma. To jak coś nie jest nieruchome to jest ruchome, tak?! Stąd mój wniosek - wskazówka wiruje jak zwariowana, nie zatrzymując się ani na moment!

Uf, czy teraz jaśniej?

EDIT
O, cześć Ana. Wykrakałam z wąsami... Tak długo kleiłam ten wywód, że zdązyłaś pierwsza.


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Śro 13:42, 02 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:49, 02 Kwi 2008 Temat postu:

Ja wiem o co Wam chodzi. Problem tylko w tym, że w Waszej interpretacji kompas, którego zasadniczą funkcją jest pokazywanie drogi, tej drogi nie pokazuje. Tylko w jednym jedynym przypadku - gdy wiem czego chcę, ale nie wiem gdzie się ta rzecz znajduje - tylko w tak zdefiniowanych warunkach się przydaje. Natomiast nie pokazuje mi drogi gdy jestem zgubiona - bo wiruje - a więc (tym samym) - nie przydaje się do tego, co - jak uważacie - jest jego istotą i podstawową zasadą działania - czyli do wskazywania tego, czego się najbardziej pragnie - u Was nic nie pokazuje - bo wiruje. Jest tylko "potwierdzaczem" - jak już sama podejmę decyzję, to on mi łaskawie pokaże - tak, tak, bardzo dobrze, to jest właściwa droga.
Czyli na przykład kompas nigdy nie powinien pokazać Jackowi w AWE na rum - bo jego pragnieniem - tym co zaprzątało jego myśli - było w tym momencie źródło młodości. No a tu nagle jakiś rum wyskakuje. Czyli chyba nie wie czego pragnie... A skoro - według Waszych interpretacji - gdy człowiek nie wie czego naprawdę chce, to kompas wiruje - to powinien mu w tym momencie wirować. Albo - również według Waszych interpretacji - powinien wskazać na źródło młodości od razu - bo to jest teraz tym jego głównym pragnieniem, tym, co chce znaleźć, tą idee fixe.

Tych pojęć stan normalny / nienormalny użyłam, bo Aletheia mnie w to wkręciła Laughing - to wszystko są normalne stany, które się po prostu w życiu zdarzają. Ale chodziło o to, żeby pokazać zasady działania kompasu - w jaki sposób wygląda w danej chwili (w zależneości od stanu umysłu użytkownika) pokazywanie (przez kompas) tego czego najbardziej się pragnie.

Jak pisałam o tym, że zeschizowany Jack ma nieruchomą wskazówkę to miałam na myśli to, że nie może skorzystać z kompasu - z jego zasadniczej funkcji - pokazywania drogi do tego czego się zażąda. Nie jest w stanie wyznaczyć sobie kursu na skrzynię - ale to nie jest wina kompasu - tylko tego, że użytkownik ma schizy - i kompas, żeby mu pomóc wskazuje mu drogę do tego, czego rzeczywiście najbardziej pragnie - i będzie uparcie pokazywał dopóki on tego pragnienia nie przestanie negować - czyli dopóki nie odblokuje sobie tej schizy. Co - w założeniu - ma być skuteczne, ponieważ jest warunkiem tego, żeby kompas zaczął "współpracować" (pokazywać to czego się zażąda) - bo każdy by przecież chciał, żeby taki kompas "współpracował", bo to cholernie przydatne urządzenie - mogę sobie z jego pomocą znaleźć drogę do czego tylko chcę.

Aletheia - kompas nie musi Jackowi uświadamiać, że jest wewnętrznie rozdarty - bo przecież Jack wie o tym, że jest wewnętrznie rozdarty ponieważ czuje się wewnętrznie rozdarty. Chodzi o to, że ten kompas ma określone zasady działania - które są stałe! - Jack doskonale wie jakie to są zasady i wie jak interpretować wskazania kompasu. Chodzi o to, że kompas zawsze pokazuje dobrze - zawsze pokazuje to co pokazywać powinien. Jack przez cały film denerwuje się na siebie i na to, że nie może skorzystać z kompasu w taki sposób jak to zawsze normalnie robił, a nie na kompas sam w sobie!

Ważne jest żeby zdać sobie sprawę w jakim stanie jest Jack z DMC - w takim, że wie czego chce, ale nie chce uznać tego za swoje - on wie o tym i się z tym męczy. A osobom w takim stanie (zeschizowanym) kompas nie pokazuje "na żądanie". Zawarłam to wszystko w mojej interpretacji. Jack jest zakochany w Elizabeth i wie o tym (Ty kiedy jesteś zakochana to o tym nie wiesz?) - wie, że ona jest tym czego najbardziej pragnie. A nie idzie sprawdzić do czego doprowadzi go ta strzałka - w sensie - czy przypadkiem nie do skrzyni - bo doskonale wie dokąd dojdzie. Normalnie tę strzałkę daje się ustawić bardzo łatwo - w sensie, że nie trzeba z nią walczyć - i normalnie ona się nie "ześlizguje". A w DMC Jack myśli o tym, żeby kompas mu wyznaczył skrzynię - a strzała cały czas mu "zjeżdża" - dlatego widzimy chybotanie - bo nie chce wskazać tego co by chciał, żeby mu wskazała - czyli skrzyni - bo generalnie ona jest mu potrzebna, bo musi ratować skórę.

Co mi jeszcze nie pasuje - w Waszej interpretacji jest pełno wyjątków od działania kompasu, czego tak naprawdę nie powinno być - reguły jego funkcjonowania powinny być jasno sformułowane. A jak ktoś nie wie na czym dokładnie polegają - to tak jak Elizabeth na Isla Cruces - ma pecha. Tam ten kompas pokazywał "dla niej". Pokazywał cały czas kierunek którego żądała - czyli na skrzynię. Tylko ona po prostu nie umie jej znaleźć - krąży cały czas w te i we w te i myśli, że kompas przestał jej działać (przestaje "współpracować") - ale nie skapowała, że przeszła miejsce w którym jest zakopana skrzynia (to jest normalne, że wtedy wskazówka zawraca, bo się zmienia położenie osoby względem poszukiwanej rzeczy). Tak więc łazi w kółko i się denerwuje i przypadkowe wskazanie na Jacka interpretuje jako wynik wiążący Laughing. A kompas cały czas pokazywał jej na skrzynię - jak go rzuciła na ziemię to znów wskazówka się odwróciła na skrzynię (znów zmiana położenia). A pokazywał dla niej, bo to ona ostatnio go używała. Kompas zawsze pracuje tak samo i zawsze dla osoby, która go używa. To nie jest tak, że to jest kompas Jacka i amen, nie pogadasz. Ma określone zasady działania, tylko trzeba wiedzieć na czym one konkretnie polegają. I raczej wygląda to tak jak jest w mojej wersji.

Odpowiedzcie mi na zarzuty z pierwszego akapitu. Tylko błagam, nie piszcie o żadnych wyjątkach, bo on ma ściśle określone zasady działania, które pozostają niezmienne w czasie trwania akcji PotC.

Chociaż tak naprawdę... jest to chyba bez sensu Laughing. I tak nigdy nie dojdziemy do porozumienia. Mamy zupełnie różne interpretacje kondycji Jacka w stanie wyjściowym - a więc, co za tym idzie - inne będą przyczyny nie działania kompasu, inne takiego stanu rzeczy objawy i w efekcie - inne zasady rządzące jego funkcjonowaniem. I moje nie będą pasować do Waszych interpretacji, a Wasze do mojej Laughing. A już tym bardziej się nie dogadamy jeśli będziemy pisać tak długie posty, poruszające tyle aspektów na raz Laughing.

Ja tam mogę po kolei analizować każde ze wskazań kompasu Very Happy. Tylko najpier chyba byśmy musiały dogadać się w kwestiach bardziej ogólnych Very Happy. To w Luku jest rzeczywiście znamienne Laughing.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 21:01, 02 Kwi 2008 Temat postu:

Cześć, przyszłam napisać długiego posta! Very Happy Wiem, wredna jestem, odgrywam się za długość Waszych. Mr. Green

Eddie napisał:
Natomiast nie pokazuje mi drogi gdy jestem zgubiona - bo wiruje - a więc (tym samym) - nie przydaje się do tego, co - jak uważacie - jest jego istotą i podstawową zasadą działania - czyli do wskazywania tego, czego się najbardziej pragnie - u Was nic nie pokazuje - bo wiruje.

Pokazuje. Że właściciel jest skołowany. Wink W tym sensie, owszem, "mówi" mu - "Zresetuj sobie rozum, to do czegoś dojdziesz", tak jak licznik Geigera "mówi" - "Chodu, chyba że chcesz czytać pod kołdrą bez latarki!".

Eddie napisał:
Czyli na przykład kompas nigdy nie powinien pokazać Jackowi w AWE na rum - bo jego pragnieniem - tym co zaprzątało jego myśli - było w tym momencie źródło młodości. No a tu nagle jakiś rum wyskakuje. Czyli chyba nie wie czego pragnie... A skoro - według Waszych interpretacji - gdy człowiek nie wie czego naprawdę chce, to kompas wiruje - to powinien mu w tym momencie wirować. Albo - również według Waszych interpretacji - powinien wskazać na źródło młodości od razu - bo to jest teraz tym jego głównym pragnieniem, tym, co chce znaleźć, tą idee fixe.

A przeczytałaś tezę Anajulii o kolejności pragnień i moją o drobnych radościach? Nie pamiętam dokładnie, ale czy przypadkiem nie było tak, że on po kolei - podnosi butelkę, patrzy na kompas, uśmiecha się na widok odczytu (bo takiego się spodziewał), pociąga z tej flachy i dopiero wtedy zabiera się za wyznaczanie kursu? Jeśli kolejność była taka, to by potwierdzało nasze, Anajulii i moje, przypuszczenia - musiał "usunąć rum z wierzchu pragnień" (czyli najprościej - sięgając po niego, spełniając pragnienie), żeby kompas (a w rzeczywistości on - Jack, bo kompas jest tylko jego odzwierciedleniem) mógł się zająć większym celem.


Eddie napisał:
Aletheia - kompas nie musi Jackowi uświadamiać, że jest wewnętrznie rozdarty - bo przecież Jack wie o tym, że jest wewnętrznie rozdarty ponieważ czuje się wewnętrznie rozdarty.

Ale się upiera, że nie jest. No powiedz, że nie. Twisted Evil "Wiem czego chcę!" Sama mówisz, że wypiera schizy, skoro się nie zgadza ze wskazaniem kompasu.

Eddie napisał:
Ty kiedy jesteś zakochana to o tym nie wiesz?

Zdarza mi się, jak Jackowi, bronić przed tą świadomością, wkurzać na niechciane zauroczenia. Tobie nie? Wink

Eddie napisał:
Jack jest zakochany w Elizabeth i wie o tym (Ty kiedy jesteś zakochana to o tym nie wiesz?) - wie, że ona jest tym czego najbardziej pragnie. A nie idzie sprawdzić do czego doprowadzi go ta strzałka - w sensie - czy przypadkiem nie do skrzyni - bo doskonale wie dokąd dojdzie. Normalnie tę strzałkę daje się ustawić bardzo łatwo - w sensie, że nie trzeba z nią walczyć - i normalnie ona się nie "ześlizguje". A w DMC Jack myśli o tym, żeby kompas mu wyznaczył skrzynię - a strzała cały czas mu "zjeżdża"

To nadal nie jest odpowiedź. Twisted Evil Uważasz, że nie potrzebuje podpisu, żeby wiedzieć co wskazuje kompas, bo z góry wie, że nie wskazałby Skrzyni, bo wie o swoim kręćku na tle Lizzie, tak? Ale jednak walczy z tą wskazówka? To teraz powiedz, skąd wiedziałby że wygrał. Eddie, nie rozumiesz? Ja proszę tylko o jedno - wyjaśnij mi, jakim cudem Jack na nieopisanej tarczy odróżnia "kierunek Lizzie" od "kierunku Skrzyni". Cały czas oczywiście twierdzę, że tak naprawdę to bujda i wskazówka w ogóle nie chce mu wskazać niczego, poza wirowaniem jego umysłu.


Eddie napisał:
dlatego, że Liz jest dla niego nieosiągalna - bo kocha innego i jest z nim zaręczona i pewnie już wzięli ślub

Też mi problem dla pirata. Very Happy

Eddie napisał:
w Waszej interpretacji jest pełno wyjątków od działania kompasu

Nigdzie nie napisałam, że kompas choć raz zmienia techniczną zasadę swojego działania. Cały czas podkreślam, że to ślepe urządzenie, które nie ma swoich fanaberii i cały czas pokazuje to samo. A zmieniają się tylko okoliczności jego użycia, głównie stan umysłu użytkowników, ich oczekiwania i cele w jakich patrzą na kompas.

Eddie napisał:
inne będą przyczyny nie działania kompasu, inne takiego stanu rzeczy objawy i w efekcie - inne zasady rządzące jego funkcjonowaniem

Przyczyny tak, z pewnością. Przy innych danych wejściowych to samo urządzenie pokaże inny wynik, prawda? Ale ja się Ciebie cały czas czepiam o to urządzenie właśnie. O tą logiczną dziurę niepodpisanej wskazówki. W tawernie!

Anajulia napisał:
Mnie się szczególnie znamienne wydaje to wskazanie w Luku ...

Czy słusznie pamiętam, że spojrzał na kompas a potem zezował na... no właśnie na kogo? Very Happy Tamci stali blisko siebie? No to ja sobie pozwolę wyjechać z konceptem godnym Eddie. Twisted Evil Uważam, że kompas wskazał Elizabeth. To ona w tej chwili była "pragnieniem na wierzchu". A sądząc po jego minie, sam nie wie czy wolałby ją pocałować, czy udusić. Laughing Mówiłam, uwielbia ją i nienawidzi jednocześnie - przeciwne zwroty, ale ten sam kierunek wektora, więc kompas miał zgodność. Wink A wtedy już Jack miał więcej powodów do zadurzenia i urazy zarazem, niż tylko jakiś tam sfajczony rum.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:16, 02 Kwi 2008 Temat postu:

Aletheia napisał:
Pokazuje. Że właściciel jest skołowany.


No - dlatego mówię, że macie luki - bo raz pokazuje stan emocjonalny właściciela, a raz rzeczy, których pragnie - i w efekcie nie pokazuje niczego konkretnego. U mnie kompas zawsze pokazuje na to, czego się najbardziej pragnie przy czym jednocześnie wskazania te są informacją o stanie emocjonalnym użytkownika.

Aletheia napisał:
Ja proszę tylko o jedno - wyjaśnij mi, jakim cudem Jack na nieopisanej tarczy odróżnia "kierunek Lizzie" od "kierunku Skrzyni".


Chciejstwem. Tak samo jak właśnie w ostatniej scenie z AWE - chce kierunku na źródło młodości i dostaje jakiś inny - to się dziwi - odwraca się, znajduje butelkę, następnie wyznacza sobie kierunek na źródło i dopiero na końcu pije. Teza o kolejności pragnień i drobnych radościach się tutaj nie sprawdza. Tak samo w DMC - chce kierunek na skrzynię, ale strzała mu zjeżdża (z tym, że tutaj akurat wie na co - no na Liz, niestety...). On dokładnie wie jakie ma tam problemy - one są bardzo konkretnie nakreślone. To nie jest człowiek, który nie wie co ma zrobic ze swoim życiem.

Trzeba ograniczyć długość postów i przerabiać to po kawałku.

Ale masakra Very Happy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 23:04, 02 Kwi 2008 Temat postu:

Masakra to będzie za chwilę, bo jestem bliska gryzienia monitora...

Eddie napisał:
U mnie kompas zawsze pokazuje na to, czego się najbardziej pragnie przy czym jednocześnie wskazania te są informacją o stanie emocjonalnym użytkownika.

A u nas nie? Wskazówka wiruje, bo Jack się nie mógł zdecydować. Czyli dostał odczyt "wszystko i nic", a z tego wynikała informacja o jego stanie emocjonalnym. Sprzężenie zwrotne, co nie? Stan Jacka powoduje wirowanie kompasu, a wirowanie kompasu uświadamia mu jego stan. Czego on za nic nie chce przyswoić...

Eddie napisał:
Chciejstwem. (...) chce kierunek na skrzynię, ale strzała mu zjeżdża (z tym, że tutaj akurat wie na co - no na Liz, niestety...). On dokładnie wie jakie ma tam problemy - one są bardzo konkretnie nakreślone. To nie jest człowiek, który nie wie co ma zrobic ze swoim życiem.

To już chyba szósty raz będzie... W jaki sposób jego chciejstwo mu mówi, co pokazuje wskazówka? Technicznie w jaki sposób. Zgadzamy się wszyscy, że kompas nie ma żadnego opisu, tak? W Twojej wersji on patrzy na tarczę, widzi że wskazówka pokazuje, powiedzmy na wprost, gzieś tam na tawerniane drzwi. Wie że zaburza sam sobie odczyt, bo to musi chodzić o Lizzie, ona musi być na kierunku tych drzwi, tak? I próbuje siłą przestawić tą wskazówkę na kierunek Skrzyni, powiedzmy gdzieś na ścianę, pięćdziesiąt stopni w prawo, tak? To jeśli on tak świetnie wie, że Lizzie jest na drzwiach a Skrzynia na ścianie, to po jaką ciężką... w ogóle patrzy na ten kompas?! On się chce przecież dowiedzieć, gdzie jest Skrzynia a nie czy chce Skrzynię czy Lizzie, bo uważa, że to już wie. No co, może nie? A jeśli nie wie, jeśli chce żeby kompas mu potwierdził wybór między Lizzie a Skrzynią, to wracamy do punktu wyjścia - nie miałby się jak zorientować który kierunek jest który.

Błagam, powiedz, że wreszcie zrozumiałaś. Ja już nie mogę, jeszcze trochę i zacznę mieć wątpliwości czy aby prawdziwe kompasy nie mają czasem wskazówki przymocowanej na stałe, a właściciel jak chce żeby wskazały północ, to je obraca tak długo aż ta nieruchoma strzałka na tą północ nie trafi... Bo tak wynikałoby z Twojej wersji - że człowiek i tak zna kierunek, a kompas ustawia... Nie wiem, dla zabawy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 12:35, 03 Kwi 2008 Temat postu:

Wiecie co? Ja się nie lubię denerwować i nie mam aż tyle czasu na długie posty, jeśli trzeci czy ósmy z rzędu ma być identycznej treści Very Happy. Co innego jak mamy twórczą polemikę prowadzącą do uzgodnienia stanowisk, wzbogacenia punktów widzenia... a ja tu widzę beznadziejny przypadek, ale wiem, że nie odpuścicie, no to wydzieliłam Wam wątek, wyrzynajcie się do woli Very Happy.

Ale pragnę na koniec (? Rolling Eyes ) spróbować metody porównawczej. Nie wdając się przy tym w obalanie argumentów, bo to i tak nic nie daje. Spróbuję tylko raz jeszcze przedstawić swoje. Eddie, skup się, błagam Very Happy. Możesz się ostatecznie nie zgodzić i uprzeć, że kompas jednak ma wąsy, ale zarejestruj treść wywodu na tyle, by nie mówić, że powiedziałam coś, czego nie powiedziałam (cóż za konstrukt! Laughing), na przykład sugerować, że w mojej (naszej) interpretacji są jakieś wyjątki od reguły działania kompasu! Rolling Eyes

Otóż, trzy zasadnicze tezy jak chodzi o działanie kompasu, są następujące i - moim zdaniem - wynikają wprost z fabuły.

1. Kompas pokazuje to, czego w danej chwili pragniemy najmocniej.
2. Zasada działania kompasu jest prosta jak konstrukcja cepa i nie ma od niej ŻADNYCH wyjątków.
3. Wskazanie kompasu można wykorzystać/interpretować na różne sposoby, w zależności od potrzeb czy kondycji psychicznej osoby, która z niego korzysta - różnice te nie mają nic wspólnego z regułami działania kompasu.

I dodam jeszcze jedną, która się przyda dla rozjaśnienia sytuacji.

4. To czego pragniemy nie zawsze znajduje się w zasięgu wzroku. Kompasy nie wskazują przedmiotów, lecz kierunek.

Rozwińmy te myśli. Kompas wskazuje to czego w danej chwili chcę najmocniej, co nie oznacza bynajmniej, że wskazuje to, co chcę. Nie mogę wymóc na kompasie żadnego wskazania, bo to zupełnie tak, jakbym chciała siłą woli nakłonić zwykły kompas, by wskazał mi zachód, a nie północ. Wskazówka zwykłego kompasu zawsze powędruje na północ, a kompasu Jacka ustawi się w tym kierunku, w którym winniśmy się udać, by dotrzeć do tego, czego w danej chwili pragniemy najmocniej. Należy przy tym zważyć na punkt 4. Kompas nie wskazuje de facto obiektów. On wskazuje li tylko właściwy kierunek. Innymi słowy, kompasu (żadnego - ani klasycznego, ani Jacka) nie używa się by wyznaczyć cel, lecz drogę do celu. Twierdzeń "kompas wskazuje to, czego pragniesz najmocniej", czy"kompas wskazuje północ" nie należy traktować zbyt dosłownie. Kompas nie pokazuje palcem "patrz, tam jest północ/skrzynia/Elizabeth", nie identyfikuje obiektów, ku którym chcemy się kierować. Sami musimy sobie wyznaczyć cel (no przykro mi, Eddie, że nawet w disneyowskiej baśni nie ma - jak byś sobie życzyła - kompasu, który by za nas myślał Very Happy). "Mówi" tylko "udaj się w tym kierunku, a dotrzesz do tego, czego najmocniej pragniesz". I kompas nigdy nie pokazuje nic innego. Patrz punkt drugi.

Skąd zatem wszelkie różnice w sposobach wykorzystania tego gadżetu? Very Happy Ano w inwencji ludzi, którzy dokonują odczytu. Zupełnie jak z klasycznymi kompasami. Mając takowy można bezmyślnie podążyć na północ, czy na wschód, można skorelować mapę z terenem (jeśli się ma mapę), można odnaleźć drogę do domu gdy się człowiek zgubi... to tylko niektóre z opcji. Podobnie jest z kompasem Jacka. Zawsze wskaże kierunek według zasady "to czego pragniesz w tej chwili najmocniej", ale sens odczytu będzie się zmieniał w zależności od stanu ducha/wiedzy osoby, która go dokonuje - patrz punkt trzeci.

Po kolei. Jeśli ktoś wie dokładnie, czego pragnie, kompas nie odkryje mu eureki (nigdy zresztą nie odkrywa sam w sobie - wszak tylko pokazuje kierunek). Ale wskaże mu drogę do celu. Drogę, której zapewne nie zna, skoro używa kompasu. No bo od tego są kompasy, czyż nie? Very Happy Jeśli ktoś chce sie udać na południe a nie ma pojęcia jakie jest w nieznanym mu miejscu położenie stron świata, wyciąga kompas, patrzy i już wie, że musi pójść w przeciwnym kierunku niż pokazuje strzała. To samo z pragnieniem. Jeśli ktoś pragnie kogoś/coś odszukać, no to kompas przyda mu się bez wątpienia. Tak jak przydał się Jackowi by wyznaczyć kurs na Isla de Muerta, której nikt nie potrafił odnaleźć. Ciekawostka dotycząca tego przypadku jest taka, że z naszym (Jacka) kompasem musimy być naprawdę zdeterminowani, by strzała nam się nie wahnęła. No bo przypuśćmy, że zakochałam się na zabój w mężczyźnie, z którym rozmawiałam 10 minut w autobusie. Nie mam pojęcia, jak się nazywa, gdzie mieszka, nic. I chcę go po tygodniu odszukać. Biorę kompas Jacka i wyruszam w podróż. Idę dwa dni nie zmrużywszy oka, popijając tylko mineralną. No to w końcu kompas wskaże mi spożywczy czy najbliższy motel, żebym nie padła nim dotrę do tej swojej miłości Very Happy. Kompas wskazuje to najsilniejsze w danej chwili pragnienie. Dlatego Jackowi w szalupie wskazał rum (a co tam, Cele mogą poczekać, dzień piękny, słońce świeci, jak mawiał mój znajomy żeglarz - nikt przy zdrowych zmysłach nie wypuszcza się na morze na trzeźwo Laughing...), a Elizabeth na Tortudze - skrzynię. Na drodze do Celu niekiedy stoją cele pomniejsze, ale jednak niezbędne do osiągnięcia, by można dotrzeć do tego właściwego.

Inny przypadek odczytującego wskazanie kompasu. Człowiek, który nie jest zdeterminowany. Który musi dokonać wyboru spośród alternatyw. Stoi w obliczu różnych możliwości i nie jest pewien, która będzie dla niego najlepsza. Zupełnie jak wędrowiec, który stanął przed rozwidleniem dróg i nie wie, która zaprowadzi go na północ. Wyciągamy kompas i sprawa jasna. Oczywiście na kompasie Jacka nie jest napisane "spośród skrzyni/Elizabeth/Perły/honoru... wybierz Elizabeth". Kompas wskazuje jakiś kierunek. I człowiek, który zdając się na wskazanie kompasu podąży w tym kierunku (tak jak Jack z DMC zamiast na ląd udał się na Perłę), może być pewien, że nie będzie żałował, bo wybrał to, co dla niego najlepsze. Przydatne? Ileż ja bym dała za taki kompas!

A co się stanie z klasycznym kompasem jeśli pomanipulujemy przy nim magnesem? Ano to dokładnie, co z kompasem Jacka kiedy usiłują z niego skorzystać dwie osoby. Albo jedna osoba ze schizami czyli lekkimi objawami schizofrenii Very Happy. Jack oszukuje sam siebie, jest wewnętrznie rozdarty (czyli - ze wskazania kompasu próbują skorzystać dwie osoby jakby, dwa poziomy jaźni w Jacku). Powtarza z uporem maniaka, że wie czego pragnie (rozwiązania problemu z Jonesem), tymczasem w głębi duszy, nieomal poza zasięgiem świadomości, pragnie czegoś zupełnie innego (Elizabeth). I nie jest to sytuacja wyboru spośród alternatyw. Jest to sytuacja samooszukiwania, czyli próby "przekonania" klasycznego kompasu z użyciem magnesu, że północ znajduje się gdzie indziej, niż się znajduje. I tak Jack "zagaduje" kompas a to sprawą klucza, a to skrzyni, sam święcie wierząc, że właśnie to jest jego największym pragnieniem. Ale kompas to bezmyślne urządzenie o zasadach działania prostych jak konstrukcja cepa i jedyne co Jack osiąga tym zabiegiem to wirowanie wskazówki. Wskazówka się zatrzyma gdy cel prawdziwy i wydumany znajdą się w jednym miejscu (na Isla Cruses). Albo gdy Jack przestanie się oszukiwać (w szalupie). Przekładając na język normalnych kompasów - gdy magnes umieści się na północy, lub na tyle daleko, by kompas mógł wskazywać północ bez zakłóceń.

Myślę, że całe nieporozumienie wynika z tego, że Eddie chciałaby kompasu myślącego, przydatnego o tyle, że dokonuje aktów woli za osobę, która go użytkuje. Ale taki nie jest kompas Jacka. Kompas Jacka jest jedynie odzwierciedleniem woli. Pożytecznym - jak każde zwierciadło Smile.


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Czw 12:44, 03 Kwi 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 14:15, 03 Kwi 2008 Temat postu:

AAAAA!!!! No nareszcie! Idealnie, dokładnie to o co mi chodziło z tym kompasem! Z zasadą działania, z tymi niby "wyjątkami", ze wszystkim... Dzięki, Ana!!! Mnie już słów brakowało. I sił... Nawet nie zamierzam cytować, bo musiałabym potwierdzać KAŻDE Twoje słowo z osobna! Więc potwierdzam wszystkie hurtowo!
EDIT PO CHWILI
A w ogóle to następna się znalazła co przepisów przestrzega do obrzydzenia! Co tu jest, Perła czy dostojna i regulaminowa Dauntless? Very Happy Toż ja dopiero teraz zobaczyłam Twoje dwa w jednym poście EDITY wyżej, a jakbym stąd uciekła od razu to w ogóle bym nie zauważyła! Very Happy


A obawiałam się, że to się skończy wycięciem wątku... Ja już mam dość, nie chcę, zabierzcie ode mnie Eddie!!! (jakbym sama się do niej nie przyczepiła, co...? Laughing ). Ale dopiero jak potwierdzi, że do niej wreszcie dotarło. Twisted Evil To już nie jest kwestia różnych poglądów, tylko suchej logiki, chciałabym zauważyć.


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Czw 14:35, 03 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camille
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 14:33, 03 Kwi 2008 Temat postu:

Aletheia napisał:

Anajulia napisał:
Mnie się szczególnie znamienne wydaje to wskazanie w Luku ...

Czy słusznie pamiętam, że spojrzał na kompas a potem zezował na... no właśnie na kogo? Very Happy Tamci stali blisko siebie? No to ja sobie pozwolę wyjechać z konceptem godnym Eddie. Twisted Evil Uważam, że kompas wskazał Elizabeth. To ona w tej chwili była "pragnieniem na wierzchu". A sądząc po jego minie, sam nie wie czy wolałby ją pocałować, czy udusić. Laughing Mówiłam, uwielbia ją i nienawidzi jednocześnie - przeciwne zwroty, ale ten sam kierunek wektora, więc kompas miał zgodność. Wink A wtedy już Jack miał więcej powodów do zadurzenia i urazy zarazem, niż tylko jakiś tam sfajczony rum.


Nie, w Luku następuje jedyne odstępstwo od reguły działania kompasu - kompas wiruje jak szalony (nie tak jak w DMC, że powoli jakby skakał z wskazywania jednego celu na wskazywanie drugiego).


Ja uważam, że w Luku kompas jest nieprzydatny bez względu na jakiekolwiek schizy właściciela Very Happy.
A dlaczego tak uważam?
Pisałam już o tym - Barbossa mówi, że nie jest problemem dostanie się do krainy zmarłych, lecz WYDOSTANIE się stamtąd. Mówi to, zanim tam przybyli, wie, że Jack będzie miał przecież kompas (tak jak i Perłę), czyli jednoczeście przekazuje wiadomość, iż kompas nie wyprowadzi nikogo z krainy śmierci, choćby to było największym pragnieniem.
I faktycznie - po całej gadce Jacka o osobach przybywających mu na pomoc, Jack otwiera kompas - i strzała wiruje jak zwariowana, to nie wygląda tak jakby ktoś był schizowany, strzała się nie waha, po prostu wiruje jak szalona nie wskazując ani przez moment jakiegokolwiek kierunku. I wtedy Barbossa pokazuje mapy ze słowami bodajże "Dokąd chcesz się udać?" czyli potwierdza, że w Luku Jonesa nie da rady posługiwać się kompasem. A to że wiruje, a nie stoi jest też uzasadnione - przecież stojąc już wskazywałby jakiś kierunek, a skoro kompas ma nie działać to nie może wskazywać bo użytkownik pomyślałby, że skoro wskazuje gdzieśtam to znaczy, że tam jest to czego pragnie czyli wyjście z Luku (no bo kiedy Jack miał Perłę już na wodzie, moim zdaniem nie mógł pragnąć niczego innego, w świetle wydostania się z krainy smierci nawet Elizabeth musi zejść na drugi plan, nie róbcie z Jacka śmiertelnie zakochanego xD).
I dla mnie ta teroria jest jak najbardziej realna - z tego względu, że żeby z krainy śmierci się wydostać, trzeba rozwiązać zagadkę, korzystając z map. I mnie się wydaje, że Tia Dalma i być może Barbossa wiedzieli o co chodzi, ale zagadkę Jack musiał rozwiązać sam (w końcu on został do Luku wciągnięty ciałem i duszą, pozostali - tylko ciałem...). Ale na to już nie mam żadnych dowodów, to tylko takie moje odczucie, którym można się nie przejmować.
No co to byłaby za kara gdyby taki cudowny kompas tam działał - Jack jak Jack, on nie chciał przecież gubić z oczu Perły by iść za ewnentualnym wskazaniem kompasu, ale ktoś inny? Poszedłby na pewno, bo przecież byłoby pełno osób z największym pragnieniem wydostania się z Luku. A przecież nie on jeden tam się dostał...

W każdym bądź razie - ja zgadzam się z Aletheią i Anajulią w kwestii działania kompasu, bo jest jak najbardziej logiczna.
Do mnie tylko nie przemawia z jakiego powodu Jack jest taki schizowany (tzn. jakoś nie pasuje mi pragnienie Elizabeth, ale chyba jednak macie rację, a ta reszta to moje uprzedzenia Very Happy.


Ostatnio zmieniony przez Camille dnia Czw 14:45, 03 Kwi 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 15:36, 03 Kwi 2008 Temat postu:

Aletheia! Te "edity" powstały raz - z powodu poprzenoszenia postów do osobnego wątku Very Happy, dwa - ja i tak pisałam tego posta na raty, więc to byłby straszny, niepedagogiczny double Very Happy. Mam nadzieję, że udało Ci się wszystko doczytać Smile. I cieszę się, że trafiłam z teorią, choć to nic pewnego, tylko czekać jak Eddie ją punkt po punkcie spróbuje podważyć Very Happy.

Camille! Racja, w Luku kompas nie działa, bo gdyby działał, to nie ma siły, kto jak kto, ale Jack próbowałby stamtąd wyleźć Very Happy - racja, co tam Elizabeth, co tam Perła jak chodzi o życie. Kompas nie działa i to jakoś szczególnie, no bo wiruje jak szalony. W normalnym świecie tylko się wahał. I Barbossa, owszem, wie, że kompas nie pomoże. Pozostaje pytanie, dlaczego nie działa. No bo przecież nie przez brak pola magnetycznego czy coś, to magiczny kompas Jacka Very Happy. Myślę, że Barbossa dobrze wiedział, jakie ma się schizy w Luku (wcale nie z doświadczenia, bo raczej tam nie dotarł) i dlatego zabiegał o mapy...

Otóż, moja teoria, która pokrywa się z powyższą, o działaniu kompasu. Wskazówka się wahała kiedy Jack był rozdarty. Kiedy miał cel pożądany i cel nieuświadomiony. Dwóch Jacków w nim patrzących na jeden kompas. A ile Jacków było w Luku? Laughing To dopiero było rozszczepienie jaźni! Dlatego kompas wirował Smile.

Innymi słowy - nie nastąpiło wcale żadne odstępstwo od reguł działania kompasu (w świetle mojej teorii). I zauważcie, Jack nie spoglądał na kompas aż do końca filmu (może się nie chciał denerwować? Very Happy). Myślę, że właśnie dlatego robi to pod koniec. Żeby się upewnić, że już jest "zdrów", że odzyskał spokój Smile.


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Czw 15:48, 03 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 15:48, 03 Kwi 2008 Temat postu:

Camille napisał:
w Luku następuje jedyne odstępstwo od reguły działania kompasu - kompas wiruje jak szalony (nie tak jak w DMC, że powoli jakby skakał z wskazywania jednego celu na wskazywanie drugiego).

A ja tu widzę potwierdzenie reguły, a nie wyjątek. Mówisz, że w DMC chwieje się powoli, a w Luku szaleje, tak? (przyznam, że nie pamiętam, opieram się na Twoich słowach). To świetnie potwierdza, ze tarcza kompasu, stan jego wskazówki jest dosłownym odzwierciedleniem stanu ducha właściciela. Na początku DMC Jack jest zniechęcony do wszystkiego, ogólnie do życia, więc i kompas zachowuje się niemrawo. A w Luku inaczej. Tylko popatrzcie co tam się dzieje z jego punktu widzenia - zagubienie w dziwnym, nieznanym miejscu, to raz. Dwa, to świadomość, że przecież zginął, więc gdzie jest i czemu żyje? Trzy, prześladujące go majaki, jago własne kopie w ilościach przekraczających wszelką wytrzymałość. W dodatku kopie niepełne, jak odbicia w odłamkach rozbitego lustra, które i tak było krzywe. Cztery, Perła unieruchomiona na środku wyschłej pustyni, co dla niego ma wymiar szczególny. A swoje też pewnie dołożyła pamięć o tym co mu wycięła Lizzie. Wziąwszy wszystko razem, w jego głowie musi panować równie miły nastrój, co w klatce przepełnionej gryzącymi się szczurami. A kompas jak zwykle wiernie choć bezmyślnie to pokazuje.
Do tego, zastanówmy się, co właściwie mógłby wskazać kompas w Luku, czyli czego tam chce Jack? Jednym z mocniejszych pragnień, jak widać, jest żeby Perła ruszyła z miejsca, ale w tym wypadku, gdzie mógłby się skierować kompas, skoro Jack jest już z Perłą? Drugim z najmocniejszych pragnień, byłoby pewnie wyrwanie się z Luku. Chciałabym zwrócić Waszą uwagę na jedno - wtedy takze kompas nie wskazałby żadnego konkretnego kierunku, bo aby wydostać się z Luku, nie wystarczy PÓJŚĆ gdzieś, ale trzeba coś ZROBIĆ. Zamienić górę z dołem, dosłownie odwrócić świat, a zatem zamienić świat umarły na żywy. A tego już kompas nie był w stanie wskazać, bo w ogóle nie istniało GDZIE, tylko JAK, więc szalał. Jak normalny kompas w poplątanym polu magnetycznym. Zatem, Camille, częściowo masz dalej rację.

Camille napisał:
on został do Luku wciągnięty ciałem i duszą, pozostali - tylko ciałem...

A to już dość dziwny pomysł. Wink Dlaczego mieliby zostawiać gdziekolwiek swoje dusze? Tylko dlatego, ze Jones ich nie chciał? A jak gdziekolwiek ma pójść ciało bez duszy? W rzeczywistości wszyscy oni są tam, by tak rzec, w kompletnych, cielesno-dusznych, swoich osobach. Tyle różnicy, że Jack został tam wciągnięty siłą, a reszta weszła z własnej woli.

Camille napisał:
A przecież nie on jeden tam się dostał...

Nie. Ja sądzę, że on jeden. Nawet jeśli Jones jeszcze z kimś miał na pieńku, to uważam, że Jack był w Luku sam, dopóki nie dołączyli tamci. Dlatego, że to było ważną częścią zemsty Jonesa - uwięzienie Jacka w wiecznej samotności, tylko we własnym towarzystwie.

Camille napisał:
Do mnie tylko nie przemawia z jakiego powodu Jack jest taki schizowany (tzn. jakoś nie pasuje mi pragnienie Elizabeth

Ale mnie też nie. Smile Ja tu jestem z frakcji antyromantycznej, do Twojego przyjścia raczej jednoosobowej. Wink Od razu zaznaczam na przyszłość (bo wiem, że w naszych postach trudno się połapać), ja trzymam stanowisko, że dla Jacka damą życia jest Perła, a Elizabeth najwyżej przelotną fascynacją.


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Czw 15:53, 03 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 16:12, 03 Kwi 2008 Temat postu:

Ciekawostka, jak ta przelotna fascynacja tak perfidnie zaburzyła działanie kompasu. A może to za sprawą czegoś innego? Think ...Very Happy

O! Racja, Aletheia! Zapomniałam dodać w swym wywodzie, ze skoro kompas wskazuje de facto kierunek, nie wyznaczając celu, to tym razem - nawet gdyby Jack był w nie wiem jak przedniej kondycji - nie wyznaczyłby sobie bez trudu drogi do wyjścia z Luku. Nie była to droga linearna wszak Smile. Aczkolwiek myślę, że kompas mógłby mu trochę pomóc - według logiki pragnień największych w danym momencie...

PS Aletheia! Gdybyś nie zauważyła - nad Twoim postem jest mój, pisany w tym samym czasie Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Czw 16:18, 03 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camille
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 16:38, 03 Kwi 2008 Temat postu:

Ale Jack jest tam schizowany, owszem, ale wydaje mi się, że pragnienie ma jasne: najpierw o wietrzyku była gadanina, potem widzimy jak usiłuje ciągnąć swoją Perłę i pada Very Happy a potem to już efekt przybycia załogi ratowników (kamienie a'la kraby które go niejako doprowadzają bo on wg mnie nie chciał również stracić z oczu Perły i było oczywiste że za uciekającym statkiem pobiegnie xD) - lecz gdyby nikt nie miał chęci go ratować, to wydaje mi się, że największym pragnieniem Jacka byłaby możliwość popłnięcia, na "lądzie" nie ma szans - jednak kompas gdyby działał mógłby wskazać kierunek na morze, mimo, że w zasadzie Jack nic nie mógłby i tak zrobić no bo sam statku by sobie nie przeciągnął. Aczkolwiek ta teoria jest chwiejna jak chorągiewka na wietrze Smile. Mam wrażenie jednak, że on cel miał bardzo jasny - morze, żeby wypłynąć, poczuć podmuch wiatru i to takiego, który na morzach głównie występuje. Kompas powinien owo morze (żeby była jasność: kierunek na morze, bo nie uważam aby kompas sam myślał albo pokazywał tabliczkę: ty, gościu, tam morze jest! Laughing) wskazać w normalnych warunkach, bo to nie kompasu sprawa, że wskazanie morza Jackowi i tak nic nie da no bo Perła w miejscu stoi xD.
I jak napisałam - wg mnie, dla schizowanego w Luku Jacka nie tyle wydostanie się z niego jest najważniejsze, ile możliwość płynięcia Perłą po morzu.
Pamiętajmy, że kompas wskazuje to czego najmocniej pragniemy - a mi się wydaje, że Jack nawet gdyby miał pomniejsze pragnienia (jak np. zabicie któregoś z wyimaginowanych Jacków za cokolwiek Laughing) to mógłby to spobie spełnić bez problemu (schizowany jest xD), przecież prócz płynięcia po morzu chyba nie ma takich pragnień żeby trzeba było się zastanawiać co jest dla niego najważniejsze Very Happy.

No i mimo wszystko - przecież ktoś inny mógłby użyć kompasu, a pozostali schizowani nie byli, a na pewno nie aż tak (i z pewnością najważniejszym ich pragnieniem było się wydostanie się z Luku - inną drogą idą ich osobiste cele dla których wzięli się za ratunek Sparrowa, bo przecież kompas wskazuje gdzie jest to czego w danej chwili pragnie się najbardziej, a oni z pewnością pragnęli się wydostać i to było najważniejsze żeby w ogóle mogli się zająć potem czymś innym).
Dlatego (głównie z powodu tego, że ktoś inny mógł wziąć kompas) mi się wydaje, że kompas nie działa w Luku bo po prostu takie są prawa Luku Jonesa. W każdym bądź razie, jest to najpewniejsze, mając do czynienia z "magicznym" przecież kompasem Laughing.

I - ja nie mówię, że tam był ktoś z nim. Nie o to mi chodzi. Chodzi mi o to, że on nie jeden tam trafił. Luk Jonesa to na pewno nie jest normalne miejsce, więc wszystko jest możliwe. Na przykład to, że sam Luk może być tak wielki, a dla każdego przebywającego tam kara tak wielka (bo zawsze taka, której delikwent najbardziej się boi) że i tak się nie odnajdą - przykładowo taki Jack wyraźnie nie chce opuścić Perły, nie chce żeby zniknęła mu z oczu, on by od niej chyba nie odszedł gdyby ona sama nie zaczęła mu uciekać Very Happy. Albo, że Luk jest jakby osobnym piekłem dla każdego tam zesłanego, tak, że nawet gdyby pokonali karę to nie byliby w stanie się odnależć.
Ohh, to takie sobie hipotezy bez pokrycia. Ale ja tak to widzę - po prostu nie wydaje mi się, aby Jones mając taki Luk nikogo w nim nie trzymał Smile.

Sama nie wiem, kurczę Laughing.

Co do tych dusz - źle się trochę wyraziłam. Jakby to powiedzieć - Jack został tam zesłany za karę, cierpi katusze, to pewne, bo jest w sytuacji która już w życiu musiała najbardziej go przerażać. Ma statek, ale nie może się nim ruszyć z miejsca. Jest tam, duszą i ciałem.
Natomiast inni - owszem, sami się tam dostają, ale oni nie cierpią. Czyli samo znalezienie się w Luku poprzez popłynięcie tam, nie wywołuje kary. Nie są "uwięzieni" z tym, czego najbardziej się boją [przecież to mogłoby być cokolwiek, a Jack najbardziej na świecie kocha swój statek i pływanie aż po horyzont, ktoś inny może najbardziej na świecie bać się czegoś innego]. Jack w moich oczach jest taki "uwięziony", ma halucynacje, ale zdaje się, że to jego dusza cierpi głównie, dusza pirata pozbawionego możliwości pływania... Zauważcie, że on nawet nie mysli o ucieczce - on tylko chce płynąć Perłą, mieć wiatr w żaglach.


Ostatnio zmieniony przez Camille dnia Czw 16:40, 03 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 20:21, 03 Kwi 2008 Temat postu:

Camile napisał:
Mam wrażenie jednak, że on cel miał bardzo jasny - morze, żeby wypłynąć, poczuć podmuch wiatru i to takiego, który na morzach głównie występuje. Kompas powinien owo morze (żeby była jasność: kierunek na morze, bo nie uważam aby kompas sam myślał albo pokazywał tabliczkę: ty, gościu, tam morze jest! ) wskazać w normalnych warunkach, bo to nie kompasu sprawa, że wskazanie morza Jackowi i tak nic nie da no bo Perła w miejscu stoi xD.

O, wreszcie jakiś mocny argument...
Faktycznie, to jest zastanawiające. Szczególnie, że pisząc poprzedni post, uważałam, że to ucieczka z Luku byłaby tym głównym celem, a płynąca Perła (i jak piszesz, wiatr, dzięki za zwrócenie uwagi Wink ) tylko "pragnieniem z wierzchu". Przemyślałam i teraz uważam odwrotnie. W jego stanie raczej trudno o jakieś dalekosiężne plany, a takim byłaby ucieczka. Jest tak skołowany, że chce już tylko ulgi od tych udręk - wiatru w rozpalonym powietrzu, zniknięcia tych widmowych Jacków (zawsze uważałam, że szukał tylko pretekstów, żeby ich zabijać). A Perłę ciągnął już kompletnie na wariata, gdzie tu jaki plan...? Wymyśliłyśmy, że z Luku nie ma, wedle słów Anajulii, linearnej drogi wyjścia, dlatego kompas wiruje - bo nie ma w ogóle żadnego kierunku do wskazania. Ale to ma sens tylko gdy Jack chce uciec (najbardziej), a jak napisałam, jest bardzo możliwe, że o ucieczce mógł nawet nie być w stanie myśleć. Racja, Camille, kompas powinien wskazać na morze.
Zatem czemu nie wskazuje?
Wymyśliłam coś, co mi się coraz bardziej zaczyna podobać... A jeśli kompas nie pokazuje morza bo... w Luku nie ma morza? Zanim się rzucicie do wykazywania, że gadam bzdury, najpierw doczytajcie dalej, proszę o cierpliwość! Very Happy Możecie sobie odpuścić wklejanie screenów, aż takiej sklerozy nie mam, pamiętam plażę, wodę i horyzont. Ale przypominam, że wokół Jacka widzimy najpierw TYLKO pustynię. Czy nie byłoby ze strony Jonesa wyjątkowo okrutną perfidią uwięzić Jacka w miejscu gdzie morze w ogóle nie istnieje? Dosłownie wyrwał Jacka z jego miejsca, jego żywiołu, środowiska. W takim razie skąd jednak bierze się tam morze? Uważam, że pojawiło się tam razem z "oddziałem ratunkowym". Zwróćcie uwagę, że Jones nie wie o ich zamiarach - wkradli się do Luku tylnymi drzwiami i bez pukania. I jakby przywlekli morze ze sobą, jako element "żywego" świata. Łącznik z "żywym" światem. W jaki sposób? Podejrzewam udział Calipso - jako uosobienie morza, nie może się chyba zbytnio od niego oddalać? Z pewnością ma też możliwości, by bez pozwolenia Jonesa majstrować w Luku. W końcu to ona dała mu jego władzę, jest wyższą "instancją" niż Jones. Zresztą przecież choćby kraby są jej sprawką. A że Jack jest ich widokiem zaskoczony, zatem pojawiły się dopiero razem z Calipso - morskie stworzenia i samo morze. Co o tym sądzicie? Wink

Camille napisał:
Albo, że Luk jest jakby osobnym piekłem dla każdego tam zesłanego, tak, że nawet gdyby pokonali karę to nie byliby w stanie się odnależć.

Tak, właśnie tak to widzę. Dla każdego "zesłanego" Luk "tworzy się" na nowo, skrojony wedle jego osobowości. Dla kogoś innego, ten sam Luk mógłby być choćby bagnem albo właśnie oceanem bez brzegu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Film / Interpretacje, analizy, polemiki... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin