Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zły Los
Czyściciel zęz
Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 11:36, 01 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:01, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Cytat: | Za to według mnie film jest jak najbardziej ambitny i pełen przemyśleń. |
Może i są w nim jakieś przemyślenia, ale niestety nic co by wykraczało poza standard filmów Disneya, ale ambitny to on z pewnością nie jest, chyba że chodzi o stronę wizualną i rozmach produkcji.
Cytat: | Widz nastawiony na zwykłe kino rozrywkowe z doborową obsadą i świetnymi efektami wizualnymi - na pewno ich nie dostrzeże. |
Po twardej szkole złożonej z filmów Wellesa, Bergmana, Antonioniego, Allena, Bunuela nie jestem widzem nastawionym na zwykłe kino rozrywkowe, za to świetnie umiem je odróżnić od fimów które naprawdę mają tzw. drugie dno.
Cytat: | Jednakże są ludzie, którzy oglądając "Piratów..." zauważyli dużo, dużo więcej. Potrafili wychwycić sens poszczególnych scen... Do takich osób należy np. Anajulia, a jej opis/analiza są tego doskonałym przykładem!
|
Tak, i wszyscy jak jeden mąż dokonali gigantycznej nadinterpretacji.
Cytat: | Potrzeba idealnego wręcz zrozumienia tego co kochamy, zwykle zżera od środka. W tym przypadku nie jest inaczej ... |
Ja bym to nazwała grubą przesadą. Co innego potrzeba zrozumienia co innego wymyślanie czegoś czego tam nie ma.
Cytat: | a tu zostałam wprost wrzucona w rzekę pytań: co, dlaczego, jak?! |
Święta godzino Na każde z tych pytań odpowiedź jest w tym filmie bardziej oczywista niż to że słońce wschodzi na wschodzie a zachodzi na zachodzie. Bo one same są do bólu oczywiste jak to w produkcjach Disneya dla dzieci od 13 roku życia.
Cytat: | I nie liczy się to jak bardzo oklepane jest ogólne przesłanie - ważne jest jak to ukazano. |
Owszem, przesłanie się liczy, i owszem, jest oklepane. A ukazane zostało jak w większości filmów przygodowych, które są na tyle udane że nie grozi ci zwichnięcie szczęki od ziewania w trakcie seansu, czyli przy pomocy paru udanych dowcipów i scen akcji złożonych w zgrabną całość. Poza tym ten film nie emanuje niczym nowym - ani morałem, ani wartością.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
nieczytelna
Kuk
Dołączył: 14 Maj 2006
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 12:43, 01 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:02, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Ja nic nie bede mówic, bo każdy ma swje zdanie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Wto 14:58, 01 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:02, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Cytat: | Może i są w nim jakieś przemyślenia, ale niestety nic co by wykraczało poza standard filmów Disneya |
Chwila, chwila, chwila... Nic co by "wykraczało poza standard filmów Disneya"? Absurd. Bajki, którymi raczy nas wytwórnia, rzeczywiście nie są skomplikowane, ale "Piraci..." to jeden z nielicznych wyjątków. I nie sądzę byś zdołał przekonać kogokolwiek, choćby dlatego, że każdy - powtarzam: każdy - ma własne zdanie. Tak być powinno.
Cytat: | ...ale ambitny to on z pewnością nie jest, chyba że chodzi o stronę wizualną i rozmach produkcji. |
Tak, rzeczywiście. Jeżeli nastawiasz się na abicje rodem z filmów Lyncha, to czeka cię nie mały zawód. Jeśli jednak brać pod uwagę kino typowo przygodowe to inne produkcje wypadają blado. I nie chodzi mi tu o efekty wizualne czy wspomniany rozmach.
Cytat: | Po twardej szkole złożonej z filmów Wellesa, Bergmana, Antonioniego, Allena, Bunuela nie jestem widzem nastawionym na zwykłe kino rozrywkowe, za to świetnie umiem je odróżnić od fimów które naprawdę mają tzw. drugie dno. |
W to nie wątpię. Szczytem idiotyzmu byłoby wypowiadanie się w temacie, o którym nie ma się zielonego pojęcia, a ja nie śmiem nawet podejrzewać, że ty nie wiesz o czym piszesz. Tyle, że widzisz, to "drugie dno" można dostrzec nie tylko w kinie artystycznym, skierowanym do wąskiej widowni. Czasem i komercja może porazić prostotą i mądrością. Czasem. Oczywiście, co innego Kubrick, a co innego Spielberg, który jest wręcz przesiąknięty kiczem własnych produkcji. Ale to inna para kaloszy... Inna bajka.
Cytat: | Tak, i wszyscy jak jeden mąż dokonali gigantycznej nadinterpretacji. |
A czy ja twierdzę, że wszyscy? Ktoś kto kocha dany film, chcę zastanowić się nad jego sensem. I czy to jest z góry skazane na krytykę? Przymknięcie oczu i pomyślenie o pragnieniu wolności, łamaniu zasad... To piękne. I wcale nie takie nieskomplikowane jak by się wydawało.
Cytat: | Ja bym to nazwała grubą przesadą. Co innego potrzeba zrozumienia co innego wymyślanie czegoś czego tam nie ma. |
To twoja uwaga. Twoja i tylko twoja. Ty uważasz, że nie ma tam tego co my widzimy. Bo każdy może mieć własne zdanie. Według mnie to jasne jak słońce i nie ma najmniejszego powodu do zaprzeczania sobie nawzajem bo każdy ma swoje racje.
Cytat: | Na każde z tych pytań odpowiedź jest w tym filmie bardziej oczywista niż to że słońce wschodzi na wschodzie a zachodzi na zachodzie. Bo one same są do bólu oczywiste jak to w produkcjach Disneya dla dzieci od 13 roku życia. |
Tu mogłabym dorzucić identyczny komentarz jak przy wcześniejszym cytacie ...
Cytat: | Poza tym ten film nie emanuje niczym nowym - ani morałem, ani wartością. |
Morał może i nie jest nowy. A czy kiedykolwiek czeka nas jeszcze zaskoczenie, kiedy jakiś reżyser/scenarzysta, rzuci nam w twarz czymś całkowicie świeżym, co nas zszokuje? Wychodzę z założenia, że tylko wielcy to potrafią. A wielkich już wśród nas nie ma. Niestety. Na świecie zostało tylko kilku geniuszy kina i powoli się oni wykruszają, co niezwykle mnie martwi.
Za to czy film nie przekazuje żadnej wartości? Nie? Bzdura. I tu nie zaprzeczę, że doskonale o niej wiemy bo wolność, bycie panem własnego losu... to coś do czego człowiek dąży od zawsze. I czy mamy to odrzucić, skoro ktoś nam znowu o tym przypomina? Właśnie w "Piratach...", z tym ich prostym przesłaniem, z tym oklepanym zbiorem cech bohaterów... mamy to podane na tacy. Czego więcej trzeba?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tia Dalma
Kanaka
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z tajemniczej wyspy na Karaibach:)
|
Wysłany: Czw 20:39, 10 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:03, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Jakby to rzec...Czuje sie zatkana...Ale przyznaję się bez bicia, że doczytałam tylko do sceny 24, bo pismo białe na czarnym nie słuzy moim oczom...Dokonczę kiedy indziej, ale składam gratulacje, Anajulio.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alexa
Bosman
Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw 20:44, 10 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:03, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Mnie też zatkało Przeczytałam cały tekst linika po linijce i ani przez chwilę się nie nudziłam Wielkie brawa!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 23:46, 10 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:04, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
A imię jego czterdzieści i cztery, czterdzieści i cztery... Piszę 4444 posta! Czuję się naznaczona i niezwykła
Ależ dyskusja rozgorzała z powodu mojej twórczości! Chyba czas zabrać wreszcie głos... Problem polega jednak na... braku czasu. A to będzie dłuższa wypowiedź No cóż, co się odwlecze...
Tymczasem dziękuję Alexie i Tia Dalmie, że zachciały poświęcić nieco czasu na czytanie mojego tekstu i miło mi, że coś tam Was zaintrygowało, zaskoczyło, poruszyło (o ile dobrze odczytuję słowo "zatkało" )... No właśnie - co? Ciekawam
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alexa
Bosman
Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią 10:26, 11 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:05, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Mnie zatkało (czyt. zaintrygowało, zaskoczyło, poruszyło ) to, że opisałaś dosłownie wszystko, całą treść filmu. Teraz wszystko staje się jasne w 100 % Każda scena ciekawie, jasno i barwnie opisana. Jak zobaczyłam ten tekst za pierwszym razem to sie przeraziłam. Ale pomyślałam "Mam tyle przeczytać!? Może kiedyś... Może chociaż 1 scenkę..." A po chwili (po 1 scenie) "Muszę to teraz przeczytać "
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Oficer
Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Islandia
|
Wysłany: Pią 11:09, 11 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:05, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Anajulio! czy ty czasem nie dodałaś sobie jednej 4, heh
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 4:26, 12 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:06, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Nie! Napisałam 4444 posta na forum!!!! 4444 spośród wszystkich naszych postów
Alexa! Naprawdę cieszę się, że ten tekst (pisany niegdyś "do szuflady" ) przydał się na coś jeszcze jednej osobie!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alexa
Bosman
Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 744
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 10:12, 12 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:07, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Pisałaś to "do szuflady"? Niemożliwe Mogłabyś wydać książke pod tytułem "Przemyślenia Anajulii na temat Piratów z Karaibów" Murowany hit (Przynajmniej u fanów Pzk )
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 11:18, 12 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:07, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Dziękuję! Napiszę coś podobnego o "Skrzyni" i "Końcu świata" i obiecuję niszowo wydać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Sob 12:36, 12 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:08, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Osobiście - będę bardzow wdzięczna, jeśli zamieścisz prace na temat drugiej i trzeciej części PzK. Jestem przekonana, że będą ciekawsze od samych filmów (przynajmniej "Skrzyni...", o "Końcu..." jeszcze się nie wypowiadam...) ... Tak więc bywaj - pracuj i ogółem, ciesz się życiem, bo tylko to nam zostaje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Oficer
Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Islandia
|
Wysłany: Sob 18:58, 12 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:08, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Ja też byłabym ci bardzo wdzieczna Anajulio za pracę na temat "Skrzyni", ponieważ napewno wiele by nam to wyjaśniło (przynajmniej mnie).
Z nadzieją czekam na tę pracę....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 1:10, 13 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:08, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
O rrany... podnoszę zatem rękawicę Ale to jesienią. Na razie mam całkiem niepiracką pracę, która pochłania mi zbyt wiele sił i czasu, bym mogła pisać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Oficer
Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Islandia
|
Wysłany: Nie 12:13, 13 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:09, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Nie martw się Anajulio, jesteśmy cierpliwi (mam nadzieje )
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Nie 13:37, 13 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:10, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
O tak! Ja na pewno! <wali głową w ścianę, zalewając się łzami, po chwili rwie włosy z głowy i depseracko obgryza resztki paznokci>
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beh.
Majtek
Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ze skrzynki bez klamki
|
Wysłany: Sob 18:50, 19 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:10, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Przeczytałam wszystko. Więcej! Przeczytałam, co drugie zdanie wykrzykując w myślach: "Tak! Dokładnie!", albo zatrzymując się przy niektórych kwestiach i w zadumie: "Jejciu, nie pomyślałam o tym!".
To było dobrych kilka dni temu, kiedy na forum nikt jeszcze o mnie nie słyszał. Teraz postanowiłam odświeżyć sobie znajomość tego tekstu i jestem pod niezmiennie wielkim wrażeniem.
Cóż mogę powiedzieć, ta szokująco dokładna i trafiająca w samo sedno filmu analiza jest... świetna. Wyobrażam sobie, ile czasu i serca musiałaś w nią włożyć, Anajulio, jestem wielce wdzięczna i składam ci głęboooki pokłon. Nie każdy umiałby tak perfekcyjnie wyrazić myśli słowami.
Czy będę niegrzeczna, jeśli poproszę (zażądam?) podobnego opracowania dla części drugiej?...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 2:50, 20 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:10, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Dziękuję, Beh Dziękuję to w sumie złe słowo. Jestem głęboko poruszona faktem, że Tobie - i paru jeszcze tu obecnym osobom - ten tekst (dość absurdalny chyba z punktu widzenia znakomitej większości ludzi) na coś się przydał, że czytacie go (mimo długości) z zainteresowaniem, że kieruje Wasze myśli na nowe tory, odkrywa przed Wami urok "Piratów" na nowo czy wręcz ukazuje film w nowym świetle... Jestem poruszona, bo nie wierzyłam,że potrafię dokonać czegoś podobnego, a - jak wiele obecnych tu osób już wie - ja o niczym innym nie marze tak mocno, jak o tym by pisać. Pisać tak, by poruszać umysły, skłaniać do refleksji, zadawania pytań, definiowania na nowo pewnych spraw, z sobą samym włącznie... Wasze wrażenia po mojej "podróży filozoficznej" dają mi zatem nie tylko miłe uczucie, że ktoś postrzga pewien wycinek rzeczywistości ("Piratów" w tym przypadku) tak, jak ja. Zaczynam wierzyć, że to, co chcę w zyciu robić ma sens, i że mam pewien dar wyrażania ważnych myśli... Ale jestem z tego powodu szczęśliwa!
Obiecuję Tobie, sobie i wszystkim tu obecnym, że pokuszę się o analizę Skrzyni. Może na razie w zarysie, bo wiele zmieni znajomość trzeciej części. Ale coś skrobnę na pewno
Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Śro 15:55, 23 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mari
Sternik
Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 616
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z żagli
|
Wysłany: Nie 12:12, 20 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:11, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Do końca tego jeszcze nie przestudiowałam, ale bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Tekst wydaje się napisany z niezwykłą łatwością w bardzo fajny sposób przekazujesz ludziom swoje myśli
Rzeczywiście czytając Twój tekst otworzyłaś mi oczy na punkty na które do tej pory nie zwracałam uwagi, przede mną doczytanie Twojego tekstu do końca.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beh.
Majtek
Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ze skrzynki bez klamki
|
Wysłany: Nie 16:27, 20 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:12, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Nie ma za co dziękować!
Czytając ten tekst po raz pierwszy, byłam bardzo szczęśliwa, że znalazł się wreszcie ktoś, kto dostrzega w "Piratach" coś więcej niz fajny film przygodowy xD
Tekst nie jest absurdalny. Może się taki wydawać osobom, które nie rozumieją potrzeby spisania swoich refleksji w takiej formie, "marnowania czasu" itp., przynajmniej tak mi się wydaje.
Cytat: | że czytacie go (mimo długości) z zainteresowaniem |
Długość nie mogła być inna. Krótszy tekst nie byłby w stanie zawrzeć wsobie tylu spostrzeżeń. Może w tej chwili wydaję się być strasznie górnolotna, bo nie znam się na pisaniu, a próbuję robić za psychologa, ale nie wiem jak inaczej to wyrazić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Nie 16:30, 20 Sie 2006 PRZENIESIONY Nie 0:12, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Cytat: | Długość nie mogła być inna. Krótszy tekst nie byłby w stanie zawrzeć wsobie tylu spostrzeżeń. Może w tej chwili wydaję się być strasznie górnolotna, bo nie znam się na pisaniu, a próbuję robić za psychologa, ale nie wiem jak inaczej to wyrazić. |
Udało ci się napisać w sposób jasny o co chodzi. Za to ja dodaje od siebie tylko jedno - podzielam twoje zdanie, zresztą pisałam to już dużo wcześniej. Anajulia odwaliła kawał dobrej roboty, nadal jestem pod dużym wrażeniem jej pracy. Myślę, że dopiero po lekturze takiego tekstu można dojść do wniosku jak wiele się nie wie, jak wiele nie dostrzega... Poza tym - ktoś kto uważa "Piratów" (a tak właściwie - "Klątwę") za całkiem zwyczajny "film rozrywkowy na najwyższym poziomie", jest ignorantem. I tyle.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 4:04, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Uch, godzinę roboty na moim boskim łączu. Pocięłam kiedyś ten temat, sama nie wiem po co , a teraz (w ramach porządków wiosennych, of course) posklejałam znów w całość, przy okazji przypominając sobie z łezką w oku, ile emocji wzbudził ten napisany z czystej potrzeby serca, w szale i uniesieniu, tekst o "Klątwie" . O rany! Jak mi miło! No i - skoro już odkopałam ten wątek, może wreszcie się zbiorę, by podnieść rękawicę rzuconą przez zły los .
Tymczasem stwierdzam - nie bez radości (bo dałam radę!) - że podniosłam rękawicę rzuconą przez Was i napisałam obiecane analizy sequeli! Jak prosiłyście o to półtora roku temu, wcale nie byłam w tej kwestii optymistką . Oto i one:
Analiza DMC
Analiza AWE
...choć pewnie każdy już się o te teksty potknął. Ale tak porządkowo zamieszczam linki
Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Nie 4:07, 10 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 23:56, 22 Lut 2008 Temat postu: |
|
Mam parę wolnych dni, więc wreszcie z błogością usiądę nad tą KOPALNIĄ smakowitości. Anajulia, jesteś wielka! Dużo tego, więc nawet nie zamierzam mieścić sie w jednym poście. Z ewentualnymi odpowiedziami proszę nie czekać na koniec, tylko pisać od razu.
No to lecę po kolei.
Anajulia napisał: | Tymczasem w rezydencji gubernatora pojawia się Will Turner. To jego Elizabeth wolałaby poślubić, ale nie ma na to nadziei, bo chłopak nie stanowi odpowiedniej dla niej partii. Jest tylko prostym kowalem – za to wyśmienitym. Miecz, który sporządził na zamówienie Swanna, to istne arcydzieło – i zarazem pierwsza odsłona osobowości Willa. Wszak dbałość i precyzja, z jaką wykonał prezent dla Norringtona (z okazji jego awansu), są świadectwem charakteru. |
Tym bardziej, że Norrington jest jego rywalem, co gorsza takim, wobec którego Will jest bez szans. Zresztą Norrington jest tego nawet nieświadomy. Jak łatwo byłoby na miejscu Willa wyciąć mu numer z tą szpadą (Ja w tych kwestiach bywam upierdliwa... Taki prywatny odchył zainteresowaniowy, jak się zrobię irytująca, proszę mnie przyhamować.), taki numer, który by się na Norringtonie zemścił po jakimś czasie. A choćby i nie kombinował nic specjalnie, mógłby po prostu wykonać zamówienie na odwal się, bez serca. Świadczy o Willu i to, że coś takiego chyba by mu nawet nie wpadło na myśl. Dla wroga przyłoży się tak samo jak dla przyjaciela, bo to jego praca i tylko ona się liczy. A Elizabeth już jakoś bym nie ufała w takiej sytuacji.
A co do Willa w angielskim gorsecie, to teraz ja kiwam głową jak mogę najmocniej! Skrystalizowałaś w słowach to, co wcześniej tylko mgliście plątało mi się na dnie świadomości.
Sceny 3-4
We wszystkich recenzjach to było wałkowane tyle razy, ale przecież się nie oprę! Od pierwszego ujęcia dostajemy esencję charakteru Jacka. Stoi na tym maszcie jakby prowadził okręt flagowy z trzema pokładami dział, a za nim karnie i majestatycznie ciągnęła Wielka Armada. Ha, nie jednostka czyni kapitana, jak widać! Potem, ten salut nieznanym kamratom... No właśnie, kamratom. On, który trzyma zawsze tylko ze sobą. A jednak kogo innego byłoby na to stać? Gibbsa, może. Ale i on raczej westchnąłby coś w stylu, że się doigrali i przeszedł do porządku dziennego. A Jack oddaje im honor, jak równym. Takie milczące "Dzisiaj wy, jutro ja".
Potem schodzi na molo i... nawet sie nie obejrzał na nieszczęsna łódkę. To byłoby poniżej jego godności, żeby o niej pamiętać. To już coś porzuconego. Dopiero urzędas mu o niej przypomina, i wtedy reaguje w stylu "Łódź? A, faktycznie...". A chłopak, który towarzyszył urzędnikowi, już mi wygląda na pół zwerbowanego na przyszłość pirata. Na dobre mu wyjdzie (choć niekoniecznie na zdrowie ) jeśli pójdzie za wzorem Jacka, nie pryncypała.
No i wreszcie Murtogg i Mullroy. Widać tu nie tylko Jacka - mistrza manipulacji, ale też, co rzadko jest zauważane, pierwszy (choć nie ostatni) raz, Jack prezentuje niespodziewaną u prostego (?) rzezimieszka ogładę. Gdy go zatrzymują, startuje z istnym Wersalem. Z każdego słowa, tonu, gestu - londyński gentleman na wiejskiej wycieczce. Do tego ten ociekający szacunkiem dla Władzy ton Praworządnego Obywatela. W zestawieniu z wyglądem rynsztokowego włóczęgi wrażenie jest powalające. A potem gdy już go wyraźnie niecierpliwią... Oni nawet nie zdają sobie sprawy, jak rzadkie zobaczyli zjawisko - Jack mówiący całkowicie szczerze i bez ogródek.
Anajulia napisał: | to przecież nieobyczajne, i cokolwiek dwuznaczne, że obcy mężczyzna zrywa z damy gorset |
Wcześniej w wodzie zerwał też suknię. Biorąc pod uwagę, że przyzwoite damy kąpały się wtedy w koszulach, leżała tam praktycznie nago. Co ciekawe, ona sama nie poświęca swojemu stanowi ani odrobiny uwagi. Zero zakłopotania, a tu nie tylko kompromitacja przed narzeczonym (choćby niechcianym), ale gapi się na nią obcy facet (z wypisaną na gębie barwnością życiorysu niekojarzoną na ogół z szacunkiem dla dam ) i praktycznie pół garnizonu. Normalna dziewczyna spaliłaby się ze wstydu. Ale Elizabeth nie jest "normalna" i "przyzwoita", i to w niej od początku polubiłam.
Anajulia napisał: | Protest gubernatorówny nie może uchronić go przed aresztowaniem i niechybną śmiercią na stryczku – Norrington wie, że ma do czynienia z piratem, bo Jacka zdradzają tatuaże, które ma na przedramieniu. |
Norrington się uwziął, bo Jack bardziej niż czymkolwiek co mógłby narozrabiać wcześniej, zawinił mu czym innym - uratował JEGO damę, kiedy Norrington mógł tylko panikować na szczycie muru. Norrington jest przytomnym facetem, ostatecznie przecież nie stał i nie patrzył, ale i tak nie byłby w stanie zdążyć. Gdyby nie Jack, byłoby po dziewczynie, i Norrington o tym wie. A do tego gdy wreszcie przybiega, widzi Jacka nad nią, więc reaguje, jak na niego, porywczo - od razu Jackowi sztychem pod nos.
Norrington spodobał mi sie od momentu, gdy podstępem demaskuje Jacka. Podstępem! Jacka! To chyba najbardziej niedoceniana postać PotC. Niewątpliwie bardzo bystry facet (Nie ma tematu "Osobowość Jamesa N."? Aż chyba założę.), jedynym błędem jaki popełnia, jest jego lekceważenie Jacka jako przeciwnika. Ale też potrafi się uczyć.
Koniec na dzisiaj. Ostrzegam, że będę doublepostować. Ale można uratować The Code odpowiadając, zanim zdążę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 1:23, 23 Lut 2008 Temat postu: |
|
Ach! Ach! Ale mi radość sprawiłaś powrotem do tego tematu! Myślałam, że skończy się na mojej obronie POTC jako filmu niepozbawionego głębi (do której zbieram się od półtora roku!). Cieszę się bardzo, że znów pochylamy się nad CBP i z niecierpliwością czekam na kolejne posty, a choćby i double . Nie są wszak niedozwolone, o ile nie powstają w krótkich odstępach czasu, tylko dlatego, że twórca zapomniał czegoś dodać i nie chciało mu się skorzystać z opcji edycji .
Z tą szpadą to masz całkowitą rację i jak będę mieć wolną chwilę, pozmieniam, bo perfekcjonizm nie pozwala mi na taki błąd w tekście! Pisałam go trzy lata temu, będąc na długo przed analizą tego rodzaju szczegółów, więc odwołałam się do pierwszego tłumaczenia "sword", jakie mi weszło w rękę
Aletheia napisał: | Norrington się uwziął, bo Jack bardziej niż czymkolwiek co mógłby narozrabiać wcześniej, zawinił mu czym innym - uratował JEGO damę, kiedy Norrington mógł tylko panikować na szczycie muru. |
No ba! Nie napisałam o tym? Jak mogłam tego nie napisać! Oczywiście, że Jack na dzień dobry wszedł Norringtonowi na ambicję i tak mu już zostało
W temacie o Norringtonie wypowiem się bardzo chętnie (mamy tylko Davenport jako Norrington - może można przysposobić? popatrzę). Niezwykle interesujaca postać. Aż żal, że nie ma tu już (chwilowo?) Aayli - pewnie podyskutowałaby z nami .
Co do całej reszty Twojej wypowiedzi - boli mnie kark .
Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Sob 1:54, 23 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 0:22, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
No to lecę dalej. Może dla zdrowia zacznij się nie zgadzać, bo to się skończy jakimś nadwerężeniem.
Anajulia napisał: | Mullroy wręcza komodorowi rzeczy Sparrowa – jego osobliwy dobytek wskazuje na to, iż jest raczej nieszkodliwym szaleńcem niż złoczyńcą, ale Norrington nie ma wątpliwości, że właśnie ujął najgorszego pirata, o jakim kiedykolwiek słyszał. |
Rozumiem z tego, że Norrington mówi "najgorszy" w sensie "największy łotr"? Ale raczej widzę to odwrotnie - Norrington stwierdza, że Jack jest przereklamowany. Uważa, że większej niedojdy dotąd nie spotkał. Świadczy o tym Jackowe "Ale słyszałeś o mnie" i późniejsza wymiana zdań po porwaniu Interceptora. Czy tutaj miało być "ale Norrington nie ma wątpliwości", czy "więc"?
Anajulia napisał: | Jack dowodzi, że – wbrew pozorom – potrafi być niebezpieczny (grozi Elizabeth) |
I znowu mamy coś świadczącego o Elizabeth. Wystraszyła się tylko w pierwszej chwili, a i to raczej zaskoczenie, bo potem jest już tylko rozzłoszczona: "You’re despicable!" A tak w ogóle, uwielbiam tą scenę! Ten słodki uśmiech kota w spiżarni, rzucony gubernatorowi i Norringtonowi znad ramienia Elizabeth...
Anajulia napisał: | Jack nie zamierza krzywdzić Willa (...) i nie jest skory do walki – chce tylko jak najszybciej opuścić kuźnię i kontynuować swą ucieczkę. |
W całym PotC, trudno byłoby znaleźć scenę dobitniej ilustrujacą, że Jack nie ma duszy zimnego zbrodniarza i musiał blefować także z Elizabeth-tarczą. Kilkakrotnie upewnia się, czy stary kowal się nie obudzi, zamiast upewnić się raz a dobrze i zwyczajnie zarżnąć śpiącego, jak piratowi przystało. Will nie zauważa go do ostatniej chwili - gdy sięga po kapelusz, mógł stracić głowę, a... obrywa płazem po łapie. Że Jack jeszcze w ogóle żyje z takim podejściem, należy przypisać wyłącznie jego fartowi. Dziwne jest natomiast, że ujawnił się przez kapelusz, po czym... zamierza odejść bez niego? Sądzę, że od momentu, gdy zauważa, że zostawił kapelusz i Will go znajdzie, zdaje sobie sprawę, że to sie skończy konfrontacją, zatem chce ustawić ją na swoich warunkach. Stara się oszołomić przeciwnika, puszy się, struga groźnego... "Czy to rozsądne, krzyżować broń z piratem?". To efektowne pojawienie w mroku też jest tego elementem. A gdy się odwraca, to chyba nie zamierza odejść, spodziewa się, że Will będzie sie stawiał, więc tylko gra zdziwionego. Cały czas odstawia wielki teatr, a jednocześnie obserwuje sytuację uważniej niż się zdaje (bo pokazuje raczej lekceważenie, skupienie kryje). Atakuje pierwszy i po pierwszym starciu wyczuwa równie mocnego przeciwnika. Podjąłby walkę przyparty do muru, ale co ważne, Jack nigdy nie ryzykuje niepotrzebnie. Dlatego zaczyna kołować Willa, metaforycznie i dosłownie. Warto zauważyć, jak błyskawicznie wychwycił czuły punkt Willa - celowo włazi mu na ambicję szermierczą. A Will daje sie wciągnać w grę. Uwielbiam ten początkowy fragment całego pojedynku. Każda sekunda ma znaczenie, iskrzy nie tylko wirtuozeria Deppa - gra też Jack.
A pod koniec, gdy celuje Willowi między oczy? Znowu robi co może, żeby nie zabić. Praktycznie prosi przeciwnika, zeby go nie zmuszał. Przecież nawet nie odbezbieczył z początku broni. Dopiero gdy Will się upiera... Uch, nie mogę darować temu pijanemu dziadydze, że wkroczył. Nawet nie dlatego, że przez niego złapali Jacka! Dlatego, że jestem ciekawa, co by zrobił. Strzeliłby rzeczywiście, czy to dalej był blef z tym odbezpieczeniem? I rzeczywiscie, chodzi bardziej o "jedyną" kulę, czy o życie Willa?
Anajulia napisał: | „A więc klątwa istnieje...”, stwierdza z pewnym zaskoczeniem Jack. |
I później, ten moment, gdy przygląda się kości, którą więźniowie wabili psa. Wizyta starych kamratów dała mu do myślenia (i to jeden z tych jego momentów serio, bez błaznowania). Uderza jedno - jego determinacja. Perła jest budzącym grozę widmem, widać to w reakcjach więźniów z drugiej celi. Trzęsą portkami na samą wzmiankę o niej. A Jack pcha się za nią, diabłu w paszczę. To nie jest nieświadomość - starego podwładnego obejrzał sobie dokładnie i zdrowo nim wstrząsnęło. Ale to go nie zatrzymuje. Jego moment zastanowienia to nie jest "Czy warto", ale "W jaki sposób". Jack najzupełniej świadomie rzuca piekłu wyzwanie, a to świadczy o nielichej odwadze. Jednak to jest odwaga ukryta głęboko, nieoczywista. Inaczej niż u prostolinijnego Willa.
Scena 8
Barbossa. Tak, on też nie jest pierwszym lepszym tępym zbójem. To godny przeciwnik dla Jacka. Jakoś mnie to nie dziwi, czy inaczej zdołałby mu odebrać Perłę? Jack, choćby młodszy, nigdy z pewnościa głupi nie był. Ale przegrał w pierwszym starciu przed laty - i nie zamierza nigdy więcej. A po latach, paradoksalnie, są sobie tak bliscy, jak mogą tylko starzy wrogowie - to chyba najdziwniejszy rodzaj przyjaźni. Z jednym zastrzeżeniem - Barbossa Jacka nie docenia, jak Norrington. Uważa, że skoro kiedyś wygrał, to tak zostanie. Traktuje Jacka jak natrętne utrapienie raczej niż zagrożenie, i to sie na nim zemści.
Scena 11
O drugim starciu Jacka i Willa częściowo dzisiaj napisałam w "Osobowości Jacka S.". Will twierdzi tutaj, ze nie jest głupi... Cóż, zmądrzeje z czasem, ale na razie jest mocny raczej w garści i charakterze. W Port Royal, gdy rozmawiają na ile Will jest gotów dla Elizabeth, jakoś mu nic nie błyska. A powinien wtedy rozpłaszczyć Jacka na najbliższym murze i zadać parę niewygodnych pytań. Ale OK, rzeczywiście wtedy nikt nie traktuje słów Jacka dosłownie, wliczając widzów. Natomiast już z pewnością głupie było to, że z tymi pytaniami czekał tak długo. Czystą głupotą jest rzucanie przeciwnikowi wyzwania na jego terenie, szczególnie takiemu, z którym już się raz przegrało na własnym. Szczególnie w tak naiwnym stylu: odwołaj co gadasz, bo cię zabiję! Tak, a potem poszukam wioseł i poczekam aż będzie przepływał ktoś, kto wie którędy na ląd... Chyba największą wadą Willa jest jego bezmyślna porywczość. Nic dziwnego, że Jack traktuje go jak dzieciaka, któremu trzeba nauczki. Tym razem, kiedy mówi Willowi, żeby dał spokój, bo znowu przegra, to już nie jest nawet jego stałe pozerstwo. Zwyczajnie stwierdza fakt. I kiedy Will znowu ląduje na pokładzie, jest obrażony, ale chyba zaczyna przyswajać.
To be continued...
Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Nie 0:33, 24 Lut 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|