Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Elizabeth
Oficer
Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Islandia
|
Wysłany: Wto 10:59, 27 Mar 2007 Temat postu: "Braveheart" (Waleczne Serce) |
|
EDIT by HM Anajulia: UWAGA! Spojler!
Schyłek XIII wieku. Szkocja znajduje się pod angielską okupacją. Ludzie króla Edwarda I pozwalają sobie na wiele. Doprowadza to w końcu Szkotów do ostateczności. Na czele narodowego zrywu staje William Wallace, który mści się za śmierć ukochanej, zabitej przez Anglików. Po kilku błyskotliwych sukcesach militarnych Szkotów, obawiający się zupełnej porażki Anglicy postanawiają grać na czas. Negocjacje ma prowadzić księżniczka Isabelle, synowa króla Edwarda I. Dość nieoczekiwanie francuska królewna i ludowy przywódca zakochują się w sobie. Wśród szkockiej arystokracji nie brakuje niechętnych Wallace'owi. Właśnie to doprowadza do klęski powstania. William jeszcze przez kilka lat ukrywa się, aż w końcu zostaje zdradzony i wydany w ręce wrogów. Stracono go po wymyślnych torturach. Jego trud nie poszedł na marne, gdyż kilka lat po śmierci Williama - Szkoci pod wodzą Roberta Bruce'a w walnej bitwie pod Bannockburn w 1314 roku zapewnili sobie niepodległość.
Film przepiękny, tryskający miłością do ojczyzny, patriotyzmem. Bardzo wzruszający i głęboko osiadający w psychice. Muzyka wspaniała, bardzo wpadająca w ucho i niezwykle dobrze pasująca do całej scenerii i przede wszystkim PIĘKNA. Świetna gra, dobry scenariusz, znakomita realizacja, wspaniała sceny batalistyczne, piękne zdjęcia. W skrócie mówiąc: cudo.
Wręcz klasyka, po którą trzeba kiedyś sięgnąć
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 14:24, 27 Mar 2007 Temat postu: |
|
O! I takie otworzenie wątku o filmie to ja rozumiem! Krótkie streszczenie, recenzja, jakiś "ach!" czy "ech!" .
Dziwi mnie, że nigdy nie napisałam żadnego elaboratu na temat "Braveheart" - toż to mój ukochany film! Dwadzieścia siedem miesięcy temu zdetronizowany przez POTC wprawdzie, no ale POTC jest poza wszelką konkurencją. To dużo więcej niż film. W "Braveheart" zakochałam się w rok po premierze czyli baaardzo dawno temu . Mimo upływu dekady, ten film nie stracił dla mnie nic ze swej świeżości i siły, z jaką na mnie oddziałuje. Widziałam go już co najmniej kilkanaście razy (nie wspominając o tym, ile razy oglądałam go na wyrywki) i za każdym tak samo nieprzerwanie zalewam się łzami przez 2/3 długości filmu, czyli około dwie godziny . Bo Mel Gibson gra swoim dziełem na wszystkich najczulszych strunach mojej nadwrażliwej duszy.
Płaczę od pierwszego ujęcia, bo zanim jeszcze zniknie logo "Icon", słychać niebiańsko piękną muzykę Jamesa Hornera. Niebiańsko piękną, bo na celtycką nutę, a - jak już wszyscy wiedzą - na takie dźwięki jestem wrażliwa szczególnie. Po chwili do muzyki dołącza obraz ziemi, do której należę, choć nigdy tam nie byłam, czyli Wysp! Szkockie góry, doliny, wrzosowiska wypełniają przez trzy godziny niemal każdy kadr. Mogłoby się nie dziać nic poza tym, a i tak byłoby boleśnie pięknie. Tak więc, zalewam się łzami od pierwszej minuty, by już w drugiej usłyszeć, że akcja dzieje się w średniowiecza, a rzecz dotyczy bojownika o wolność... Mój ulubiony okres w historii! Moja ulubiona tematyka w kinie! Dalej jest jeszcze piękniej, bo okazuje się, że bohater jest inteligentny, błyskotliwy, dowcipny, szalony, przesympatyczny i do tego ma urzekające spojrzenie błękitnych oczu Mela Gibsona. Co więcej, zawiązuje się wątek miłości, o jakiej śni chyba każda kobieta, więc nie widzę już przez łzy ekranu. A przecież film tak naprawdę, jeszcze się nie zaczął...
Ktokolwiek sądzi, że to film o miłości i wojnie po prostu, jest w głębokim błędzie. To jeden z najbardziej wielowarstwowych obrazów, jakie znam, jak chodzi o problematykę. Można ulec magii tej opowieści, śledzić ją z zapartym tchem jak dobre kino akcji, z dobrą obsadą, zdjęciami, choreografią etc. Ale przegapi się wówczas wspaniałą przypowieść o... człowieczeństwie. Bo "Braveheart" to w gruncie rzeczy opowieść o miłości, nadziei, wierze, przyjaźni, lojalności, honorze, odwadze, determinacji, pasji, radości życia , ale i o zakłamaniu, obłudzie, tchórzostwie, okrucieństwie, próżności, interesowności, głupocie, bezradności, zwątpieniu, dylematach... mogłabym jeszcze długo wymieniać. Za każdym razem gdy oglądam ten film uderza mnie inny jego wymiar. Oraz to, jak pełny dostajemy przekrój jasnych i ciemnych stron ludzkiej duszy. I jak poruszający, jak piękny...
"Braveheart" to jeden z tych filmów, które mogę oglądać w nieskończoność. I chyba jeden z nielicznych przypadków w historii kina, gdzie pięciu Oscarów nie sposób zakwestionować, choć - o ile wiem - Gibson porywając się na tę megaprodukcję w ogóle się nad tym nie zastanawiał. Oddał po prostu rok życia opowieści, która go urzekła...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Oficer
Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Islandia
|
Wysłany: Wto 16:03, 27 Mar 2007 Temat postu: |
|
"I am William Wallace. And I see a whole army of my countrymen,
here in defiance of tyranny! You have come to fight as free men. And
free man you are! What will you do without freedom? Will you fight?"
"Two thousand against ten?" - the veteran shouted. "No! We will
run - and live!"
"Yes!" Wallace shouted back. "Fight and you may die. Run and you
will live at least awhile. And dying in your bed many years from now,
would you be willing to trade all the days from this day to that for
one chance, just one cahnce, to come back here as young men and tell
our enemies that they may take our lives but they will never take
our freedom!"
Freedom - główne słowo w fimie. Wszystko tu opiera się na wolności szeroko pojętej. Bo czymże życie byłoby bez wolności ?
W filmie pokazana jest determinacja z jaką walczą Szkoci o wolnośc, o wolnośc, własny, wolny, niezależny kraj. I to jest piękne
AA! i uwielbiam moment kiedy podczas walki Szkoci i Irlandczycy biegną ku sobie i w końcowym etapie ostro zwalniają witając sie jak starzy znajomi Wspaniała scena
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aayla Secura
Sternik
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Coruscant
|
Wysłany: Wto 16:18, 27 Mar 2007 Temat postu: |
|
Nie mam zbyt dużo czasu, więc napiszę tylko tyle: Film po prostu wspaniały, po nim jakoś wróciła "moda" na takie epickie produkcje. Przede wszystkim wrażenie robią dosyć realistyczne sceny walk(przynajmniej jest krew, której w tego typu filmach często prawie nie ma). Mel Gibson doskonale sobie poradził zarówno z reżyserią, jak i zagraniem głównej roli. Pozostali aktorzy też spisali się doskonale. Muzyka jest piękna, zdjęcia wspaniałe, naprawdę trudno doszukiwać się poważniejszych wad.
No i ta moja ukochana scena z rzutem mieczem...
Ale "Braveheart" nie należy do czwórki filmów, które wzruszyły mnie do łez. Ale to tylko dlatego, że płakać zdarza mi się jedynie na filmach o zwierzętach.
W sumie to trudno oskarżyć Elizabeth o spoilerowanie, bo "Braveheart" to film, który każdy, kto wchodzi na fora dotyczące filmów, powinien już znać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 16:56, 27 Mar 2007 Temat postu: |
|
Elizabeth napisał: | AA! i uwielbiam moment kiedy podczas walki Szkoci i Irlandczycy biegną ku sobie i w końcowym etapie ostro zwalniają witając sie jak starzy znajomi Wspaniała scena |
W gronie moich przyjaciół ta scena przeszła do historii jako "zjawiskowa bitwa Szkotów z Irlandczykami" Tez ją uwielbiam. I uwielbiam Stevena!
Aayla napisał: | W sumie to trudno oskarżyć Elizabeth o spoilerowanie, bo "Braveheart" to film, który każdy, kto wchodzi na fora dotyczące filmów, powinien już znać |
Święta racja! No ale zróbmy ukłon w stronę tych, którzy przybywają na nasze Forum do działu "Kino" dopiero z potrzebą, by zobaczyć wszystko co godne obejrzenia. Wiem, że wśród nas są tacy - lub byli do niedawna - co "Braveheart" jeszcze nie widzieli .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Stasia
Piracki Lord
Dołączył: 14 Lip 2006
Posty: 1283
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Wto 19:37, 27 Mar 2007 Temat postu: |
|
Czy to była jakaś aluzja? Nie potrafię się tak rozpisywać na temat filmów, ale Braveheart był piękny. Anajulia sama wie dokładnie co odczuwałam w każdej scenie, gdyż w trakcie oglądania filmu przekazywałam jej na bieżąco wszystkie swoje odczucia..I ta rozmowa nadal jest na dysku!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 18:48, 01 Lip 2007 Temat postu: |
|
maymorning napisał: | "Braveheart" czyli "Walczene Serce"- oglądałam to już kiedy byłam malutka i niewiele zapamiętałam. A dzisiaj obejrzałam to jeszcze raz. I tak jak książki oraz niektóre filmy, tak ten film wywarł na mnie wielkie wrażenie. Przede wszystkim dlatego, że opowiada o wolności i o tym jak o wolność walczyli. Historia miłosna też jest i w sumie od niej wszystko się zaczyna.
Pod koniec płakałam (dobrze, że nikogo nie było w domu) a smutek spotęgowała jeszcze piękna muzyka James'a Hornera.
Polecam! (Chociaż film jest krwawy) |
Słuszna uwaga Maymorning! The Code, II/2
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scarlett
Korsarz
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pon 19:18, 14 Sty 2008 Temat postu: |
|
Film cuuuudo. Takie filmy zdarzają się strasznie rzadko. Ja uwielbiam filmy kostiumowe, zwłaszcza jeśli nie są polskie. Te klimaty, muzyka i co najważniejsze fabuła, poruszają mnie do głębi. Braveheart - to film pełen dramatyzmu, miłości i odwagi. Oglądałam go kilka razy i za każdym razem płakałam jak bóbr. Bardzo lubie Mela Gibsona, uważam, że jest świetnym aktorem i tylko on mógł zarać w tym filmie główną role... No co tu więcej napisać... Uwielbiam ten film
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Oficer
Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Islandia
|
Wysłany: Nie 11:30, 16 Mar 2008 Temat postu: |
|
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!
Głupia, głupia, GŁUPIA byłam! Obejrzałam film - OK. Podobał mi się - OK, ale żeby o nim tak szybko zapomnieć ? Żeby nie umieść w górnej półce ulubionych filmów ? Toż to hańba na całej linii!
Wczoraj obejrzałam ponownie.
Zgon.
Umarłam już w pierwszych minutach filmu, kiedy pokazują krajobrazy Szkocji. Łzy zaczęły mi już lecieć na początku opowieści, pod koniec nie mogłam już ich powstrzymać. Płakałam jak bóbr! A to ewenement, bo nieczęsto płaczę na filmach. Mam świeczki w oczach - owszem, spływają mi łzy po policzku - tak. Ale nie płaczę! Bardzo rzadko tak naprawdę płaczę na filmach. Ostatnio mocno ryczałam na "Moulin Rouge" (a to było ponad rok temu!) no i wczoraj na Braveheart. PIĘKNE! Przesycone akcją, urokiem, uczuciami...no po prostu brak mi słów!
KOCHAM TEN FILM. KOCHAM WALLACE'A I KOCHAM SZKOCJE!
AAAAAAA....
Ulżyło mi
Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Nie 11:31, 16 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wulf
Buszujący pod pokładem
Dołączył: 08 Wrz 2011
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: pirat
|
Wysłany: Pon 22:52, 12 Wrz 2011 Temat postu: |
|
Film z przepiękną muzyką, świetnymi zdjęciami, epicki, wzruszający do łez, znakomicie oddający klimat Szkocji i epoki. Sam w sobie wspaniały i zasługujący na miano arcydzieła - szkoda tylko, że za muzykę nie dostał Oscara, a jedynie nominację, bo moim zdaniem ta muzyka co najmniej dorównuje ścieżce dźwiękowej do filmu "Misja" Ennio Morricone czy muzyce z filmu "Gladiator" Hansa Zimmera.
Szkoda tylko, że ten film tak zniekształca historię, pomijając wiele bardzo istotnych wydarzeń i kilka ważnych postaci, w zamian dodając fikcyjne wydarzenia. Ten film, choć odnosi się do wydarzeń historycznych, jest bardziej ekranizacją poematu Blind Harry'ego z XV wieku niż opisem rzeczywistych wydarzeń.
I tak np. w filmie całkowicie pominięto postać Andrewa de Murraya (Moraya), który był drugim szkockim przywódcą w bitwie pod Stirling, a wcześniej prowadził niezależnie od Wallace'a walki z Anglikami na północy Szkocji.
"Braveheart" całkowicie pomija cały przyczynowo-skutkowy ciąg wydarzeń, które doprowadziły do znalezienia się Szkocji pod angielską okupacją. Już nie wspominam o tym, że król Szkocji (Aleksander III, w filmie nie wymieniony z imienia) zmarł 6 lat później niż w filmie (w 1286, a nie w 1280) - istotniejsze jest to, że ta śmierć nie była całkiem bezpotomna, bo pozostawił małoletnią wnuczkę Małgorzatę, córkę jego córki i króla Norwegii. Szkoccy szlachcice sami zwrócili się do króla Anglii Edwarda Długonogiego z prośbą o pomoc, a ten zaproponował, by jego syn (przyszły Edward II - ten homoseksualista) poślubił Małgorzatę. Jednak Małgorzata zmarła w 1290, zanim doszło do ślubu. Wtedy pretensje do tronu Szkocji zgłosiło 13 kandydatów, ale najważniejsi byli dwaj potomkowie Dawida I Świętego - Robert Bruce VI (dziadek tego Roberta Bruce'a, który w 1314 zwyciężył w bitwie z Anglikami pod Bannockburn) i John Balliol (to właśnie na tej podstawie Balliolowie zgłaszali roszczenia do tronu, czego w filmie nie wyjaśniono). Wtedy szkocka szlachta obawiając się wojny domowej poprosiła Długonogiego o arbitraż, a ten wybrał Balliola, który w 1292 został koronowany na króla Szkocji i złożył hołd wasalny królowi Anglii. Był marionetką w rękach Anglii, co powoli wzbudzało coraz większy sprzeciw, aż w końcu, gdy w 1295 Długonogi zażądał posiłków na wojnę z Francją, szkocka szlachta wymusiła na Balliolu zawarcie przymierza z Francją i odwołanie hołdu złożonego królowi Anglii. Wtedy Edward pomaszerował na północ i zażądał od Balliola wydanie mu pogranicznych zamków. Wtedy Szkoci zaatakowali, ale zostali pokonani, po czym król Anglii zajął całą Szkocję i zmusił Balliola do abdykacji. Uwięził go w wieży Tower i zrabował insygnia koronacyjne oraz kamień ze Scone, a na szkockiej szlachcie wymógł złożenie mu hołdu.
W filmie nie ma w ogóle mowy o tym, że przed szkockim powstaniem królem Szkocji był Balliol, wasal Długonogiego, i że został on zdetronizowany za nieposłuszeństwo.
W rzeczywistości Szkoci nigdy nie zdobyli Yorku - jego zdobycie przez Wallace'a to czysta fikcja filmowa.
Nie jest prawdą, że w czasie bitwy pod Falkirk irlandzcy najemnicy przeszli na stronę Szkotów.
Najprawdopodobniej Wallace wszczął wojnę z Anglikami nie z powodu zamordowania mu żony, tylko próby zarekwirowania złowionych przez niego ryb. A angielskiego szeryfa Lanark, Haselriga, zabił nie po szturmie na angielską strażnicę i garnizon, tylko po wywleczeniu go w nocy z domu - zadźgał go na ulicy.
Nie jest prawdą, że Edward Długonogi zmarł w czasie egzekucji Wallace'a - w rzeczywistości żył jeszcze przez dwa lata.
Bzdurą jest romans Wallace'a z synową króla Anglii - w rzeczywistości Edward II poślubił francuską królewnę dopiero w 1308, czyli rok po śmierci ojca, a trzy lata po śmierci Wallace'a. Notabene ich ślub odbył się we Francji, a nie w Londynie. W filmie Edward II został mocno postarzony - w rzeczywistości w 1297 roku, gdy wybuchło szkockie powstanie, miał on dopiero 13 lat, a Izabela (jego przyszła żona) miała 5 lat. Widać, że twórcy filmu chcieli koniecznie dodać romantyczną historię o zauroczeniu przez przywódcę Dobrych kobiety uwikłanej w intrygi Złych i przejściu owej kobiety na stronę Dobrych.
Nie wiadomo nic o tym, jakoby pod koniec XIII wieku zabroniono Szkotom grać na dudach - wiadomo tylko, że zabroniono im tego w 1747, po upadku ostatniego powstania jakobitów.
Pomijam już to, że w filmie zmieniono przebieg bitew pod Stirling i pod Falkirk i że zgadzają się tylko wyniki tych bitew, że pominięto kluczową rolę mostu w Stirling w 1297. I że w rzeczywistości Wallace nie oszczędzał członków angielskich załóg stacjonujących w Szkocji - wybijał ich do nogi, jego podkomendni zabijali każdego Anglika, którego napotkali na swojej drodze, żeby przerazić okupantów. I że film pomija wiele z akcji bojowych Wallace'a przeciw Anglikom sprzed bitwy pod Stirling - a było ich sporo.
I na koniec ciekawostka: Wallace był drobnym szlachcicem pochodzenia normandzkiego. Tak samo król Balliol i Bruce - choć matka Roberta Bruce'a VIII była pochodzenia rdzennie szkockiego. Ale jego ojciec był potomkiem Normanów, którzy przybyli do Brytanii wraz z Wilhelmem Zdobywcą.
Ostatnio zmieniony przez Wulf dnia Pon 22:59, 12 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|