Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Śro 14:58, 05 Mar 2008 Temat postu: |
|
"Prestiż" jest świetny! Ciekawe, że wyszedł mniej więcej w tym samym czasie, co "Iluzjonista"... dwa filmy o podobnej tematyce, z premierą w niewielkich odstępach czasu... hmmm Film ma genialny klimat i gra w nim David Bowie, którego osobiście uwielbiam podziwiać na ekranie (chociaż słuchać także) Jedyne, co mnie irytowało to Bale... nie przepadam za tym facetem, poza zjawiskową rolą w "Mechaniku". Wolę "Iluzjonistę" ze względu na bajkowość (i Nortona, ale to się rozumie samo przez się...), ale "Prestiż" jest naprawdę bardzo dobry. Warto obejrzeć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Elizabeth
Oficer
Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Islandia
|
Wysłany: Śro 22:16, 05 Mar 2008 Temat postu: |
|
Tak, tak, tak! Film jest świetny. Davida też lubię i zagrał tam bardzo dobrze, interesująco przede wszystkim . Natomiast nie wiem dlaczego nie lubisz Christiana. Ja go lubię i myślę, że aktorem też nie jest złym (no 'Equlibrium!"). Fajny i tu też był. Dorbego bohatera miał Ogólnie film mnie zaciekawił. Nie zauroczył, zauroczył to mnie "Ilizjonista" (a wciąż nie mogę się zabrać by coś o nim napisać ) Co do porównywania tych dwóch filmów....to wciąż myślę po jakiej stronie stanąć. Jeszcze o tym napiszę
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karottka
Zejman
Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 1239
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Lublin Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 10:59, 06 Mar 2008 Temat postu: |
|
,,Leon zawodowiec" wciąz wywołuje u mnie takie jakieś wesole odczucia. Dobra była scena, jak Leon (Jean Reno) ma mleko zamiast drink'a XD A ,,Iluzjonistę" chciałabym zobaczyć, choć nigdy nie mogę złapać tego czasu... Ale zobacze
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 11:34, 06 Mar 2008 Temat postu: |
|
Karottka napisał: | ,,Leon zawodowiec" wciąz wywołuje u mnie takie jakieś wesole odczucia. |
To ja jakaś dziwna jestem? Ja tam zawsze jestem na "Leonie" strasznie zabeczana i przybita... co nie zmienia faktu, oczywiście, że to jeden z moich ulubionych filmów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karottka
Zejman
Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 1239
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Lublin Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 11:49, 06 Mar 2008 Temat postu: |
|
Nie. Chodzi o to, że na początku jest śmieszny, na końcu to i ja jestem ,,nie w sosie" Roślinka też jest niczego sobie Ale więcej zasmucających scen reżyser dał na koniec filmu. I to jest najlepsze, bo inaczej film byłby jednym, wielkim dramatem i nikomu nie podobałyby się częściowe scenki oddające charakter humorystyczny...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Czw 15:23, 06 Mar 2008 Temat postu: |
|
Anajulia napisał: | Karottka napisał: | ,,Leon zawodowiec" wciąz wywołuje u mnie takie jakieś wesole odczucia. |
To ja jakaś dziwna jestem? Ja tam zawsze jestem na "Leonie" strasznie zabeczana i przybita... co nie zmienia faktu, oczywiście, że to jeden z moich ulubionych filmów. |
Identycznie u mnie. Strasznie się wzruszam na tym filmie...
Wczoraj obejrzałam "Co się wydarzyło w Madison County" Eastwood'a... Rozwaliło mnie to-to kompletnie. Spazmów z płaczu dostałam. Ja jednak zbyt uczuciowo podchodzę do filmów. Przepiękne to było... takie prawdziwe, wręcz namacalne... Clint i Meryl Streep rewelacyjni w swoich rolach. Wspaniała muzyka... o historii już nie wspomnę... kto widział - ten wie, a kto nie widział - i tak nie zrozumie... Yyyych...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 20:11, 06 Mar 2008 Temat postu: |
|
Karottka napisał: | Ale więcej zasmucających scen reżyser dał na koniec filmu. I to jest najlepsze, bo inaczej film byłby jednym, wielkim dramatem i nikomu nie podobałyby się częściowe scenki oddające charakter humorystyczny... |
A mnie się nawet zdaje, że zakończenie nie wywarłoby takiego efektu, gdyby nie te scenki wcześniej. Posłużyły zaprzyjaźnieniu się nie tylko Leona i Matyldy, ale i widzów z nimi. Tym mocniejsze emocjonalnie jest to co potem.
Anajulia napisał: | To ja jakaś dziwna jestem? Ja tam zawsze jestem na "Leonie" strasznie zabeczana i przybita... |
A co? Nie o to chodziło twórcom? To prędzej ja dziwna, bo mnie jakoś najmocniej bierze dopiero "uwalnianie" roślinki... Właśnie to odbieram jako najsmutniejsze.... Mimo, że "otwiera" film, pokazuje nadzieję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 21:08, 06 Mar 2008 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Karottka napisał: | Ale więcej zasmucających scen reżyser dał na koniec filmu. I to jest najlepsze, bo inaczej film byłby jednym, wielkim dramatem i nikomu nie podobałyby się częściowe scenki oddające charakter humorystyczny... |
A mnie się nawet zdaje, że zakończenie nie wywarłoby takiego efektu, gdyby nie te scenki wcześniej. Posłużyły zaprzyjaźnieniu się nie tylko Leona i Matyldy, ale i widzów z nimi. Tym mocniejsze emocjonalnie jest to co potem. |
Nie no, jasna sprawa - w "Leonie" jest wiele humorystycznych momentów i wiele ciepłych wzruszeń (nie mylić w tym miejscu z wzruszeniami rozdzierającymi). Miałam na myśli to, że Karottkę - o ile zrozumiałam - wprawia w radosny nastrój, podczas gdy ja po całości filmu jestem zdruzgotana, i to za każdym razem, choć nie umiałabym policzyć, ile już tych razów było od czasu premiery.
Aletheia napisał: | Anajulia napisał: | To ja jakaś dziwna jestem? Ja tam zawsze jestem na "Leonie" strasznie zabeczana i przybita... |
A co? Nie o to chodziło twórcom? To prędzej ja dziwna, bo mnie jakoś najmocniej bierze dopiero "uwalnianie" roślinki... Właśnie to odbieram jako najsmutniejsze.... Mimo, że "otwiera" film, pokazuje nadzieję. |
Z tym "dziwna" to pozwoliłam sobie na lekką ironię
Ale teraz widzę, że naprawdę jestem Skoro tak twierdzisz... Końcówka filmu jest oczywiście niewesoła, ale tego, co przydarzyło się bohaterom, należało się spodziewać. To mnie nie rozwala. To mnie zaledwie przygnębia. Tak, jestem dziwna. UWAGA! SPOILER! Filmowe śmierci mnie smucą, ale zwykle nie doprowadzają do łez. Nie sam fakt śmierci mnie porusza, ale jej kontekst KONIEC SPOJLERA. Tak było z DMC na przykład. I ze "Sweeney Toddem". I tak jest z "Leonem". Wyję rozdzierająco dopiero przy końcowej scenie z rośliną...
Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Czw 21:10, 06 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karottka
Zejman
Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 1239
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Lublin Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 16:53, 07 Mar 2008 Temat postu: |
|
Taaa... Ja też jestem wrażliwa, ale trochę mniej, niż niektórzy Przy filmowych śmierciach oczywiście, że mi smutno, ale nie płaczę. Ja prawie nigdy nie płaczę, ale do tematu:
Anajulio, cały czas zgadzam się z tobą tylko w połowie. Na końcu jest mi smutno. Bo po co płakać już na początku? Wyjaśnione? Chyba tak.
Pozdr.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 17:52, 07 Mar 2008 Temat postu: |
|
Dalsza dyskusja istotnie nie ma sensu .
Widziałam ostatnio mnóóóstwo filmów... postaram się niebawem podzielić wrażeniami. A już teraz pragnę powiedzieć, że wbrew sceptycyzmowi państwa komentujących w studiu oscarowym Canal+, "To nie jest kraj dla starych ludzi" jest doskonałym filmem i może były w tym roku lepsze, ale w porównaniu ze zwycięzcami z ostatnich lat, w pełni na statuetkę zasłużył. A już na pewno na statuetkę zasłużył Javier Bardem, który stworzył chyba najciekawszą kreację psychopaty od czasów Hannibala Lectera . Polecam - ale koniecznie w kinie! Napiszę potem więcej .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Pią 21:33, 07 Mar 2008 Temat postu: |
|
Ze względu na moją obsesję na punkcie Nortona, ostatnimi czasy oglądam bardzo dużo filmów (i to nie tylko z Edkiem). Pozwolę sobie napisać tu parę słów o trzech z nich.
Wczoraj po południu widziałam po raz pierwszy głośną "Tajemnice Brokeback Mountain". Wiele o tym filmie powiedziano, swojego czasu zgarnął trzy statuetki (za reżyserie świetnego Anga Lee, scenariusz oraz muzykę) i skrajnie różne opinię. Obraz porusza temat kontrowersyjny i trudny. Między dwójką młodych mężczyzn przebywających razem w górach rodzi się niezwykłe uczucie, które ma przetrwać całe lata... Jestem tolerancyjna i daleka od uznawania homoseksualizmu za chorobę, więc piękno ich historii bardzo mnie poruszyło. Tradycyjnie płakałam, a po zakończeniu seansu, snułam się po domu w dość podłym nastroju. Tak, tak. To jeden z tych filmów, które nie dają o sobie łatwo zapomnieć...
Siłą napędową "Tajemnicy..." jest przede wszystkim mistrzowskie aktorstwo odtwórców głównych ról - (śp.) Heath'a Ledgera i Jake'a Gyllenhaala. Słyszałam o nich wiele dobrego (a Jake'a miałam okazję podziwiać wcześniej, jako niezrównanego Donnie'ego Darko), ale nie spodziewałam się, aż takiego popisu. Kilkakrtonie nie mogłam odsunąć od siebie myśli, że to wszystko działo się naprawdę. Niezwykły, naturalny sposób gry, wielkie uczucia, ładunek emocjonalny, który włożyli w swoje role... Jestem pod ogromnym, OGROMNYM (!) wrażeniem. Tymbardziej żałuję niedawnej śmierci Ledgera, który - i teraz mogę to napisać z całą świadomością i bez zmrużenia oka - był doskonałym, młodym aktorem.
Co jeszcze zasługuje na uznanie? Zdjęcia! Przepiękne, górskie plenery. Bardzo wysmakowane ujęcia, stonowane kolory. Tu przy okazji brawa za reżyserię. Historia pokazana w sposób tak wiarygodny, że aż bolesny...
I na koniec tych zachwytów - muzyka. Wpełni zasłużony Oscar. Motyw przewodni w dużej mierze decyduje o charakterystycznym, sennym klimacie. Jednocześnie jest łatwo rozpoznawalny i bardzo miły dla ucha. Natomiast utwór użyty na napisach końcowych przyprawił mnie o dreszcze i spowodował wylanie kilku kolejnych hektolitrów łez.
Podsumowując: + dosłownie za wszystko. Aktorstwo (!!!), historia, muzyka, przedstawienie kontrowersyjnego tematu w sposób subtelny, wyrafinowany. To jedna z najpiękniejszych opowieści o niespełnieniu jakie miałam okazję oglądać i gorąco polecam wszystkim, którzy lubią używać mózgu podczas filmowych seansów. "Tajemnica..." powędrowała do grona moich ulubionych produkcji.
Wieczorem (i to raczej późnym) czekała mnie kolejna, filmowa atrakcja. Szanowny Polsat udowodnił, że raz na ruski rok zdarza mu się docenić prawdziwe dzieła i dogodził fanom inteligentnego kina premierową "25. godziną". Ostrzyłam sobie zęby przez tydzień, odkąd tylko z wypiekami na twarzy wyczytałam, że w TV puszczą wreszcie coś z Edwardem. I doczekałam się.
"25. godzina" to dziwny, nietypowy film... Charakterystyczna, pełna ukrytych znaczeń opowieść, którą tak sugestywnie mógł snuć tylko Spike Lee i plejada znakomicie dobranych aktorów.
Główny bohater, Montgomery 'Monty' Brogan (G E N I A L N Y Edward Norton, oczywiście) ma przed sobą ostatni dzień wolności. Na dzień następny sąd wyznaczył mu datę stawienia się w więzieniu, w którym ma pozostać siedem, długich lat... Nie będę zdradzać szczegółów. Obserwując poczynania Monty'ego widzimy, jak skomplikowana emocjonalnie jest postać i środowisko, w którym się obraca. Słuchamy ukradkowych rozmów, dowiadujemy się, jak doszło do tego wszystkiego... Mimo to film nie skupia się na retrospekcji, ale na uczuciach, które towarzyszą ludziom, gdy znajdują się w skrajnie ekstremalnej sytuacji, maskowanej spotkaniami i ostatnią, pożegnalną imprezą dla przyjaciela...
O Nortonie już wspomniałam, ale brawa należą się także całej reszcie. Na szczególne uznanie zasługuje laureat Oscara (za rolę w "Capote"), Philip Seymour Hoffman. Bardzo przekonująco wypadł także Barry Pepper. Nawet Rosario Dawson zrobiła na mnie wrażenie, przekonała do swojej postaci.
"25. godzina" to nie film, który można polecić każdemu, ale dla miłośników kina - pozycja obowiązkowa. Współczesne kino rzadko, kiedy oferuje nam takie perły. A "lustrzany" monolog... to, po prostu, trzeba zobaczyć, trzeba tego posłuchać... Niezbity dowód na to, iż Edward Norton jest obecnie najlepszym aktorem wśród Hollywoodzkich 30-40 latków, a za kilkanaście lat będzie prawdopodobnie prawdziwą legendą. To, co wyprawia ten facet na ekranie, przechodzi wszelkie granice. Nie da się opisać - trzeba zobaczyć. Jestem nim zachwycona. Nie mam pojęcia gdzie uczył się aktorstwa, ale oprócz nauki jest w nim coś więcej... kunszt i talent. W dodatku niepowtarzalny kunszt i talent.
Jeszcze raz polecam - "25. godzina" Spike'a Lee to jedna z najciekawszych pozycji ostatnich lat w kinie amerykańskim.
I wreszcie trzeci film, skrajnie różny od dwóch poprzednich. Jak zapewne wiadomo - uwielbiam stare horrory. Zazwyczaj jednak wybieram kultowe pozycje gore z lat 80-tych. Wyjątkiem jest "Zemsta po latach", po którą dziś sięgnęłam.
Na wstępie jedno - to jedna z najciekawszych produkcji z gatunku, jakie miałam okazję oglądać. Nie przesadzę, jeśli postawię ten film na równi z "Omenem", albo nawet (!!!) "Lśnieniem", moje ukochanego reżysera Stanley'a Kubricka. Historia wydaję się być prosta - samotny mężczyzna "z przeszłością" i stary dom z tajemnicą, która musi zostać odkryta. Nie dajmy się jednak zwieźć pozorom! "Zemsta po latach" jest filmem oryginalnym, trzymającym w napięciu i wysmakowanym. To doskonały dowód na to, że w horrorze może straszyć półcień i dobrze wykadrowane ujęcie, zamiast sztucznej krwi i bezgłowych zombie.
Jednak najmocniejszym atutem "Zemsty..." jest bez wątpienia muzyka. Główny bohater jest kompozytorem. Oprócz partii granych przez niego na fortepianie w przerwach sennej, niepokojącej akcji, to dźwięk budzi największe emocje. Niesamowity dźwięk, warto dodać.
Ogląda się przyjemnie i bez znużenia także ze względu na stojącą na wysokim poziomie grę aktorską. W rolę muzyka wciela się tu George C. Scott, a partneruje mu Trish Van Devere. Nie mam zastrzeżeń.
Podsumowując - to jeden z najlepszych (jeśli nie najlepszy!) horrorów o nawiedzonym domu, jaki miałam okazję oglądać. Gotycki, ciężki klimat, przepiękna muzyka, naprawdę dobra gra aktorów, ciekawa historia i to "coś", co powinien posiadać film... To nieuchwytne i nieokreślone "coś". Polecam "Zemstę po latach" wszystkim miłośnikom strachu i zagadek. Nie zawiedziecie się, jeżeli lubicie stare horrory - obrazy bazujące na emocjach i psychice widza, nie zaś na obrzydzeniu go, czy zaszokowaniu.
[link widoczny dla zalogowanych]
(link ze względu na wielkość plakatu)
Pozdr.
K_F
Ostatnio zmieniony przez Kaileena_Farah dnia Pią 23:17, 07 Mar 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
GOSIA:D
Kanaka
Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Radom
|
Wysłany: Czw 23:08, 13 Mar 2008 Temat postu: |
|
Ja ostatnio obejrzałam 'Donnie Darko'. Film generalnie mi się podobał, mimo iż bardzo niezrozumiały i pokręcony, i do końca nie wiadomo o co w nim chodzi, ale wrażenie robi i podobał mi się...
'Memento'- cóż tu dużo mówić, jeden z najbardziej pokręconych i dziwnych filmów jakie widziałam...Ale musiałam go obejrzeć, tak po prostu z ciekawości, bo słyszałam, że dobry...No i się nie zawiodłam, tylko oczywiście nie mogłam do końca ogarnąć tego filmu, i do końca zrozumieć co się tam dzieje i o co chodzi...ale to chyba na tym polega uroku tego filmu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 19:50, 15 Mar 2008 Temat postu: |
|
Przed chwilą skończyłam oglądać "Zgon na pogrzebie" - sam tytuł mówi za siebie
Już dawno nie oglądałam żadnej czarnej komedii, a nigdy jeszcze takiej, której akcja rozgrywałaby się na pogrzebie. Film świetny i autentycznie szokujący. W życiu nie pomyślałabym, że na pogrzebie mogą dziać się takie rzeczy i że tyle różnych, dziwnych spraw może wyjść na jaw... Pomylenie trumien, tajemnicze tabletki Valium, które okazują się twardym, halucynogennym narkotykiem, oraz jeden z gości, który owo Valium wziął na rozluźnienie - to dopiero początek... Film w którym, dosłownie, niebezpiecznie jest zagrać nawet trupa No i nie ma co ukrywać - obsada też bardzo mi przypadła do gustu!
Ostatnio zmieniony przez Mrs.Sparrow dnia Sob 20:01, 15 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Sob 20:27, 15 Mar 2008 Temat postu: |
|
Cytat: | Ja ostatnio obejrzałam 'Donnie Darko'. Film generalnie mi się podobał, mimo iż bardzo niezrozumiały i pokręcony, i do końca nie wiadomo o co w nim chodzi, ale wrażenie robi i podobał mi się... |
Jeden z moich ulubionych filmów. Na wieki wieków, amen.
Spadłam z fotela, jak obejrzałam po raz pierwszy. W "Donnie Darko" powala wszystko - począwszy od fabuły, poprzez genialne aktorstwo, rewelacyjną muzykę i powalające, inteligentne teksty, skończywszy na klimacie, którego po prostu się nie zapomina... W dodatku płaczę, jak głupia na końcówce, a to już jest wyznacznik naprawdę świetnego filmu Kocham, kocham, kocham i jeszcze raz KOCHAM!!!
Kto nie widział - oglądać! Aż żal, że takich perełek się nie wydaję w Polsce na DVD... żal, żal, żal. No, ale (na szczęście!), zdobyć można.
Ostatnio zmieniony przez Kaileena_Farah dnia Sob 20:27, 15 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karottka
Zejman
Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 1239
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Lublin Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 9:27, 16 Mar 2008 PRZENIESIONY Nie 10:03, 16 Mar 2008 Temat postu: |
|
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Obejrzałam !!!!!!!!!!!!!
,,Odważny" to bardzo piękny film. I to pierwszy film (nieromans), który wycisnął mi łzy z oczu. Ah, było warto się nie wyspać xD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Savvy
Piracki Lord
Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: from Desolation Row Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 11:25, 16 Mar 2008 Temat postu: |
|
Przyszłam się podzielić wrażeniami po obejrzeniu "Jabłek Adama". Brak mi słów (jak zwykle ), po prostu już bardzo, bardzo dawno nie widziałam filmu, który by mnie tak rozbawił i jednocześnie wzruszył. Uwielbiam taki rodzaj i mieszankę humoru - trochę czarny, czasem absurdalny, albo subtelny - specyficzny. Mam problem od czego zacząć, bo "Jabłka..." są napakowane mnóstwem "smaczków" - zaczynając od relacji między dwoma głównymi bohaterami (neonazistą Adamem i pastorem Ivanem), a na strachu na wróble - krzyżu kończąc. Mimo, że film posługuje się symboliką biblijną i to w raczej niekonwencjonalny sposób nie przekracza granicy dobrego smaku, ba! Moim zdaniem ta wersja opowieści o Hiobie jest sto razy lepsza od oryginalnej, chociażby dlatego, że Ivan-Hiob podśpiewuje sobie "How Deep Is Your Love" , a łysy Adam piecze szarlotkę. Stary jak świat temat walki dobra ze złem i wątek tragiczny (w końcu to opowieść o Hiobie) w połączeniu mogłyby z fabuły zrobić albo ckliwą albo pompatyczną papkę, ale nie tym razem. Przede wszystkim dzięki humorowi film jest bardzo świeży i pełen dobrych fluidów. Plus trochę makabry jak u Tarantino Warto obejrzeć, bo to rzadki okaz, który przemyca wzruszenie i wartości pod przykrywką wyśmienitej komedii. "Jabłka Adama" lądują wśród moich ulubionych filmów
edit: Chcę jeszcze dorzucić, że tak jak z "How Deep Is Your Love" film nadaje nowe, inne i głębsze znaczenia elementom znanego nam, współczesnego, zwariowanego świata. Nie mogę się opamiętać w chwaleniu "Jabłek.."!
Ostatnio zmieniony przez Savvy dnia Nie 11:58, 16 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Oficer
Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Islandia
|
Wysłany: Pon 22:01, 17 Mar 2008 Temat postu: |
|
Duużo obejrzałam. Dużo dobrych filmów. Zacznijmy od początku:
Mechaniczna Pomarańcza - Wreszcie obejrzałam ten sławny film Kubricka. I oczywiście same superlatywy polecą, bo inaczej chyba się nie da. Wstrząsający, ale tak...dobrze. Brutalny...ale potrzebnie. Interesujący...aż do rozbolenia głowy. Głęboki...i refleksyjny. Good, good, GOOD! Postać Alexa niesamowita, charyzmatyczna i ciekawa do potęgi. Moment, w którym po raz pierwszy go pokazują jest nie do powtórzenia, szok i wbicie w krzesło to jak najbardziej normalne objawy w tej scenie. Arcydzieło! Film porusza dosyć głeboko podłoże psychologiczne człowieka. Skłania do myślenia. Robi wrażenie. Oj...robi. No i smutny jest.
Kto nie wiedział - pozycja obowiązkowa! Ale w odpowiednim czasie, film dosyć ciężki.
American Beauty - Ciekawy pomysł, świetne wykonanie i scena z workiem foliowym oglądanym w telewizorze + cudowny monolog w tym momencie = cudo, geniusz i artyzm! Ten moment mnie skruszył całkowicie. Poza tym bardzo dobry film, ale może bardziej zrozumiany i odpowiedni dla kogoś o większym stażu życiowym Mnie to wszystko jeszcze nie dotyczy i nie rusza tak głęboko - jak pewnie powinno. Pozycja więc do obejrzenia ponownie w przyszłości. Godna poelcenia. Bardzo dobra
Gladiator - Obejrzany drugi raz wczoraj. O pierwszym razie nie wspominałam, więc po drugim seansie coś skrobnę. Bo warto
Hmm...razem z "Braveheart" stoi najwyżej w półce filmów batalistycznych, epickich itp. Fenomenalna historia, która wbija w fotel i zabrania się ruszać. Wspaniała muzyka Zimmera, świetnie zagrany. No...nic tylko oglądać!
Iris - Biograficzny (o Iris Murdoch - pisarka i filozof), wzruszający, pouczający, pozytywny i smutny. Bardzo dobry, mądy i z głębią. Mnie co prawda czegoś w nim brakowało, jakiejś iskierki...ale to w sumie drobiazg, gdyż film świetny
Polecam.
Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Pon 22:01, 17 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Savvy
Piracki Lord
Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: from Desolation Row Płeć: piratka
|
Wysłany: Pon 23:18, 17 Mar 2008 Temat postu: |
|
Ach... "Mechaniczna pomarańcza"! Przerażające. Widziałam to wieki temu, wiem, że gdzieś mam spisane wrażenia, jak znajdę to się podzielę, a póki co napiszę, że ja się przestraszyłam siebie po obejrzeniu tego filmu. Uderzyło mnie w pewnym momencie to, jak wraz z upływem czasu maleje moja reakcja na przemoc. Brrrr... I jeszcze jedno - jak Alex zaczyna pełnić funkcję idola. Okropne odkryć coś takiego w sobie.
A ja właśnie skończyłam oglądać "Wilbur chce umrzeć". Staram się ubrać w słowa jakoś to, co czuję, ale jedyne co mi się kołacze po głowie to muzyk jazzowy i jego uśpiony pies. Idę się wykrzyczeć do Lasu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Wto 18:51, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
"Mechaniczna Pomarańcza" to niekwestionowane mistrzostwo Kubrick'a. Polecam książkę!
A co do "American Beauty"... może i mnie problemy głównego bohatera nie dotyczą, ale film wzruszył mnie baaaardzo. Ba. Nadal wzrusza, ilekroć bym go nie oglądała. Wspomniana scena z torebką - świetna, ale jak dla mnie najlepsza jest końcówka. Nie potrafiłabym się nie rozkleić przy ostatnich słowach Lestera.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scarlett
Korsarz
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 20:21, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
"Mała Wielka Miłość" - eee... no co tu dużo mówić, jak dla mnie film nie za fajny. Byłam dziś sobie po szkole na nim i tak jakby się trochu nudziłam... ale to pewnie z braku dobrego towarzystwa... no, ale i tak... Jak ktoś lubi romansidła robione "na siłę" polecam, jeśli nie... powinien wybrać inny film.
Jedyna rola, która wypadła fajnie to rola geja... no i tyle.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Oficer
Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Islandia
|
Wysłany: Wto 22:10, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
Kaileena_Farah napisał: | "Mechaniczna Pomarańcza" to niekwestionowane mistrzostwo Kubrick'a. Polecam książkę!
Nie potrafiłabym się nie rozkleić przy ostatnich słowach Lestera. |
Popieram co do Kubricka. Za książkę się zamierzam wziąść
Natomiast koniec "American Beauty" ? U mnie przeszło bez łez, bez wzruszenia. Bez echa. Zdziwiłaś mnie, najwidoczniej umknął mi koniec. Chyba muszę tam zajrzeć jeszcze raz...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Wto 22:53, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
Dla mnie to było coś pięknego. Małe, poetyckie podsumowanie życia, które na pozór nie miało żadnego celu, żadnego sensu... chociaż nie!... życia, któremu cel i sens nadano w ostatnich minutach jego trwania. Moim zdaniem najpiękniejsza kulminacja, jaką można było pokazać w tym wypadku.
Ale mnie naprawdę wzrusza wiele banalnych rzeczy, więc może nie jestem ekspertem w tym temacie... Płaczliwa ze mnie osóbka
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scarlett
Korsarz
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 18:02, 22 Mar 2008 Temat postu: |
|
A ja oglądnęłam sobie wczoraj "Ostatniego Samuraja" film piękny, poruszający, a przede wszystkim wciągający! Większość filmów jakie oglądam po jakimś czasie mnie nudzą, a on po prostu wciągnął mnie jak nigdy! Cudowny! Genialny! I co jeszcze najważniejsze kostiumowy! Takie filmy są u mnie zawsze na pierwszym miejscu. Tak samo jak Braveheart i POTC oraz jeszcze Sweeney Todd jest u mnie na czele
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Sob 21:22, 22 Mar 2008 Temat postu: |
|
Trzy razy oglądałam "Ostatniego Samuraja" i nie przekonuje mnie. Raz - nie cierpię Toma Cruise'a. Dwa - coś mi tam nie gra, po prostu. Uwielbiam filmy o samurajach, twórczość Kurosawy (na czele z "Siedmioma Samurajami", oczywiście), ale "Ostatni Samuraj" to dla mnie nietrafiona pozycja. Rozumiem, że może urzekać muzyką, plenerami itd., ale mnie nie przekonuje absolutnie. Ale to akurat żaden wyjątek... np. ostatnio brat namówił mnie do obejrzenia głośnej "Cienkiej czerwonej linii"... aa, tyle dobrego słyszałam na temat tego filmu! A mnie po prostu zanudził śmiertelnie, kompletnie nie poruszył, nie wzruszył, takie tam smęty... Bleah. Czyli ja już tak mam.
Wczoraj wreszcie byłam w kinie na "Control". Jestem zachwycona... świetne aktorstwo, niesamowite zdjęcia, klimat, muzyka... Dawno nie oglądałam czegoś tak dołującego, ale było warto siedzieć w kinie do drugiej w nocy. Było warto! Naprawdę polecam. Nie tylko fanom Joy Division...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scarlett
Korsarz
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 23:46, 22 Mar 2008 Temat postu: |
|
"Włoska Robota" - kocham takie filmy są drugie po kostiumowych kombinowanie, oszukiwanie, rabowanie w brawurowy sposób rewela już wiadomo z czego "Vinci" zerżnął obrabowanie ciężarówki ale cóż liczą się chęci boski film
No i Kaleenko, z Nortonem
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|