Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aayla Secura
Sternik
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Coruscant
|
Wysłany: Nie 22:15, 20 Sie 2006 Temat postu: Ulubieni aktorzy |
|
Zapodajcie swoich ulubionych aktorów i aktorki. Pan Depp się nie liczy, wiadomo dlaczego
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mari
Sternik
Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 616
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z żagli
|
Wysłany: Nie 22:19, 20 Sie 2006 Temat postu: |
|
Denzel Washington
Morgan Freeman
Brendan Fehr
Al Pacino
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie
Artylerzysta
Dołączył: 23 Lip 2006
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z pięknej krainy...o nazwie Kowalewo
|
Wysłany: Pon 9:19, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
Mój najukochańszy aktor to Ewan McGregor, a na drugim Sean Bean
Moja ulubiona aktorka to Natalie Portman, a na drugim Keira Knightley
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Pon 14:58, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
Wielbię Petera Sellersa, zwłaszcza za Ogrodnika w "Wystarczy być" oraz za role w "Różowej Panterze".
Jeremy Irons - "Lolita", "Lolita" ... A poza tym głos Skazy Gość jest świetny...
Majne John Frusciante (No co?! W "Funky Monks" grał )
Sean Connery (taki sympatyczny się wydaje )
Harrison Ford (Han Solo... Indiana Jones... )
Geoffrey Rush ("Zatrute Pióro", "Blask", "PzK", "Peter Sellers: życie i śmierć" GENIUSZ)
Bill Murray (bez komentarza, uwielbiam tego gościa)
bracia Phoenix (J. jest cudowny, podobnie jak ś.p R. )
I to chyba na razie wszystko...
|
|
Powrót do góry |
|
|
KresKa
Piracki Lord
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim
|
Wysłany: Pon 17:36, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
Nicolas Cage - "Misto Aniołów", "60 sekund", "Bez twarzy"
Louis de Funes - seria o żandarmach, "Kapuśniaczek", "Przygody Rabina Jakuba"
Tom Hanks - tak ogólnie
Kate Winslet - "Marzyciel" i "Titanic" (??)
Meg Ryan - "Miasto Aniołów", "Francuski pocałunek", "Masz widomość"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 3:19, 25 Sie 2006 Temat postu: |
|
A dlaczego Depp się nie liczy?! Ja wiem, że tu prawie wszyscy wymieniliby go na pierwszej pozycji i może to mało interesujące, ale ja na przykład nie mam wiele ciekawego do powiedzenia o innych aktorach Jest wielu, których lubię i cenię. Na pewno fantastyczny Al Pacino - za role mocnych facetów z tajemnicą, nieco podobne do siebie, ale porywające za każdym razem. Na pewno Juliette Binoche - zawsze bezgranicznie oddana swojej postaci, w piękny sposób skupiona, refleksyjna, urzekająca wewnętrznym blaskiem. Tych dwoje uwielbiam w każdym wcieleniu. Poza tym nie mam i nigdy nie miałam ulubionych aktorów - lubiłam wybrane role: Umę Thurman za "Kill Billa", Mela Gibsona za "Braveheart", Audrey Tautou za "Amelię", Toma Hanksa za "Cast Away"...
A Johnny Depp to aktor, który zmienił mój stosunek do kina, ba! zmienił moje życie. Nie jestem fanką, która obejrzała trzy filmy i zapatrzona w niebanalną urodę Deppa popiskuje "boski!". Uwielbiam tego człowieka za całokształt artystycznych dokonań - bo są nie tylko na najwyższym poziomie, ale i celują w samo sedno moich oczekiwań wobec sztuki jako formy wyrazu piękna, wartości. Uwielbiam wszystkie jego role, bo z jakiejś tajemniczej przyczyny każda to fragment opowieści o mnie samej. Od blisko dwóch lat z zafascynowaniem rozczytuję te opowieść, przeglądam się w bohaterach Deppa jak w lustrze i wiem już, że kino jest dla mnie po to właśnie, by się siebie uczyć, by siebie definiować, i to wciąż na nowo. I wreszcie lubię Deppa jako człowieka po prostu. Ja wiem, że nic nie wiem. Trudno poznać kogoś przez ekran. I w myśl tej zasady właśnie, nigdy nie miałam ulubionych aktorów czy muzyków, a tylko ulubione filmy (role), utwory... Tym razem uderzyło mnie przez szkło pokrewieństwo dusz. Zobaczyłam w obcym człowieku wszystko, czym nie mam odwagi być, choć potencjalnie To we mnie jest. Jakaś pasja, determinacja, szaleństwo, odwaga, nonkomformizm, ale nie w agresywno-buntowniczej formie (już nie ), lecz stoicko-refleksyjnej że tak powiem I właśnie dlatego Depp jest moim ulubionym aktorem. Jest jednym z moich ulubionych ludzi.
Wiem, rozgadałam się. Ale jakoś nie mogłam się w tym konkretnie temacie pogodzić z tezą, że Depp się nie liczy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aayla Secura
Sternik
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Coruscant
|
Wysłany: Pią 11:23, 25 Sie 2006 Temat postu: |
|
No właśnie, chodzi o to, że to oczywiste, że jeśli nawet nie wszyscy, to prawie wszyscy tutaj wielbą Johnny'ego. A chciałam uniknąć tego, że co druga osoba podałaby tylko jego nazwisko i nikogo więcej.
Zapodałam tamat, a sama zapomniałam podać swoich ulubionych
Teraz to naprawię: Sean Bean, Ralph Fiennes, Cary Grant, James Stewart, Al Pacino, Lauren Bacall, Natalie Portman, Jennifer Garner.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 18:11, 25 Sie 2006 Temat postu: |
|
Z ulubionych aktorów oczywiście jako pierwszego wymieniłabym Johnny'ego Depp'a - no ale skoro on się nie liczy, to wrcając do tematu...
Będzie to na pewno Maciej Stuhr, za role w "Poranku Kojota", "Chłopaki nie płaczą", czy w filmie "Fuks". Będzie to również Jack Davenport, chociaż jego gre aktorską mogłam zobaczyć tylko w trzech filmach ("POTC", "POTC2", "The Libertine").
Ulubionych aktorek nie posiadam, chociaż lubię Keirę Knightley, Drew Barrymore, czy Agnieszkę Dygant.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tia Dalma
Kanaka
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z tajemniczej wyspy na Karaibach:)
|
Wysłany: Pią 20:08, 25 Sie 2006 Temat postu: |
|
Louis de Funes-jego role komediowe są nie do podrobienia
Keira Knightley-za P&P
Audrey Tatu
I wielu innych, których nie jestem w stanie sobie przypomnieć w potrzebnym momencie. Wiec dopiszę coś później
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 21:36, 25 Sie 2006 Temat postu: |
|
Aayla Secura napisał: | chciałam uniknąć tego, że co druga osoba podałaby tylko jego nazwisko i nikogo więcej |
Jak widać w moim przypadku, można nie ograniczyć się do jednego nazwiska. I można dopisać "parę" słów uzasadnienia i temat pozostaje interesujący i wart dyskusji
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aayla Secura
Sternik
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Coruscant
|
Wysłany: Pią 21:59, 25 Sie 2006 Temat postu: |
|
Myślę, że o Johnnym tu się wystarczająco dużo dyskutuje
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Pią 22:15, 25 Sie 2006 Temat postu: |
|
Aayla Secura napisał: | Myślę, że o Johnnym tu się wystarczająco dużo dyskutuje |
I tu ci przyznaje racje. Talent czy też uroda (zależy kto co w nim ceni) Deppa są niezaprzeczalne, więc po co roztrząsać to "gdzie-się-da"??
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 23:48, 25 Sie 2006 Temat postu: |
|
I kto to mówi Ta, która w każdym temacie znajdzie miejsce dla JF, RHCP...
Prowokacja:
Ja się nie upieram, by dyskutować o Deppie. Co więcej - rzadko kiedy piszę tu na jego temat (poza adekwatnymi tematami), bo to forum poświęcone "POTC", a nie Deppowi. Ale skoro powołujemy do życia temat o ulubionych aktorach, to to chyba jest adekwatne miejsce, by się o panu D. wypowiedzieć. Właśnie tu, a nie w innych tematach. I stąd mój mały bunt I prowokacja. Chciałabym kiedyś usłyszeć od Was coś oprócz westchnień nas temat oczu Deppa, czy ogólnikowej uwagi "ma chłopak talent". Skoro znakomita większość userów wymienia go jako ulubionego aktora, to czemużby w temacie "ulubiony aktor" nie wysilić się na odpowiedź na pytanie "dlaczego"? Bo nie wierzę, że dla pięknego uśmiechu Za mądre z Was dziewczyny.
Koniec prowokacji
Piszcie sobie co chcecie, ale jakby ktoś w temacie "ulubiony aktor" zechciał wypowiedzieć się, za co lubi ulubionego aktora/aktorkę (w tym Deppa - o ile jest ulubiony), przeczytam to z dużo większym zainteresowaniem niż wyliczankę, która nijak nie zapada w pamięć.
Wasz Marudny (z troski o poziom forum) i Ciekawski (z natury) Mod Anajulia
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Sob 0:04, 26 Sie 2006 Temat postu: |
|
Nie, nie... kochana Anajulio xD Czy ja się nie lubię "rozpływać" nad Johnnym D.? Owszem, uwielbiam!
Ale z drugiej strony - na wszystko przychodzi odpowiednia pora i miejsce. Ja wymieniłam ulubionych aktorów. Frooshiego niestety zabraknąć nie mogło... wybacz zboczenie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 0:26, 26 Sie 2006 Temat postu: |
|
Kaileena_Farah napisał: | Czy ja się nie lubię "rozpływać" nad Johnnym D.? Owszem, uwielbiam! Cool |
Ależ, chodzi mi o to własnie, by tym razem się nie rozpływać, tylko napisać coś rzeczowego. Bo to ciekawe, dlaczego cenicie tych, a nie innych aktorów/aktorki. W tym Deppa. Temat jest jak najbardziej adekwatny, bardziej już być nie może.
Kaileena_Farah napisał: | na wszystko przychodzi odpowiednia pora i miejsce. |
No i to jest własnie najodpowiednijsze miejsce, by wypowiedzieć się o ulubionych aktorach Nie rozpływać się, ale wypowiedzieć opinię - od tego są fora dyskusyjne, no nie?
A na marginesie - ja nie mam nic przeciwko Twojemu rozpływaniu się Wprost przeciwnie - jest sympatyczne (choć nie zawsze na temat ), świadczy o pasji - a ja lubię ludzi z pasją!
Powróćmy do ulubionych aktorów (w tym Deppa - jeśli ktoś zechce powiedzieć cos ponad "ach! Johnny!" , bo to rzeczywiście już nudne i oczywiste do bólu ) i aktorek...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Sob 1:05, 26 Sie 2006 Temat postu: |
|
W porządku. Więc napiszę coś związanego z Deppem, w dodatku ponad "ach, Johnny". Napiszę taką jedną... sentymentalną gadkę-szmatkę... o tym jak się nawróciłam. Wiem, wiem... z pozoru to nie ma nic wspólnego z JD, ale... tylko z pozoru. Na pewno sami to przeżyliście - spojrzeć na ekran i powiedzieć - nie rozumiem tego jak mogłam/łem wcześniej czegoś takiego nie dostrzec... Nie liczy się symaptyczny, piękny uśmiech czy najgłębsze ze spojrzeń. Specjalnie nie chcę was rozśmieszać datą swojego "olśnienia". W pewnym momencie, zauroczona samą osobą, dostrzegłam TO coś, co sprawia, że najlepsi aktorzy ujawniają swoje talenty przed widzem. I nie obchodzi jak bardzo płytkie i pozbawione ładu jest to co piszę, płynie z mojego serca, rzadko zdarza mi się gadać bezsensu, może właśnie to ten moment by się trochę porozkminiać nad szczegółami... Zastanawiałam się ostatnio jak Johnny to robi? To cecha największych, najwspanialszych ludzi... budzić tak skrajne emocje, nie prosząc o to, nie ubiegając... Czasem wręcz paraliżują mnie jego umiejętności, spoglądam na ekran i rozmyślam... Panie, Depp, jak pan to zrobił? Jak pan to zagrał? Jakiej magii pan użył, że jest pan tak wiarygodny? Nie pojmuje takiego ideału i pewnie nigdy do końca nie zrozumiem czegoś perfekcyjnego. Wbrew sobie - jestem tylko człowiekiem i daleko mi do doskonałości. Johnny Depp jest dla mnie kimś szczególnym, choć raczej nigdy nie dane mi będzie uścisnąć jego dłoni, spojrzeć w te zadziwiające oczy i powiedzieć: "Podziwiam pana". To by było coś! Ha! Nawet teraz uśmiecham się do własnych wizji... co On ma takiego w sobie, że nie pozwala na chwilę słabości, że trzeba bacznie obserwować jego ruchy, słuchać tego co ma do powiedzenia?... Dlaczego zwykłe rozpływanie się nie wystarcza? Dlaczego błaznowanie i pianie z zachwytu wydają się być tu pożywką dla frajerów? Niezaprzeczalny urok postaci granych przez JD powalił mnie na kolana. I pozostaje tak. Niczym nawrócona na jakąś nową wiarę, pilna wyznawczyni kolejnych prawd, które napływają do mnie z każdym nowym filmem Johnny'ego. Wyrzuciłam z siebie wszystko... prawie wszystko. Po kolejnej premierze, natłok uczuć będzie jeszcze większy. Możecie mnie uznać za nawiedzoną. Jestem jaka jestem i moje emocje są prawdziwe. A to najważniejsze.
Johnny Depp jest jedną z najjaśniejszych gwiazd na moim Niebie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 11:29, 26 Sie 2006 Temat postu: |
|
Dziękuję Coś równie rozbudowanego (i pięknego) chciałam usłyszeć.
Przy okazji - udało Ci się znaleźć słowa, których mnie brakowało. Dlatego dziękuję podwójnie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Sob 14:05, 26 Sie 2006 Temat postu: |
|
Nie zgodzę się, że to co napisałam było piękne czy rozbudowane... wieesz... raz w życiu chciałam napisać coś zupełnie sponatnicznego, nie wiem czy mi się udało dopiąć swego, ale przynajmniej mam przyjemną świadomość, że próbowałam... Wracając do tematu aktorów, a konkretnie nieustającego nigdy przenigdy, trwającego do końca świata i jeden dzień dłużej, tematu JD... Dziś, kiedy mokłam, stojąc na własnym ogródku w godzinach wczesno-porannych, przyszła mi do głowy pewna ciekawa definicja osoby Johnny'ego. Ciekawa jak ciekawa... po prostu moja własna. Wyobraziłam sobie jak brzdąka na klasyce w jakimś obskórnym barze, a w jego głowie kształtuje się nastoletni geniusz wymieszany z buntem. Co takiego może zrobić Depp w sytuacji bez wyjścia? Nie miał pieniędzy, nie miał perspektyw... Nie przypuszczam też by uważał się za kogoś wyjątkowego. On jak wielu przed nim i wielu po nim zapewne - chciał wykrzyczeć swoje idee. Myślę, że pomysł aktorstwa najgorszy nie był. Wszak teraz - kiedy już zdobył sławe i pieniądzę - stać go na każdą błahostkę, ekscentryczne smaczki w życiu... A kiedyś miał to wszystko gdzieś, nie obchodziło go czy będzie miał gdzie spać, co jeść... liczyła się wspomniana idea. I ku mojej radości - nadal ją wyznaje. Chociaż w blasku fleszy wydaje nam się, że skromność JD może być mylna, że to tylko chwyt reklamowy... ja jestem przekonana o słuszności jego decyzji, o słuszności tego co mówi i robi... Bo wierzy w to kim się stał. Taaa... kolejne wypracowanko na temat Deppa gotowe. Kiedy zaczęłam więcej o nim rozmyślać, do tego głupiego nastoletniego łba, przychodzą mi co raz to bardziej wariackie hipotezy, a propos wszystkiego z czym mam doczynienia... Może to jeszcze nie koniec moich niewinnych rozkminek. Może to dopiero (chory bo chory) ale początek...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aayla Secura
Sternik
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Coruscant
|
Wysłany: Sob 15:15, 26 Sie 2006 Temat postu: |
|
Cóż, właściwie to, mimo mojego wrodzonego lenistwa, mogę spróbować coś tu naskrobać o moich ulubionych aktorach.
To po kolei:
Sean Bean - mój ulubiony aktor. Zaczęło się od serii Sharpe'a - czternastu filmów o przygodach brytyjskiego żołnierza w czasie wojny z Napoleonem(teraz już piętnastu, bo niedawno wyszła nowa część). A że lubię filmy o wojnach, to ta seria mnie strasznie wciągnęła. Później pojawiły się różne filmy z Seanem, grającym czarne charaktery. Stwierdziłam, że facet jest bardzo dobry w graniu strasznych dupków, a ja czarne charaktery w filmach bardzo lubię. Przełom nastąpił wraz z filmem LOTR, w którym Bean zagrał Boromira. Boromir był najbardziej ludzką postacią w tych filmach i szybko stał się moim ulubionym bohaterem. Bean bardzo przekonująco(przkonywująco?, nigdy nie wiem) zagrał wojownika, ktory przeżywa poważny konflikt wewnętrzny.
Po tej roli zaczęłam poszukiwać innych filmów z udziałem Beana i trafiłam między innymi na film "Tom & Thomas", w którym Sean, wcześniej zawsze grający twardzieli, gra tatusia artystę I w tej roli był naprawdę przekonujący. A ja właśnie w aktorach najbardziej cenię sobie wszechstronność. Ostatnio było trochę filmów z Seanem i z wyjatkiem "Wyspy", w każdym grał postać pozytywną. Chyba chciał na jakiś czas oderwać się od wizerunku bad guya. W "The Dark", "Silent Hill", "Planie lotu" i "North Country" zagrał nieduże, ale zapadajace w pamięć role naprawdę równych gości, ale niedługo powróci na ekrany jako czarny charakter w filmie "Autostopowicz." Już się nie mogę doczekać.
Właśnie dlatego uznałam Seana za swojego ulubionego aktora, bo na każdy film z jego udziałem czekam z niecierpliwością. Cieszę się jak dziecko, kiedy puszczą w TV jakiś film z nim(ostatnio "Scarlett"). No, ale dosyć o nim, bo jeszcze są inni
Ralph Fiennes - jest u mnie zaraz na drugim miejscu. To moim zdaniem jeden z najlepszych aktorów w historii kina. No i jeden z najbardziej niedocenionych. Pierwszy film z jego udziałem, jaki obejrzałam, to "Lista Schindlera." Zagrał w nim po prostu niesamowicie i do dziś mnóstwo ludzi uważa, że to właśnie jemu wtedy należał się Oscar, a nie Tommy'emu Lee Jonesowi za "Ściganego"(choć Jones też zagral bardzo dobrze). Potem były "Wichrowe Wzgórza", w których niesamowicie oddał wszelkie emocje targające tak trudną do zagrania postacią, jaką jest Heathcliif. Cóż, nie będę wymieniać wszystkich filmów, w których zagrał, bo niemal w każdym był świetny. Niemal, bo niestety i jemu trafiły się wpadki, takie jak "The Avengers" i "Maid in Manhattan."
Ale może wspomnę, że był niesamowity w "Sunshine"(swoją drogą ten film jest genialny), gdzie zagrał trzy różne postacie, cudownie zagrał też chorego na schizofrenię w "Pająku", czy anglikańskiego duchownego Oscara w filmie "Oscar i Lucinda"(w tym filmie partneruje mu Cate Blanchett, a narratorem opowieści jest sam Geoffrey Rush ). Oczywiście warto też wspomnieć film "Angielski pacjent", który dla niektórych jest strasznie nudny, a dla innych przepiękny, a w którym Ralph jak zwykle dał popis umiejętności aktorskich. Jest jeszcze bardzo fajny film "Dziwne dni", w którym Fiennes gra postać zupełnie inną od tych, które grał w innych filmach. Ostatnio zagrał też w filmie "Land of the Blind", którego w polskich kinach raczej nie będzie. Ja oczywiście nie czekałam na DVD, tylko obejrzałam na komputerze i oczywiście jestem pod wrażeniem. No tak, czyli jednak trochę filmów wymieniłam Pozostałe filmy, z wyjątkiem tych dwóch kiepskich, wspomnianych przeze mnie, też są naprawdę warte uwagi.
O tym, jak wszechstronnym aktorem jest Fiennes, chyba nawet nie muszę wspominać, bo to oczywiste, wystarczy porównać role. Kiedy ogląda się film w stylu "Oscara i Lucindy" aż trudno uwierzyć, że ma się do czynienia z aktorem, który zagrał okrutnego nazistę w "Liście Schindlera." Ten aktor potrafi wiarygodnie zagrać wszelkie możliwe emocje, widać, że gra z pasją. Jeśli nie dostanie w końcu Oscara, to już naprawdę przestanę wierzyć w rozsądek ludzi z Akademii.
Cary Grant - o nim nie będę się rozpisywać. Ten aktor zagrał mnóstwo wspaniałych ról i nawet nie potrafię wskazać jednej słabej. Był po prostu genialny, potrafił samymi minami rozbawić do łez(polecam "Arszenik i stare koronki"), ale kiedy było trzeba, be problemu grał poważniejsze role(np. w "Osławionej" czy "Niezapomnanym romansie." W przypadku tego drugiego, to sam film nie jest dziełem, ale gra głównych aktorów jest niesamowita). Właściwie to tyle, dodam tylko, że polecam "Osławioną" Hitchcocka, piękny film, no i "Filadelfijską opowieść", a właściwie to każdy film z Grantem chyba można polecić. Wstyd, że nie dostał za zaden film Oscara.
James Stewart - tu też nie zamierzam się rozpisywać, bo akurat Jimmy to jeden z tych aktorów, których talentu po prostu nie można zanegować. Był lepszym aktorem niż Cary Grant i grał bardziej różnorodne role. Pierwszy film z jego udziałem, jaki widziałam, to "To wspaniałe życie", który swoją drogą polecam wszystkim, którzy nie widzieli, bo to jeden z najpiękniejszych filmów w historii. Zagrałw nim cudownie, raz był śmieszny, innym razem wzruszał, po prostu wspaniała rola. Potem była "Filadelfijska opowieść", za którą Jimmy dostał Oscara. Zagrał pisarza, zarabiającego na życie pracą reportera. W tej roli był niesamowicie śmieszny, szczególnie w scenie, kiedy grany przez niego bohater, z deczka wstawiony, rozmawia z postacią graną przez Cary'ego Granta. Niektórzy twierdzą, że to przykład idealnie zagranego pijanego człowieka
Kolejnym filmem z jego udziałem, jaki obejrzałam, był "Sklep na rogu", to już dosyć znany film. Typowa komedia romantyczna ze wspaniałą grą aktorów. Ogląda się naprawdę świetnie. Potem były jeszcze filmy "Harvey" i "Pan Smith jedzie do Waszyngtonu", w obydwu postacie grane przez Stewarta budzą ogromną sympatię i chyba właście jego wręcz ascetyczna gra tak działa na widza. Bo w jego grze nie ma żadnego popisywania się, Jimmy grał zwyczajnych ludzi, ze zwyczajnymi problemami(może wyjątkiem jest "Harvey", bo tam chodziło o wielkiego niewidzialnego królika ) Ta zwyczajność urzekła wielu widzów, w tym mnie i każdy kolejny film ze Stewartem, który uda mi się obejrzeć, to prawdziwy skarb Gdybym miała polecić jakieś konkretne filmy z jego udziałem, to przede wszystkim poleciłabym te, które już wymieniłam + "Vertigo" i "Rear Window" Hitchcocka. Naprawdę warto obejrzeć.
Al Pacino - o Alu nie będę chyba pisać, bo zajmie mi to wieki. Wszyscy wiedzą, o kogo chodzi i wszyscy wiedzą, jakim jest wspaniałym aktorem.
Lauren Bacall - Pierwszy film z jej udziałem, jaki obejrzałam, to "Wielki Sen." Pierwsze, na co zwróciłam uwagę, to jej głos, niesamowity, nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się zwrócić większej uwagi na głos u kobiety. Ale co robi największe wrażenie, to jej klasa, może nie była nigdy najpiękniejsza z twarzy(choć oczu można jej pozazdrościć), to jednak do dziś uważana jest za jedną z najbardziej atrakcyjnych aktorek. Zasłynęła grając u boku Humphreya Bogarta i muszę przyznać, że tworzyli jedną z najfajniejszych ekranowych par. Bacall zdecydowanie zawsze dorównywała Bogartowi talentem. Wciąż nie widziałam wielu filmów z jej udziałem, szczególnie tych nowszych, ale widziałam dosyć, by uznać ją za genialną aktorkę(niestety nie została doceniona przez Akademię).
Natalie Portman - tu też się chyba nie będę rozpisywać. Zaczęło się od słynnego "Leona Zawodowca", w którym zagrała niesamowicie i udowodniła, że dzieciak jednak może umieć grać. Potem było kilka innych filmów, między innymi "Closer", w którym zagrała naprawdę świetnie, dojrzale i nawet była nominowana do Oscara. Ale chyba najbardziej polubiłam ją w "Garden State", w tym filmie jest po prostu taka zabawna i "prawdziwa." Zagrała też świetnie w "V jak Vendetta", a rolę miała dosyć trudną. Wprawdzie brytyjski akcent raz jej wychodził, a raz nie, ale do jej gry trudno się przyczepić.
W SW gra jej nie wyszła, ale jej za to nie winię, w końcu dialogi były słabo napisane i trudno pewnie było takie bzdury mówić.
Audrey Hepburn - zapomniałam o niej wcześniej napisać, nie wiem, jakim cudem. Audrey kojarzy chyba każdy, chociażby ze słynnego "Śniadania u Tiffany'ego", gdzie zagrała u boku George'a Pepparda(Hannibal z "Drużyny A"). Właściwie w jej przypadku trudno mówić o wszechstronności, bo zazwyczaj grała niemal takie same postacie. Ale za to jak grała! Granych przez nią bohaterek nie można nie lubić, jest niesamowice urocza w "Śniadaniu...", chyba jeszcze bardziej w "Szaradzie"(w której zagrała u boku Cary'ego Granta) czy w "Rzymskiej opowieści"(w ktorej zagrał też Gregory Peck). Była też świetna w "My Fair Lady", w "Zabawnej buzi", w "Sabrinie" i w "The Nun's Story." Na pewno nie była najlepszą aktorką w historii, ale myślę, że była najlepsza w graniu sympatycznych, czarujących i zabawnych kobiet.
Jennifer Garner - to jest trochę dziwna sprawa. Muszę przyznać, że polubiłam ją za "Alias" i jak na razie jeszcze żadnego wspaniałego filmu z nią w roli głównej nie widziałam. Ale w tym serialu jest świetna, chyba nie mogli wybrać lepszej aktorki do roli agentki Sydney Bristow. Jest naprawdę wiarygodna i doskonele oddaje emocje, które targają główą bohaterką. Poza tym widziałam ją w kilku filmach, w których grała malutkie rólki i jeszcze w "Daredevilu" i w "Elektrze." Filmy te są słabe, nawet bardzo, ale moim zdaniem Garner zagrała w nich dobrze. Czekam na nowe filmy z jej udziałem i mam nadzieję, że jeszcze pokaże na co ją stać.
Nie wiem, czy to wszystko z sensem napisałam i pewnie zrobiłam trochę błędów, bo starałam się szybko pisać. Ale zawsze coś to jest, może jeszcze później coś dopiszę.
Ostatnio zmieniony przez Aayla Secura dnia Sob 20:48, 26 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
KresKa
Piracki Lord
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim
|
Wysłany: Sob 19:49, 26 Sie 2006 Temat postu: |
|
Na wstępie przepraszam Cię, Aayla, że nie przeczytałam Twojego posta, ale posty Kaileeny sprawiły coś takiego, że musiałam od razu napisać, co mi lezy na wątrobie...
Ad rem... Johnny'ego Deppa za bardzo jako aktyora nie znałam, nie słyszałam nic o nim, dopiero po obejrzeniu Piratów... I tak stopniowo jak ubóstwiałam Piratów, zaczęłam ubóstwiać Deppa.... Ale ile ja obejrzałam filmów z jego udziałem?? Jeden?? To mnie nie uprawnia do tego, by powiedzieć: "To mój ulubiony aktor". No i jak Anajulia naopowiadała nam/mi o The Libertine, po prostu czułam jakąś wewnętrzną potrzebę zobaczenia tego filmu... To było jakby silniejsze ode mnie... No i po obejrzeniu The Libertine byłam pewna jednego: Depp to niezwykły aktor... Zagrać rolę Wilmota, tego kontrowersyjnego awanturnika, którego nikt nie rozumiał w jego postępowaniu, tak wyraziście, tak "w locie" rzekłabym... To było oszołomienie... Kolejne filmy z udzialem Johnny'ego tylko mnie utwierdzały w fakcie, że jest to niepowtarzalny talent, niepowtarzalna tajemnicza osobowość... Ale zauważmy: to, co osiągnął Johnny nie mogło być jedynie darem Niebios. Nie wystarczy sam talent, który tak wszyscy chwalą... W wielu wywiadach Johnny przecież mówił: "Gdy dowiedziałem się, że będę grać XVIIIwiecznego pirata, znosłem do domu stosy książek o piratach..", "przygotowując się do roli Johna Wilmota czytałem jego rękopisy.." etc. Czyli to, co prezentuje nam na ekranie Johnny to przede wszystkim ciężka praca Tak sobie myślę... Johnny mógłby być świetnym psychlogiem Musiał nie mało przejść w życiu i zostać obdarzony rzadką umiejętnością wnioskowania... Przygotowując się do danej roli, jest niczym jak Bóg... Od podstaw tworzy zupełnie nową odrębną jednostkę, nie do powtórzenia... Mało tego, ze ją tworzy, on fenomenalnie wtapia się w nią tak, że na ekranie nie widzimy Johnny'ego Deppa, ale kapitana Sparrowa, Ichabota Crane'a, Fredericka Abberline'a, Johna Wilmota, czy Edwarda... Jest masa aktorów, którzy grają schematycznie, podobne do siebie role.. Myslę, że gdyby Depp miał zagrać tak z pozoru podobną rolę do tych poprzednich i tak zrobiłby to zupełnie inaczej. Każdy przecież jest inny, a on po prostu stwarza nowych ludzi Oglądanie go na ekranie to sama przyjemność. Poza tym, Johnny wybiera role, które ma zagrać w taki sposób, że każda, choćby nam się zdawała nudna i przeciętna, Johnny tak ją zagra, ze można godzinami zatapiać się w nią i za każdym razem odkrywać coś nowego... Choć same filmy z Deppem nie są nigdy wielkimi dziełami w historii kina, mają w sobie coś, co przyciąga widza, który oczekuje od kina moemntu zastanowienia, zamyśenia, wtopienia w inny świat... Role Deppa są dopracowane, opanowane do perfekcji i nigdy nie można mu nic zarzucić...
Ech.. chaotyczny ten mój krótki wywód, bo o fenomenie Johnny'ego można godzinami, a i tak nie napisałoby się wszystkiego Podziwiam Johnny'ego jako niepowtarzalnego aktora, który na prawdę osiągnął swój cel, bez względu na to, co wokół. Może JESZCZE nie dostał Oscara, ale ma rzesze fanów, którzy go cenią za jego mistrzowskie role (bynajmniej nie mam tu na myśli tych rozwrzeszczanych pseudo fanek ). Za tę walkę o swoje marzenia podziwiam go przede wszystkim jako zwykłego człowieka i chyba właśnie tak powinniśmy na Johnny'ego patrzeć
Jak coś jeszcze mi przyjdzie do głowy nie omieszkam umieścić
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aayla Secura
Sternik
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Coruscant
|
Wysłany: Sob 20:01, 26 Sie 2006 Temat postu: |
|
Tu nie ma chyba jakiegoś obowiązku czytania wszystkich postów
|
|
Powrót do góry |
|
|
BadGirL
Kuk
Dołączył: 25 Maj 2006
Posty: 311
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tortuga
|
Wysłany: Sob 23:26, 26 Sie 2006 Temat postu: |
|
na pierwszym miejscu Johnny, wiadomo dlaczego, pisałam o tym setki razy a po za tym:
Al Pacino- podobnie jak Aayla nie będę się rozpisywać. Respect dla niego
Bruce Willis- Rozbraja mnie jego uśmiech i gadki
Mel Gibson- nie wiem dlaczego, ale wywołuje u mnie sympatie
Christopher Walken- od kiedy obejrzałam "Łowce Jeleni"...
Bruce Lee- szacun
Harrison Ford- jak można go nie lubić?
Jack Black, Jim Carrey, Maciej Stuhr, Jerzy Stuhr, Cezary Pazura, Marian Kociniak- zam ich widok wywołuje u mnie salwe śmiechu
Jackie Chan- uwielbiam patrzeć się na choreografie w jego wilmach
Jessica Alba- za role w "Honey"
i narazie tyle
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 0:43, 27 Sie 2006 Temat postu: |
|
Aayla Secura napisał: | Tu nie ma chyba jakiegoś obowiązku czytania wszystkich postów |
Obowiązku - nie. Ale mamy tu rodzinną atmosferę i niespotykany poziom kultury! I za to kocham to forum Ja czytam wszystkie posty (poza kilkoma tematami, które wykraczają poza zakres moich zainteresowań), bo - moim skromnym Skromnego Moda zdaniem - forum nie jest po to, by każdy wykrzyczał co mu w duszy gra, nie zważając na to, co mówią inni, lecz po to, by podyskutować. A żeby dyskutować, trzeba wiedzieć co ma do powiedzenia przedmówca. Trzeba trochę poznać innych userów - co jest wielką przyjemnością, jak dla mnie przynajmniej I dlatego jestem pod wrażniem postawy KresKi. I - wracając do tematu - pod wrażeniem postów, które się tu pojawiły! WOW! Brawo! Czytałam z zapartym tchem. Nabrałam apetytu na wszystkie filmy, o których z taką pasją piszesz, Aayla. To naprawdę dużo cenniejsza lektura, niż sucha wyliczanka, po któej nic w głowie nie zostaje. Co Wy na to?
KresKa! Kaileena! Aaale mi radość sprawiłyście!!! Od roku marzę o tym, by przeczytać o Deppie coś takiego! Nie standardowe "jest genialny", nie puste "jest boski!", tylko jakąś refleksję z prawdziwego zdarzenia. Mówcie co chcecie - że spontaniczne, że chaotyczne. Tego mi było na Forum brak. Takich wypowiedzi.
No i - tak całkiem osobiście i na marginesie - przeszczęśliwa jestem, że ktoś wreszcie ujmuje w słowa myśli takie jak moje, ktoś podsuwa mi słowa, których mnie zabrakło. I choć o Deppie padły tu już tysiące słów, wart jest tego, by padły wreszcie takie, jak Wasze. Dziękuję w imieniu Deppa i własnym
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie
Artylerzysta
Dołączył: 23 Lip 2006
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z pięknej krainy...o nazwie Kowalewo
|
Wysłany: Nie 7:58, 27 Sie 2006 Temat postu: |
|
Wybaczcie mojej siostrze! Ona zawsze zajmuje najwięcej miejsca na forach!
Z ulubionymi aktorami, to mogę tylko napisać od jakiego filmu się zaczęło:
Ewan McGregor-od Gwiezdnych Wojen lubiłam go bardzo, ale ulubionym moim aktorem został po Moulin Rouge
Sean Bean-zaczeło się od Troi, albo Władcy. Spodobała mi się jego gra aktorska i zaczęłam oglądać filmy, w których gra
Natalie Portman-lubić ją zaczęłam od Gwiezdnych wojen, a kiedy zosała moją ulubioną aktorką nie pamiętam
Keira Knightley-od Króla Artura(mam nawet duży plakat z Ginewrą ) Wtedy był to wtedy mój ulubiony film, więc zaczęłam interesować się aktorami z tego filmu i Keira jest od tej pory moją drugą ulubioną aktorką.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aayla Secura
Sternik
Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Coruscant
|
Wysłany: Nie 9:50, 27 Sie 2006 Temat postu: |
|
Chyba rzeczywiście lepiej coś konkretnego napisać, niż tylko wyliczyć. Nawet przyjemnie mi się to pisało I mam nadzieję, że rzeczywiście ktoś sięgnie po któreś z wymienionych przeze mie filmów, bo są tego warte.
A postawa użytkowników na tym forum mnie zadziwia, aż się nie chce na FW wracać
Widzę, że fascynacja Johnnym w przypadku niektórych osób jest przeogromna i co najważniejsze, nie jest to głupia mania w stylu wielu dzieciaczków z FW. Wasze uzasadnienia są świetne, aż się miło czyta
Lizzie, bez przesady, to był mój najdłuższy post chyba, a długie komentarze piszę tylko na blogach. Zresztą, sama długie komenty lubię czytać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|