Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pon 2:58, 23 Lut 2015 Temat postu: |
|
Marta napisał: | Fajny ten golfik |
Uhum.
Marta napisał: | Wychodzi na to, że tłumacz nie skumał sceny albo przekładał jednocześnie z czytaniem i skończył robotę z ostatnią kropką. |
Tak mi się zdaje. W ogóle mam wrażenie, że większosć wydawniczej mizerii w ostatnich latach (ostatniej dekadzie? więcej?) musi się brać z pośpiechu, ze śrubowania terminów, ze stania nad tłumaczami z batem i popędzania, żeby oddali tekst w miesiąc zamiast w pół roku (tak na oko strzelam). Te synogarlice i Glyndbourne'y to błędy typu "tłumacz nie kuma co czyta, ale ma nadzieję, że nikt nie zauważy", ale większość z tego, co widuję, wyeliminowałaby korekta albo nawet sam przekładający, gdyby się nie spieszył. (Np. "Księżniczka z lodu" Camilli Läckberg: Poproszę powiedzieć, co państwo robili... Dwie wersje fragmentu zdania w którejś części "Temeraire" Novik, bo tłumacz zapomniał jednej usunąć. Cornwell w wydawnictwie Erika, gdzie literalnie trudno znaleźć - nie koloryzuję, mówię dosłownie - jedną stronę bez przecinków zachowujących się jak pchli cyrk, literówek i osobliwości gramatycznych.) Z drugiej strony, antologia "Urodziłam się dziewczynką" miała oprócz tłumaczki także dwie korektorki i redaktorkę polskiego wydania, a między copyrightem przekładu a datą wydania są trzy lata różnicy. Książka ma mniej niż dwieście stron, a literówek i przypadkowej interpunkcji więcej niż w niejednym netowym poście.
Marta napisał: | Już widzę, jak on pamięta ten tornister |
To by znaczyło, że tłumacz się resetuje zaczynając każdą kolejną część, bo to jest główny bohater o nader mizernym stanie posiadania, a bez tej torby się nigdzie nie rusza...
Marta napisał: | A najlepiej jeśli takie listy błędów dotrą do wydawnictwa. |
I żeby to naprawiali we wznowieniach. Zachciewa mi się... Od lat marzy mi się nowe wydanie w tandemowym przekładzie Cholewa & Braiter.
Marta napisał: | Jest w Twojej głowie jakaś twarz, którą ewentualnie Crowley mógłby nosić? |
Lata temu Terry Gilliam chciał kręcić ekranizację z Deppem, ale oczywiście stopniowo staje się coraz mniej prawdopodobna. Mnie samej przy pierwszym czytaniu widział się z jakiegoś powodu tak-jakby-Latynosem (i wtedy go nie widziałam w garniturze, tylko raczej, nie wiem, może skórzanej kurtce). Z czasem raczej przyzwyczaiłam się do fanonu, choć oczywiście niektóre wersje autorskie pasują mi bardziej (szczególnie [link widoczny dla zalogowanych], albo [link widoczny dla zalogowanych], albo [link widoczny dla zalogowanych]).
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 13:19, 01 Mar 2015 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Z drugiej strony, antologia "Urodziłam się dziewczynką" miała oprócz tłumaczki także dwie korektorki i redaktorkę polskiego wydania, a między copyrightem przekładu a datą wydania są trzy lata różnicy. Książka ma mniej niż dwieście stron, a literówek i przypadkowej interpunkcji więcej niż w niejednym netowym poście. |
Wychodzi, że oprócz posiadania czasu na korektę, trzeba go jeszcze na nią poświęcić...
Aletheia napisał: | To by znaczyło, że tłumacz się resetuje zaczynając każdą kolejną część, bo to jest główny bohater o nader mizernym stanie posiadania, a bez tej torby się nigdzie nie rusza... |
Aha, to ważną torbę może zapamięta Ale skoro bohater ciągle z nią chodzi, to ona tylko tamten jeden raz została nazwana tornistrem?
Aletheia napisał: | I żeby to naprawiali we wznowieniach. Zachciewa mi się... |
No, to by było logiczne
Aletheia napisał: | Lata temu Terry Gilliam chciał kręcić ekranizację z Deppem, ale oczywiście stopniowo staje się coraz mniej prawdopodobna. |
Nie wiedziałam. Johnny'ego sobie akurat nie wyobrażam w tej roli, chociaż nie umiem powiedzieć, dlaczego.
Skórzana kurtka, tak, może, ale jeśli się uniknie tego popularnego "cool" wyglądu z nią związanego. Powinien być "cool" na swój sposób.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 16:18, 01 Mar 2015 Temat postu: |
|
Marta napisał: | Ale skoro bohater ciągle z nią chodzi, to ona tylko tamten jeden raz została nazwana tornistrem? |
Tak jest określana przez cały pierwszy tom w polskim wydaniu. Nie wiem jak w kolejnych, bo resztę wolałam w oryginale. (Także z powodów mniej zależnych od tłumacza. Drugi tom, oryginalnie "The Midnight Mayor", po polsku wyszedł jako "Nocny Burmistrz". Nie mam pojęcia, co tłumacz miałby z tym innego zrobić, ale po polsku to nie brzmi i cześć.)
Marta napisał: | Johnny'ego sobie akurat nie wyobrażam w tej roli, chociaż nie umiem powiedzieć, dlaczego. |
Wierzę w jego możliwości adaptacyjne. Ale to tak z dziesięć albo naście lat temu...
Marta napisał: | jeśli się uniknie tego popularnego "cool" wyglądu z nią związanego. Powinien być "cool" na swój sposób. |
O to to, kiwam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 19:15, 07 Mar 2015 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Tak jest określana przez cały pierwszy tom w polskim wydaniu. |
Jak tak, to cofam sklerozę. To musiałby być naprawdę ciężki przypadek
Aletheia napisał: | O to to, kiwam. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 21:09, 08 Kwi 2015 Temat postu: |
|
50 wielkich mitów psychologii popularnej. Scott O. Lilienfeld i in.
Zdecydowałam się szarpnąć na prawie cztery dychy i uważam, że całkiem się opłaciło (chociaż wolałabym mniej paskudną okładkę). Mgliście przypominało mi się, że kiedyś o tym pisałaś, Marta, więc poszłam przeczytać i trochę jestem zaskoczona tym, co mówisz – i inni na LC – że tam brakuje źródeł i że toto całe jest słabo weryfikowalne. No, prawda, że chcąc mieć pewność, trzeba byłoby przeprowadzić te tysiące wzmiankowanych badań samemu od nowa, ale jeśli się człowiek nie upiera przy tym, to w moim odczuciu książka jest tak naszpikowana odsyłaczami, że w najgęstszych miejscach trzeba pilnować wątku. Fakt, brakuje bibliografii w samej książce, ale ten adres co podają, przynajmniej na razie działa. Działają też źródła internetowe z tej bibliografii internetowej, przynajmniej te, co sprawdziłam. Trochę prowizorka, przyznaję, ale ostatecznie sama książka z zasady należy do takich potrzebujących aktualizacji z kolejnymi wydaniami...
Zgadzam się, że sporo opisywanych rzeczy słabo podpada pod psychologię – fizyczne działanie wzroku, oddziaływanie alkoholu na organizm, anatomia mózgu... Wolałabym, żeby zamiast jednego z tych opisali mit, którego tam nie znalazłam, mianowicie „Zaprzeczanie to potwierdzanie”. „Jeśli twierdzisz, że nie jesteś wariatem, to najlepszy dowód, że jesteś” albo „Wypiera się tak gorliwie, że to aż podejrzane” i tak dalej. Poza tym nie zwrócili uwagi na coś, a co mnie zirytowało: przeprowadzający badania ankietowe powinni sensowniej układać pytania. Mniej metafor, więcej konkretów, do licha... „Czy uważasz, że ludzka pamięć działa jak kamera albo magnetofon?” Najchętniej dopytałabym o co chodzi, a gdybym nie mogła, pewnie odpowiedziałabym „No raczej tak, mniej więcej”. A potem się okazuje, że badacz przez „kamerę” rozumie „idealny rejestrator, którego nagranie z czasem nie ulega zmianom”, co jest dalekie mojemu prywatnemu pojęciu kamery. I magnetofonu też. Człowieku, dlaczego u diabła nie zapytasz zwyczajnie „Czy uważasz, że ludzka pamięć rejestruje idealnie, a ten zapis potem się nie zmienia”? Poza tym w paru miejscach było nieco mętnie, np. rozdział o alkoholizmie (czy leczenie alkoholizmu równa się dążeniu do abstynencji) jest dezorientujący i trochę przeczy samemu sobie (to w końcu wolno tej ciotce ten jeden kieliszek, czy nie?). Nie poczułam się też naprawdę przekonana wcześniejszym rozdziałem o wyższości diagnozy algorytmowo-statystycznej nad kliniczno-intuicyjną. Nie żebym była specjalnie rozkochana w idei wyższości intuicji, ale zapatrzenie w statystykę podoba mi się jeszcze mniej. Wbrew zdaniu autorów, nadal uważam, że dane opisujące grupy słabo nadają się do rozstrzygania o jednostkach. Zresztą jeszcze wcześniej w rozdziale o dziedziczeniu sami wskazują, że statystyka statystyką, a indywidualne przypadki są indywidualne...
Ale pomijając te detale, rzecz jednak jest interesująca. I całkiem fajnie napisana. Zalety przeważają wady, w moim odczuciu. Podobał mi się na przykład rozdział o profilerach policyjnych albo ten o mniejszej niż się sądzi burzliwości normalnego nastoletniego dojrzewania, albo ten o błędnej idei wyładowania agresji (żeby wymienić niektóre z tych tylko, o których wcześniej sądziłam co innego albo bardziej się wahałam).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 23:22, 08 Kwi 2015 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Mgliście przypominało mi się, że kiedyś o tym pisałaś, Marta |
I pewnie oczekujesz, że się odniosę, a to było baardzo dawno temu
Aletheia napisał: | więc poszłam przeczytać i trochę jestem zaskoczona tym, co mówisz – i inni na LC – że tam brakuje źródeł i że toto całe jest słabo weryfikowalne. |
To, co pamiętam, to wielki worek ze źródłami i domyśl się człowieku, co jest skąd i gdzie czego szukać. Ale mogę pamiętać źle. Bo pamięć nie jest jak kamera
Aletheia napisał: | „Czy uważasz, że ludzka pamięć działa jak kamera albo magnetofon?” Najchętniej dopytałabym o co chodzi, a gdybym nie mogła, pewnie odpowiedziałabym „No raczej tak, mniej więcej”. A potem się okazuje, że badacz przez „kamerę” rozumie „idealny rejestrator, którego nagranie z czasem nie ulega zmianom”, co jest dalekie mojemu prywatnemu pojęciu kamery. I magnetofonu też. Człowieku, dlaczego u diabła nie zapytasz zwyczajnie „Czy uważasz, że ludzka pamięć rejestruje idealnie, a ten zapis potem się nie zmienia”? |
Racja. Tyle się wcześniej naczytałam o tym, że pamięć nie działa jak kamera, że wiedziałam, o co w tym pytaniu chodziło (a przynajmniej zakładałam, że o to samo, co wcześniejszym), ale człowiek zapytany po raz pierwszy nie ma pojęcia. Naturalna reakcja to: "Ale w jakim sensie? Jakie cechy kamery i pamięci bierzemy pod uwagę?" i bez uściślenia faktycznie odpowiedź tak albo nie nic nie mówi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 0:46, 09 Kwi 2015 Temat postu: |
|
Marta napisał: | I pewnie oczekujesz, że się odniosę, a to było baardzo dawno temu |
Może "oczekuję" to za mocne słowo, raczej chciałam poinformować, że czytałyśmy tę samą książkę i poszłam porównać opinie. (I że ta jedna rzecz mnie zaskoczyła, więc chciałam dopytać.)
Marta napisał: | To, co pamiętam, to wielki worek ze źródłami i domyśl się człowieku, co jest skąd i gdzie czego szukać. |
Aha, kumam. Moje nagranie jest świeższe, więc mogę przynajmniej zapewnić, że odsyłacze bibliograficzne w tekście były. Tyle, że odsyłają do bibliografii, która jest tylko w necie...
Marta napisał: | bez uściślenia faktycznie odpowiedź tak albo nie nic nie mówi. |
Człowiek się zaczyna zastanawiać, ile warte te badania, jeśli często tak wyglądają, co nie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 12:10, 12 Kwi 2015 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Może "oczekuję" to za mocne słowo, raczej chciałam poinformować, że czytałyśmy tę samą książkę i poszłam porównać opinie. |
Jasne, nie mówiłam poważnie
Aletheia napisał: | Moje nagranie jest świeższe, Laughing więc mogę przynajmniej zapewnić, że odsyłacze bibliograficzne w tekście były. Tyle, że odsyłają do bibliografii, która jest tylko w necie... |
Jak będzie dostępna w mojej bibliotece, to się przejdę i jeszcze raz sprawdzę, jak z tymi odsyłaczami było, bo nie chciałabym wprowadzać kogoś w błąd. To, że bibliografia jest w necie akurat mi nie przeszkadza, dopóki faktycznie tam jest
Aletheia napisał: | Człowiek się zaczyna zastanawiać, ile warte te badania, jeśli często tak wyglądają, co nie? |
Tak.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 16:35, 14 Cze 2015 Temat postu: |
|
Felix, Net i Nika oraz Klątwa Domu McKillianów
Tym razem okładka lepsza od zawartości (płaszcz Felixa, łał). Dosyć wymęczone to wszystko było i stało na deusach ex machina (ha, ha...) - to w końcu kim była ta kobieta, co dała Nice klucz? A Laura jest jednocześnie na siłę usunięta i potem na siłę wepchnięta. Net jest kretynem większym niż ustawa przewiduje, bo nie uczy się nawet na błędach ("o, kieszeń już się naprawiła, nie szkodzi, ze poprzednio też tak wyglądała") i gorąco kibicowałam Felixowi, kiedy go gonił - szczególnie, że on z kolei zawsze miał więcej multitoola niż osobowości, więc miło, że cokolwiek tym razem pokazał. Natomiast nie mogę z Niką, która jest już tylko buforem antyzbrodniczym między pozostałą dwójką. Czy ona naprawdę musi być tak niemożebnie rozumiejąca, współczująca, łagodząca i co tam jeszcze? Mdliło mnie już, szczególnie, że Netowi za teksty w stylu "Jeszcze nie wymieniłem cię na inną [bo masz te tam różne zdolności]" należało się w łeb nawet bardziej niż za June/July, a ona na to nic. Ale poza tym czyta się nadal fajnie. To istotne, zważywszy, że Kosik zagiął czasoprzestrzeń i dał im dopiero świadectwa z drugiej klasy. Następna akcja będzie w wakacyjnym sierpniu?
Marta napisał: | Gdy zbliżałam się do końca, byłam pewna, że na ostatniej stronie znajdę słowa "koniec tomu pierwszego" |
Ja też!
Marta napisał: | Poza tym, z jednej strony mamy miliard przypisów wyjaśniających takie słowa jak sir albo golf (golf, serio?!) |
W dodatku niekonsekwentnie. Przypis przy nawiązaniu do Baranowskiego był uzasadniony, zważywszy bardzo postBaranowski target książek, za to przy "torebce strunowej" było "Use Google, Luke". Kosikowi chyba chwilami się zdaje, że pisze dla własnego pokolenia...
Marta napisał: | Laurę, która najwyraźniej chodzi po domu Felixa bez ubrań. |
...także w takich momentach. O____o Więc nie tylko ja miałam wtf? (I przy tych wspólnych prysznicach...)
Marta napisał: | Z drugiej strony, rzecz ciekawa, zachowanie Neta stało się z zabawnego irytujące. |
Ha.
Marta napisał: | Mam nadzieję, że zamierzenie i to jest część jego dorastania. |
Jeśli tak, to ja z kolei mam nadzieję, że to etap przejściowy. Bardzo szybko.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 17:01, 14 Cze 2015 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | A Laura jest jednocześnie na siłę usunięta i potem na siłę wepchnięta. |
Tak, zdecydowanie.
Aletheia napisał: | gorąco kibicowałam Felixowi, kiedy go gonił |
Nie tylko Ty
Aletheia napisał: | Mdliło mnie już, szczególnie, że Netowi za teksty w stylu "Jeszcze nie wymieniłem cię na inną [bo masz te tam różne zdolności]" należało się w łeb nawet bardziej niż za June/July, a ona na to nic. |
TAK. Jak tak sobie teraz pomyślę, to nie mam pojęcia, jak oni się zeszli, skoro on takie komentarze sadzi, odkąd pamiętam. Tylko coraz gorsze.
Aletheia napisał: | Następna akcja będzie w wakacyjnym sierpniu? |
Nie zdziwiłabym się.
Aletheia napisał: | za to przy "torebce strunowej" było "Use Google, Luke" |
Torebkę strunową poszłam googlać, ciekawa, co to za torebka, że nie da się jej opisać w przypisie. Okazało się, że to dokładnie to, co bym sobie wyobraziła, gdyby było napisane po prostu "torebka". Ręczny miotacz fotonów mi się przypomniał.
Aletheia napisał: | Kosikowi chyba chwilami się zdaje, że pisze dla własnego pokolenia... |
A może że pisze techniczny podręcznik?
Aletheia napisał: | Więc nie tylko ja miałam wtf? (I przy tych wspólnych prysznicach...) |
Nie, nie tylko Ty. Poczułam się bardzo staro albo jakbym czytała coś z innej kultury. Oni mają piętnaście lat...!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 18:46, 14 Cze 2015 Temat postu: |
|
Marta napisał: | Torebkę strunową poszłam googlać, ciekawa, co to za torebka, że nie da się jej opisać w przypisie. Okazało się, że to dokładnie to, co bym sobie wyobraziła, gdyby było napisane po prostu "torebka". |
Ja dla odmiany wiedziałam, co to jest torebka strunowa, ale zastanowiło mnie, ilu małolatów będzie się zastanawiać, co za Luke... Ręczny miotacz fotonów w sensie, że latarka? To jest przynajmniej fajne jako gra słów... (Teraz próbuję sobie przypomnieć, to też gdzieś we FNiN było?)
Marta napisał: | Poczułam się bardzo staro albo jakbym czytała coś z innej kultury. Oni mają piętnaście lat...! |
No więc właśnie. Ja nie wymagam, żeby byli jak żywcem wyjęci ze szkolnej czytanki, ale to jest wiek na niezręczne próby całowania i hormonalny zawrót głowy, z którym nie bardzo wiadomo co zrobić, a nie na zachowywanie się jak dorosłe pary (dwie!) z wieloletnim stażem...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 19:57, 14 Cze 2015 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Ja dla odmiany wiedziałam, co to jest torebka strunowa, ale zastanowiło mnie, ilu małolatów będzie się zastanawiać, co za Luke... |
O tym nie pomyślałam
Aletheia napisał: | Ręczny miotacz fotonów w sensie, że latarka? To jest przynajmniej fajne jako gra słów... (Teraz próbuję sobie przypomnieć, to też gdzieś we FNiN było?) |
Było Felix coś powiedział po technicznemu, na co Net zapytał, czy na latarkę mówi "ręczny miotacz fotonów". Nie pamiętam niestety, w którym tomie.
Aletheia napisał: | Ja nie wymagam, żeby byli jak żywcem wyjęci ze szkolnej czytanki, ale to jest wiek na niezręczne próby całowania i hormonalny zawrót głowy, z którym nie bardzo wiadomo co zrobić, a nie na zachowywanie się jak dorosłe pary (dwie!) z wieloletnim stażem... |
Może oprócz żony syn też mu powinien pomagać w pisaniu? Nie pamiętam tylko, w jakim jest wieku...
|
|
Powrót do góry |
|
|
CrazyJoanne14
Majtek
Dołączył: 27 Cze 2013
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Wyspy Wyobraźni Płeć: piratka
|
Wysłany: Pon 18:04, 29 Cze 2015 Temat postu: |
|
Seria "Pośredniczka" Meg Cabot. Czytam to już drugi raz w życiu. Nie mogłam się oprzeć. Idealna lektura na wakacje- lekka, miła, wciągająca. Polubiłam ten 6-ksiąg, mimo, że od książek "dla nastolatek" na ogół uciekam. A więc- główną bohaterką i zarazem narratorką jest Susannah Simon, zwykła szesnastolatka. No, może nie tak całkiem zwykła- jest bowiem mediatorką. Porozumiewa się z duchami (czy też raczej duchy porozumiewają się z nią) i pomaga im dostać się na tamten świat. Po prostu sprząta po nich ziemski bałagan. Zazwyczaj zachowuje się profesjonalnie, kiedy jednak przeprowadza się do Kalifornii, by zamieszkać z matką i swoim nowym ojczymem, poznaje ducha -Jesse'a (Hektora de Silvę), który mieszka w jej sypialni i...niespodzianka: zakochuje się w nim. Fabuła może z lekka banalna, ale narracja wyśmienita, ze sporą dawką humoru. Idealna seria na wakacje.
I jeszcze ostatnio czytałam "Lukrecja Borgia. Jej życie i czasy." Maria Bellonci.
Czyli biografia. Ale jaka! Nie tylko suche fakty, mnóstwo przemyśleń autorki na temat emocji, jakie mogła odczuwać główna bohaterka, malownicze opisy sukien, bankietów. Po prostu ideał biografii.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 15:06, 01 Lip 2015 Temat postu: |
|
Cabot zawsze gwarantuje mnóstwo śmiechu, ale wydaje mi się, że powieści "dla nastolatek" jej lepiej wychodziły niż te "dla dorosłych", bo nawet łapiąc się na drugi target wolę te z pierwszego. Pośredniczka Wolałam tę serię nawet od Pamiętnika Księżniczki (który uwielbiałam), ze względu na postacie. Och, gdyby Mia miała trochę ognia Suze W swojej naiwności bolałam nad niemożliwym związkiem dziewczyny i ducha i nawet do głowy mi nie przyszło, że ta historia (zakryję na wszelki wypadek) mogłaby mieć happy end
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 17:52, 01 Lip 2015 Temat postu: |
|
Marta napisał: | nawet do głowy mi nie przyszło, że ta historia (zakryję na wszelki wypadek) mogłaby mieć happy end |
Albo stos fanfików, gdzie nic nie jest niemożliwe.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 18:01, 01 Lip 2015 Temat postu: |
|
To było jeszcze w czasach, gdy fanfiction było mi obce W jak ubogim świecie żyłam...
|
|
Powrót do góry |
|
|
CrazyJoanne14
Majtek
Dołączył: 27 Cze 2013
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Wyspy Wyobraźni Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 21:15, 01 Lip 2015 Temat postu: |
|
Ależ ja wiem, jak to się kończy. I też mi...delikatnie mówiąc szczęka opadła. I krzyknęłam radośnie "Jest! Tak właśnie miało być!". Ou, to do tego są fanfiki? Gdzie? Pierwszy raz o takowych słyszę.
Pamiętnik księżniczki próbowałam kiedyś czytać. Bezskutecznie, niestety. Za to Pośredniczka mnie urzekła. I Jesse. Ach, jak ja bym kogoś takiego (ale od początku do końca żywego) chciała spotkać... Podobały mi się również "Kiedy piorun uderza", "Bezpieczne miejsce", "Kryptonim Kasandra." Idealne na wakacje- odprężające i bez dat, bo ostatnio stwierdziłam, że muszę odpocząć od mojej manii historycznej na punkcie Wojny Trzydziestoletniej i monarchii absolutnej we Francji. A tam jest raczej dużo dat. Czy ktoś jeszcze ma takie zainteresowania?-pytam z nadzieją.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 23:30, 01 Lip 2015 Temat postu: |
|
CrazyJoanne14 napisał: | Ou, to do tego są fanfiki? Gdzie? |
Tam gdzie większość, jak mniemam... *idzie sprawdzić* [link widoczny dla zalogowanych] na samym ff.necie, całkiem niezgorszy fandom.
CrazyJoanne14 napisał: | Czy ktoś jeszcze ma takie zainteresowania?-pytam z nadzieją. |
Na mnie proszę nie patrzeć, ja nie lubię dat.
Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Śro 23:31, 01 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
CrazyJoanne14
Majtek
Dołączył: 27 Cze 2013
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Wyspy Wyobraźni Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 13:39, 02 Lip 2015 Temat postu: |
|
Dziękuję! Lecę sprawdzić. Może przez najbliższe kilka dni będę miała co robić.
Daty to taka niezbyt przyjemna część, owszem. Ale medal ma dwie strony.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 15:38, 03 Lip 2015 Temat postu: |
|
CrazyJoanne14 napisał: | Idealne na wakacje- odprężające i bez dat, bo ostatnio stwierdziłam, że muszę odpocząć od mojej manii historycznej na punkcie Wojny Trzydziestoletniej i monarchii absolutnej we Francji. A tam jest raczej dużo dat. Czy ktoś jeszcze ma takie zainteresowania? |
Mnie liczby interesują wyłącznie jako liczby Daty zapamiętuję wyłącznie z konieczności i krótkoterminowo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
CrazyJoanne14
Majtek
Dołączył: 27 Cze 2013
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Wyspy Wyobraźni Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 20:32, 03 Lip 2015 Temat postu: |
|
A ja je traktuje jako niezbędne preludium do przyjemności- to znaczy wszystkich smakowitych aliansów, spisków, ciekawostek, traktatów, bitew itd.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|