Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pon 22:38, 25 Lut 2008 Temat postu: Terry Pratchett |
|
Mogę założyć ten temat? Mogę? Dzisiaj trzeba byłoby mnie siłą powstrzymywać. Weszłam dzisiaj do Empiku tylko po program telewizyjny, a tu z półki z nowościami uśmiecha się zapowiadana od roku co najmniej "Straż Nocna". Wróciłam do domu z cięższą torbą, lżejszym portfelem i szczęściem w duszy.
Jest tu, widziałam, paru wielbicieli tego genialnego autora. Co do nie-wielbicieli... Nie lubicie? Nie znacie (o ile to jeszcze możliwe...)? Na to pierwsze nic nie poradzę, ale to drugie... Uprzedzam, że będę agitować zażarcie.
Chciałabym wiedzieć, czy Łapka zmęczyła "Dobry Omen". I jeśli tak, to co myśli. I co myślą inni z was, którzy znają. Nie kupiłam tego jeszcze tylko dlatego, że wciaż żywię cichą nadzieję na nowe wydanie, najlepiej w wersji by Piotr W. Cholewa & Paulina Braiter. Zapewne słyszeliście o planach ekranizacji? Terry Gilliam za kamerą, a przed nią, co ważniejsze, Johnny Depp. Nie wątpię, że historia kina wzbogaciłaby się o niezapomnianego diabła. Ech, moje wyśnione marzenie, może jednak, kiedyś...
Pratchett to jednak głównie Świat Dysku. Nigdy nie był trafniej sportretowany niż precyzyjnie fantazyjną ręką Paula Kidby'ego. Choć uniwersum dyskowe nawet nie potrzebuje wizualizacji - Ptatchett ma pióro wyjatkowo wizyjne, malarsko-filmowe. Największą siłą jego powieści są postacie - nieprawdobodobnie bogata i barwna galeria charakterów. Jest ich tak wiele, a tak są złożone i niepowtarzalne jednocześnie, fenomen! Trójka moich faworytów, w tej właśnie kolejności - Sam Vimes, Śmierć, Rincewind (od Jacka Sparrowa odjąć niespokojnego ducha, fantazję, bezczelność, łajdacki urok i jakieś 70% bystrości, a zostanie Rincewind).
Wyjatkową zaletą Pratchetta jest to, jak błyskotliwie i celnie potrafi opisać świat (to fantasy, ale wyjatkowo twardo trzymająca się rzeczywistości) i dać do myślenia. Cały Discworld jest rzadkim zjawiskiem - nie wypala się ale rozwija, pogłębia, każda część jest lepsza.
Piszcie, błagam! To forum ludzi myślących, czy to możliwe, żeby TAKI pisarz nie został tu jeszcze uhonorowany?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Pon 23:43, 25 Lut 2008 Temat postu: |
|
Tydzień temu dostałam od znajomej wiedźmy całą kolekcję Pratchettów. Na razie walczę z Marquezem ("Miłość w czasach zarazy") i przyznaję bez bicia, że czytam wolno, bo mam mało czasu. Ale Pratchett jest następny w kolejce. Nie wyłączajcie odbiorników!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pon 23:47, 25 Lut 2008 Temat postu: |
|
Ach, na Ciebie czekam ze szczególnym napięciem. Jeśli przy pierwszych uznasz, że coś nie ten tego, to błagam, nie zrażaj sie. MUSISZ przeczytać przynajmniej "Straż! Straż!", jeśli nie złapie Cię Wielki Początek kapitana Samuela Vimesa w tej serii, to juz nie wiem...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Łapka
Nawigator
Dołączył: 24 Lip 2006
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Shreveport, LA ;) Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 18:19, 26 Lut 2008 Temat postu: |
|
A więc tak: Łapka zmęczyła "Dobrego Omena" i teraz biedny odpoczywa na półce Nigdy nie byłam dobra w recenzjach, więc powiem krótko, że książka moim zdaniem warta przeczytania
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 20:51, 26 Lut 2008 Temat postu: |
|
O, jeszcze jak warta! Cieszę sie, ze podzielasz moje zdanie i dziękuję za błyskawiczną odpowiedź.
Czytałaś polską wersję, czy oryginał? Mój angielski jest za słaby, żeby swobodnie czytać, więc byłam skazana na to polskie tłumoctwo (dla niezorientowanych czego sie czepiam - nasi "tłumacze" miejscami zmieniaja nawet sens zdań w "Dobrym Omenie" ). O sile książki świadczy, że mimo to zdołała mnie oczarować.
A jak widziałby Ci się Crowley by Depp?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Łapka
Nawigator
Dołączył: 24 Lip 2006
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Shreveport, LA ;) Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 23:31, 26 Lut 2008 Temat postu: |
|
Niestety również uważam, że mój angielski nie jest dość dobry, więc czytałam polską wersję...
Hmm... Crowley by Depp to kusząca perspektywa a kto w takim razie do roli Azirafala?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 20:50, 27 Lut 2008 Temat postu: |
|
Ponoć typowany był Robin Williams. Hmm, sama nie wiem... Może nie ideał, ale z drugiej strony nie mogę wytypować lepszego. Zastanawiałam się już nieraz. Masz jakiś typ?
Tak czy owak, dla mnie co najmniej dwie sceny byłyby obowiązkowe - jedna, kiedy obaj zalewają się na smutno, wyliczając czego będzie im żal na Ziemi. A druga... jak sobie wyobrażę Crowleya w płonącym bentleyu, to czuję że i mnie zaczynają oczy świecić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Łapka
Nawigator
Dołączył: 24 Lip 2006
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Shreveport, LA ;) Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 21:33, 27 Lut 2008 Temat postu: |
|
Myślę, że Robin Williams nawet pasuje na Azirafala xD
O tak, scena picia koniecznie być musi i to jak potem postanowili wytrzeźwieć
Może być jeszcze scena, kiedy Ligur i Hastur postanawiają złożyć Crowleyowi wizytę w jego domu Podobało mi się jak Crowley uciekał linia telefoniczną
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 23:27, 27 Lut 2008 Temat postu: |
|
Łapka napisał: | jak potem postanowili wytrzeźwieć |
Niezły patent, tak siłą woli. Każdy ochlapus by tak chciał.
Łapka napisał: | scena, kiedy Ligur i Hastur postanawiają złożyć Crowleyowi wizytę w jego domu |
I te manipulacje z wodą święconą w termosie.
Książki Pratchetta są wyjatkowo filmowe, te jego opisy... Wyobrażasz sobie rozbłyskujący podpis Crowleya? Albo Azirafal ożywiający gołębia... A gdy obaj rozwijają skrzydła... Tylko raz, ale jak znaczący. Jak to było? Diabelskie zazwyczaj są lepiej utrzymane? No, znając ich obu, nie dziwię się.
Jak patrzę na to co tu wypisujemy, to liczę, że niejeden nie wytrzyma i sięgnie po "Dobry Omen". Już same te wzmianki są zabójcze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Łapka
Nawigator
Dołączył: 24 Lip 2006
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Shreveport, LA ;) Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 0:00, 28 Lut 2008 Temat postu: |
|
Podobał mi się jeszcze fragment przedstawienia Jeźdźców Apokalipsy, a zwłaszcza Głód i jego nowa książka "Dieta bez pokarmowa" No i oczywiście PIES - dzika bestia prosto z piekieł, postrach podwórkowych kotów
Swoją droga jestem bardzo ciekawa, czy i kiedy powstanie ekranizacja Mam nadzieje, że dobrze obsadzą postacie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 0:17, 28 Lut 2008 Temat postu: |
|
Łapka napisał: | No i oczywiście PIES - dzika bestia prosto z piekieł, postrach podwórkowych kotów |
O właśnie! Moment jego przybycia też został opisany bardzo filmowo. Ta scena gdy ukryty w zaroślach maleje i oczy "zjeżdżają" w dół.
Ten projekt pojawił się już dawno (o ile pamiętam, prawie zaraz po wydaniu powieści) i co parę lat wraca. Gilliam ma ostatnio strasznego pecha ze swoimi projektami, szczególnie tymi z Deppem - "Don Kichot" padł już w trakcie kręcenia, kolejny film przerwała śmierć Heatha Ledgera, a na "Dobry Omen" nijak nie może dopiąć budżetu. Ciągle jednak liczę... W Hollywood wiele projektów wraca po latach. Żeby tylko nie było jak z "Bodyguardem" - pierwszy raz wypłynął tak dawno, ze rolę Costnera miał brać... Steve McQueen.
Mam coś, co moze Cię zainteresuje:
[link widoczny dla zalogowanych]
Szczegółowe wyliczenie tych wpadek tłumaczy, z próbami poprawek. Ciekawe.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Łapka
Nawigator
Dołączył: 24 Lip 2006
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Shreveport, LA ;) Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 19:12, 28 Lut 2008 Temat postu: |
|
Eee... *zatkało* Nic tylko zastrzelić się mokrą szmatą i sięgnąć po oryginał... >.<
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 0:05, 14 Mar 2008 Temat postu: |
|
Wpadła mi taka myśl... i jakoś coraz bardziej mi się podoba. Azirafal - Edward Norton? Hmm?
W książce Crowley, mam wrażenie, nieco przyćmiewa Azirafala, ma zdecydowanie mocniejsze sceny. Jak jeszcze zagra go Depp, ze słabszym aktorem na drugim biegunie, to będzie katastrofa (wyłącznie obiektywnie, rzecz jasna, mnie by tam nie przeszkadzało gdyby znowu ukradł ekran ), film "przeważy" na jedną postać, a to w przypadku "Dobrego Omenu" będzie błąd (co ja wygaduję, po jakie licho mi ten obiektywizm ). Edward Norton trochę by to zrównoważył (w moich oczach z Deppem szans nie ma, ale w przeciwieństwie do innych aktorów, mógłby przynajmniej powalczyć...). Przy tym uważam, że Crowley i Azirafal powinni być porównywalni wiekiem (z wyglądu oczywiście) i typem fizycznym. Z Williamsem by zgrzytało. Za to powinni stanowić antytezę "kolorystyczną" i to też by pasowało - Norton w wersji na łagodnie anielski blond byłby w sam raz. A odpowiedniego Deppa ktoś tutaj miał w sygnaturce, z "Dziewiątych wrót", zdaje się (choć nie watpię, że znowu wymyśliłby coś lepszego, niepodobnego do któregokolwiek z wcześniejszych wcieleń, jak zwykle).
Zatem aktualnie głosuję za Azirafalem-Nortonem. Wprawę w iluzjonistycznych sztuczkach już ma. Jakby się postarał, wyszedłby Azirafal bardziej zapamiętywalny niż w oryginale.
Jak sądzicie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizbeth Rackham
Artylerzysta
Dołączył: 08 Kwi 2007
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Helheim Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 21:45, 19 Mar 2008 Temat postu: |
|
Ojeej... Cóż to moje oczy widzą? Rzeczywiście, taki temat powinien powstać już dawno!
Czytałam ponad połowę Świata Dysku w całości, a większą część reszty przynajmniej po kawałku. Najbardziej lubię straż miejską, w szczególności Sama Vimesa, Regga Shoe, Anguę i funkcjonariusza Wizytuj Niewiernych Z Wyjaśniającymi Broszurami. Następni w kolejności są magowie (z wyjątkiem Rincewinda, którego po prostu nie cierpię i życzyłabym mu tego, co spotkało pana Honga, który otworzył bar rybny "Potrójnie Szczęśliwy Traf" przy ulicy Dagona w czasie pełni księżyca ), a potem Śmierć. No i najważniejsza rzecz: Ank-Morpork. I jeszcze ulubiony bohater, ważniejszy nawet od straży: lord Havelock Vetinari. Uwielbiam faceta
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 22:15, 19 Mar 2008 Temat postu: |
|
Ooo, Patrycjusz Vetinari... To dopiero Ktoś. Ale obowiązkowo w duecie z Vimesem. Oni są sobie po prostu potrzebni. U mnie, Vetinari byłby na czwartym miejscu.
Ale co jest nie tak z Rincewindem? On w ogóle wśród Dyskfanów budzi jakieś skrajne uczucia, albo uwielbiają, albo... liczą, że tym razem Śmierci kosa się nie omsknie. Przy czym mam wrażenie, że tych drugich jakby więcej. No dobrze, pojawił się w serii pierwszy, można się czepiać, że niedopracowany czy coś... Zresztą sam Pratchett mówi o pierwszych Dyskach (a przynajmniej o "Kolorze magii"), że fabuła była niewiele więcej niż ciągiem dowcipów, więc i Rincewind był raczej prosty (szczególnie w porównaniu z choćby Vimesem). Ale jak na kogoś kto ma właściwie tylko uciekać, żeby autor miał okazję opisywać nowe miejsca, to i tak jest zaskakująco złożony. A ja go lubię, ot tak, wbrew wrogom. Co on bidny ma za życie... I przecież wcale tego nie chciał... Raz się połaszczył na złoto i płaci za to juz chyba szóstą, czy siódmą ksiażką. To okrutne... A na portretach Kidby'ego wygląda tak fajnie. A ja w nim lubię jeszcze jeden istotny, a jakoś przez fanów niezauważany rys - największego tchórza Dysku stać czasem na niespodziewaną odwagę. I za to mu będę kibicować. No i ten talent językowy...
Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Śro 22:18, 19 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizbeth Rackham
Artylerzysta
Dołączył: 08 Kwi 2007
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Helheim Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 22:34, 19 Mar 2008 Temat postu: |
|
No nie wiem, co z nim nie tak jest. Może po prostu mnie to jego tchórzostwo wkurza. Ale fakt, potrafi się zdobyć na odwagę- chociażby przy próbowaniu regionalnych potraw.
A Vimes jest rzeczywiście świetny w duecie z Vetinarim, zwłaszcza jak włącza mu się tryb nic-nie-rozumienia. Mimo tego, że uwielbiam Sama, bardzo lubię też tych, których on nienawidzi- skrytobójców, za ich stylową czerń i honorowe przepisy, oraz nieumarłych. Głównie za to, że są, no... martwi . Chociaż Reg jest przerażający ze swoja walką u równouprawnienie. Ale moim zdaniem jemu śmierć wyszła na dobre. Bardzo bym też chciała wiedzieć, czy Vimes w końcu ulegnie i przyjmie do straży jednego z niecierpianych przez siebie wampirów. W "Straży Nocnej" wspominano już o tym...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 23:05, 19 Mar 2008 Temat postu: |
|
Reg działa mi na nerwy, właśnie tą swoją Walką o Sprawę... (Chociaż w "Straży Nocnej" trochę go polubiłam, z jednej strony irytują mnie tacy Rewolucjoniści, a z drugiej, żal mi się jednak zrobiło, gdy się rozpłakał. I ta jego ostatnia szarża... Albo pierwsza, zależy jak patrzeć )
Za to też lubię Anguę. Ona się marnuje przy Marchewie. Oj, teraz to mogę oberwać. Marchewa ma zwykle o niebo lepsze notowania od Rincewinda. A ja się jakoś do niego przekonać nie mogę. Jasne, miły jest i ta jego Charyzma... Ale żeby go lubić, wymienić jego zalety... No... miły jest. Wnerwia mnie trochę podobnie co Reg. Obaj Wielcy Naprawiacze Świata, różnica w tym, że Marchewa jest przynajmniej na krótką metę skuteczny...
A Vimes przyjął wampira (a ściśle rzecz biorąc wampirzycę) chyba dopiero w "Thud!". Ejże, to chyba kolejna po "Straży Nocnej"...? Znając Prószyńskiego, nastawmy się na dwa lata, co najmniej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizbeth Rackham
Artylerzysta
Dołączył: 08 Kwi 2007
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Helheim Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 23:32, 19 Mar 2008 Temat postu: |
|
Za Marchewę nie oberwiesz Mnie też wnerwia. Jest taki... Zbyt dobry i optymistyczny, i ta jego wiara, że wszyscy są porządnymi ludźmi... Brr... Ale najgorsze było chyba to jego "osobiste to nie to samo, co ważne". No jak tak można? Doskonale rozumiem, co Angua ma na myśli mówiąc, że mógłby czasami na coś ponarzekać. Zastanawia mnie jednak co innego... Gdybyśmy się przeniosły do Świata Dysku, to czy ciągle byłby wnerwiający, czy my tez byśmy sie poddały jego.. hm... urokowi?
No bardzo fajnie, że Vimes przyjął wampirzycę. Uwielbiam wampiry... Ale dziwne to... Nigdy mi nie przyszło do głowy, że książki Pratchetta zjawiają się u nas z takim opóźnieniem. Zdawałam sobie oczywiście sprawę z istnienia tłumacza, lecz mimo wszystko w moim pojęciu kolejne części jakimś magicznym sposobem pojawiały się w Polsce w tym samym czasie, co w innych krajach. No cóż... Codziennie sie czegoś dowiadujemy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 0:12, 20 Mar 2008 Temat postu: |
|
Lizbeth Rackham napisał: | Ale najgorsze było chyba to jego "osobiste to nie to samo, co ważne". |
Ha! Właśnie! On jest taki obrzydliwie doskonały, że aż nieludzki. Cały wypchany Wartościami, aż już nie ma miejsca na nic innego. Taki Prawy i Słuszny że obrzydzenie bierze. A co najgorsze, obca jest mu w tym wszystkim wszelka hipokryzja, więc nie mozna się do niego z żadnej strony przyczepić. On faktycznie WIERZY w to co mówi i robi. Przerażajace... Popatrz, niby jest ideałem, żywcem wzięty z moralizatorskich traktatów, powinniśmy go podziwiać, a jednak nie lubimy. Byłby całkiem nie do zniesienia, gdyby nie to, że to taki... Określenie z którejś z wczesnych powieści strażowych - sprawić mu przykrość, to jak kopnąć największego szczeniaka świata, człowiek by sumienia nie miał...
Marchewa jest taką opozycją Vimesa, to dwa stereotypy glin. Typ Pierwszy, Vimes - american cop, rodem z czarnego kryminału, krzyżówka Eastwooda i Bogarta (plus coś jeszcze, wyłącznie Vimesowego, trudno uchwytnego ). Vimes jest wyjątkowo ludzki, rzeczywisty. Ma swoje słabości. I nawet gdy jest na krawędzi czegoś złego (co sam uznałby za złe, na spokojnie) to mu się kibicuje, rozumie się go. I w tym momencie wkracza i łapie go za rękę Typ Drugi, Marchewa - Brytyjski Pan Policjant z czytanki dla klas pierwszych, co wskaże drogę zagubionemu turyście, przeprowadzi babcię przez ulicę i zawsze ma czyściutki mundur, bo nawet gołębie go omijają... Straszne. Tyle chociaż szczęścia, że woli być gliną niż sięgać po to swoje Dziedzictwo. Dyskfani mówią, że gdyby Marchewa zajął miejsce Vetinariego, to byłby koniec Ankh. Chodziłoby jak w zegarku, nie wątpię. Ale jak długo? Najwiekszą zaletą Vetinariego, jako władcy, jest to że... nie rządzi. Utrzymuje po prostu miasto w równowadze. Zauważ, kiedy Vimes mu mówi o pochodzeniu słowa "policjant", Vetinari odpowiada mu, czy zastanawiał sie nad "politykiem". Strasznie mi się to spodobało. Marchewie brakłoby tej... subtelności.
Lizbeth Rackham napisał: | Zastanawia mnie jednak co innego... Gdybyśmy się przeniosły do Świata Dysku, to czy ciągle byłby wnerwiający, czy my tez byśmy sie poddały jego.. hm... urokowi? |
Bardzo ciekawe pytanie! Nie pomyślałam o tym. Przecież trudno zaprzeczyć, że on faktycznie działa na ludzi. Choć nie na Vimesa, Vetinariego... Z Babcią Weatherwax się nie spotkał, ale chyba też by na nią nie działał. Oj, prędzej ona jego by spacyfikowała. Także Lady Sybil chyba jest silniejsza. Niania Ogg z pewnościa by się nie dała. Angua też nie do końca... Patrz, wychodzi coś ciekawego - on ma władzę nad tymi, których może zawstydzić, pogrozić palcem, sprawić że poczują sie jak przyłapane na psocie dzieciaki. Nie dają mu się ci, którzy sami to potrafią.
Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Czw 0:16, 20 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Giselle
Kanaka
Dołączył: 24 Kwi 2007
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: portowe miasteczko Gdańsk...
|
Wysłany: Sob 20:24, 26 Kwi 2008 Temat postu: |
|
A ja przeczytałam niedawno "Trzy Wiedźmy" i choć większość akcji dzieje się w królestwie Lancre, był również motyw w Ankh Morpork. Tam też mamy do czynienia z następcą tronu, wspomnianej krainy, który nie wie, że nim jest. I na jego widok istoty w tawernach reagują zdziwieniem jak na Marchewę, a zwłaszcza jak zaczyna cytować wyniosłe fragmenty ze sztuk teatralnych. ale nie jest taki irytujący i prawy jak Marchewa. Poszedł raz w mieście do tawerny żeby nauczyć się chlać, (czyli pić tak, że większość się wylewa). W grę wchodził jakiś przytulny, porządny i spokojny lokal, dziwne tylko, że okazała się nim najgorszej sławy tawerna, gdzie często spotkać można np Vimesa... Nie trzeba chyba mówić o jaka chodzi
Ostatnio zmieniony przez Giselle dnia Sob 20:24, 26 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizbeth Rackham
Artylerzysta
Dołączył: 08 Kwi 2007
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Helheim Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 22:49, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
Na warsztatach teatralnych przygotowujemy teraz dialogi w parach. Ja z koleżanką wystawiamy fragment "Maskarady" o książce niani Ogg "Pikuantne rozkosze". Ja będę Babcią Weatherwax...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 20:17, 31 Sty 2009 Temat postu: |
|
Mrs.Sparrow w temacie Co teraz czytasz napisał: | Później skacząc jeszcze bardziej z gatunku na gatunek czytałam "Morta" Terry'ego Pratchetta Mówiąc szczerze, pozytywnie mnie książka zakoczyła. Lekka i przyjemna fantastyka + absurdalny humor i człowiek naprawdę może się wciągnąć |
O, czyżby następna złapana? "Mort" jest często wymieniany jako jeden z najlepszych (a przynajmniej ulubionych) Dysków, i często polecany jako "co dać kumplowi, żeby go zapratchecić od pierwszego strzału?". O dziwo, nie jest jednym z moich najnaj, ale to głównie dlatego, że ja wolę późniejsze Dyski. W podcyklu Śmierci (do którego należy też "Mort") podobał mi się "Kosiarz" (nie licząc kawałków "supermarketowych"...).
Co do absurdalnego humoru... A! I tu bym się niekoniecznie zgodziła! Pratchettowy humor jest angielski do szpiku, w najlepszym, najcelniejszym wydaniu. Ale! Nie nazwałabym tego jednak absurdalnym. Spotkałam się z czyimś głosem, że wbrew pozorom, skojarzenie Pratchett --> ekranizacja --> Gilliam nie jest wcale takie oczywiste i nie do końca odpowiednie. Uznałam, że to całkiem słuszne spostrzeżenie. Światy Pratchetta są właśnie NIE absurdalne, ale przeciwnie - nieubłaganie logiczne. Używając jego typowej metaforyki , wybiegają tak daleko, że zachodzą twardy, codzienny realizm od tyłu i pukają go zaskoczonego w ramię. Jak sam Pratchett gdzieś pisał, w jego światach siedmiomilowe buty są możliwe. Ale lepiej przed nałożeniem poświęcić chwilę na zastanowienie, czy to rozsądne, mieć jedną nogę o siedem mil od drugiej. I za to go kocham - że z tym samym podejściem opisuje magię, smoki, elfy... oraz międzynarodową dyplomację, wojny, narodziny kina, religie, działanie codziennej prasy i ludzkich przekonań.
A tematu "Co teraz czytam" wolałam nie rozwijać, bo po pierwsze jeszcze nie zaczęłam (po kie licho człowiekowi ta głupia obowiązkowość... ), a po drugie to też skończyłoby się offtopem. "Dobry omen" w Polsce ma paskudną okładkę (świadectwo [link widoczny dla zalogowanych], naprawdę nie warto patrzeć ), a tłumaczenie przyprawia o ból zębów (patrz parę postów wyżej). W związku z powyższym, kupiłam sobie wreszcie "Dobry omen" (całkiem poważnie przez jakiś czas rozważając oddanie go introligatorowi, z zamówieniem jakiejś beżowej pseudoskórki) i brytyjskie wydanie "Good Omens", do towarzystwa na półce. To ostatnie okładkę też ma mizerną, i wygląda jakby się miało rozlecieć jeszcze przed czytaniem ( w Londynie traktują termin "paperback" okropnie dosłownie...), ale co tam, liczą się dwie rzeczy - jedynie słuszny TEKST , oraz...! Inicjały i winietki by David Frampton, takie jak [link widoczny dla zalogowanych]. [uch, no tak, nie wkleję linku bezpośredniego, na szybko nic nie znajdę] W Sieci można spotkać parę skanów, ale teraz mam komplet, wszystkie, wszystkie moje!
Swoją drogą, Good Omens na całym świecie jakoś ma pecha do okładek. The best Pratchett illustrator, in my opinion, czyli Paul Kidby, jeszcze się za to nie wziął, a z istniejących, chciałabym mieć na połce [link widoczny dla zalogowanych]. Idealnie oddaje sens książki, nawet jeśli nie klimat.
Ehm... się rozpisałam... Wybaczcie wariatce. Zainteresowało to w ogóle kogoś?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 18:15, 27 Mar 2009 Temat postu: |
|
Oczywiście, że zainteresowało!
Przede wszystkim dlatego, że czytając jakoś nie starałam się zagłębić w lekturze i ją sobie przededukować, tylko po prostu poczytać coś przyjemnego. Dzięki Twojej wypowiedzi na temat pratchettowskiego poczucia humoru, teraz przynajmniej wiem z czym miałam jeszcze nie tak dawno doczynienia
Ale, ale... przeczytałam jeszcze jednego Pratchetta - "Ostatni kontynent". Powiem szczerze, że nie wiem która książka (ta czy "Mort") podobała mi się bardziej. Zaczynając "Ostatni kontynent" wtajemniczona zostałam przez znajomą, że "książka ta, a szczególnie jej początek, jest dziwna. Nawet jak na Pratchetta". Pomijając fakt, że tylko przyciągnęło mnie to do lektury, jestem w stanie stwierdzić, ze uwielbiam dziwne książki...
No i jeszcze te niesamowite pratchettowskie przypisy! Cud, miód i orzeszki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 18:52, 27 Mar 2009 Temat postu: |
|
Och... [mdleje] ...!!! Szczęściu nie wierzę, ktoś przyszedł sam z własnej nieprzymuszonej zdrów na ciele i tak dalej i pisze o Pratchettcie!!! A już myślałam, że ostatnio tak nieprzytomnie nadaję na cztery netu strony, że pewnie w końcu działam raczej przeciwnie... No ale się powstrzymać nie mogę. Teraz przynajmniej Ty rozumiesz czemu.
Rety, dedukowanie wokółpratchettowe zawsze wydawało mi się zadaniem karkołomnym. Normalną książkę człowiek przeczyta i wyciąga z niej może kilka wątków do przemyśleń. Bo w normalnej książce tyle jest. A Pratchett ładuje praktycznie w każdy akapit tyle treści, co inni w całe książki. Też masz takie wrażenie?
Mrs.Sparrow napisał: | Zaczynając "Ostatni kontynent" wtajemniczona zostałam przez znajomą, że "książka ta, a szczególnie jej początek, jest dziwna. Nawet jak na Pratchetta". |
Fandom w większości uważa, że "Ostatni kontynent" jest słaby, ale uważam to za trochę niesprawiedliwe. Z powodów następujących:
1. Nie jest możliwe, żeby Pratchett popełnił coś słabego.
2. Mam osobistą słabość do Rincewinda.
3. OK, są Pratchetty jeszcze lepsze, ale... to znaczy tylko tyle. Że są lepsze Pratchetty, a nie że "Ostatni kontynent" jest słaby.
4. Ludzie się czepiają, bo szczególnie polski fandom ma paskudny zwyczaj oceniać "to było słabsze, pierwszy raz porządnie się uśmiałem dopiero w połowie". Hmm... no comments. Akurat najciekawsze co jest w "Ostatnim kontynencie", czyli wszystkie kangurze nawiązania do Czasu Snu nie służy do uśmiania.
Właśnie tydzień czy dwa temu myślałam, że pasowałoby sobie przypomnieć "Ostatni kontynent", bo już prawie nic nie pamiętam sprzed paru lat. Niech to, nie mam tego w domu, a już mi się miejsce na półce skończyło... Może znajoma ostrzegała, bo sama czytała tak wyrwane z kolejki? To jest ostatnia (jak na razie) część podcyklu Rincewindowego, więc faktycznie człowiek może być trochę zdezorientowany nie znając poprzednich... Jakby kto pytał, po kolei (licząc tylko cykl Rincewinda) "Kolor magii", "Blask fantastyczny", "Czarodzicielstwo", "Eryk", "Ciekawe czasy", "Ostatni kontynent". Chyba nic nie przeoczyłam...
Mrs.Sparrow napisał: | No i jeszcze te niesamowite pratchettowskie przypisy! Cud, miód i orzeszki |
Dlaczego nie mamy szaleńczo kiwających emotków?
EDIT
[link widoczny dla zalogowanych] można obejrzeć Rincewinda na Czteriksach, spod świetnego pędzla Paula Kidby'ego. No, może nie bardzo można, ale tak na szybko to największy obraz jaki znalazłam. W przyzwoitej wielkości to jest o wiele lepsze, tutaj nie widać detali...
Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Sob 0:49, 28 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 17:06, 24 Maj 2011 Temat postu: |
|
Ekhm. Mam wrażenie, że w zamierzchłych czasach gdzieś, kogoś już o to pytałam, ale nie jestem tego nawet pewna, nie mówiąc już o pamiętaniu jakiejś odpowiedzi. Do rzeczy. Od razu przyznaję, że z panem P. nie miałam jeszcze bezpośredniej styczności. [macha białą flagą] Nie strzelać! Nie miałam, ale chcę to nadrobić, chcę chociaż wiedzieć, nad czym te zachwyty, nawet jeśli sama niebędęichpodzielać. Nie strzelać ponownie! Ale nie ocenia się książki po okładce, w razie czego wszystko odszczekam. Problem w tym, że poszłam do biblioteki, zobaczyłam pełną półkę i nie miałam pojęcia, co wybrać. Czy jest coś, co doradzacie lub odradzacie komuś, kto ze Światem Dysku nie miał jeszcze nic wspólnego? Czy ważna jest kolejność książek w cyklach? Wasz ulubiony cykl? Tyle pytań, a mogłam wziąć pierwszą lepszą książkę. Może to jest pomysł
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|