Forum CZARNA PERŁA Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Fotogaleria naszych miejsc i podróży

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Tawerna / Miejsca
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 18:22, 15 Lip 2009 Temat postu:

Jak powiem, że jesteście podobni to oberwę...? Laughing
(Ekhem, chyba jednak Cię zafriendsuję, uznając że milczenie oznacza zgodę)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stasia
Piracki Lord


Dołączył: 14 Lip 2006
Posty: 1283
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tarnów

PostWysłany: Śro 22:04, 15 Lip 2009 Temat postu:

Przecież odpisałam, żebyś friendsowała Razz. A za to podobieństwo...Cóż, zastanowię się Razz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karottka
Zejman


Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 1239
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin
Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 10:27, 16 Lip 2009 Temat postu:

No, fajnie wyszliście Laughing
A ja się ośmielę powiedzieć, że jesteście podobni Laughing
Ja już nie mogę, jak na to patrzę xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 14:26, 17 Lis 2009 Temat postu:

Wieki nie tu nie było i żałuję, że nie mogę obejrzeć całej galerii - mój nowy nabytek nie wydoli w tym pięknym miejscu, bo tak się składa, że przyzwoity sygnał łapię tylko w bardzo niewygodnej pozycji w rogu swojego łóżka, a długo tam siedzieć nie mogę, bo mam pracę Very Happy. Ale mogę już podglądać na bieżąco! Smile

No a skoro już tu jestem, to się podzielę "tym pięknym miejscem". Moje widoki za oknami przedstawiam, szczerze mówiąc sprzed miesiąca, bo teraz to się zrobiło dość szaro i mgliście. Jakość marna niestety, bo ciągle zapominam zabrać z sobą aparat, a w komórce mam tylko 2 megapiksele...

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Żyć nie umierać, patrzeć przez okno Very Happy Zdjęcia robione są o różnych porach dnia oczywiście, dlatego w każdym oknie jest słońce Wink.

A poniżej jeszcze skan z pocztówki, widok ogólny na moją, ekhm, gęsto zamieszkaną okolicę Very Happy (niech Was nie zmyli camping nad fiordem, poza sezonem letnim nie ma tam żywego ducha). Na środku zdjęcia, mniej więcej w 1/3 wysokości od góry, jest duża stodoła, a po lewej - jak się dobrze przyjrzeć - przycupnięty taki mały, brązowy, parterowy budynek z pomarańczowym dachem. Tam właśnie teraz jestem Smile.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Wto 14:33, 17 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karottka
Zejman


Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 1239
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin
Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 18:09, 17 Lis 2009 Temat postu:

To niech mi ktoś najpierw powie, co Ty tam robisz... :> Bo tylko ja chyba nie mam tu o niczym pojęcia Laughing

Ale galeria zawalista, widoki piękne Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 21:09, 17 Lis 2009 Temat postu:

No, i teraz mnie tam zawieźć, wyrzucić na drogę, i na cały dzień macie mnie z głowy. Aparat będzie mi trzeba odbierać chirurgicznie. Laughing Ana, jakie światło! Shocked Very Happy (szczególnie na pierwszym salonowym). I to morze mgieł na drugim salonowym.

O ile zrozumiałam opis, jesteś tam najbliżej tej zakręcającej drogi? A kuchnia jest po przeciwnej stronie niż salon, czyli na pocztówce jest z tyłu, a salon na pocztówce od frontu, a sypialnia z lewej, tam gdzie droga? A ten brązowy dom na sypialnianym zdjęciu, to ten co jest przy lewej krawędzi pocztówki? Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 0:34, 18 Lis 2009 Temat postu:

Aletheia napisał:
Ana, jakie światło! Shocked Very Happy (szczególnie na pierwszym salonowym). I to morze mgieł na drugim salonowym.


No to teraz mi głupio, że zamieściłam tylko pięć zdjęć, podczas gdy tyle fantastycznych mgieł na kilku innych. Myślałam, że Was zanudzę widokami i tak tylko chciałam się podzielić okolicą... Aletheia! Specjalnie dla Ciebie Smile - mgły o świcie ( z tej sesji pochodzi też wcześniejsze zdjęcie z okna nr 1 w salonie i to jest okno na kuchenną stronę; okno nr 2 wychodzi na stodołę, a 3 na fiord)

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

I jeszcze trochę prześwietlone ujęcie o zachodzie z okna nr 2:

[link widoczny dla zalogowanych]

oraz co narobił tenże zachód z widokiem z kuchni (to zdjęcie jest podobne do pierwszego w poprzednim poście, ale szalenie mi się na tym podoba to ciężkie niebo)

[link widoczny dla zalogowanych]

Jak Ci się nie znudzi, to będę pstrykać o różnych porach dnia i roku Smile

Tak się składa, że mam chirurga w rodzinie, wprawdzie w Polsce, ale w razie czego poratuje Cię bez zbędnych formalności, więc zapraszam serdecznie na sesję zdjęciową! Very Happy Zdjęcia na pocztówkę naniosłaś bezbłędnie Smile. A ja jestem właśnie w tym pierwszym okienku (ekhm, oknisku dwumetrowym!) po prawej, czyli w salonie.

Karrotka! Ja tam obecnie gotuję Very Happy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karottka
Zejman


Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 1239
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin
Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 17:55, 18 Lis 2009 Temat postu:

Achh... Ajajajj, mogłabyś i nam pogotować, bo ja ostatnio jem niczym ciężarna - za trzech lub czterech Laughing

Widoki śliczne, aż chciałoby się je malować... Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 21:43, 18 Lis 2009 Temat postu:

Anajulia napisał:
Aletheia! Specjalnie dla Ciebie

Mnie się to nigdy nie nudzi. Very Happy Przypuszczam właśnie, że tam musi być świetna zima, szczególnie jeśli słońce nie znika do wiosny. Nie zapomnij tego aparatu! Very Happy I jak się uda, to wyjdź z domu, bo widać szyby. Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 22:14, 18 Lis 2009 Temat postu:

Sęk w tym, że jak się wyjdzie z domu, to już nie ma takiego widoku (poza tym od strony kuchni), bo choć dom parterowy, to stoi na stoku i jak się stanie na dole, to cała piękna panorama przepada. Wiem, że widać na zdjęciu szyby, ale te wielkie okna się nie otwierają, a do mniejszych potrzeba pomocnika Rolling Eyes. Niemniej przejdę się na specjalny spacer po okolicy jak już będę mieć aparat Smile.

A co do słońca - to nie ten biegun, ono tu nie znika latem Very Happy. Zimą wstaje tu o 10 a zachodzi o 15, ale spróbuję Ci ustrzelić jakąś zorzę Wink.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 22:29, 18 Lis 2009 Temat postu:

[chwila wściekle intensywnego myślenia] Zostaje dach! Very Happy Laughing

Miałam raczej na myśli znikanie słońca za chmurami.
Ejże, zapomniałam o zorzy, to stamtąd już widać? Pewnie, że łap jak będzie! Very Happy Very Happy Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 13:16, 19 Lis 2009 Temat postu:

Słońce znikające za chmurami mogę Ci fotografować do woli, jak tylko się... pojawi, bo żeby coś zniknęło musi się najpierw pojawić Very Happy.Dach to niezła myśl, choć potwornie się boję pochyłych Very Happy. Ale wiesz? Pokonałam swój lęk przestrzeni na wysokości (tak, tak Very Happy taka dziwna przypadłość; nie boję się wysokości, ani przestrzeni tym bardziej, ale jak jestem na otwartej przestrzeni na wysokości i nie mam do czego stabilnie przywrzeć, to mam lęk Very Happy) żeby umyć te wielkie okna - nie dało się inaczej jak z bardzo wysokiej drabiny. Z tego lęku częściej jak dwa razy do roku tego robić nie będę, choć brudnych okiem nie cierpię prawie równie mocno jak brudnych kominków i umywalek Very Happy, ale jak się już na tę drabinę wespnę na wiosnę, to z aparatem Very Happy.

A skoro już tu jestem, to załączam dzisiejsze mgły, uchwycone przez otwierające się po ludzku Very Happy - i otwarte - okno sypialni. Przy okazji dowiedziałam się, że ten biały dom (na lewym skraju pocztówki Smile) zamieszkują rodacy. Panowie właśnie coś robili pod drzewem i dobiegł mnie okrzyk: "no nie wiem! zjeb... ś!". Jak miło usłyszeć ojczystą mowę na obczyźnie! Very Happy

[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Czw 13:18, 19 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karottka
Zejman


Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 1239
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin
Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 17:08, 19 Lis 2009 Temat postu:

Zwłaszcza taką mowę... Laughing

Przypomniało mi się, jak robiłam swojej sympatii (ówcześnie przyjacielowi ) zdjęcia z mojego Mełgiewskiego zalewu... I to zdjęcie dziś znalazłam. Very Happy
[link widoczny dla zalogowanych]

I straaaszliwy Tyrannosaurus Rex To jeszcze w Anglii, w wielkim muzeum historii naturalnej Smile
[link widoczny dla zalogowanych]

Dzisiaj roiłam przekopkę zdjęc... Stwierdziłam, że coś wrzucę, jesli się nikt nie obrazi
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Oficer


Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Islandia

PostWysłany: Pon 22:31, 28 Gru 2009 Temat postu:

Anajulio - PIĘKNE, PIĘKNE i jeszcze raz piękne widoki! Ach, moja piekna Skandynawia. Tak strasznie mi grzeje serducho ten zimny obszar Europy. Kiedy ja w końcu powiem tym równinom "dzień dobry" ? Sad Zazdroszczę Ci Kapitanie miejsca pobytu Very Happy. I właściwie to będę miała prośbę do Ciebie związaną z tym zamieszkaniem...Odezwę się w tej sprawie Smile.
Aletheia - Wielki ukłon Ci składam. Naprawdę, podziwiam Twoją umiejętność wyszukiwania bajkowych miejsc w czasem tak nie-bajkowym świecie. Chwala Ci za to! Smile. I trzymaj tak dalej.
Ja dziś zarzucę tylko jednym zdjęciem, mnie samej. Zrobione przez siostrę, która uwieczniła moją świąteczną melancholię i przypływ romantyczności.
Zaistniało takie bardzo MOJE zdjęcie.
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Pon 22:32, 28 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 22:42, 28 Gru 2009 Temat postu:

Śpiąca Królewna, Dragonfly Faerie? Wink

Elizabeth napisał:
Aletheia - Wielki ukłon Ci składam. Naprawdę, podziwiam Twoją umiejętność wyszukiwania bajkowych miejsc w czasem tak nie-bajkowym świecie. Chwala Ci za to! . I trzymaj tak dalej.

Dziękuję za bardzo miłe słowa. A mnie w tym momencie staje w oczach Twoja zima i ogród botaniczny. Wink Życzę podróży do Skandynawii z aparatem. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Oficer


Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Islandia

PostWysłany: Pon 23:29, 28 Gru 2009 Temat postu:

Cytat:
Śpiąca Królewna, Dragonfly Faerie?

Hmm ? Rozumiem, że próbujesz znaleźć moją inspirację w jakiejś postaci ? Jeśli tak, to na niczym się nie wzorowałam. Po prostu...jestem tu elfką Smile
Kim jest Dragonfly Faerie ? W każdym razie piękna nazwa.
Co do mojej zimy - jadę pojutrze w góry znów i liczę na kolejną wenę fotograficzną. Wyczekujcie zdjęć! Smile.
Cytat:
Życzę podróży do Skandynawii z aparatem.

Oj....piękne życzenie Smile. Bardzo piękne!

PS. JAK MNIE STRASZNIE DENERWUJĄ TE PSEUDO-MINKI! Sad


Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Pon 23:34, 28 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 23:56, 28 Gru 2009 Temat postu:

Elizabeth napisał:
Hmm ? Rozumiem, że próbujesz znaleźć moją inspirację w jakiejś postaci ?

Właściwie to nie. Pisałam po prostu co mi się kojarzyło.

Elizabeth napisał:
Kim jest Dragonfly Faerie ?

Ot, pomysł na widok tej ważki, plus skojarzenie z Tobą jako generalnie elfią i elfolubną osobą. Nie wiem czy w ogóle istnieje jakaś Dragonfly Faerie, ale jeśli tak, to pierwszy pomysł należałoby może przypisać Rene Lalique'owi? Wink --> [link widoczny dla zalogowanych] <--

Elizabeth napisał:
Wyczekujcie zdjęć!

Shocked Och. [zajmuje miejsce w pierwszym rzędzie i już zaczyna czekać]

Elizabeth napisał:
PS. JAK MNIE STRASZNIE DENERWUJĄ TE PSEUDO-MINKI!

W życiu już chyba M&Msa nie tknę. Kwasny Jeśli to miała być reklama, to wyszła przeciwnie. Czepiam się nadziei, że faktycznie po trzecim stycznia znikną, jak pisała Marta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Oficer


Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Islandia

PostWysłany: Pon 18:44, 18 Sty 2010 Temat postu:

Pokażę Wam obiecaną noworoczną "zimę" w górach....

[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]

Słonecznie po prostu! Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 19:38, 18 Sty 2010 Temat postu:

O, widzę też zauważyłaś, że wbrew stereotypom zima jest bardzo kolorowa. Very Happy
Tego pierwszego chciałoby się dotknąć. Drugie służy do latania. Very Happy Laughing Na trzecim - kompozycja i ta plama światła, i rysunek gałązek! Na czwartym świetlista mgiełka. A piąte jest niesamowite. Think "Nie będzie świtu"? Ależ jest.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 20:47, 13 Lut 2010 Temat postu:

Witajcie Very Happy Świat zobaczyła, pokazać i opowiedzieć przyszła Smile

Reportaż z wizyty w CERNie

Dzień 0, czyli przygotowania do wyjazdu

23 grudnia. Świąteczny spokój zostaje zakłócony telefonem i wiadomością: „Są wyniki testu, ty, Marcin i Kasia jedziecie do Genewy! Masz ważny paszport?” Szok. „Pewnie, że mam, paszport mam od dziecka”, myślę, sprawdzam, a tu data ważności sprzed pół roku, trzeba wyrobić nowy. Wigilijne przedpołudnie spędzam w urzędach w Dąbrowie i Katowicach, a moi rodzice ze mną, bo pełnoletniość uzyskam dopiero za dwa miesiące. Sterta dokumentów, akt urodzenia, zdjęcia, wreszcie wszystko złożone. Maksymalny termin – 25 stycznia. Wyjazd jest 30. Czekamy.

Styczeń. Uświadamiam sobie, że mam tydzień mniej czasu na wykonanie prezentacji z historii, która jest ważną częścią oceny końcoworocznej, a jako że kończę naukę historii w tym roku – obecnej na świadectwie ukończenia szkoły średniej. Mobilizujemy się z koleżanką i spotykamy prawie codziennie, pracując nad treścią.


Przychodzi wiadomość, że do 14 stycznia organizatorzy muszą otrzymać plik dokumentów, między innymi kopie naszych paszportów. W razie nieprzysłania mogą wykluczyć z wyjazdu. 12 stycznia szkoła wysyła kuriera do Oławy. Tego samego dnia rano dowiaduję się, że mogę odebrać paszport. Szybkie ksero i moje dokumenty dołączają do wysłanych. Teraz nie mogą mnie już wykluczyć.

Tymczasem w szkole poznajemy terminy testów rocznych : 27, 28 i 29 stycznia. Po lekcjach pracuję nad prezentacją, następnie odrabiam bieżące lekcje, a wieczorami przygotowuję się do testów. Nie mam czasu denerwować się wyjazdem. To rodzice kupują mi walizkę, zaopatrują w dwie paczki aviomarinu i ustalają szczegóły podróży do Wrocławia na miejsce zbiórki. Czas upływa błyskawicznie.

Dzień 1, czyli „Nie płacz, kiedy odjadę”

Sobota, godzina czternasta. Spakowana i gotowa, pożegnałam się z rodziną i wyruszyłam z koleżanką i jej rodzicami w trzygodzinną podróż do Wrocławia. Dla mnie przygoda już się zaczęła. Część drogi przespałam dzięki działaniu aviomarinu, resztę przebyłam zatopiona w swoich myślach. Zastanawiałam się, jakby to było, gdyby odwozili mnie rodzice – o co by pytali, jakich rad udzielali do ostatniej chwili – i czy to ja jestem powodem ciszy panującej teraz w samochodzie. „Rozumiem, że może przy obcym nie chcą omawiać spraw rodzinnych, ale żeby nie włączyć nawet radia?” Zostawiłam za sobą wspomnienia o testach (chyba poszły mi nieźle) i prezentacji (treść gotowa, tła i animacje zostawiłam do zrobienia partnerce). Wreszcie dojechaliśmy na miejsce, gdzie wkrótce spotkaliśmy Marcina oraz Laurę i Michała, których poznaliśmy na warsztatach w Wiśle. „Będziemy trzymać się razem”. Przez dwudziestą, po kontroli autokaru i sprawdzeniu obecności odjechaliśmy. Kierunek: Zurich.

Dzień 2, czyli:
"Musisz wiedzieć, że nic
Nie powtórzy się już,
Otwórz oczy i patrz,
Każdy dzień jest jak cud"


Poznaliśmy pana Sebastiana – pilota, który pełnił funkcję przewodnika. Okazuje się, że mówi we wszystkich potrzebnych językach. To on był jedyną osobą potrafiącą się dogadać. Przed przekroczeniem granicy z Niemcami przeszliśmy krótki kurs francuskiego (dzień dobry, dziękuję, czy mówi pani po angielsku) i dowiedzieliśmy się, że bardzo niekulturalne jest przechodzenie na angielski od razu. Jeszcze nie wiedziałam, że w 90 procentach przypadków na angielski nie przechodzi się wcale. Po obejrzeniu francuskiego filmu zasnęłam (sen najlepszym przyjacielem cierpiącego na kinetozę, czyli chorobę lokomocyjną). Trzynaście godzin w końcu minęło i kiedy opuściłam autokar, otaczały mnie niemieckie napisy. To Zurich, znajdujący się w niemieckojęzycznej części Szwajcarii.
Było zimno, ale nie aż tak bardzo i po mieście chodziło się bardzo dobrze. Podekscytowana i zachwycona obcością robiłam zdjęcia z częstotliwością przeciętnego japońskiego turysty, błogosławiąc fakt wynalezienia aparatów cyfrowych i kart z ogromną pojemnością. Przewodnik poprowadził nas po Bahnhofstrasse, najelegantszej dzielnicy miasta; widzieliśmy kościół św. Piotra z jednym z największych zegarów na wieży (największy znajduje się w Genewie i też go widzieliśmy), ratusz, rzekę Limmat i kościół na wodzie, stare kamienice i współczesne budynki, sklepy. Byłam oczarowana. Regionalny obiad nie bardzo mi smakował, ale restauracja piękna. Chwila czasu wolnego na kupienie pamiątek i ruszyliśmy w czterogodzinną jazdę do Annecy we Francji. Dostałam pokój z Kasią i Laurą, byłam zbyt zmęczona, by przejmować się podwójnym łóżkiem i niezbyt dobrą łazienką. Na szczęśnie podarowali nam wieczorek integracyjny i po prostu poszliśmy spać.

Zurich, kościół na wodzie:
[link widoczny dla zalogowanych]

Zurich, jezioro, w tle miasto, jeszcze bardziej w tle Jura:
[link widoczny dla zalogowanych]

Dzień 3, czyli filmowe oszustwa i Wieża Babel

Nie dane było nam się wyspać. Śniadanie mieliśmy umówione na za piętnaście siódma, co oznaczało, że muszę wstać o barbarzyńskiej godzinie, jaką jest szósta. Ale do CERNu nie można się spóźniać, a właśnie CERN, czyli Europejska Organizacja Badań Jądrowych, był naszym celem na dziś. Po jakiejś godzinie jazdy znaleźliśmy się w Genewie i zobaczyliśmy mnóstwo budynków, starych i nowych, dużych i małych, z których składa się CERN. Z 10 tysięcy pracowników powitali nas Polacy i zaprosili na krótki wykład odpowiadający na pytanie: „A co my właściwie w tym CERNie robimy?”. Po co zderzają te hadrony? Na co im te akceleratory? Otóż na to, że rozpędzając cząstki do ogromnych prędkości i powodując ich zderzenia, mogą zobaczyć, na co te cząstki się rozpadną i co z nich powstanie, a uzyskuje się wtedy tak wysokie energie, że zbliża się to do energii powstałej w wyniku Wielkiego Wybuchu, który zapoczątkował istnienie Wszechświata. Jak dokładnie powstał wszechświat i dlaczego mamy takie prawa, a nie inne, to starają się ustalić. Fascynujące! Very Happy

Po wykładzie inni pracownicy pokazali nam kilka miejsc. Zobaczyliśmy Centrum Komputerowe, czyli miejsce, do którego docierają dane ze wszystkich eksperymentów, miejsce zjazdu do tunelu, w którym znajduje się Wielki Zderzacz Hadronów, największy akcelerator i najbardziej znany eksperyment CERNu; ogromną liczbę komputerów wykonujących obliczenia oraz miejsce, w którym jeszcze poprzedniego dnia znajdowała się sonda AMS, przygotowywana do wystrzelenia w kosmos i odbierania promieniowania kosmicznego, co pomoże ustalić, dlaczego podczas Wielkiego Wybuchu powstało więcej materii niż antymaterii. Zobaczyliśmy kopię kawałka LHC i doświadczenie z nadprzewodnikiem. O nadprzewodnictwie można opowiadać i opowiadać, nie będę was zanudzać, ale to niesamowita technologia, technologia przyszłości.

Jedna z pań opowiedziała nam, jak przyjechał do CERNu reżyser filmu „Anioły i demony”, jak zobaczył tamtejsze pomieszczenia i nawet tunel, uznał, ze są mało efektowne i że oni sobie zrobią kopię. Tak, przy okazji, nie wierzcie w to, co jest w tym filmie –antywodór nie świeci, a w CERNie nie mają go tyle, żeby rozwalić całe miasto. To fikcja Wink

W CERNie spędziliśmy prawie cały dzień, wieczorem, przed kolacją pojechaliśmy do Auchanu na „czas wolny”. Była to moja pierwsza próba dogadania się we Francji. Otóż na pasażu chciałam sobie kupić bluzkę. Po wyjściu z przymierzalni sprzedawczyni zapytała mnie o coś po francusku, po czym zapytana, czy mówi po angielsku, dalej nawijała, pokazując na trzymany przeze mnie ciuch. Znów mnie o coś zapytała, więc odpowiedziałam „tak”, myśląc, że pyta, czy mam zamiar go kupić. Zadowolona oddałam bluzkę i zaskoczona patrzyłam, jak pani go odwiesza. Dopiero wyciągnięciem portfela i podejściem do kasy udało mi się jasno zakomunikować, czego chcę. Koleżanka z kolei musiała pokazywać na palcach, ile lizaków chce kupić, a i tak pan patrzył na nią podejrzliwie, czy dobrze zrozumiał. To, że w sklepie nie mówią po angielsku jeszcze zrozumiem, ale żeby obsługa hotelu?! Faktem jest, że Francuz, który stał się postrachem naszej wycieczki (pilnował, żebyśmy po 22 nie wychodzili z pokojów) nie rozumiał ani po polsku, ani po angielsku i nic nie dało mu się wytłumaczyć. Trzeba go było unikać Smile

Symbol CERNu:
[link widoczny dla zalogowanych]

Wewnątrz CERNu:
[link widoczny dla zalogowanych]
Laura i ja Wink

I jeszcze z CERNu, akceleratory:
[link widoczny dla zalogowanych]

Dzień 4, czyli „It’s a Jungle In Here”

Przedpołudnie spędziliśmy w CERNie, oglądając wystawę „Microcosmos”. Wystawa interaktywna, mnóstwo rzeczy do dotykania, filmów do puszczania, materiałów do słuchania w czterech językach (angielski, francuski, niemiecki, włoski) i miejsc do robienia zdjęć. Było co oglądać. Następnie po obiedzie zwiedzaliśmy Genewę i byliśmy we wspaniałym muzeum naturalnym. Można tam było spędzić cały dzień, a my dostaliśmy tylko godzinę czasu! Z ciężkim sercem podjęłam decyzję o odpuszczeniu części wystawy, by w spokoju obejrzeć to, co najlepsze. Te zwierzęta! Naturalnej wielkości, w naturalnym otoczeniu, a z niewidzialnych głośników odgłosy! Słonie, lwy, tygrysy, niedźwiedzie, małpy, ptaki, gady, zwierzęta morskie, nie mogłam się oderwać. A ten moment wybrał aparat na wyczerpanie się baterii. Żałuję, że nie udało mi się sfotografować wszystkiego, co zobaczyłam.

W kasie sklepu z pamiątkami pracowała Azjatka, która też nie mówiła o angielsku, ale była bardzo miła Smile

Wieczorem odbyło się to odkładane spotkanie integracyjne, na którym każdy musiał powiedzieć parę słów o sobie, na forum publicznym. Jako że nie cierpię takich wystąpień, nie wspominam tego zbyt dobrze. Ucieszyłam się, kiedy pozwolili nam wrócić do pokojów.

Muzeum w Genewie:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Dzień 5, czyli „Jam jest posągiem człowieka na posągu świata”

Czy to przypadek, że zostawiłam szkołę w samym środku omawiania „Kordiana” i tuż po interpretacji monologu na Mont Blanc miałam okazję zobaczyć tę górę na własne oczy? Wiem, że na sam szczyt nie wlazłam, ale chmury do mnie nie mówiły. W autokarze zastanawialiśmy się, czego w tej Genewie Słowacki się nawciągał, kiedy to pisał i czemu nam nie dali, ale nie doszliśmy do niczego. Za to dojechaliśmy do Chamonix, miasta położonego u podnóża Alp. Góry są przepiękne. Podczas spaceru w ramach czasu wolnego udało mi się dwa razy zgubić swoją grupę, na szczęście miasto jest małe i szybko się odnaleźliśmy. W sam raz, żeby przeczytać, że w ramach promocji taniej można kupić dwanaście pocztówek i rzuciliśmy się, żeby z niej skorzystać. Kto by się przejmował, że zaoszczędziliśmy łącznie góra jeden euro? Very Happy W innym sklepie sprzedawała jedyna poznana przeze mnie pani, która mówiła po angielsku. Byłam szczerze zdziwiona.

Szkoda mi było z Chamonix wyjeżdżać, ale mieliśmy napięty program. Po obiedzie przyszedł czas na warsztatową część wyjazdu, czyli wykłady. Jeden z panów poprowadził bardzo fajny wykład o magnetykach, natomiast drugi o cząstkach elementarnych, który porywający nie był, ale przynajmniej wyjaśniał, co to są hadrony, bo jakoś to nam uleciało. Wieczorna wizyta w zaprzyjaźnionym pokoju przekształciła się w popijawę, więc czym prędzej się stamtąd wyniosłam, zyskując cały pokój dla siebie. Wreszcie mogłam w spokoju poczytać. Furorę zrobiła pani w restauracji, która po tym, jak jeden z opiekunów powiedział po polsku „dobry wieczór”, tak nas witała , a potem jeszcze błyskawicznie nauczyła się „dziękuję” Very Happy

Alpy:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Chamonix:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Fota grupowa, druga od lewej to ja Very Happy

Dzień 6, czyli wreszcie nie jedziemy daleko

Pobudka niby późna, bo śniadanie dopiero o wpół do dziewiątej, ale o ósmej ciemno jeszcze i spać się chce. Za to w dzień dłużej jasno.

I tak byłam w lepszej sytuacji niż niektórzy. Parę osób nie dotarło na śniadanie, a ci, co dotarli, opowiedzieli mi, co się działo. Upewniłam się, że dobrze zrobiłam, wracając do siebie.

Po śniadaniu ruszyliśmy pieszo do centrum Annecy. „Jesteśmy tu tyle czasu, spędziliśmy w hotelu już cztery noce, a miasta nie widzieliśmy. Trzeba to nadrobić.” Widzieliśmyy przepiękne jezioro Annecy, liczne kanały, rzekę, zwiediliśmy zabytkową katedrę. Wdrapaliśmy się na górkę, żeby zobaczyć piękny widok na miasto. Wszędzie prowadził nas i opowiadał po drodze Pan Przewodnik. Dookoła nas zielono, to roślinność śródziemnomorska. Wspaniale to wyglądało.

Po spacerze po mieście mieliśmy czas wolny. Mogliśmy iść pod górkę i zobaczyć kolejną katedrę, przejść się nad jeziorem albo pójść do centrum handlowego. Wybraliśmy ostatnią opcję i z planem miasta (z którego i tak nie korzystaliśmy, bo nie potrafiliśmy znaleźć miejsca zbiórki) poszliśmy na podbój miasta. Szybko okazało się, że w centrum handlowym nie ma nic ciekawego, wędrowaliśmy więc ulicami, szukając spożywczaka, bo kolegę suszyło. Dziewczyny kupiły sobie bluzki i sukienki, minęliśmy biuro podróży i włoską restaurację, ale spożywczego nie było. Kiedy skończył nam się czas, wróciliśmy – o dziwo, bez problemów – na miejsce zbiórki.
Po obiedzie dalsza część warsztatów: wykład o radarach i widzeniu w trójwymiarze (bardzo, bardzo fajne) oraz pamiątkowe zdjęcie w koszulkach projektowych. Chwila czasu w pokojach i jazda na kolację, a po niej okazja do zakupu prowiantu, pamiątek i czego dusza pragnie, a starczy pieniędzy. Znów trafiłam na panią, która nie mówi po angielsku, ale nauczyłam się już nie reagować na zdania, które nie są pytaniami. Zrozumiałam tylko pytanie o reklamówkę i przekonałam się, że sprzedawcy nie reagują ani na „Yes”, ani na potakiwanie, trzeba powiedzieć „Oui”. Dobrze, że to akurat znałam Laughing

W autokarze zmiana strategii. Uznali widać, że z francuskim już się osłuchaliśmy i dla odmiany, a może w ramach przypomnienia, skąd jesteśmy puścili nam polskie piosenki. Odkryłam, że polska muzyka za granicą podoba mi się bardziej niż w kraju Very Happy

Znów odpuściłam sobie integrację, poświęcając ten czas na pakowanie. Strasznie szybko te dni zleciały. Dopiero przyjechaliśmy, a już trzeba się pakować. A zdążyłam się już przyzwyczaić do takiej organizacji dnia.

Annecy:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Dzień 7, czyli ktoś tu jednak używa angielskiego

Po śniadaniu wymeldowaliśmy się z hotelu i ruszyliśmy do Lozanny, gdzie zwiedziliśmy Muzeum Olimpijskie. Oprowadzał nas Azjata, i tu niespodzianka, po angielsku! Ponieważ nie był to jego ojczysty język, mówił powoli i nie używając trudnych słów, sprawiając, że rozumiałam wszystko, co mówił. Muzeum ogromnie mi się podobało. Zobaczyliśmy olimpijską flagę i dowiedzieliśmy się, skąd te kolory, poznaliśmy motto igrzysk, ich historię dawną i obecną, zobaczyliśmy kolekcję zniczy olimpijskich i mieliśmy okazję dotknąć medali. Mogliśmy zadawać pytania i zadawaliśmy, a na pytania przewodnika odpowiadaliśmy tak dobrze, że był zaskoczony naszą wiedzą. Bardzo mi się tam podobało. Szkoda, że nie wolno było robić zdjęć.

Jeszcze tylko obiad w tajlandzkiej restauracji (gdzie leciał utwór Lady GaGi – ale połączenie Laughing) i wyjazd w drogę powrotną. Wcześniej niż planowano, bo ostatniego dnia załamała nam się pogoda i tak sypało, że chodzenie po mieście nie dawało żadnej przyjemności. Przed północą puścili nam „Pachnidło”. Nie ma to jak historia mordercy w nocy Very Happy Film robił takie wrażenie, że w autokarze było cicho jak makiem zasiał.

Dzień 8, czyli zakrzywiamy czasoprzestrzeń

Przyjazd do Polski zaplanowany był na godzinę dziewiątą, dziesiątą. Ponieważ wyjechaliśmy wcześniej, we Wrocławiu byliśmy już o wpół do ósmej. Nie byli na to przygotowani rodzice, którzy jednak w magiczny sposób pojawili się wcześniej. Moi rodzice mieli być koło ósmej, ale po moim telefonie przyspieszyli tak, że czekałam na ich tylko przez chwilę; rodzice kolegi przebyli trzygodzinną drogę w czasie dwa razy krótszym, a koleżanka dostawała kolejno smsy: „dopiero wyjeżdżamy”, „będziemy o 12”, „przyjedziemy na 11”. Rodzicom spieszno było nas odebrać, ale nam nie spieszno było się rozstawać. Przyszedł jednak na to czas i trzeba było wracać.

Epilog

Dopiero co odrobiłam zaległości w szkole; oddałyśmy prezentację, dopracowywaną do ostatniego dnia; z dwóch testów mam wysokie oceny, trzeciego jeszcze nie sprawdzili. Wreszcie mam czas na napisanie tej relacji i ułożenie sobie tego wszystkiego w pamięci. Wspaniała przygoda Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 21:35, 13 Lut 2010 Temat postu:

Wreszcie wiem, czemu chcesz do ciepłego i niefrancuskiego... Laughing

Okazuje się, że masz też talent reporterski.

Marta napisał:
W autokarze zastanawialiśmy się, czego w tej Genewie Słowacki się nawciągał, kiedy to pisał i czemu nam nie dali

Bo za jego czasów jeszcze było legalne. Dzisiaj pewnie musi wystarczyć sam efekt wczołgania się na szczyt. Laughing

Jakie niesamowite Alpy we mgle. Shocked Takie... bliższe. Dotykalne. A na tym drugim to zamarznięty wodospad? Shocked Annecy też śliczne, zawsze chciałabym mieszkać gdzieś, gdzie jest woda. Góry nad jeziorem też fantastyczne!

I wpuścili Was do tunelu i pozwolili pomacać i w ogóle. Very Happy A zakazu zdjęć w muzeach nigdy nie rozumiałam. Confused Ukradnę cokolwiek obiektywem? Jeśli jakiś kataklizm dziejowy trafi muzeum, to przynajmniej zdjęcia eksponatów zostaną, powinni wręcz zapraszać. Nie mówiąc już o reklamie. Tylko wlepiać grzywny za flesze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sabinsien
Cieśla


Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z południa
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 21:37, 13 Lut 2010 Temat postu:

aaa co za piękne widoki Very Happy też takie chce Very Happy
też mi się skojarzyło z zamarzniętym wodospadem Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 16:41, 14 Lut 2010 Temat postu:

Najbardziej podobały mi się właśnie Alpy i Annecy Smile

Aletheia napisał:
I wpuścili Was do tunelu i pozwolili pomacać i w ogóle.

Tu Cię rozczaruję Smile Do tunelu wiedzie długa droga ze sprzętem rozpoznającym siatkówkę oka, podwójnymi drzwiami i inną, nieznaną mi technologią. Ta maszyna, przy której stoję, to kopia, fragment akceleratora, służący wyjaśnieniu jego budowy i działania.

Aletheia napisał:
Ukradnę cokolwiek obiektywem?

No właśnie. Obejrzenie zdjęć nijak się nie ma do obejrzenia na żywo, więc wątpię, żeby przez to zbiednieli. W CERNie zachęcali nas do robienia zdjęć i mówili, że nie kryją się z tym, co tam robią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 17:52, 14 Lut 2010 Temat postu:

Marta napisał:
Ta maszyna, przy której stoję, to kopia, fragment akceleratora, służący wyjaśnieniu jego budowy i działania.

Jako makieta, przekonujące. Dziwiłam się właśnie, że tak sobie można, ciekawską osobą i ręką laika... W takim razie widać, że faktycznie serio podchodzą do promocji i w ogóle przedstawiania działalności, skoro chciało im się budować coś takiego osobno.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 13:04, 03 Lip 2010 Temat postu:

Marta! Aż wstyd, że dotąd nie zebrałam się na komentarz Twojego fascynującego reportażu! Czytałam z zapartym tchem. Nie tylko ze względu na świetne pióro, błyskotliwy komentarz do rzeczywistości, ciekawostki z podróży, piękne zdjęcia (ach! to Annecy!). Po raz kolejny widzę w Twoich historiach swoją własną, siebie sprzed lat nie do końca zintegrowaną z otaczającą mnie rzeczywistością Very Happy. Dziwne uczucie. Cenne. Dziękuję Smile

Powyższy wątek rozwija się TUTAJ.

Przyniosłam Wam coś na upały. Zbieram, żeby wkleić tak długo niej więcej, jak do komentarza Marty relacji z wycieczki CERNu Very Happy Myślę, że teraz będą jak znalazł.

Bałtyk 28 stycznia 2010:
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]

i po cudnej przemianie trzy dni później:
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]

Czegoś takiego to nie widziałam jak tu żyję Very Happy.


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Pon 11:16, 05 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Tawerna / Miejsca Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin