Koncert Carrantuohill

Szuwaks

A co wy na [link widoczny dla zalogowanych] ??wjazd całe 5 złoty hehe

Szuwaks

tylko nie pomyslcie sobie przypadkiem, że staram sobie nabijać liczbe postów Razz

hehe

Anajulia

Heh.. ja jestem jednak za Carrantuohill... Ach! Carrantuohill! Może to na tym forum politycznie niepoprawne, ale - niech żyje folk irlandzki, choćby po polsku... Wjazd wprawdzie 20 zeta, ale w cenie dwa piwa Murphy's (irlandzkie, ma się rozumieć), no i mamy szansę wreszcie spotkać się w realnej Tavernie! Tak, stanowczo jestem za [link widoczny dla zalogowanych]!

Szuwaks

No niestety nie bedzie to spotkanie kompletne, ja swoją osobą nie zaszczyce obecnościa, moze nie tyle dlatego ze 20 dukatów jest zbyt duza suma dla studenckiego portfela, lecz raczej dlatego, że okres napięcia przedsesyjnego zbytnio daje sie we znaki. Życze udanej zabawy!!

Sean Bucket

napięcie przedsesyjne należy rozładowywać właśnie podczas takich imprez. No szkoda, że naszego Szuwaksa nie bedzie (za karę może zamieszkać pod stołem, albo wisieć kolejną albo kolejne - o ilości zadecyduje komisja dyscyplinarna - flaszki rumu). A co do pomysłu Szuwaksa to może jak będę miał troche czasu to zajrzę w niedzielę do Tunelu na Porębę, ale on jest trochę smętny. Może wpadnę, wszak słynny Qbiciel - barman z Tunelu i wokalista oraz bodhranista z zespołu szantowego Stary Szmugler - sam osobiście ostatnio zapraszał. A jak nie to ok. 19 lutego będzie taki spory koncert w [link widoczny dla zalogowanych]. Mają zagrać podobno: Greenwood, Dair, Stary Szmugler, Qftry. A tak poza tym jak się dowiedziałem w Long Bridge Pubie to na początku lutego zagrają u nich Qftry... A NIECH ADMIN SPRÓBUJE TYLKO NIE PÓJŚĆ NA ŻADNĄ Z NICH...
Aha załogo, bilety na Carrantouhill już kupilem 4 + 1 dla mnie, w/g poleceń.

Anajulia

W pełni popieram przedmówcę w problematycznej kwestii obecności (to jest, nieobecności) Szuwaksa w Cutty Sark! W imieniu załogi dziękuję za bilety!

Sean Bucket

Postaram się nabyć jeszcze koledze Robakowi bilet, bo też zgłosił chęć wzięcia udziału w koncercie. A co do Szuwaksa, to nie wiem czy jak się jego nieobecności powtórzą, to czy nie będę zmuszony stwierdzić u niego Stanu Niewątpliwie Wskazującego Na Śmierć (nie jestem lekarzem, tak więc nie mogę stwierdzić śmierci, ale jako odpowiednio wykwalifikowany ratownik jestem uprawniony do takiego stwierdzenia)

Szuwaks

Ha ha jesli chodzi o moja domniemana przez Pana Wiaderkowskiego śmierc to chciałbym ogłosić, że do odwołania ogłaszam śmierć towarzyską i internetową Szuwaksa!! Ale powróci on ze zdwojoną siłą!!

Anajulia

Czy mnie się zdaje, czy pan Admin usunął mego skandalizującego posta? A wczoraj zamieściłam ważną wskazówkę dla pana Wiaderkowskiego... więc powtarzam, jeśli wyżej wymieniony nie zdążył przeczytać - nim dojdzie do sytuacji stwierdzenia zgonu ofiary, pamiętaj, że należy wydobyć z niej podstępnie/przemocą (niepotrzebne skreślić) password admina!!

Sean Bucket

oki spróbujemy wydobyć... a jak nie, to sie znajdzie paru takich znajomych hakierów, co z wielką przyjemnością uporają sie z problemem braku hasła forum, za dosłownie symboliczną kubaturę wysokoprocentowego napoju.

Sean Bucket

Aha, odnośnie niepoprawności politycznej, o którą obawiała się Anajulia, to jej tu nie znajduję. Wiele piosenek żeglarskich, morskich i po prostu szant ma swój rodowód w muzyce irlandzkiej i ogólnie w muzyce z wysp.

Anajulia

O! To to ja wiem! Tyle że załoganci naszej Czarnej Perły, o ile mi wiadomo, preferują jednak polskie szanty... A ja, cóż, kocham muzykę celtycką i wszelkie wariacje na jej temat.
I oto jesteśmy po koncercie. Niech żałują wszyscy, którzy czują taką muzykę, a nie słyszeli tego, co dziś (pardon, wczoraj) wydarzyło sie w Cutty Sark! Carrantuohill... zespół z 18-letnim stażem, świetną marką, kilkunastoma płytami na koncie - słowem, najwspanialsza polska kapela grająca folk irlandzki. Należało się spodziewać, że zagrają świetnie, ale uważam, że połowę sukcesu stanowiła tu sama atmosfera imprezy. Bo gwiazdy mają to do siebie, że spodziewamy się po nich perfekcji, ale i dystansu zarazem. A tu mieliśmy perfekcję profesjonalistów połączoną z klimatem kameralnego jam session. Bezpośredni kontakt muzyków z publicznością niewątpliwie był po części efektem nadzwyczajnego tłoku w maleńkiej Tawernie, który sprawiał, że ja na przykład przez cały koncert praktycznie leżałam na plecach Roberta Czecha (gościnnie na klawiszach). Pomijając jednak ten fakt, panowie z Carrantuohill złapali świetny kontakt ze swoim audytorium, jakby byli po prostu jednymi z gości popijającymi piwo (a w cenie biletu był darmowy Murphy's, więc było co popijać!) przy wspólnym stoliku, znajomymi, którzy dla umilenia nam czasu wyciągnęli gitarę, skrzypce i flet. I nie było w ich zachowaniu ani trochę sztuczności czy scenicznej rutyny - oni się najwyraźniej świetnie bawili muzyką, cieszyli jej brzmieniem nie mniej niż zgromadzeni w Tawernie goście.
Zagrali głównie materiał ze swojej nowej, niezwykłej w ich dorobku płyty - bo stworzonej z udziałem znanych muzyków jazzowych. W efekcie powstała oryginalna mieszanka tradycyjnych, celtyckich klimatów z wysmakowanymi jazzowo-bluesowymi brzmieniami. Mnie osobiście powaliła (z fizycznego braku miejsca - nie na kolana, ale niewiele brakowało). Z jednej strony, nogi aż same rwały się do tańca (oficjalnie zakazanego przez Darka Sojkę, bo w tym ścisku groził ciężkimi obrażeniami), a z drugiej... całkowity odlot w bezkresny kosmos muzyki! Można zamknąć oczy i z łatwością przenieść się w inny czas, inny wymiar.
Do tej pory jestem oszołomina, mimo że od koncertu dzieli mnie długa droga powrotna do domu w 17-stopniowym mrozie. Żałuję jedynie, że nie dane mi było usłyszeć w tamtych wspaniałych okolicznościach przepięknego (ważnego dla mnie ze względów osobistych) slow'a "Against The Wind" z jednej z pierwszych płyt Carrantuohill - choć należy tu wspomnieć, że w przerwie koncertu Darek Sojka zaintonował kilka taktów na klawiszach, najwyraźniej specjalnie dla mnie, co było niezwykle miłe i pewnie nawet bardziej zapadnie mi w pamięć niż gdyby było to zwykłe, koncertowe wykonanie.
Piszę, piszę, a i tak oddać nie umiem słowami wrażeń tego wieczora. Najtrafniej uczyniłabym to cytując mickiewiczowskiego pielgrzyma:
Aa!!

Sean Bucket

Koncert był faktycznie niesamowity i powalający. Mimo ścisku, który również dodawał klimatu, było wspaniale. Chciałbym napisać coś więcej, ale moja przedmówczyni chyba wyczerpała już temat i trudno by było napisać coś nie powtarzając jej słów... Mogę jedynie poświadczyć, że siedziała ona praktycznie na plecach (jakieś może 1 do 0,5 cm od) Roberta Czecha. A nasz młody Will miał nawet okazję spróbować swoich sił na bodhranie po koncercie.
Aha prosiłbym o wrzucenie na PhotoBucket zdjęć.

Morgan Chantre

Koncert był wspaniały piwko również. Dla nieobecnych z załogi posypią dię kary. Szczegóły na odprawie. Very Happy

Szuwaks

No no!! moja nieobecnośc nie była spowodowana niechęcią ale dziurawym portfelem w którym juz dawno zyjatka z królestwa Fungii sie zadomowiły!! obiecuje poprawe

Anajulia

AAAAAAAA! Adminrał co nie chce pokazać krewetki! Nie wkurzaj mnie! Nie mogłeś tak od razu?! Zamiast takie teksty sadzić:

Szuwaks

Kaboom!!