Fandomy i fani

Aletheia

(bo nie ma gdzie, więc się najwyżej ciachnie)

[link widoczny dla zalogowanych] Chyba zamierzam śledzić rozwój sprawy. Fanfik nie będący fanfikiem?

Marta

Jakoś trudno mi to sobie wyobrazić - masz tu spis bohaterów, plan wydarzeń i napisz mi coś na 100 kartek A4?
I nie wiem, co autor ma na myśli, pisząc "postaci własne", ale jeśli chce opowiadania o stworzonych przez siebie bohaterach w nieswoim świecie, to stworzenie czegoś takiego za pieniądze wciąż będzie nielegalne.

Aletheia

O, pięknie. Zasiane i urosło, mission accomplished. Wiedziałam, że można liczyć. Laughing

[chowa nożyczki]

Treściowo fanfik, formalnie już nie... No i właśnie, też mi tu brakuje detali - osowłasiwiechozi? Tobie się skojarzyło, że ten piszący jest tylko od murzynowania według wskazówek, a ja z kolei zobaczyłam coś, co ten piszący ma też wymyślić.

I do czego to właściwie potrzebne? Nie ma nigdzie, ale chciałabym przeczytać? Albo - sama nie umiem, to zapłacę i wrzucę jako swoje?

Poza tym, to łamie nie tylko prawo, ale i wyłamuje się z niepisanej idei - prywatnej pasji, prywatnej zabawy. Szczególnie, jeśli to ma być pisane w fandomie, który piszącego nie interesuje.

Ciekawa jestem, jakie to dostanie odpowiedzi.

EDIT
W ogóle mi to jakoś mocno blogaskowo zajeżdża, już w samym stylu tego postu. Jak blogaskowy styl, to może i blogaskowa mentalność, stąd moje przypuszczenia co do celu zamówienia. I prawie czekam, żeby sobie autorka nagrabiła już choćby tym emotem. To pewnie miało obrazować tego moda, ale wyszło raczej "a niech no tylko kto spróbuje usunąć". Mr. Green

Marta

Aletheia

Marta

Post usunięty? Przeniesiony? Niespodziewany szybki end of the story?

Aletheia

Obawiam się, że to ostatnie, chlip. Głupio tak bez słowa, nobody expect the Spanish Inquisition i tak dalej. Liczyłam na coś więcej...

Aletheia

Ooo, jednak się częściej [link widoczny dla zalogowanych]. (Niżej po lewej. "I write stories for you")

Marta

Coś jest jednak na rzeczy. Ciekawa jestem liczby (ewentualnych) zainteresowanych.

Aletheia

No i śmy się doczekali, są prace naukowe.

[link widoczny dla zalogowanych]ść-ch.pl/ksiazki/remiks_teorieipraktyki.pdf
(wybaczcie, strona nie lubi linkowania)

Tu głównie "Zagadnienie autorstwa w utworach fan fiction" na 62 s. (32-ga pliku).
Nie powiem, żebym była zachwycona, bo o ile spoglądając ze strony społeczności naukowej można spazmować, że ojej! nowatorskie opracowanie, otwarcie pola badawczego! ach! to z punktu widzenia fandomowego płytkie toto jak kałuża w Luku Davy'ego. No, może odrobinę przesadzam, ale jednak bardzo wyraźnie wieje z tego, że autorka jest "z zewnątrz", jakieś tam rozeznanie zrobiła, ale momentami nie bardzo kuma detali, albo zwyczajnie się myli. Przesadza na przykład pisząc, że fanfik ma stado autorów, zaczynając od kanonicznego, kończąc na becie i całym fandomie. Z punktu widzenia socjologicznego tak, ale albo nie zauważyła, albo zrezygnowała z dopisania, że fandom bardzo ściśle te kwestie rozróżnia i autorstwo "właściwe" (co nie znaczy kanoniczne) jest bardzo pilnowane, w sensie podawania, creditowania itede. A dalej jest dużo poważniejszy błąd, bo tekst sugeruje, że analizatornie są czysto polskim pomysłem. Znów, niewiedza czy brak uściślenia? W każdym wypadku naukowa wpadka.

Będzie wesoło, jak temu tekstowi obrobią tyłek na Mirriel, wyłapując te i inne rzeczy, co autorka raczej przeczyta, jak się spodziewam. I liczę na edycję poprawioną. Wink

Marta

Bawi mnie czytanie o fan fiction w naukowych słowach. Prace magisterskie, jakieś eseje, tyle trudnych słów, by w gazecie napisać o czymś, co zwykle jest oczywiste.

Na Mirriel autorka na pewno nie wysiaduje Smile

Nie zna zasad rozgrywania pojedynków, których tematy wcale nie pochodzą od "administracji" i przesadza, gdy pisze o jedynej akceptowanej wizji postaci - w Potterze nie takie odchyły mają swoich zwolenników, poza tym społeczność nie jest jednolita. I na Mirriel się świat nie kończy, a wręcz przeciwnie. "Polskie analizatornie" jakoś nie przykuły mojej uwagi, może dlatego, że cały artykuł ogranicza się do polskiego fandomu.

Aletheia

No, nie taka całkiem gazeta w potocznym znaczeniu. To jest zbiór prac, o ile kumam. Nawet nie periodyk.

Patrz, a podaje Mirriel jako główne źródło. Laughing

Za to pisząc o analizatorniach nie podaje ani ćwierci bodaj jednego linku, każąc czytelnikowi wierzyć na autorskie słowo, co już jest najgorszym możliwym failem metodologii naukowej.

Też mi się rzuciło w oko, co to za brednie o tym jakoby fandom bezlitośnie równał do fanonu i "oceniał z punktu widzenia kanoniczności", czy jak to tam szło. Zdaje się, że nie załapała czym się różni wskazanie kanonicznego błędu od rzeczywistego uzależniania oceny od kanoniczności (a z czymś takim to się jeszcze nie spotkałam, nigdzie). Już się nie czepiałam w poprzednim poście, bo potem dopisała coś tam o docenianiu przez fandom innowacji, ale owszem, nieco ten jej wywód zamącony.

Co do ograniczania do polskiego fandomu, to już poprzednio poczułam się dosyć skołowana, bo najpierw wyraźnie pisze o angielskich fandomach, potem nagle wjeżdża w Polskę i już tam zostaje, ale jakoś tak bez ostrzeżenia, więc czytelnik zostaje z wrażeniem, że nie tylko artykuł, ale i opisywane zjawiska na polskim fandomie się kończą.

W sumie, pierwsza próba, prosząca się o uzupełnienie/rozszerzenie/uściślenie, najlepiej innego pióra. Zastanawiam się, dla ilu odbiorców to będzie widoczne. A raczej, ilu znajdzie się... nie, nie tak. Rzecz w tym, że tu potrzebny jest ktoś rzeczywiście siedzący w temacie - nie pani socjolog/literaturoznawca/lichowiekto wpadający na chwilę w dziki teren fandomowy - i jednocześnie zdolny napisać coś co przejdzie jako publikacja naukowa. I da radę opublikować to, oczywiście.

Marta

Ach, nie przyjrzałam się stronie tytułowej. Mój błąd.

Aletheia

O jaki piękny [link widoczny dla zalogowanych] właśnie znalazłam...

Marta

Podpisuję się pod tym zdaniem Smile

Są fakty kanoniczne, które traktuję słowami: "no niby tak, ale o ile fajniej jest, gdy..." oraz pomysły fanów tak świetne, że kanon po prostu znika Smile

Aletheia

Oraz fakty kanoniczne, które są kwitowalne wyłącznie nieparlamentarnie...

Aletheia

[link widoczny dla zalogowanych] z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu zbiera dane do doktoratu na temat fanfiction.
[link widoczny dla zalogowanych]
Wypełnioną należy odesłać na:
fanfiction.badanie@gmail.com
Adres jest też w ankiecie.
EDIT: Uwaga, badanie dotyczy osób znających forum Mirriel (niekoniecznie zarejestrowanych).

-----------------------

Oraz gdyby ktoś chciał, to jeszcze może zdążyć: [link widoczny dla zalogowanych]

To przestaje być fajne, jak już zaczynają tego uczyć... Twisted Evil

Marta

W niektórych pytaniach zostawia zdecydowanie za mało miejsca na odpowiedź Wink

I czy ktokolwiek, kto pisze lub czyta fiki, odpowie, że fanfiction to zjawisko negatywne w kulturze?

Aletheia

No. Ale wiesz, odkryłam, że jak klepnąć Enter, to Word daje następny wers. Laughing

Chyba, ze mówisz o pytaniach wyboru, w niektórych zdecydowanie powinno być "to zależy", a nie "nie mam zdania".

Marta

Nie próbowałam wpisywać, więc nawet o tym nie pomyślałam Laughing

Aletheia

Bo to z Mirriel właśnie, tylko teraz nie jestem pewna, czy to nie miało być do Mirriel ograniczone, jakoś tak mi to wygląda z postu ogłaszającego. Ale w samej ankiecie ani słowa, więc na razie napisałam do autorki z pytaniem, czy chciałaby respondentów skąd popadnie.

W porównaniu z innymi ankietami o fanfikach jakie widziałam, ta jest jeszcze całkiem przytomna. Liczę, że będzie dobry odzew i wyjdzie sensowna praca.

EDIT
Daria Jankowska pisze, że ankieta jest kierowana do znających Mirriel - aktualnych userów, byłych userów, w ogóle nie userów, ale przynajmniej czytających...

Kurczę, nie wiem, decyzja należy do autorki, ale mnie się to ujęcie wydaje, hm, błędne. Neutral

W sensie, może dać zafałszowany obraz, no bo tu ogólny temat "Czytelnictwo fanfiction", czy jak tam miało dokładnie być, a jak się wczytać, to wychodzi, że "Czytelnictwo fanfiction u osób z Mirriel". To jak to ma pokazywać sytuację w Polsce? Od razu przecież:
- przewaga HP w podawanych fandomach (nieważne, że teraz Mirriel rozszerzył zakres; geneza wciąż ma wpływ, moim zdaniem)
- niedoreprezentowane całe "blogaskowisko Onetowe"
- niedoreprezentowany Livejournal (wielu ludzi z Mirriel jest też na LJ, ale wcale nie wszyscy).
No i generalnie ogólny wynik będzie "zanieczyszczony", bo dostanie się wrażenie, że polski fandom (w sensie fanfikowym, nie fantastycznym) zaczyna się i kończy na Mirriel.
I to wszystko przy apelu autorki o jak największy odzew, bo wciąż spłynęło mało tych ankiet...
Wobec wszystkiego powyższego, moim zdaniem najlepiej byłoby rozpuścić ankietę najszerzej jak się da, za to dodać punkt, aby respondenci podawali co uważają za swoje główne "centrum", skąd sami przyszli i gdzie się koncentruje ich fanfikowanie. I przy okazji wyszłaby mapa polskojęzycznych skupisk, nie tylko Mirriel, ale LJ, Onet i wszystko co pomniejsze, Ulice Ankh-Morpork, Erynie i co tam jeszcze gdzie się poniewiera.

Marta

Masz rację, że obraz będzie zafałszowany, i już chyba w tym temacie było o kimś, kto się podobnie ograniczył. Co oni mają z tym Mirriel?

Aletheia

Podaje powody [link widoczny dla zalogowanych], ale w sumie zawierają się w "bo Mirriel jest największy". No jest, w Polsce. Ale nadal mi się to nijak nie chce przełożyć na "więc wystarczy". Jest jeszcze ta kwestia potencjalnej trwałości, ale znowu, jeśli chce się mieć kontakt z tymi samymi respondentami po tych dwóch latach, to umówić się przy pierwszej ankiecie. Przecież kto był chętny, to podał kontakt. Natomiast sam powrót na Mirriel też niczego nie musi zagwarantować. Co do kwestii poparcia administracji, gdzie indziej też można je uzyskać, a tak naprawdę wcale nie byłoby konieczne. Wielu ludzi ogłasza ankiety i bez tego, i odzew często jest wcale nie gorszy niż w tym wypadku.

Marta

To chyba pierwsza taka rzecz, a przynajmniej pierwsza, o jakiej słyszałam...

[link widoczny dla zalogowanych]

Czyli - zapłata dla autorów, możliwość zostania wydanym, w zamian za utratę praw autorskich nawet do własnych pomysłów. Pomijając chęć zysku i reklamę fandomów należących do wytwórni, co jeszcze może za tym stać - chęć kontroli "jakości", czyli treści? A może serio autorzy, scenarzyści i ghostwriterzy będą sięgać w kryzysie do już gotowych, cudzych rozwiązań?

[link widoczny dla zalogowanych] co do zawartości przesyłanych dzieł są bardzo ogólne, ale ciekawa jestem szczegółowych, zwłaszcza w fandomie The Vampire Diaries, który dobrze znam.

Czy taka akcja to początek nowego trendu, próba kontroli fanfiction, szansa dla paru aspirujących autorów czy jeszcze co innego? Myślę, że temat interesujący Smile

Aletheia

Jest wokół tego trochę szumu od paru tygodni, ale nie zagłębiałam się w to bliżej. Ostatnio dosyć zagoniona jestem...

Jednak te ułamki, które przechwyciłam, dla mnie są niepokojące. Moment przełomowy, nowy trend - tak, z pewnością. Generalnie cała kultura fandomowa coraz bardziej wyłazi na światło dzienne i zaczyna być zauważana. Ale to wszystko: możliwość zostania wydanym, w zamian za utratę praw autorskich nawet do własnych pomysłów (...) chęć kontroli "jakości", czyli treści? bardziej mi wygląda na wielkie korpo z mennicą w oczach niż na jakiekolwiek świetlane perspektywy. Fandom właśnie dlatego jest fajny, że jest niezależną oddolną partyzantką. Jeśli zaczyna być przeciągany na przeciwną stronę disclaimera, to traci duszę. To jest przehandlowanie radości pisania i fanowania za prestiż wydawania. Dramatyzuję okropnie, ale tak to dla mnie wygląda...

ALE!

Ale jeśli to oznaczałoby raczej poszerzenie palety możliwości, zamiast przymusowej regulacji fankultury jako całości, to czemu nie. Niech wydaje i zarabia kto chce, pod warunkiem, że nadal równolegle pozostanie ta dotychczasowa darmowa partyzantka. Jednak w takim razie kategorycznie nie zgadzam się na zrzekanie się praw autorskich - żaden szanujący się fanautor nie przypisuje sobie autorstwa kanonu i wobec tego disclaimer powinien działać w obie strony. Wkład własny fanautora jest wkładem własnym, więc gdzie z tymi lepkimi łapami, pytam uprzejmie? Evil or Very Mad

Uważam, że jeśli ktoś chce wykorzystać cudze OC i całą resztę, zasady pozostają takie same jak w przypadku komercyjnego kanonu - bierz i używaj, ale z disclaimerem i creditem. A jak chcesz na tym tłuc kasę, to pierwotnemu autorowi należy się działka. Howgh.