Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 22:22, 02 Mar 2010 Temat postu: Pirackie Arkana (Pirate Arcana by Gloria Mundi) |
|
Jako że ostatnio przejechałam się po AWE, nawet jeśli nie swoimi słowami, to dzisiaj mam coś przychylniejszego, a przynajmniej poważniejszego, jeśli nie w znaczeniu, to w nastroju, choć o DMC. Jeden z najciekawszych pomysłów fandomu, DMC (głównie) według Wielkich Arkan tarota. Ilustracje z oryginału, wyjątkowo zdecydowałam się włączyć w post, zamiast linkować, zgodzicie się, że tak jest lepiej? Uprzedzam, że przekład jest dość luźny, więc tym bardziej uwagi i komentarze mile widziane. Bardzo możliwe, że coś pokręciłam, albo przeoczyłam, będę wdzięczna za wskazanie. A na razie, miłej zabawy.
---------------------------------------------------------------------------------
Pirackie Arkana
[link widoczny dla zalogowanych]
0. Głupiec
Nawet gdy grawitacja postępuje z nim po swojemu, Jack Sparrow snuje swą opowieść. Może grać głupca, ale to tylko rola jak każda inna, i nigdy nie pozwala by nim zawładnęła.
Niech się śmieją, niech kpią, ale będą go pamiętać. Zostawi ich wpół zdania, wpół pożegnania, a oni zawsze będą się zastanawiać, czekać na finał. Czekać by dowiedzieć się, jak to wszystko się kończy.
Jack nie wstydzi się przyznać, że jego także intryguje legenda, którą przeżywa. Chce zobaczyć, jak się dopełnia - ale, do diabła, jeszcze nie teraz.
I. Mag
Powrócił z piekła nie raz, ale dwa, choć w obu przypadkach dzięki czyjejś uprzejmości. Jego magia nie należy do niego, a to czego używa, nie jest całkiem magią. Ale nie odwiedza się Piekła, nie zabierając czegoś ze sobą, a to co Barbossa zabrał tym razem, jest wiedzą. To nie uczoność ksiąg jednak, ale wiedza, która pozwala mu żyć i oddychać, jeść i pić, żywotniejszemu niż był w ciągu tamtych dziesięciu lat. Ta magia jest teraz jego częścią, szemrze w jego oddechu, krąży w jego krwi, burzy się w szpiku jego steranych kości.
II. Arcykapłanka
Jej domem chata z drzew, pnączy i kości, ni na lądzie, ni wodzie, skryta głęboko w gąszczu nad rozlewiskiem, gdzie przypływ kończy bieg. Tęskni za morzem, ale rzeka przynosi jej inne dary.
Oto potrzebujący przybył, by prosić. Ludzie, których prowadzi, są piratami, mniej czy bardziej. Ale to nie znaczy, że nie są w grze. Młodego Willa Turnera dotknęło przeznaczenie, ale Jack Sparrow i kapryśna Fortuna bliżsi są sobie.
Linie na jej skórze zacierają się w obecności Sparrowa i sekretu, który nie ona wyzna.
III. Imperatorka
Odkąd skończyła czternaście lat, Elizabeth Swann była gospodynią bankietów swojego ojca. Przetrwała wiele ceremonialnych, obfitych obiadów, otoczona przez mężczyzn o czerwonych twarzach i ich odurzone upałem żony, wszystkich wystrojonych stosownie dla królewskiego dworu i jedzących rostbefy w parne, tropikalne noce.
Niedwuznacznie oczekiwano od niej, że porzuciwszy powinności córki, przyjmie obowiązki żony. Myśl o obowiązkach małżeńskich budzi ciepły, mocny żar wewnątrz. A teraz jest niczym. Nie widziała swojego ojca od tygodni, a jej narzeczony ledwo odzywa się do niej.
IV. Imperator
Nic dobrego nie mogą przynieść rządy, które pozwalają by złoto wygrało z honorem w wielkiej grze o Imperium. Weatherby Swann wie czego uniknął jego lud - pamięta diabelską grozę hulającą w Port Royal. Robił co mógł, by działać mądrze, sprawiedliwie i litościwie.
Spójrzcie na niego teraz! Jego duma sprzedana dla Elizabeth, jego marzenia w ruinie, jego nerwy w strzępach. Wciąż nasłuchuje szeptanych pogłosek, słów nie przeznaczonych dla jego uszu. Czy chłopak kowala może uratować jego córkę? Albo nieszczęsny, złamany Norrington? A może wszyscy muszą zawierzyć swoje zbawienie temu piratowi?
V. Hierofant
Były czasy, gdy żeglował ze śmiertelnym kapitanem. Proste czasy. Bill Turner był chodzącym trupem. Teraz służy pod człowiekiem bez serca. Bill niewiele już o to dba. Jest ponad wodą, przez większość czasu. Ma jeszcze osiemdziesiąt dziewięć lat do przeżycia.
Pewnej nocy, zeszłego miesiąca, Bootstrap Bill złożył wizytę na Perle, by powiedzieć staremu przyjacielowi o dobiegającym końca terminie spłaty długu. Widział Jacka Sparrowa pozostawionego na śmierć, dawno temu – teraz słyszy, że Jack naprawdę jest martwy, za sprawą Lewiatana Davy’ego Jonesa i swojej własnej niepokornej natury.
Uwierzy, gdy zobaczy.
VI. Kochankowie
To nie trójkąt, ani czworokąt. Piramida, być może, z Elizabeth u wierzchołka, na piedestale (lub upadającą z niego) i nimi trzema skupionymi na niej. Lecz nie, jest tam coś więcej. Jest pociąg Jacka do wigoru młodości, i jego podziw dla równego mu ducha. Jest zdobyta przez Willa nauka, że życie i miłość, to więcej niż baśniowy romans. I jest zuchwała brawura Jamesa, dostrzegającego perspektywy, na które był ślepy rok wcześniej. Jest zachwyt i wściekłość, pożądanie i żądza krwi, sprzeczne cele i skrzyżowane ostrza.
Elizabeth chce swego udziału.
VII. Rydwan
Statek jest wolnością, racja, ale są statki bardziej nieposkromione niż inne.
Czarna Perła jest mostem znikąd do wszędy, magiczną arką, co poniesie swojego kapitana, jeśli o niego dba, gdziekolwiek ten będzie miał życzenie.
Będzie jednak wierzgać i wyrywać się, jeśli ręka na jej sterze nie będzie należeć do jej prawdziwego pana, związanego z nią więcej niż krwią. Jak zaklęty dywan, jak ośmionogi koń, poniesie człowieka między światami, jeśli tylko będzie znał reguły.
Jej kadłub, jej belki znają drogę do domu. Jej żagle prężą się w rozżarzonym powietrzu Piekła.
VIII. Siła
Rok po roku, świat testuje siłę Willa Turnera. Dorastając do męskości, przeszedł próby nędzy, choroby, samotności i straty. Uginał się, ale nie złamał. W ciągu ostatnich lat hartowała go beznadziejna miłość, a potem nadzieja. Nie wspominając o przeklętych piratach, drapieżnych ladacznicach i przyjaźni kapitana Jacka Sparrowa… Jego ostrze jest z dobrej stali, jego serce szczere, jego ciało gibkie i muskularne.
Czasami to nie wystarcza. Teraz musi znaleźć inny rodzaj siły – by patrzeć na Elizabeth i nie czynić niczego, nic nie mówić, być jak dotąd.
XIX. Eremita
Czasami przypomina sobie wcześniejsze życie, gdy przemierzał niezmierzone oceany pod portugalską flagą. Jego drugie życie zaczęło się tam, gdzie zakończyło pierwsze – tu, na pokładzie Holendra. Odsłużył już swoje stulecie, ale zostaje tutaj. Niektórych w służbie jego kapitana zabiera morze, ale po Wyverna sięgnął sam statek, i teraz jest z nim jednością.
Nie myśli już więcej zbytnio o tym, jak to jest. Myśli, albo śni, o tym co było i będzie. Jak koral, jest dalej od statku niż ci, którzy wciąż chodzą wolni po pokładzie.
X. Koło Fortuny
Życie jest niczym więcej, jak karkołomną pogonią z jednego położenia do innego, ryzykownym interesem, niepewną i stromą drogą. Co wypuszczone, powróci i odejdzie znowu, jeśli nie pochwycić tego natychmiast. Człowiek musi biec, by zostać w miejscu, a jeśli stoi na szczycie swej fortuny to, gdy koło obróci się znowu, upadnie. Z każdym obrotem równowaga się zmienia. A cały świat wokół rozmywa się w jeden jasny, błękitno-zielony wir, przebłysk znajomej twarzy, daleki śmiech.
Człowiek może zstąpić z Koła, odejść z życia. Niewielu wybiera ten los – są zbyt zajęci przeżywaniem.
XI. Sprawiedliwość
Sprawiedliwość, mówią ludzie uczeni, jest ślepa. Ale Cutler Beckett zagląda z doskonałą jasnością w ciemne miejsca w ludzkich sercach i umysłach. Sprawiedliwość, którą rozporządza, jest oświeceniem, czy to rozpalonym i ostrym, czy śmiertelnie krótkim i nagłym.
Przestępcy, w długim doświadczeniu Becketta, często liczą, że ludzka omylność zatai ich sprawki. Nadal pamięta zimną furię w sercu, gdy usłyszał, że Jack Sparrow ulotnił się sprzed nosa jego agentom. Nie będzie przyzwolenia, aby to zdarzyło się znowu. Lord Cutler Beckett użyje, czegokolwiek będzie musiał – mitu, przesądu, ludzkiej łatwowierności – by przywlec Sparrowa do światła.
XII. Wisielec
Spadając znów, rozwijając linę jak motyl wyłaniający się ze swego oprzędu, Jack znajduje chwilę by rozmyślać – czas zdaje się płynąć z powolnością snu, jakby pogrążał się w wodzie raczej niż w powietrzu. Myśleli, że jest bogiem, czyż nie? Wybaczalna pomyłka, choć nie całkiem wytłumaczalna. Jack nie może się powstrzymać od zastanawiania, czy Pelegostosi – z całą ich sekretną mądrością, egzotycznymi medykamentami i tak dalej – wiedzą może coś, czego on nie wie.
Czy wiedziałby, będąc bogiem? Czy jego życzenia by się spełniały? Sprawdza swoją hipotezę, życząc sobie przestać spadać.
Lina zahacza się, zatrzymując go z szarpnięciem.
Interesujące.
XIII. Śmierć
Są różne sposoby, by oszukać śmierć. Jack zna wiele.
Można urodzić się nieśmiertelnym – już to przetestował i cokolwiek mówią o jego matce, nie ma w tym krzty prawdy. Można zostać przeklętym przez pogańskich bogów – sprawdził i woli tego nie powtarzać. Można zostać wyplutym z powrotem przez Piekło, elitarne miejsce, skoro tak wybredne wobec dżentelmenów, których przyjmuje. Można wyciąć swe własne, kruche, purpurowe serce, by było bezpieczne – ale gdzie jest bezpieczniejsze, niż w białej klatce z kości?
I można przejść przez drzwi, by wyjść po drugiej stronie.
XIV. Powściągliwość
Trzydzieści lat cierpliwości, hartu i powściągliwości sprowadziło Jamesa Norringtona tak nisko, jak tylko mógł zejść. Dziwnie odurzający smak jest w każdym łyku cuchnącego powietrza Tortugi – smak wolności, gorzkosłodki smak egoizmu, cierpki smak jego własnej rezygnacji. Nie mówiąc – a James Norrington nigdy nie mówi – o rumie. Elizabeth miała rację, rum zmienia dobrych ludzi w łajdaków.
Norrington pije do dna. Uczy się cieszyć smakiem wyzwolenia, gorączkową brawurą napędzającą go w tych dniach. Jednak tym czego najmocniej łaknie, jest prawo, by być wolnym.
XV. Diabeł
Diabeł kocha dobrą melodię. Czy to delikatne, precyzyjne nuty pozytywki, którą dała mu przy ich ostatnim pożegnaniu, czy druzgoczące akordy organów z ich klawiszami i piszczałkami z ludzkich kości, kocha słyszeć muzykę. Muzyka rozbrzmiewa echem, gdzie niegdyś było jego serce – gdzie to serce leży teraz, tego nie wie i ta niewiedza jest bolesna.
Nie chce więcej, nie kocha, nie cierpi bólu dla niczego, choćby z połową tej pasji, którą ludzie umierający na pokładzie żywią dla życia. To nie ma znaczenia. Nie potrzebuje być skuszonym, aby kusić.
XVI. Wieża
Ta stara forteca jest strasznym miejscem. Kruki są tłuste i śmiałe, więźniowie wynędzniali i szaleni z rozpaczy. Niektórzy z nich są tutaj przez całe życie, niektórzy dłużej. W najgłębszych celach, nawet Czas nie może dosięgnąć człowieka, aż ten nie odsłuży swojego czasu. Tylko głupiec zbliżyłby się do surowego anatolijskiego przylądka, gdzie fale chłoszczą fundamenty więzienia. Tylko szaleniec włamywałby się do tego miejsca. A jednak jest tu obcy, szepczący w zakamarkach, przemykający wśród piwnicznych cieni między celami. Chce klucza, niesie pogłoska, ale kto szukałby klucza wewnątrz więzienia?
XVII. Gwiazda
Jack śmiałby się, gdyby starczyło mu tchu. Przez wszystkie te lata podążał za przeklętym kompasem, wyznaczając wedle jego wskazań swój kurs, spoglądając na niego, kiedykolwiek gubił drogę lub cel. Ostatnio jednak, kompas nie gra uczciwie. Wiruje dziko, wskazując to czego Jack nie może mieć, nie chce, albo – stanowczo – uważa za niewarte kłopotów, jakie by kosztowało.
Teraz, na pełnym morzu, igła błądzi jak wcześniej.
Nieważne. Jack potrafi odnaleźć własne namiary. Teraz wie czego chce. Igła jego serca wskazuje pewnie, a uszkodzony kompas nie ma znaczenia.
XVIII. Księżyc
Podźwignięty z głębin nie raz, ale po wielokroć, nic dziwnego, że oszalał i zagubił się. Tęskni do chłodnej, ciemnej otchłani; wstrętne jest mu słońce. Każdy kto zawita na jego pokład, zostaje odmieniony. Każdy mężczyzna – a kobiety nie mają tu wstępu – którego krew splamiła deski statku poddanego wezwaniu księżyca, jak poddają się morskie pływy. Inne statki żeglują po morzu, osaczane przez jego sztormy i groźby. Latający Holender sam jest morzem, jego częścią o koralowych belkach, żaglach z wodorostów i o gwałtownej drapieżności rekinów.
I jak morze, jest zaborczy – jego kapitanowi nie wolno kochać nikogo więcej.
XIX. Słońce
Wszyscy bogowie w końcu umierają; starzy bogowie opierają się najmocniej. Trwają, aż ostatni z ich wyznawców odejdzie do swojego ostatniego miejsca spoczynku, odnajdzie wieczny spokój, albo swe własne Piekło. Nieważne, że nigdy ich nie czczono w tej zdegenerowanej epoce – dość, że odmienili życie tych co jeszcze żyją. Poznaczone bliznami ręce, zachowane wspomnienia o krwi, zwietrzałe kości pod ożywającym ciałem ujawniają moc pogańskich bóstw… choć nikt już nie pamięta ich imion.
Nadal mają swego posłańca na tych wodach i własny interes w jego łownej zwierzynie. Obserwują i czekają, by zawładnąć znów tym, co swoje.
XX. Sąd
Już teraz uszlachetniają legendę Jacka Sparrowa. Umarł, by mogli żyć. Albo – nie umarł, lecz wyruszył w drogę. Albo – przepływa właśnie Styks, gawędząc ze starym Charonem, prowadząc swój ukochany statek przez nieruchome, ciemne wody, rozmywające wszelką pamięć. Ich rzeczą jest pamiętać, ich rzeczą wypełnić sąd nad jego życiem i jego śmiercią.
Na zewnątrz, w zielonym zmierzchu, świece płoną, by oświetlić drogę Jacka Sparrowa. Wewnątrz, mówią o nim, choć tak naprawdę o sobie samych. Albo – mówią głośno, ale tają swoje prawdy niewypowiedziane – pirat, dobry człowiek, mój przyjaciel, równy mnie.
XXI. Wszechświat
Puste krawędzie mapy są wypełniane starannymi liniami, miastami o stromych dachach, lazurowymi rzekami, różami kompasów wskazujących tylko północ. To nie jest już świat bez granic, ale i nie – jeśli kiedykolwiek mógłby być – w pełni poznany. Jest jeszcze miejsce dla piratów i wagabundów, mitów, archetypów, pierwotnych instynktów. Miejsce dla starych i nowych legend. Kartografowie, badacze, architekci imperiów nie mogą zatrzymać całego świata dla siebie – nie, kiedy tacy jak Jack Sparrow żyją i dobrze im się wiedzie w cieniach, w historiach, w przestrzeniach między tym co zrozumiałe i tym co prawdziwe.
----------------------------------------------------------------------------
Czekam na opinie, jak zawsze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 12:50, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
Dajcie mi takie karty tarota!!! A XXI nie powinno być "Świat"? No wiem, nazwy bywają inne w różnych wariacjach, ale to taka "moja" karta to się przywiązałam...
Jestem pod wrażeniem. Oczywiście nie mogę wysmarować długiego posta, tak jak bym chciała. No to w skrócie.
To chyba pierwszy pozaperlany (pozaperłowy? ) przypadek takiej analizy POTC, z jakim się spotkałam. Analizy wykraczającej daleko poza to, co widać gołym okiem i na pierwszy jego rzut. I już sam ten fakt mnie cieszy ogromnie - że komuś tam na świecie chce się jeszcze tak jak nam.
Cóż za trafne (i co cenniejsze - zwięzłe) analizy osobowości, sytuacji... No, może z wyjątkiem Elizabeth. Tę widzę jako bardziej skomplikowaną postać i polemizowałabym w kwestii jej motywacji. Resztę przeczytałam z zapartym tchem, choć w paru przypadkach musiałam się zatrzymać, przeczytać raz jeszcze, pomyśleć. Świetny portret Norringtona. I "Wisielec"! Na to do tej pory nie wpadłam, to jest, nie pomyślałam tak dobrze o Pelegostosach. Może oni rzeczywiście coś w Jacku dostrzegli?
I niech mi ktoś powie, że to płytka, komercyjna historyjka!...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 13:35, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
Ciekawy tekst Piątka cytatów, które chciałabym wyróżnić:
Cytat: | Nawet gdy grawitacja postępuje z nim po swojemu, Jack Sparrow snuje swą opowieść. Może grać głupca, ale to tylko rola jak każda inna, i nigdy nie pozwala by nim zawładnęła.
Niech się śmieją, niech kpią, ale będą go pamiętać. Zostawi ich wpół zdania, wpół pożegnania, a oni zawsze będą się zastanawiać, czekać na finał. Czekać by dowiedzieć się, jak to wszystko się kończy.
Jack nie wstydzi się przyznać, że jego także intryguje legenda, którą przeżywa. Chce zobaczyć, jak się dopełnia - ale, do diabła, jeszcze nie teraz.
|
Bardzo, bardzo mi się ten opis podoba. Jack, niesamowicie sprytny i inteligentny człowiek, który tworzy swoją Legendę. Do ostatniej kropki daleko
Cytat: | Widział Jacka Sparrowa pozostawionego na śmierć, dawno temu – teraz słyszy, że Jack naprawdę jest martwy, za sprawą Lewiatana Davy’ego Jonesa i swojej własnej niepokornej natury.
Uwierzy, gdy zobaczy.
|
Na wszystkie plotki na temat Jacka, a szczególnie jego śmierci, trzeba brać poprawkę Pozostając w nastroju DMC, smutno-zabawne.
Cytat: | Czarna Perła jest mostem znikąd do wszędy, magiczną arką, co poniesie swojego kapitana, jeśli o niego dba, gdziekolwiek ten będzie miał życzenie. |
Spodobało mi się to from anywhere to everywhere. I cały opis Perły
Cytat: | Jack nie może się powstrzymać od zastanawiania, czy Pelegostosi – z całą ich sekretną mądrością, egzotycznymi medykamentami i tak dalej – wiedzą może coś, czego on nie wie.
Czy wiedziałby, będąc bogiem? Czy jego życzenia by się spełniały? Sprawdza swoją hipotezę, życząc sobie przestać spadać.
Lina zahacza się, zatrzymując go z szarpnięciem.
Interesujące.
|
Jack zastanawiający się, czy Pelegostosi na pewno są w błędzie Świetne.
Cytat: | A jednak jest tu obcy, szepczący w zakamarkach, przemykający wśród piwnicznych cieni między celami. Chce klucza, niesie pogłoska, ale kto szukałby klucza wewnątrz więzienia? |
Paradoks - klucz wewnątrz więzienia. Nie pomyślałam o tym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 20:01, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
Rrrety...!!! Skłoniłam do odzewu Anajulię? Nawet na to nie liczyłam, nie teraz, gdy jesteś tak zakręcona i zaplątana czasoprzestrzennie. Skoro tak, ogłaszam, że niniejszym macie przechlapane - będę łupić zamorskie skarby i zsypywać je tutaj, ile wlezie, ile tylko zdołam i zdążę. Savvy?!
Anajulia napisał: | A XXI nie powinno być "Świat"? No wiem, nazwy bywają inne w różnych wariacjach, ale to taka "moja" karta to się przywiązałam... |
Powinno. Ale:
1. Uprzedzałam, że przekład jest luźny?
2. Używałam nazw, do których JA się przywiązałam, kilkanaście co najmniej lat temu. Jedyne dwa wyjątki: II (Arcykapłanka brzmiała mi lepiej niż Najwyższa Kapłanka) i XIV (Powściągliwość w tym wypadku pasowała bardziej niż Umiarkowanie). Zatem z kolei "Wszechświat" jest "mój", do czego zaklepuję sobie translatorskie prawo kaduka.
Anajulia napisał: | To chyba pierwszy pozaperlany (pozaperłowy? ) przypadek takiej analizy POTC, z jakim się spotkałam. |
Nieperlisty...
Znowu - rrrety...!!! No to widzę, że nawet nie wiesz ile Cię omija. Przecież właśnie dlatego zaczęłam te przekłady, że w światowej perspekywie Perła jest wysepką w polskim fandomie, kompletnie odciętą od... no właśnie rzeczy jak wyżej. Od światowego fandomu. Zwyczajnie już nie wytrzymałam, przyniosę choć parę kropel z tego MORZA. Bo weźcie pod uwagę jak to wkurza - tu forum ledwo ciągnie, a tam się ludziom CHCE. Widać to. Może to będzie dla nas jakiś świeży wiatr? Tylko pomóżcie, piszcie, komentujcie, proszę! Albo i przynieście coś też! Bo to nie tyle...
Anajulia napisał: | komuś tam na świecie chce się jeszcze tak jak nam. |
...co odwrotnie. Ana, ja bym chciała, żeby tutaj ludziom się chciało jak tam!
Marta napisał: | Spodobało mi się to from anywhere to everywhere. I cały opis Perły |
Zawsze jestem zachwycona, gdy gdzieś trafiam na nieoczekiwaną poezję w ficach, niespodziewaną głębię w analizach... PotC to nie jest płytka historyjka, a fandom nie musi się składać z... no cóż, umysłowych dzieciaków. Cudowna jest świadomość, że są też dojrzalsi ludzie w fandomie i stać ich na dojrzalsze dzieła.
Marta napisał: | Jack zastanawiający się, czy Pelegostosi na pewno są w błędzie Świetne |
Nooo, oczywiście w tą stronę chętnie im przyzna rację!
Marta napisał: | Paradoks - klucz wewnątrz więzienia. Nie pomyślałam o tym. |
Właśnie - uwielbiam takie mikrozaskoczenia, w tych ficach, analizach i całej reszcie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|