Forum CZARNA PERŁA Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Kącik odzieżowy

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Tawerna / Soma
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Lizbeth Rackham
Artylerzysta


Dołączył: 08 Kwi 2007
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Helheim
Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 22:02, 23 Mar 2008 Temat postu:

Dobra... Teraz ja Smile Nie wiem od czego zacząć...

W przeciwieństwie do większości tu piszących, nie chodzę w spodniach. Ostatni raz miałam je na sobie 12 sierpnia- z konieczności, na Plickwickich Jeziorach, czy jak to się pisze. Wink

Styl- najróżniejszy, od gota do hipisa, w zależności od nastroju oraz tego, co aktualnie czytam, oglądam lub czego słucham.

Kolor- zazwyczaj przeważa czerń. Oprócz tego głównie ciemna zieleń, czerwień, fiolet, ew. turkus.

Uwielbiam wszelkiego rodzaju falbanki, koronki, guziczki itp. Bluzki muszą mieć dekolt (nie zawsze skromny Very Happy ) i być przylegające w talii. Jeśli są szersze, noszę na nie gorsety, paski lub chustki. Wymyśliłam też taki patent, polegający na spięciu za szerokiej bluzki na plecach rzędem kilkunastu małych agrafek na podobieństwo gorsetu.

Spódnice- najróżniejsze, w zależności od nastroju. Noszę i długie do ziemi, falbaniaste, i takie za kolana, i mini.
Zazwyczaj ubrania są gładkie, jeśli chodzi o wzór. Jeśli już, to paski, zwłaszcza czarno- białe lub czarno- szare.
Lubię dziwne rzeczy, które można nosić ze świadomością, że nikt inny ich nie ma, i stare ubrania. Ostatnio na przykład dostałam sukienką uszytą przez moja prababcię ponad 50 lat temu, a moja babcia obiecała mi już swój komplet- bluzkę za spódnicą- uszyty ze 40 lat temu. Ostatnio zabrałam też Giselle jej spódnicę od byłego mundurku- Za kolana, dość wąska, lekko plisowana, czerwona w delikatną, biało- szarą (lub biało- czarną, nie jestem pewna) kratkę. Kojarzy mi się z jakimiś byłymi czasami, ale nie jestem pewna, o które lata mi chodzi. Bardzo jest fajna, chociaż Giselle uważa ją za szczyt okropieństwa. Very Happy

Dodatki- torebki różne, mam i eleganckie, i indyjskie, często sa przerabiane lub ozdabiane przeze mnie. Paski, jako że spódnice się na biodrach trzymają, dla ozdoby. Mam i pirackie- z koralikami i frędzlami, i taki wytłaczany indiański ze srebrną rzeźbioną klamrą, i bardziej proste, choć z ozdobnymi zapięciami, aż do cienkiego, czarnego, z ćwiekami, którym owijam się dwa razy. Różne apaszki, zarówno na głowie, jak i w talii. Charakterystyczne dla mnie są wstążki, zastępujące opaski na głowę i gumki do włosów lub zawiązane na paśmie włosów dla ozdoby. Kiedyś chodziłam w w czarnym kapeluszu z taką dziwną czaszką, ostatnio przestałam, chodzę z gołą głowa, ale chętnie kupiłabym taki Johnowo-lennonowy kaszkiet (czy co to tam jest). Latem- słomkowy kapelusz z dużym rondem i czarną wstążką. Lubię też dość duże okulary przeciwsłoneczne, najlepiej czarne.

Biżuteria- od pirackiej do eleganckiej, nie może zabraknąć kolczyków i pierścionków. Charakterystyczne- biało- czarna kamea, pierścionek- gruba obrączka ze srebrnymi zawijasami i czarną emalią (przypomina okładkę od "Miasteczka Halloween"), pięć dziurek w uszach, obowiązkowo w każdej kolczyk, długi sznur małych koralików (mam w pięciu kolorach).

Jeśli chodzi o ubranie wierzchnie- na zimę mam czarny, wełniany płaszczyk z bufiastumi rękawami, wiązany w pasie. Jest za duży o dwa numeru, ale dzięki temu wygląda lepiej, bo talia mocniej się odznacza. Na wiosnę/ jesień- czarna, skórzana kurtka wiązana w pasie z lat 80-tych (po mojej mamie).

Makijaż- koniecznie puder, ale jasny, pociemnione brwi, delikatna czarna kreska na górnej powiece i tuż do rzęs. Zazwyczaj też trochę srebrnego cienia (? czy cieniu?) do powiek.

Włosy- długości nieokreślonej, z przodu do ramion, z tyłu już gdzieś prawie do końca łopatek. Od pół roku ciemny brąz. Falujące, sterczące we wszystkich kierunkach, zazwyczaj nie czesane Smile , chyba, że mnie do ostateczności doprowadzą, ale po czesaniu brzydsze są. Czasami warkocz, rzadko spięte lub związane.

Ogólnie- może być goth, hipis, elegancja lub elf Wink ostatnio pirat rzadziej... Może latem inaczej będzie. I czasami się żołnierzem czuję, jak się Czterech Pancernych naoglądam Very Happy . Aha, i postanowiłam się wiecej nie opalać. Chcę być blada.


Uf! Wyszedł jak zwykle chaos, pewnie pełno rzeczy pominęłam...
I jeszcze... Przerażające, ile czasu można się rozwodzić na temat stroju, a na inteligentny temat się nie chce pisac... Neutral
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Oficer


Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Islandia

PostWysłany: Nie 22:09, 23 Mar 2008 Temat postu:

Widać, ze artystka! Twój styl robi wrażenie Smile
PS. Jak się ubierasz na elfa ? Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizbeth Rackham
Artylerzysta


Dołączył: 08 Kwi 2007
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Helheim
Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 22:19, 23 Mar 2008 Temat postu:

Dzięki Smile A ten elf wygląda tak:
Długa, szeroka, powiewna spódnica, gładka, dopasowana bluzka, zielenie, srebrzysta szarość, może być czerń, delikatne, srebrne lub zielone dodatki, włosy rozpuszczone, może być jakaś wstążka, na oczach kreska podnosząca zewnętrzne kąciki i powiększająca oczy.
To chyba tyle Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Oficer


Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Islandia

PostWysłany: Nie 22:23, 23 Mar 2008 Temat postu:

Mhm...mnie jak najbardziej pasuje. Wypróbuję Very Happy Lubię strój elficki Smile
W zasadzie to tak sobie myślę - możnaby wklejać nasze zdięcia w jakimś ubraniu, które lubimy Very Happy By się pokazać Smile Albo by usłyszeć jakieś rady, pochwały etc. bądź coś w tym stylu.
Ale się robi kobiece forum! Very Happy Niedługo zajdziemy do sposobów makijażu Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 1:22, 24 Mar 2008 Temat postu:

O! Ja chętnie poczytam o sposobach na dobry makijaż, bo tę część edukacji w zakresie bycia kobieta przegapiłam i wykonanie najprostszego makijażu każdorazowo doprowadza mnie do szału Very Happy. Odbywa się metodą prób i błędów, z nie zawsze zadowalającym efektem. Do perfekcji opanowałam tylko nakładanie tuszu na rzęsy w jadącym z prędkością około 100 km na godzinie samochodzie typu bus, po dziurawych, polskich drogach oczywiście Very Happy

No ale do odzieży powracając... matko z córką! jak się ten temat błyskawicznie rozwija! Very Happy Nawet nie będę próbowała odwoływać się cytatami do waszych wypowiedzi, bo strasznie by się to potem czytało. Wrzucę zatem myśli, które udało mi się zapamiętać...

Ciuchy markowe? Nic w tym złego jeśli się akurat podobają i jeśli się akurat ma tych parę złotych (hehe) więcej. Ale mam w nosie metki - też ucinam Very Happy, a ciuchów z widocznym logo nie kupuję, bo - jak już mówiłam - do szału doprowadzają mnie wszelkie napisy na odzieży, no chyba, że naprawdę mało widoczne, albo z przysłowiowym jajem (jakieś mam świąteczne skojarzenia w przerwie od brzytwianych Very Happy). Kupuję czasem markową odzież - zwykle ze średniego przedziału cenowego, jakiś Reserved, Terranova, H&M (bo w przypadku Cottonfielda na przykład ewidentnie wywala się kasę za metkę) - jeśli zależy mi na jakości. Albo gdy trafię na jakąś wyprzedaż. Markowych spodni nie kupuję z tej prostej przyczyny, że nie szyją na mnie Laughing. Takie z ryneczku za 50 zł nie są zwykle mniej wytrzymałe, a - nie wiedzieć czemu Laughing - dużo lepiej skrojone. O tak, wolę w cenie 200 zł mieć cztery pary Smile.

Second-handy. No ba! Uwielbiam! Oczywiście (kiwa Alethei) te pachnące, z przejrzystą ekspozycją (aczkolwiek uwielbiam sobie czasem zanurkować w koszu ze świeżą dostawą Very Happy). Nie tylko dlatego, że można tam czasem wygrzebać coś nietypowego. Przede wszystkim to miejsca, gdzie rzeczy wysokiej jakości, często bez śladów używania, można kupić za kosmicznie śmieszne ceny. Raj Very Happy. W ogóle - lubię wszelkiego rodzaju pchle targi, antykwariaty... Z różnych przyczyn. Głównie dlatego, że przedmioty z drugiej ręki mają duszę. No i zawsze cieszy cena. Z tego rodzaju doświadczeń, polecam - tym, co dotrą do Skandynawii - lopped markety. Weekendowa wyprzedaż wszystkiegocosięda, organizowana przy szkołach przez rodziców. Zyski przeznaczone są na szkoły, ale ich wspieranie nie jest nadrzędnym celem tej imprezy. Bo Norwegowie to obrzydliwie bogaty naród. Norweg kupuje spodnie/fotel/telewizor i wyrzuca po sezonie tylko dlatego, że mu się znudziło. Loppedy służą wyrzucaniu właśnie. Klientelę stanowi niemal w 100% ludność napływowa, głównie Polacy i Pakistańczycy Rolling Eyes. Kupuje się torbę za równowartość około 10-20 zł. Niemałą torbę. I ładuje się do niej ile wlezie Very Happy. W cenie torby. Największą frajdę oczywiście sprawia dział z odzieżą - markową, prawie nie używaną Smile.

Biżuteria - rozwinę myśl z poprzedniego posta pod wpływem Waszych bogatych wypowiedzi Wink. Był czas, że nie mogłam bez niej żyć. Początkowo bez mnóstwa koralików, no bo nosiłam sie w stylu hippie. Z czasem po prostu musiałam mieć coś na szyi, coś w uszach (Aletheia! jak Twoje dziurki to robią, że zarastają? Very Happy moje nie chcą, choć czasem nic nie mam w uszach tygodniami) oraz obrączki, z którymi nie lubiłam się rozstawać (tak, wolę obrączki od pierścionków). Obecnie rzadko mam potrzebę - jak już mówiłam - wyglądać przyzwoicie Wink i nie wysilam się na komponowanie stroju przed wyjściem po bułki czy na rower (choć jak chodzi o to drugie akurat, to komponuję, o tak! tyle że pod kątem trampek Very Happy). Chora jestem tylko bez obrączki, chociaż jednej Very Happy. Niemniej lubię oryginalną biżuterię, w stylu o jakim pisze Aletheia. Lubię też srebro. Nie przepadam za złotem, choć nie mam awersji, czasem nawet noszę jak mam akurat nastrój (mam kolekcję złotych, rocznicowych pierścionków Wink).

Pragnę nadto stwierdzić, że jestem pełna uznania dla stylu Lizbeth. Widziałam trochę jej zdjęć i ach! ma odwagę i wyczucie stylu. Nietrudno jest wyglądać oryginalnie. Ale wyglądać do tego z klasą - to jest coś Smile.


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Pon 1:35, 24 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black rose
Kanaka


Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z mrocznej otchłani

PostWysłany: Pon 10:01, 24 Mar 2008 Temat postu:

O widziałam że zapomnę, jeszcze nic nie pisałam o biżuteri Razz

A więc tak od czasu pierwszego (pełnego) obejżenia POTC wpadłam w szał jeśli chodzi o biżuterie.
Kupowałam mnówstwo koralików na szyje i zakładałam to na ręce jako bransoletki.
Na szyji miałam pełno rzemyków z wisiorkami. (czaszki, chińskie znaki)
Na rękach pełno pierścionków (były na każdym palucu oprucz kciuka) Razz

Teraz już mi przeszedł ten napływ energi na dodatki.
Na szyji nosze jeden czarny rzemyk z chińskim znaczkiem (oznaczający chyba wolonść Razz )- Noszę go już pare miesięcy i nigdy nie zdjemuje Razz (no raz musiałam kupić inny rzemyk bo poprzedni się zerwał to gdy byłam w szkole bez wisiorka czułam się goła xD )
Na rękach po jednym pierścionku Very Happy (ładne duże kamienie- oczywiście sztuczne:P )
A bransoletek już wogóle przestałam nosić xD ale chce pokupować pełno rzemyków i pozawiązywać je sobie na rękach. A co tam zaszaleje xD
Kolczyki:
Nie nosze Razz tylko na jakieś okazje Razz ale za to cały czas mam jeden kolczyk założony bo mam dwie dziurki w jednym uchu i boje się że zarośnie dlatego w prawym uchu mam małe kółeczko Razz
Co do makijażu
Maluje oczy czarną kredką (to też zaczełam robić po obejżeniu piratów Razz )
No i czasami puder gdy wyskoczą mi jakieś niedoskonałości Wink


Ostatnio zmieniony przez black rose dnia Pon 10:03, 24 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beh.
Majtek


Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze skrzynki bez klamki

PostWysłany: Pon 10:07, 24 Mar 2008 Temat postu:

Anajulia napisał:
Ciuchy markowe? Nic w tym złego jeśli się akurat podobają i jeśli się akurat ma tych parę złotych (hehe) więcej.

Cały ten podział na markowe i niemarkowe jest dla mnie trochę bez sensu, choć sama go stosuję. Problem sprowadza się właściwie do tego, czy jest się tzw. typem "logo", czy nie. Czy potrafisz kupić coś w Big Starze i przy najbliższym spotkaniu ze znajomymi nie pochwalić się tym na wstępie. Czy potrafisz obciąć metkę bez żalu. *myśli* Nie, nie jestem logo. Uf. ;)

Anajulia napisał:
Takie z ryneczku za 50 zł nie są zwykle mniej wytrzymałe, a - nie wiedzieć czemu Laughing - dużo lepiej skrojone.

No, kłóciłabym się ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 05 Lut 2008
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Anglia

PostWysłany: Pon 11:42, 24 Mar 2008 Temat postu:

No, wiec, też się chętnie wypowiem Very Happy Mam podobny styl do Scarlett, zresztą ona ode mnie ciuchy ciągnie Laughing czarny czarny i jeszcze raz czarny Laughing Oczywiście zdarzają się wyjątki Very Happy bywa, że ubiorę coś białego, bądź srebrnego. Połączenie właśnie takich kolorów (srebro i czerń) strasznie mi się podoba, kontrastują ze sobą, przez co dają ciekawy efekt Very Happy
Co do ryneczkowych ciuchów, to uważam, że nie są złe. Nawet te z lumpeksów, są nieraz lepsze niż jakieś inne droższe, bo bywa, że właśnie markowe raz używane znajdą się w jednym z takich "lepszych" lumpeksów (bo to trzeba rozróżnić) i to tanio, więc czemu by nie kupić?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mrs.Sparrow
Piracki Lord


Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z teatru
Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 18:38, 24 Mar 2008 Temat postu:

Ach! Zapomniałam o biżuterii Very Happy Jeśli o mnie chodzi - lubię taką subtelną, choć już od dłuższego czasu mam słabość do długich, kolorowych kolczyków. Czerwone, brązowe, srebrne - obojętnie Very Happy Ostatnio nabyłam długaśne zielono-białe i przez całe święta ani razu się z nimi nie rozstałam Laughing
Co do bransoletek, jedyne które nosiłam, to te z muliny Very Happy Zamiast nich zawsze (obowiązkowo! Very Happy) noszę zegarek - bez niego jak bez ręki Laughing
Już od dłuższego czasu nie noszę żadnych łańcuszków, ani koralików, choć ostatnio mam coraz większą ochotę znów zacząć Wink
Jeśli chodzi o pierścionki - noszę jeden, i to od niedawna. Jakoś nie przepadam za większą ilością owej biżuterii na rękach Wink

Co do podziału na ciuchy markowe i te "mniej markowe" to podział ten jakoś mnie specjalnie nie interesuję. Nie podążam szczególnie za modą. Jeśli jest jakiś ciuch, który mi się podoba - nie zwracam uwagi na metkę. Jeżeli ciuszek by mi odpowiadał, nie miałoby dla mnie znaczenia czy pochodzi on z markowego sklepu, czy z jakiegokolwiek innego Very Happy
black rose napisał:
Maluje oczy czarną kredką (to też zaczełam robić po obejżeniu piratów Razz )
No i czasami puder gdy wyskoczą mi jakieś niedoskonałości Wink

Oczu nie maluję, a jeśli już to sporadycznie. Zamiast cienia do powiek używam tuszu do rzęs. Z cieniem to u mnie raczej słabo, bo przez okulary nie jest on prawie w ogóle widoczny. Jeśli jednak już używam - to na jakieś okazje Wink Makijaż wolę raczej delikatny, bo - sama sprawdziłam - z mocnym wyglądam po prosu głupio Laughing
Co do pudru - staram się nie stosować. Kiedyś próbowałam używać go właśnie na "niedoskonałości", ale, jak się później okazało, po użyciu pudru, niedoskonałości zrobiło się jeszcze więcej...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Pon 20:55, 24 Mar 2008 Temat postu:

Temat o biżuterii się rozwinął, widzę... Wink
Co mogę dodać od siebie? Po pierwsze: nienawidzę złota. Brrrrr! FUJ! Paskudztwo! Mimo że ostatatnio patrzę na nie trochę przychylniej, nadal unikam... Srebro to, co innego. Lubię też platynę, od biedy może być białe złoto. Jednak u jubilera jestem rzadkim gościem. O wiele bardziej lubię ozdóbki z kamieni, rzemyków, koralików... Kocham plastik. Duuuużo plastiku. Mam sporą kolekcję dodatków w klimatach Wschodu, jeszcze z czasów mojej fascynacji Księciem Persji i hinduską muzyką. To chyba tyle, jeśli chodzi o biżuterię... Pochwalę się, że niektóre swoje wisiorki, czy pierścionki robiłam sama. A propos pierścionków! Uwielbiam je! Często noszę nawet kilkanaście na raz (to nie przesada!). Albo duże i kolorowe, albo delikatne, srebrne obrączki z jakimiś małymi kamieniami... Zależy do czego.

Zapomniałam dodać, że jestem kompletnie uzależniona od okularów! To chyba moja najliczniejsza kolekcja wraz z butami i torebkami. Począwszy od ogromnych much, poprzez lennonki, aż po tandetne matriksy. Przez lata upychania ich do pudełek i pudełeczek, zebrałam ok. 300-tu par. Obecnie moje ulubione to duże gogle, grube czerwone oprawki, przyciemnione szkła, coś a'la Willy Wonka, muchy - wąskie czarne oprawki w kolorowe grochy, przyciemnione szkła, gwiazdki z turkusowymi szkłami (mam też zielone, błękitne i czerwone). Obecnie poluje na takie jakie nosił David w "The Man Who Fell To Earth" - [link widoczny dla zalogowanych] ... Ogromnie mi się spodobały! Nie wspomnę już nawet o tych: [link widoczny dla zalogowanych] ... Moim marzeniem jest przenieść się w tamte czasy, chociażby dla ciuchów i dodatków Shocked Coś wspaniałego!!!!
Nie, nie... tak nie może być... ja się muszę pochwalić paroma "aspektami swojej garderoby" (cytuje tu swoją najlepszą przyjaciółkę, która zawsze powtarza mi: "Eeeeewka, weź Ty się podziel aspektami swojej garderoby!"... nie wiem skąd jej się te "aspekty" biorą Laughing ). Jutro pocykam jakieś fotki to wrzucę swoje sfreakowane jestestwo. Ostatnio noszę się w koszulce "Feel the 80's!!!", czyli jestem w swoim żywiole Razz
Hehehe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 13:06, 10 Cze 2008 Temat postu:

Kaileena_Farah napisał:
Ostatnio noszę się w koszulce "Feel the 80's!!!"


Moja koleżanka też taką ma, ale napis nie ma nic wspólnego z jej upodobaniami. Niektórych t-shirty wyrażają, inni ślepo podążają za modą Smile

Ostatnio doszłam do wniosku, że muszę absolutnie natychmiast wybrać się na zakupy, bo staję przed pełną szafą i nie mam co włożyć! Niby normalne, ale zawsze w końcu znajdowałam coś, co ewentualnie mogłoby być. Teraz odczuwam naglącą potrzebę uzupełnienia i odświeżenia garderoby. Buty, topy, dodatki - ostatnio lubię mieć coś na rękach, i kolory! Zawsze nosiłam się w kolorach ziemi. Coś mi odbiło i chcę niebieskich, fioletów, nawet do bieli się prawie przekonałam Very Happy

Może mój post ożywi ten temat Very Happy Miałyście kiedyś duży zwrot w gustach odzieżowych, o 90 albo 180 stopni? Rewolucję, gruntowną zmianę wyglądu? Jesteście wierne swojemu stylowi czy ciągle przechodzicie metamorfozy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Wto 18:27, 10 Cze 2008 Temat postu:

(muszę ochłonąć, więc postaram się pisać NORMALNIE)

Odpowiem przede wszystkim na Twoje ostatnie pytanie... Zwroty o 180 zdarzają mi się bardzo często. Jestem osobą zmienną, jeśli chodzi o upodobania. Ciągle poszukuje nowych inspiracji, nie lubię stać w miejscu. Tak samo jest z moją szafą. Bez wprowadzania innowacji, po pewnym czasie, czuję się szara i nudna, niezależnie od tego, jak kolorowe są moje ciuchy. To trochę okrutne wobec mnie samej, ale skoro ja lubię robić sobie na złość? Stać przed lustrem i krytykować siebie ile wlezie? Poza tym mam taki ohydny kompleks, że nie lubię nosić jednej rzeczy więcej niż 4-5 razy. Ubrania kupuje tanio, bo w kultowych, warszawskich szmateksach (ha! nigdzie nie ma lepszych!), więc mogę pozwolić sobie na luksus ciągłej zmiany image'u. To raczej kwestia mojej osobowości. Owszem, mam parę rzeczy, z którymi nie rozstaję się już długi, długi czas, ale większość bluzek, czy spodni, wylatuję po kilku założeniach. Są praktycznie nowe, bo bardzo dbam o swoje ciuchy, więc sprzedaję je bez problemu i to ze sporym zyskiem.

Ostatnio w mojej szafie pojawiły się spodnie 3/4 z komiksowym nadrukiem. Są bardzo fajne, czekam na specjalną okazję, by się w nich pokazać. Ukochane glany odstawiłam na jesień. Temperatury w stolicy sięgają 30-33 stopni. To za dużo, jak dla mnie. Wybieram ostatnie stonowane barwy, ale to raczej z braku odpowiednich ciuchów. Potrzebuję jakiegoś powiewu świeżości, inaczej spalę wszystko, co mam, bo niektóre rzeczy zaczynają mnie wybitnie irytować...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizbeth Rackham
Artylerzysta


Dołączył: 08 Kwi 2007
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Helheim
Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 17:59, 11 Cze 2008 Temat postu:

Kaileena_Farah napisał:
nie lubię nosić jednej rzeczy więcej niż 4-5 razy.
większość bluzek, czy spodni, wylatuję po kilku założeniach.

Straszne! Jak tak można... Ja się bardzo przywiązuję do moich ubrań. Zawsze jak gdzieś jadę mam straszny problem, jak to wszystko zmieścić do torby...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Oficer


Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Islandia

PostWysłany: Śro 18:36, 11 Cze 2008 Temat postu:

Ja dopiero powoli odnajduję swój styl. Tak samo jak odkrywam swoje NAJE (muzyczne, filmowe, książkowe, światopoglądowe...etc.). Może późno się za to zabieram, ale od zupełnego niedawna zaczęłam podróżować po swojej duszy i odkrywać nowe horyzonty Smile Zaczynam żyć po swojemu, tak jak chcę i lubię.
Tak samo jest z ubiorem. Zaczynam go przetwarzać na własne potrzeby. Generalnie zatem zwrot o 90 stopni (powiedzmy, na razie - potem może dojdzie do 180 Razz) rozpoczął się jakoś rok temu. Przestałam się ubierać tak jak wszyscy wokół - modnie, trendowo. I myślę, że nareszcie jestem na dobrej drodze by ubierać się tak, jak nikt inny. Własny styl, ktory już wcześniej opisywałam Smile.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 23:00, 11 Cze 2008 Temat postu:

Elizabeth napisał:
Ja dopiero powoli odnajduję swój styl. Tak samo jak odkrywam swoje NAJE (muzyczne, filmowe, książkowe, światopoglądowe...etc.). Może późno się za to zabieram, ale od zupełnego niedawna zaczęłam podróżować po swojej duszy i odkrywać nowe horyzonty Smile


Shocked Późno?! To co ja mam powiedzieć! Nie to żeby za wcześnie. Pewnie nigdy nie jest za wcześnie, podobnie jak nie jest za późno. Ale baaardzo wcześnie Very Happy. I chwała Ci za to, mądra Lizzie Smile.

O swoich zwrotach osobowościowych pisać nie będę, nie tyle ze względu na obawę o off-topa, co dlatego, że nie mam akurat wolnych paru dni Very Happy. Rewolucje odzieżowe to standard, choć pewnie słowo rewolucja jest tu lekką przesadą. Wyobrażam sobie, że pasuje do Kaileeny, więc gdzież mi do tego Wink. Nie jestem kameleonem, ani nie mam potrzeby manifestowania czegokolwiek swoim stylem noszenia się (i tak naprawdę nigdy nie miałam, nawet w swoich czasach hippie). Wyjątek dotyczy może włosów, na punkcie których mam niezdrową obsesję, bo się przestały kręcić Very Happy. A one były symboliczne. Natomiast do odzieży przykładam sporą wagę, ale dotyczy to zachowania dobrego smaku, bez względu na to, czy wybieram się na rower, czy na przyjęcie. Trendy mam w nosie, ale staram się, by wszystko do siebie pasowało, nawet jak to kompozycja z założenia obciachowa. Dbam też o to, by po prostu dobrze wyglądać, czyli na przykład nie noszę mini wiedząc, że nie mam do niej nóg, etc. I to jest w moim stylu noszenia się jak najbardziej stałe. Podobnie też jak Lizbeth, przywiązuję się do ubrań. I to bardzo Very Happy. Do tego stopnia, że po tym jak mi skradziono ponad pół roku temu parę ulubionych ciuchów, do dziś wypatruję identycznych. Przywiązanie nie oznacza oczywiście minimalizmu w szafie Very Happy. Mam stanowczo za dużo rzeczy i na dobrą sprawę mogłabym w danej porze roku codziennie chodzić w czymś innym. Aż szkoda, że nie zawsze mam czas, by pomyśleć w czym, o prasowaniu czy przyszywaniu guzików nie wspominając, bo przywiązana jestem do większości Very Happy ...No i gdzie te rewolucje? W kolorach. W kroju, fasonach. Czasem naprawdę się dziwię jak spojrzę do szafy. Nagle roi się od zieleni, której kiedyś w życiu bym na siebie nie założyła, albo od jeansów, których programowo nie nosiłam przez długie lata. W kwestii ubioru - podobnie jak zresztą w większości kwestii w moim życiu Very Happy - nie uznaję już żadnego "nigdy", "zawsze". Nie zmienia mi się może gwałtownie, ale niepostrzeżenie i podstępnie Very Happy. A szoku doznaję oglądając zdjęcia sprzed paru lat. Często dziwię się, jak ja mogłam coś na siebie włożyć. Albo przeciwnie - biegnę szukać na dnie szafy zapomnianego przyjaciela sprzed lat Wink.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 23:00, 15 Cze 2008 Temat postu:

Względem zmienności, zdecydowanie bliżej mi do Lizbeth niż Kaileeny. Bardzo przywiązuję się do rzeczy. Niektóre ciuchy trzymam i noszę do totalnego sprania i rozciągnięcia. Strasznie mi żal na przykład jednej mojej ukochanej bluzki - czerń zbladła już tak, że w końcu będę ją musiała z bólem pożegnać, chlip Sad Chętnie bym ją oddała do farbowania, ale jest w połowie biała. Za to w innych wypadkach... do licha, dlaczego moją rodzinę tak trudno przekonać, że dżinsy mają prawo być dziurawe Laughing Nic tylko "jak ty wyglądasz, kup wreszcie nowe" Rolling Eyes Nie chcę!!! Twisted Evil Laughing

Elizabeth napisał:
Ja dopiero powoli odnajduję swój styl. Tak samo jak odkrywam swoje NAJE (muzyczne, filmowe, książkowe, światopoglądowe...etc.). Może późno się za to zabieram, ale od zupełnego niedawna zaczęłam podróżować po swojej duszy i odkrywać nowe horyzonty

Na to nigdy nie jest za późno Wink Powiem więcej - to jest właśnie... życie. Dowód, że się żyje. Powód do życia. Ja już co najmniej od dziesięciu lat myślę, że właśnie krystalizuje się mój styl, potem oglądam się za siebie i... stwierdzam, że tyle się zmieniło. I znowu, i jeszcze raz, i ciągle od nowa. Ale zwrotów o 180 raczej nie miewam. Jestem zdecydowanie typem ewolucyjnym, nie rewolucyjnym. Zarówno w osobowości, jak w ciuchach. Ale przecież ciuchy są częścią osobowości Wink

Anajulia napisał:
nie mam potrzeby manifestowania czegokolwiek swoim stylem noszenia się

Ja takoż. Moje ubranie (tak samo jak chocby wystrój wokół biurka) jest dobrane nie pod kątem "pokazania mnie na zewnątrz", ale raczej "dobrego samopoczucia mnie w w nim, wewnątrz". Ubraniem lubię pokazywać figurę, czemu nie. Ale nie myśli. Nie lubię choćby żadnych napisów. Zakładam długie spódnice, fantazyjne bluzki, naszyjniki, bransoletki, kolczyki... nie dlatego żeby cokolwiek zamanifestować, ale że po prostu je lubię. Dotyk zamaszystych fałd, zwiewność materiału, dźwięk drewnianych koralików (ostatnio zrobiłam sobie potrójnie zwijaną bransoletkę Wink ), ciężar i ruch kolczyków... Ech, a w opisie i tak wygląda to bujniej niż jest faktycznie Laughing Wcale nie wyglądam aż tak cygańsko jak to opisałam. Ale chyba dobrze czułabym się w epoce długich płaszczy i pierzastych kapeluszy Wink


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Nie 23:03, 15 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Nie 23:39, 15 Cze 2008 Temat postu:

Lizbeth Rackham napisał:
Kaileena_Farah napisał:
nie lubię nosić jednej rzeczy więcej niż 4-5 razy.
większość bluzek, czy spodni, wylatuję po kilku założeniach.

Straszne! Jak tak można... Ja się bardzo przywiązuję do moich ubrań. Zawsze jak gdzieś jadę mam straszny problem, jak to wszystko zmieścić do torby...


Jak widać - można! Laughing
Wiem, wiem. Zgadzam się... to JEST straszne, ale z drugiej strony... Nie, nie wyobrażam sobie siebie - wiernej jednemu stylowi. To dla mnie cholernie ograniczające. Wprowadzanie zmian leży w mojej naturze. Jakakolwiek stabilizacja jest niemożliwa, bo kiedy wydaję mi się, że w czymś czuję się naprawdę bardzo, bardzo dobrze i na pewno będę się tak nosić dłuższy czas... widzę coś/kogoś, co/kto sprawia, że nie wytrzymam bez nowych rzeczy. Od razu uprzedzam - nie lubię kopiowania. Nie działam na zasadzie "zobaczę na ulicy babkę z taaaaaaaaką torebką - muszę ją mieć!". Ja szukam czegoś w rodzaju "części zamiennych". Inspiruję mnie krój, lub kolor, ale to wręcz nie może być to samo. To też główny powód mojej niechęci do "ogólnodostępnych" sklepów Wink Wściekam się, gdy zobaczę kogoś w takim samym ciuchu, jaki mam ja. Na szczęście zdarza się to niezwykle rzadko, a kiedy przestanie zdarzać się wcale... cóż - będę mogła z czystym sumieniem przyznać, że wreszcie osiągnęłam swój cel! Laughing


Ostatnio zmieniony przez Kaileena_Farah dnia Nie 23:40, 15 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizbeth Rackham
Artylerzysta


Dołączył: 08 Kwi 2007
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Helheim
Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 18:14, 07 Sie 2008 Temat postu:

A ja sobie nowe okulary przeciwsłoneczne kupiłam! Takie prawie owalne, ale trochę bardziej okrągłe, w turkusowych, drucianych oprawkach. No kocham je po prostu. Już od dawna chciałam druciane i w podobnym kształcie (o lennonkach lepiej nie myśleć, bo ich nawet na Jarmarku Dominikańskim nie ma Confused ). I tylko 10 zł kosztowały, bo takich nikt nie chce... Ludzie nie wiedzą, co tracą. Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gattsu1989
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin
Płeć: pirat

PostWysłany: Wto 20:49, 08 Wrz 2009 Temat postu:

No prosze prosze, zwykly temat o ciuchach a jakie dlugie historie tu tworzycie:D o czym tu mowic? Buty, spodnie, koszulka i bluza:D i po sprawie:P Przynajmniej w moim przypadku:D Jedno od drugiego rozni sie kolorem i cena:D Jestescie straszne:DSmile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 20:58, 08 Wrz 2009 Temat postu:

Dorzucamy też biżuterię i torebki! Oczywiście, że jesteśmy straszne i dobrze nam z tym. Laughing Wcale niekoniecznie po sprawie, potrafiłybyśmy i to rozwinąć - na koszulce może być na przykład nadruk. A bluza polarowa albo jeansowa, albo.... Zresztą sam mówisz, że różnią się kolorami. No to my właśnie o tych kolorach mogłybyśmy długo. Very Happy Nie wiem czy spotkałeś się z powiedzeniem (ja to spotkałam jako dowcip rysunkowy), że kobiety kupują ciuchy jak wino ("Lepsza biała czy czerwona bluzka...?") a faceci jak piwo ("Bierzemy te skarpetki w paczkach po sześć, czy po dwanaście?") Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gattsu1989
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin
Płeć: pirat

PostWysłany: Wto 21:01, 08 Wrz 2009 Temat postu:

Cos w tym jest i powiem, ze masz racje:D Ja ostatnio poszedlem na zakupy ciuchowe:D w godzine wydalem 800zl i kupilem wszystko co chcialem:) Ale i tak bylem wkurzony bo musialem jechac z jednego centrum do drugiego, a nienawidze latac za ciuchami:P uczcie sie moje panie, oszczedzajcie czas, pieniadze...niekoniecznie;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 22:52, 08 Wrz 2009 Temat postu:

A gdzie w tym zabawa? :>

Zresztą byłabym organicznie niezdolna do wydania jednym kopem takiej kasy na szmaty. Jakbym tak miała to zostawić w sklepie z elektroniką, to co innego. Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gattsu1989
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin
Płeć: pirat

PostWysłany: Wto 23:12, 08 Wrz 2009 Temat postu:

a ja chcialem i zrobilem tak pierwszy raz w zyciu:D Popracowalem sobie dwa miesiace, za 1800 kupilem telefon a za 800 ciuchy, taki byl uklad. I mam full wypas telefon^^ A w kompa nie bede musial pakowac przez jeszcze jakies poltora roku:) Rakieta krotko mowiac:P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 14:47, 09 Wrz 2009 Temat postu:

No tak, a to ponoć my jesteśmy rozrzutne na zakupach. Ja oczywiście nie oceniam, sama bym chętnie wydała dużo jednego dnia na garderobę, od kolczyków po buty, ale mam inne priorytety, więc myślę, że jak na kobietę, wydaję na fatałaszki naprawdę niedużo. Co innego Ty, Gattsu! Very Happy Ale słusznie, trzeba spełniać takie zachcianki, jeśli tylko można Smile. Zapracowałeś, dzieci Ci pewnie z głodu nie płaczą, to czemu nie.

W kwestii stroju - odnotowuję u siebie w mijającym sezonie letnim monotematyczność kolorystyczną Very Happy. Wszystko mam zielone i czerwone, czasem przełamuję to czernią, brązem czy beżem. Generalnie jednak w mojej szafie można oczopląsu dostać. Żeby tylko! Samochód miał być zielony, ale się na razie nie udało, więc jest ...czerwony Very Happy Co rozwiązuje problem lakieru do paznokci, bo czerwony oczywiście też mam Very Happy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gattsu1989
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Koszalin
Płeć: pirat

PostWysłany: Śro 16:32, 09 Wrz 2009 Temat postu:

Moze i jestem, ale bardzo rzadko chodze na zakupy, naprawde rzadko. Dlatego kupuje raz a dobrze, zeby pozniej nie biegac po sklepach:P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Tawerna / Soma Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 2 z 7


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin