Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Nie 1:51, 10 Lut 2008 Temat postu: |
|
Anajulia napisał: | No i jak zwykle cudnie... Czy ty to zbierasz w jakaś teczkę, czy może haniebnie drzesz jak Eddie? Moim skromnym zdaniem, powinnaś to komuś pokazać... zrobić sobie jakieś portfolio i możesz z tego żyć. No, może za dwa-trzy lata, żeby potraktowano Cię poważnie. Wiesz, nie mówię już o byciu "wielkim artystą", wyrabianiu sobie marki - to też, ale masz jeszcze czas, by podjąć decyzję, co robić w życiu, czemu się poświęcić. Natomiast wiele instytucji, redakcji, etc. potrzebuje grafików, rysowników. Na pewno poczujesz kiedyś chęć zarobienia paru złotych na swoje wydatki. Nie zatrudniaj się przy zbiorze truskawek, czy w knajpie na zmywaku! Zrób portfolio... To nie wazelina! Widziałam tu wiele dobrych prac naszej wielce utalentowanej załogi. Ale - zauważ - że tylko Tobie to mówię
Kochani! A teraz trochę zamieszania będzie, no bo porządki wiosenne Parę postów z lamusa... |
Nie, no... zbieram, nie powiem.
Ja w tych swoich "dziełach" rzadko kiedy jakąś wartość dostrzegam, ale nie miałabym sumieniach i wyrzucić. Ale co do portfolio i zaniesienia tego-tego do jakiejś redakcji... oj. Chyba bym się nie odważyła. Co prawda zamierzam zdawać na dziennikarstwo i bardzo możliwe, że w jakieś tam, nieokreślonej przyszłości będę związana z jakąś gazetą, ale... nie wiem czy tego rodzaju praca by mi odpowiadała. Rysownik? Na zamówienie? Oni potrzebują tam raczej ludzi, którzy dobrze czują się w tworzeniu komiksów, albo prostych, humorystycznych karykatur... ja się do tego nie nadaję.
No... ale... może. Może i kiedyś.
Zobaczymy.
Dziękuję Ci bardzo, Ana :*
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
KresKa
Piracki Lord
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim
|
Wysłany: Czw 1:34, 14 Lut 2008 Temat postu: |
|
Przed jakimś kwadransem stworzyłam coś takiego... Marne to, marne, dawno nie rysowałam i zupełnie z wprawy wyszłam...
[link widoczny dla zalogowanych]
Chodzi oczywiście o marną podobiznę mojej twarzy xD E, kubek też nie za specjalny, taki płaski mi wyszedł. A jeszcze twarz porównajcie z oryginałem:
[link widoczny dla zalogowanych]
Tak w ogóle jakiś narcystyczny ten mój rysunek...
|
|
Powrót do góry |
|
|
black rose
Kanaka
Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z mrocznej otchłani
|
Wysłany: Czw 8:37, 14 Lut 2008 Temat postu: |
|
a mi się podoba i twarz jest bardzo podobna do twojej
ja gdy zabieram się za rysowanie to zawsze największą katorge sprawia mi narysowanie oczu xD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Savvy
Piracki Lord
Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: from Desolation Row Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 15:00, 14 Lut 2008 Temat postu: |
|
KresKo, cóż za szalona kreska! Kubek płaski?! Marna podobizna???!!!! Brak mi słów... Jestem pod wrażeniem dynamiki portetu, na którym bez problemu da się Ciebie rozpoznać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karottka
Zejman
Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 1239
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Lublin Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 15:51, 14 Lut 2008 Temat postu: |
|
Ah, przecudnie malujecie... Normalnie brak mi słów na wasze dzieła. Gdybym mogła, zobaczylibyście wszystkie moje rysunki xD Normalnie Davy Jones na dnie morza się przewraca XD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ania
Kuk
Dołączył: 12 Gru 2007
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z krańca Świata Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 18:46, 14 Lut 2008 Temat postu: |
|
Kreska, pierwsze co zrobiłam to otworzyłam linki, nie czytając postu i stwierdziłam, że to chyba autoportret, więc podobizna wyszła A co do kubka to nie wiem co Ty od niego chcesz. Jaki płaski? Może gdybyś cieni nie narysowała to by był płaski, ale taki jest jak najbardziej prawidłowy
|
|
Powrót do góry |
|
|
KresKa
Piracki Lord
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim
|
Wysłany: Czw 22:34, 14 Lut 2008 Temat postu: |
|
Oł, dzięki wszystkim za słowa uznania Ja z natury krytyczna jestem... ale za przyrząd do rysowania trzeba się częściej złapać, bo na serio serio wstyyyyd...
|
|
Powrót do góry |
|
|
KresKa
Piracki Lord
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim
|
Wysłany: Pią 0:22, 15 Lut 2008 Temat postu: |
|
Przepraszam, że double post, ale tak wyniknęło:
[link widoczny dla zalogowanych]
Sami oceńcie, ja się wypowiem później xD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 9:43, 15 Lut 2008 Temat postu: |
|
Mi się kociak naprawdę podoba
Uroczy ma pyszczek, a zresztą bardzo lubię rysunki "zbudowane" z kresek i pojedynczych pociągnięć długopisu/ołówka/piórka
EDIT by Marta:
Aletheia napisał: | A w ogóle, odkąd tu zajrzałam, jestem fanką jana boruty. Najbardziej podobała mi się Czarna Perła, Fear of the Dark i te paryskie. A i Kaileena niech rysuje, bo u niej jest coraz ciekawiej!
Wklejacie tu takie cuda, że i mnie zaczyna świerzbić... Już nie pamiętam kiedy ostatnio trzymałam ołówek w celach innych niż notatkowe. Pół roku? Rok? Ech... |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 22:57, 15 Lut 2008 Temat postu: |
|
Jakoś mi szybko poszło przepisanie pierwszego "rozdziału" (?) tego co dzisiaj rano stworzyłam, więc, właściwie czemu by tego nie umieścić? Jak szaleć to szaleć Raczej nie jest to mistrzostwo, ale parę skleconych zdań udało się napisać
ROZDZIAŁ I
Nad głównymi ulicami Londynu unosiła się mgła, która niczym lekka kołderka otulała budzące się dopiero miasto. Tętent kopyt po wykładanej kamieniami uliczce odbijał się od domów i otwartych już sklepów. Dorożki jeździły w tę i z powrotem, mijając rozkładających na stoiskach świeże owoce i warzywa kupców. Londyn, jak co dzień, budził się do życia spiesząc do szarej codzienności.
Angus otworzył lekko oczy. Do pokoju wdarł się już blask pierwszych promieni słonecznych. Wstając ogarnął jedynie wzrokiem krwistoczerwone słońce wyłaniające się zza kamienic. Już miał wyjść z sypialni, gdy usłyszał znajomy dźwięk. Wyjrzał przez okno szybko przecierając rękawem zaspane oczy.
Pod oknami zatrzymała się znajoma dorożka. Angus miał złe przeczucia. Drzwi powozu skrzypnęły, a chwilę później na chodniku stanął niewysoki, pulchny mężczyzna z melonikiem na głowie.
Angus cofnął się od okna, potrząsając niechcący zakurzoną zasłonę. Tuman kurzu wzbił się w powietrze. Mężczyzna znał Rogera – wiedział jednak, z długiego doświadczenia, ze jego przybycie rzadko zwiastowało jakąś dobrą wiadomość.
Angus obliczał tylko sekundy, kiedy usłyszy pukanie do drzwi. Jednak zamiast tego, po raz drugi usłyszał skrzypnięcie drzwi dorożki. Z ciekawością wyjrzał raz jeszcze. Roger, jak zwykle zresztą, zapomniał czegoś i wrócił do środka powozu wychodząc z niego z gazetą.
Jak to się dzieje, że wystarczy skrzypnięcie drzwi, aby poznać ludzkie intencje? Zatrzaskiwane raz czy dwa, krótkie trzaśnięcia spotykane na co dzień na równi z mocnymi szarpnięciami. Jednak tym razem drzwi zamknęły się z hukiem, który wręcz zatrząsł całą kamienicą. Angus spodziewał się wyjątkowej, tym razem, wizyty.
Chwilę później usłyszał już ciężkie kroki na drewnianych schodach. Wchodząca osoba musiała mieć najwidoczniej bardzo pilną wiadomość, gdyż przeskakiwała po dwa stopnie na raz.
Mężczyzna, teraz już całkowicie rozbudzony, nie miał pojęcia dlaczego temu niespodziewanemu przybyszowi tak bardzo się spieszy. Oparłszy się o framugę drzwi, Angus z rosnącym podnieceniem, szczelnie przykrytym pod lekko widocznym, tajemniczym uśmiechem, czekał na Rogera.
Gość już wkrótce stanął w drzwiach.
- Nie uwierzysz! - krzyknął już od progu – stało się, po raz kolejny się stało!
Angus wpatrywał się w Rogera nie wiedząc o co chodzi. Od dziecka lubił zagadki, a jego odkryta w młodości pasja wkrótce, w dorosłym życiu, przekształciła się w sposób na zrobienie pieniędzy, realizując swoja marzenia.
Jednak w tym momencie mężczyzna wolałby dowiedzieć się od razu, co „znów się stało”, a nie błądzić po świecie iluzji – cóż za trafne określenie!
- Angusie, po raz kolejny zatrząsłeś Londynem! - wychrypiał Roger widząc ciekawość przeplataną z niezrozumieniem, goszczącą na twarzy mężczyzny. - Po raz kolejny już wyprzedano wszystkie bilety!
* * *
Angus zaskoczony wiadomością, szybko cofnął się od drzwi otwierając wejście do małego, lecz bardzo przytulnego mieszkanka.
Roger usiadł przy stole i położywszy na blacie gazetę spojrzał na gospodarza uśmiechniętymi oczyma.
- Tylko mi nie mów, że się nie cieszysz!
- Ależ oczywiście, Rogerze, cieszę się i to ogromnie, ale... - przerwał wciąż zaszokowany wiadomością mężczyzna - ... nie spodziewałem się tego wszystkiego. Nie spodziewałem się tego wszystkiego tak szybko...
- I tak źle, i tak nie dobrze... Artyści! - prychął Roger prowokując Angusa do śmiechu.
- Jaki tam znowu ze mnie artysta. Wykorzystuje tylko to, co w dzieciństwie od hobby stało się przekleństwem...
- No wiesz, od czegoś przecież trzeba zacząć.
Angus uśmiechnął się smutno na wspomnienie swojego dzieciństwa...
Ostatnio zmieniony przez Mrs.Sparrow dnia Pią 23:03, 15 Lut 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 15:46, 16 Lut 2008 Temat postu: |
|
Aletheia! Uszanowanie! Bystre oko, rewelacyjne pióro, rób to częściej . Pewnie zresztą nie trzeba Ci tego mówić .
EDIT by Marta
Prace Alethei tutaj.
Piszesz tez na inne tematy? Bo ja, wiesz, mam ten problem, że ostatnio wyłącznie na ów wdzięczny i okoliczne . Aż z nutą zazdrości przeczytałam ten zgrabnie skrojony fragmencik literatury Mrs.Sparrow, który z POTC - poza nickiem autorki - zdaje się nie mieć nic wspólnego .
Mrs. Sparrow! Pisz, pisz! Nie wiem, co robiłaś z tą umiejętnością w czasie gdy - jak twierdzisz - nie pisałaś, ale czytałam tego rodzaju fragmenty twojego autorstwa dwa lata temu (w Sadze ) i progres olbrzymi! Masz dar do tworzenia obrazów słowem A ponieważ na tym się znam (w odróżnieniu od rysunku) - czepnę się . Drobiazgu:
Mrs.Sparrow napisał: | Angus wpatrywał się w Rogera nie wiedząc o co chodzi. Od dziecka lubił zagadki, a jego odkryta w młodości pasja wkrótce, w dorosłym życiu, przekształciła się w sposób na zrobienie pieniędzy, realizując swoja marzenia. |
Coś nie halo z końcówką tego zdania Pilnuj form gramatycznych - łatwo się zgubić w zdaniach złożonych, wiem . Aha! I rada - unikaj powtórzeń. Zasadniczo nie zgrzeszyłaś w tej kwestii , natomiast pewne słowa dźwięczą mi za często, np. "drzwi", czy "jednak". Można je zastąpić innymi, można wyciąć - nie dlatego, że tak jest niepoprawnie (bo jest dobrze), ale dla melodii i bogactwa języka .
Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Sob 15:50, 16 Lut 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lannes
Szczekający na fale
Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Słupsk/Kraków
|
Wysłany: Wto 1:05, 19 Lut 2008 Temat postu: |
|
Jakie to piękne uczucie grać Rachmaninova...wreszcie...pozdrawiam wszystkich upartych
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 0:55, 21 Lut 2008 Temat postu: |
|
Co twórczości Mrs.Sparrow, przyłączam się do wyrazów uznania, Rzeczywiscie, tą fabułę się "widzi". Pięknie wygrany klimat budzącego sie miasta. Dodam, że podoba mi się też dobre zarysowanie charakterów. No i ten cliffhanger w zakończeniu... Zagrywka rasowego pisarza. W szczegółach stylistycznych, owszem, do szlifnięcia, ale to drobiazgi. Bardziej przeoczenia niż poważne błędy.
Anajulia napisał: | Piszesz tez na inne tematy? |
Dotąd zdążyłam tylko jeszcze recenzję "Pana i Władcy: Na krańcu świata".
[link widoczny dla zalogowanych]
Morska zbieżność tematów czysto przypadkowa, nawet nie planowałam tego jako tekst do serwisu. Obejrzałam film i chciałam się dopisać do tematu na forum, ale tak mi sie rozciągało, że w końcu przeszlifowałam na pełną recenzję.
Ewentualne "więcej" jest jak na razie na etapie mglistych pomysłów, bo czasu brak. Chyba, że liczyć też posty Forum Filmowo...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Pon 21:56, 25 Lut 2008 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: |
[link widoczny dla zalogowanych] |
No ja nie mam pojęcia co się na mnie uwzięło, ale za nic w świecie nie mogę tej strony otworzyć - ładuje się, ładuje się, po czym i tak wyskakuje błąd
Chciałabym Wam bardzo, bardzo podziękować za szczere opinie Anajulio, zawsze mam ten problem ze zdaniami złożonymi - ciągle tak się rozpisuję, że nie wiem, kiedy skończyć Jeszcze raz naprawdę dziękuję
A teraz zaszaleję i umieszczę drugi rozdział
ROZDZIAŁ II
Urodził się w niewielkim miasteczku położonym czternaście mil na północ od Londynu. Nigdy nie marzył o podróżowaniu i nie specjalnie ciągnęło go do wielkiego świata.
Jego rodzice – Mary i Henry – żyli w niedużym, drewnianym domku położonym naprzeciw głównej drogi. Matka doglądała gospodarstwa domowego. Ojciec był lekarzem. Jego interes szedł nawet dobrze – był jedynym takim specjalistą w całym Beatleney.
Niedługo po ślubie Mary i Henry'ego, na świat przyszedł ich syn – Angus.
Już od samego początku chłopiec wzbudzał w miasteczku spore zainteresowanie – głównie z powodu bardzo oryginalnego imienia.
Dziecko otrzymało je po swoim dziadku, żołnierzu w służbie Jej Królewskiej Mości.
Angus Readmont – bo tak nazywał się jego dziadek, będąc żołnierzem, zasłynął z odwagi i dumy jaką chlubili się wszyscy ci, którym ochraniać przyszło Jej Królewską Mość. Jednak, jak i w wielu innych przypadkach, duma z wykonywanego zawodu była o wiele większa niż rzeczywiste zasługi. Nie znaczy to oczywiście, że dziadek Angusa nie godzien był piastować swego stanowiska. Chodzi jedynie o to, że ludzkie zasługi niewiele mają wspólnego z wykonywanym zawodem.
Readmont żył spokojnie w niewielkim budynku położonym niedaleko posiadłości, którą ochraniał i żyłby tak może i do tej pory, gdyby nie incydent, który przypłacił życiem.
A wszystko zaczęło się od pewnej poufnej informacji jaką mężczyzna zdradził kiedyś przyjacielowi ze służby. Jednak, jak to najczęściej z sekretami bywa, wkrótce o tajemnicy tej wiedziało o wiele więcej osób niż Angus przypuszczał. I tak właśnie szybko okazało się, że Readmont nigdy nie stronił od alkoholu. Na służbie nikt nigdy nie widział go nietrzeźwego, lecz po pracy często siadywał z przyjaciółmi w karczmie.
Podczas jednej z tych wizyt mężczyzna wszczął kłótnię z karczmarzem. Zaczęło się od sprzeczki i poszturchiwań, a skończyło na śmierci.
Angus nie był już młody, a od dawna jego organizm wyniszczony był przez alkohol. Mężczyzna zmarł na zawał serca zanim ktokolwiek zdążył przywołać pomoc. I tak właśnie zakończyło się życie żołnierza Jej Królewskiej Mości – w barze, spojony alkoholem.
Aby schować wstyd i ukryć swe zażenowanie, rodzina postanowiła nieco oszukać historię. Świadkom całego zajścia, którzy przyglądali się w karczmie kłótni mężczyzn, wypłacono dość pokaźne sumy w zamian za milczenie. Tak więc od tamtej pory oficjalną wersją jest śmierć w walce o swą ukochaną, podczas pojedynku z innym mężczyzną. I tak pod płaszczykiem romantycznej walki ukryta została pijacka burda.
Angus więc, zyskawszy imię po swym dzielnym dziadku dorastał spokojnie w Beatleney. Jednak spokój ten nie potrwał długo...
Po ośmiu latach, od pogrzebu Readmonta na jaw wyszła prawda o jego śmierci. Mary nie mogła znieść upokorzenia jakie od tej pory musiał znosić. Drwiące spojrzenia i złośliwe uśmiechy dawały jej do zrozumienia jak w ciągu niecałych ośmiu lat jej ojciec z romantycznego wojownika stał się zwykłym, wszczynającym bójki, pijakiem.
Ostatni raz widziano ją nad rzeką Feleway przepływającą przez sam środek miasta. Rozmawiała z przyjaciółką – starą już sąsiadką, którą znała ją, odkąd Mary skończyła pięć lat.
Później słuch o niej zaginął. Nikt nie wiedział gdzie poszła, nie potrafił wskazać miejsca w którym ją widział. Poszukiwania okazały się bezskuteczne.
Na Henry'ego spadł obowiązek wychowania syna i zapewnienia mu przyszłości.
Gdy Angus skończył siedem lat poszedł do szkoły, a ojciec dzięki wysiłkowi i godzinom spędzanym w lekarskim gabinecie zarabiał pieniądze starając się zapewnić chłopcu godne życie. W domu obaj widywali się bardzo rzadko. Godziny przyjścia ze szkoły Angusa pokrywały się z godzinami w których Henry wychodził do pracy.
Angus powoli wyrastał z wieku dziecięcego. Coraz więcej rozumiał z otaczającego go świata. Z pasjami śledził losy ptaków, patrzył jak budują gniazda. Lubił siadywać na werandzie domu i czytać książki – a interesowało go dosłownie wszystko, od naprawy roweru do obserwacji małych, wijących się na zielonych liściach gąsienic.
Jednak największą przyjemność sprawiało mu spacerowanie. Godzinami wędrował po Beatleney obserwując ludzi, zaglądając do sklepów i oglądając kolorowe witryny.
Pewnego dnia, podczas jednego ze spacerów, Angus natknął się na sporą grupę ludzi wyraźnie tłoczących się wokół czegoś, co było poza zasięgiem jego wzroku.
Podszedł więc bliżej i wtedy zauważył małego chłopca siedzącego przed rzędem trzech czerwonych kubków. Jak się później okazało, pod jednym z nich ukryta była srebrna moneta – wygrywał ten, kto odgadł pod którym z kubków się ona znajduje.
Na twarzy chłopca malowała się radość, a w puszce obok wciąż powiększał się stos banknotów płaconych przez próbujących swego szczęścia przechodniów. Jednak nikomu nie udało się trafić na odpowiedni kubek.
Kiedy zbliżał się wieczór ludzie rozeszli się, a mały chłopiec został sam wciąż jeszcze siedząc przy swoich kubkach. Podszedł do niego Angus, zainteresowany takim powodzeniem gry i brakiem choćby jednego zwycięzcy. Zaczęli rozmawiać, a wkrótce Angus poznał sekret chłopca
Za każdym razem moneta była pod tym samym kubkiem. Kiedy chłopiec prezentując owy srebrny krążek podnosił jeden z kubków, wszyscy widzieli małą monetę. Jednak gdy chłopiec kładł na nią kubek z powrotem, znikała z oczu gapiów. Gdy dziecko zamieniało je miejscami lekko podnosiło jeden z nich i wysuwało monetę do swojej dłoni. Nic dziwnego, ze nikomu z przechodniów nigdy nie udało się wskazać prawidłowego kubka – przecież każda odpowiedź była błędna.
Było już prawie zupełnie ciemno, kiedy Angus doszedł do domu pozostawiając chłopca wraz z jego czerwonymi kubkami. Gdy otworzył drzwi zobaczył siedzącego za stołem ojca, który prawie natychmiast podniósł głowę i uśmiechnął się do syna.
Angus przysiadł się do Henry'ego i przez chwilę obserwował jak ojciec układa pasjansa.
Wieczorem w sypialni, Angus leżąc z łóżku nie mógł zasnąć. Cały czas po głowie błąkała mu się myśl o małym chłopcu, zarabiającym na życie za pomocą trzech kubków i jednej monety. Przecież było to tak niewiele, a jednak suma zbieranych przez niego banknotów rosła w ogromnym tempie. A gdyby tak samemu spróbować...?
Angus szybko się zdecydował, wstał i wyjął z szuflady okrągłą, srebrną monetę. Brakowało mu jedynie trzech kubków. Cicho wyszedł z pokoju nie zamykając za sobą drzwi. Powoli przeszedł obok sypialni ojca. Henry spał bardzo niespokojnie – nawet najmniejszy szmer potrafił wyrwać go ze snu, a Angus świetnie zdawał sobie z tego sprawę.
W kuchni było ciemno. Krótka wskazówka wiszącego na ścianie zegara wskazywała pierwszą. Chłopiec rozejrzał się w poszukiwaniu kubków i szybko skierował swój wzrok na drewnianą szafkę. Podszedł do niej, chwycił za klamkę i powoli pociągnął. Usłyszał przenikliwe skrzypnięcie. Ogarnął go dreszcz – wiedział, ze za nic w świecie nie może obudzić ojca. Już od dłuższego czasu Henry prawie nie sypiał, a kiedy wreszcie mu się udawało, zapadał w sen tak niespokojny, ze nawet lekkie skrzypnięcie podłogi budziło jego czujność.
O otwarciu szafki bez rozlegającego się przenikliwego skrzypienia nie ma mowy. Angus zaczął rozglądać się po kuchni za czymś, co mogłoby posłużyć mu jako kubek... jako przykrywka...
Wyjrzał przez okno i zobaczył na niebie jasny księżyc w pełni. Jego promienie padały prosto na kuchenny stół. Tak! Stół! Angus spojrzał na niego i zobaczył leżące na nim karty, które ojciec złożył w schludną kupkę i zostawił na blacie. Chwycił je szybko i po cichu wrócił do pokoju.
Ufff.. nie spodziewałam się, że wyszło, aż tak długie
Ostatnio zmieniony przez Mrs.Sparrow dnia Pon 21:57, 25 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pon 23:26, 25 Lut 2008 Temat postu: |
|
A ja nie mam pojęcia co mogłabym poprawić... Mnie się wciąż otwiera dobrze, praktycznie od razu. Gdyby Ci bardzo zależało, moze chcesz plik na mail?
Druga część twojego... eee, co to jest właściwie? Ma już jakiś tytuł? W każdym razie rozwija się interesująco. Czy nie będziesz urażona, jeśli wskażę niektóre przeoczenia?
Mrs. Sparrow napisał: | Z pasjami śledził losy ptaków |
Chyba skleiły się dwa wyrażenia. Czy nie powinno być albo "Pasjami śledził...", albo "Z pasją śledził..."?
Mrs. Sparrow napisał: | od naprawy roweru |
W pierwszej części odniosłam wrażenie, że to wiktoriańska Anglia a'la From Hell? Pierwsze rowery we współczesnym rozumieniu to raczej przełom XIX/XX. Wcześniej były bicykle. Ale to już takie moje czepialstwo, kwestia bardziej kolorytu języka, niz faktycznego błędu. Bo właściwie to nie błąd.
Mrs. Sparrow napisał: | kiedy Angus doszedł do domu pozostawiając chłopca |
Ta fraza w czytaniu robi wrażenie małego zapętlenia czasu akcji. Porządek zdarzeń idzie pod prąd porządku zdania - doszedł już do domu (czytelnik widzi już ten dom) i znowu o chłopcu (czytelnik czuje się "zawrócony" do miejsca z chłopcem). Myślę, że powinno być raczej "kiedy Angus poszedł już do domu pozostawiajac chłopca". Wtedy mamy porządek - wyruszenie, Angus odchodzi od widza/czytelnika, patrzącego z punktu widzenia chłopca, a potem w następnym zdaniu już dom, zbliżamy się do niego razem z Angusem. Na mojego czuja tak byłoby zręczniej. Zgadzać się oczywiście nie trzeba, nie jestem nieomylna.
Rewelacyjnie nakreśliłaś ostatnią scenę. Świetnie utrzymane napięcie. Masz talent do budowania klimatu scen, jak w tym pierwszym rozdziale. No i znowu mamy przerwanie w zawieszeniu, tym razem jeszcze mocniejszy cliffhanger. Wiesz jak przykuć czytelnika do fabuły.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 0:01, 26 Lut 2008 Temat postu: |
|
Może to rozwiąże problem z rysunkiem Alethei
[link widoczny dla zalogowanych]
Ponieważ oczy mi sie kleją po nieprzespanej oscarowej nocy, pouprawiam czepialstwo następnym razem I to tylko dlatego, że uważam Twój niewątpliwy talent, Mrs.Sparrow, za sensowną inwestycję. Potrafisz budować napięcie, masz wspaniałą umiejętność "malowania językiem", czyli ożywiania opisywanej rzeczywistości tak, że czytelnik niepostrzeżenie znajduje się pośród jej kolorów, zapachów. I tylko w konstrukcjach zdań (a niekiedy i całych akapitów) - jak już zauważyła Aletheia - "zapętlasz się" tu i ówdzie. Proponuję metodę "sezonowania" tekstu. Napisz, odłóż na dzień czy dwa, po czym przeczytaj uważnie na świeży umysł. Każdy się czasem zapętla. Z dystansu znacznie lepiej widać pułapki językowe czy logiczne, w które się wpadło. Myślę, że możesz swoje wyłapywać sama, bez czepialstwa mojego czy Alethei. Niemniej, chętnie poczepiam się - jak się wyśpię
Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Wto 0:21, 26 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gochna
Piracki Lord
Dołączył: 14 Lip 2006
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tarnów Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 14:48, 27 Lut 2008 Temat postu: |
|
Dawno nic tu nie wrzucałam, ba, w ogóle rzadko się teraz odzywam bo mało jestem na kompie, ale rysować nie zaprzestałam i co jakiś czas daję prace na da
Oto co lepsze z nich (o ile wo w ogóle nadaje sie do publikacji xD):
[link widoczny dla zalogowanych] (tak, to jest zdjęcie bo na skanerze źle wyszło)
[link widoczny dla zalogowanych] - rysowane z nudów bez planu
[link widoczny dla zalogowanych] - Trochę za słabo wilka narysowałam i wygląda jakby świecił
[link widoczny dla zalogowanych] - od takie coś xD
[link widoczny dla zalogowanych] - druga strona mojego kalendarza kieszonkowego
[link widoczny dla zalogowanych] - pierwsza strona owego kalendarza
[link widoczny dla zalogowanych] - wzorowane na zdjęciu
[link widoczny dla zalogowanych] - Prezent dla Łapki
[link widoczny dla zalogowanych] - lekcja niemieckiego xD
[link widoczny dla zalogowanych] - ryzowane ze zdjęcia (i próba sierści)
[link widoczny dla zalogowanych] - narysowane niedawno ze zdjęcia
I troch zabaw z lekcji
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Oż, trochę tego xD
Mam nadzieje, że nei wystraszyłam ^.^"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 15:03, 27 Lut 2008 Temat postu: |
|
Gochna! Wilki masz opanowane do perfekcji! Jestem pod wrażeniem, że każdy inny - w innym stylu, inną kreską. Imponujące .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gochna
Piracki Lord
Dołączył: 14 Lip 2006
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tarnów Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 15:14, 27 Lut 2008 Temat postu: |
|
Do perfekcji mi jeszcze daleko, ale dziękuję bardzo
Staram sie nauczyć rysować realistyczne wilki bez wzorowanie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Oficer
Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Islandia
|
Wysłany: Śro 21:58, 27 Lut 2008 Temat postu: |
|
Wilki niesamowite. Podziwiam, podziwiam
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ania
Kuk
Dołączył: 12 Gru 2007
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z krańca Świata Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 22:47, 27 Lut 2008 Temat postu: |
|
Zgadzam się z Aną, wilki masz faktycznie opanowane do perfekcji.
A szczególnie podoba mi się rysunek z opisem "narysowane niedawno ze zdjęcia " wygląda jak żywy i jest wręcz cudowny Aż by się chciało wyciągnąć rękę i pogłaskać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 23:09, 27 Lut 2008 Temat postu: |
|
Gochna, piękne! Są bardzo żywe, z charakterem. Z tych prostszych szczególnie podobały mi się te, które sie bawią, tylne łapy i ogon tego po prawej są wyjątkowo naturalne. Tego jedenastego od góry też bym chciała dotknąć, jaka delikatna sierść. A jaguar wyszedł świetnie, czy on ma muszkę, dobrze widzę?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaileena_Farah
Piracki Lord
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.
|
Wysłany: Śro 23:12, 27 Lut 2008 Temat postu: |
|
Zgadzam się w 100% z przedmówczyniami - piękne te Twoje wilki Podziwiam tymbardziej, że sam nie potrafię rysować zwierząt... no dobra, nie tyle, co nie potrafię - nie chcę mi się ćwiczyć, zwyczajne lenistwo Powtórzę: pięknie!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gochna
Piracki Lord
Dołączył: 14 Lip 2006
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tarnów Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 7:17, 28 Lut 2008 Temat postu: |
|
Dziękuję Wam pięknie Ciągle się uczę rysować jak mam chwile czasu (lub nudną lekcję xD)
Aletheia napisał: | Z tych prostszych szczególnie podobały mi się te, które sie bawią, tylne łapy i ogon tego po prawej są wyjątkowo naturalne. |
Za to u lewego mi trochę pokrzywione wyszły ale łapy to moja pięta achillesowa ^.^"
Aletheia napisał: | A jaguar wyszedł świetnie, czy on ma muszkę, dobrze widzę? |
Owszem, ma muszkę xD
Ostatnio zmieniony przez Gochna dnia Czw 7:20, 28 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 21:53, 28 Lut 2008 Temat postu: |
|
Łaaaał, Gochna - prześliczne te rysunki. Zwierzaki wyszły jak żywe
Aletheia napisał: | Czy nie będziesz urażona, jeśli wskażę niektóre przeoczenia? |
Alez skąd! Wręcz przeciwnie - dzięki temu wiem, nad czym powinnam popracować
Aletheia napisał: | Mrs. Sparrow napisał: | Z pasjami śledził losy ptaków |
Chyba skleiły się dwa wyrażenia. Czy nie powinno być albo "Pasjami śledził...", albo "Z pasją śledził..."? |
Muszę przyznać, że dopiero teraz to zauważyłam - najwidoczniej musiałam przeoczyć, ale - rzeczywiście - głupi błąd palnęłam
Co do tytułu, to jak na razie, owo opowiadanie żadnego jeszcze nie posiada
I jeszcze raz dziękuję, ze komukolwiek udało się przez to przebrnąć
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|