Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 22:29, 22 Lis 2008 Temat postu: UFO i życie poza Ziemią |
|
Z KrzykoSkrzynki:
Eddie napisał: | nigdy nie mogłam się zdecydować czy wierzyć w UFO... |
Kaileena Farah napisał: | ja wierzę i najwyraźniej słusznie |
Eddie napisał: | czemu? spotkałaś kiedyś? |
Aletheia napisał: | Wtedy to już by WIEDZIAŁA a nie tylko WIERZYŁA. Mylę się? |
Kaileena Farah napisał: | wierzę i wiem. ano, spotkałam nie jednego. |
Elizabeth napisał: | ja też wierzę! serio. |
Eddie napisał: | hmm... no nie wiem - jeszcze w życie na innych planetach, to bardziej jestem skłonna wierzyć - ale UFO... hmm... i nawet jakbym zobaczyła kiedyś jakiegoś przybysza z kosmosu, to nie wiem czy bym uwierzyła... swojemu wzrokowi to akurat mało wierzę , bo zdarzało mi się widzieć różne dziwne rzeczy, ale nie jestem pewna czy one rzeczywiście istniały, czy były to tylko zwidy... wiem, że dziwnie to brzmi . Noo - ale UFO - zawsze się nad tym zastanawiam |
Kaileena Farah napisał: | życie na innych planetach istnieje, na pewno... niemożliwe, żebyśmy byli sami we Wszechświecie. a co do UFO - nie widziałam, a wierzę... może nie w małe, zielone ludziki, ale coś w tym musi być |
Częściowo zgadzam się z Eddie, a częściowo z Kaileeną. Uważam za bardzo prawdopodobne, że Ziemia nie jest jedyną żywą planetą. Głupio, żeby taki szmat przestrzeni się marnował... To zresztą raczej tylko żart, bo (i tu już właśnie wkracza kwestia wiary w sensie wyboru możliwości) wcale nie należę do upierających się, że wszystko musi istnieć po coś. Z naszej najgłębszej natury postrzegamy świat jako przyczynowo-skutkowy, celowy, narracyjny (polecam "Naukę Świata Dysku II", Terry Pratchett & naukowcy Świata Kuli ). Tymczasem wrzechświat najzupełniej dobrze radzi sobie bez celów i zastosowań, i po prostu istnieje, bez "po co". Ale jak mówię, to sprawa wyślizgująca się dowodom, więc pozostaje kwestią wiary. Zatem, moje stanowisko: równie dobrze te miliardy lat świetlnych próżni rzadko przetykanej fotonami i atomami mogą być martwe jak licealna lekcja fizyki w Błotnej Woli, i to wcale nie znaczy, że będą się marnowały.
Powyższe było na marginesie, bo wcale nie uważam, że te lata świetlne MUSZĄ być martwe. Sama Ziemia jest dowodem, że nie muszą. Czy nie są to insza inszość.
Moje Panie (hej, dołączy jakiś piękny, głęboki głos męski? to w końcu temat dla chłopaków, stereotypowo), choćby na potrzeby tej dyskusji, jak definiujemy ŻYCIE? Ponoć jeszcze się nie znalazł taki mądry, co by umiał... No to przynajmniej cechy obowiązkowe. W takich rozmowach na ogół mówi się o "planetach podobnych do Ziemi", "obecności wody" itepe. A jeśli nie będziemy się upierać przy wodzie, tlenowej atmosferze i całej reszcie, i przyjmiemy absolutne minimum - interakcja z otoczeniem + zdolność reprodukcji? Zauważcie, że to bardzo poszerza możliwości. Zauważcie też, że to bardzo utrudnia rozpoznanie tego życia jak już się na nie nadepnie (albo jak ono człowieka nadepnie ), nie mówiąc już o komunikacji. Teraz z kolei polecam Stanisława Lema... eee, tego, no nie pamiętam tytułu opowiadania... ...w każdym razie było o żyjącym ogniu. Zresztą "Solaris" też się nada.
A do tej pory było o życiu, które siedzi u siebie w sąsiedniej galaktyce i nikomu głowy nie zawraca i życzy sobie wzajemności, dziękuję bardzo. Bo UFO to jeszcze insza inszość. O ile jestem całkowicie przekonana do możliwosci (choć nie konieczności, jak pisałam wyżej) życia "gdzieś tam", szczególnie w tej wersji poszerzonej, niemokrej i nieoddychającej (albo oddychającej czym innym, bo czemu nie), to jakoś żaden serial nie jest w stanie mnie przekonać, że to życie nie ma nic lepszego do roboty tylko latać po Ziemi, co rusz się rozbijając... Choć oczywiście jest możliwość, że jesteśmy popularnym kosmicznym rejonem turystycznym, a połowa turystów lata w stanie wysoce wskazujacym... Nawiasem mówiąc, chciałabym zaznaczyć, że wszelkie Bermudzkie Trójkąty, tajemnicze zdjęcia, zbożowe kręgi (są piękne!) i co tam jeszcze, uważam za rzeczy fascynujące. Tylko podciąganie wszystkiego co niewyjaśnione pod UFO jest zwyczajnie nudne...
No dobra, żeby nie przedłużać - Wasza kolej na odpowiedzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Scarlett
Korsarz
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 11:00, 23 Lis 2008 Temat postu: |
|
Według mnie skoro we wszechświecie jest kilkadziesiąt galaktyk, to dlaczego tylko na naszej jednej ziemi ma być życie? Bezsensu...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ania
Kuk
Dołączył: 12 Gru 2007
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z krańca Świata Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 22:08, 23 Lis 2008 Temat postu: |
|
Scarlett, przyznaję Ci całkowitą rację.
Dziwi mnie trochę fakt, że tak zawzięcie poszukiwali śladów wody na Marsie i kiedy już znaleźli, stwierdzili, że mogło tam być życie. Ale czy każde stworzenie potrzebuje do życia wody? Może w naszym rozumieniu tak, ale nie jest powiedziane, że wszędzie tak jest.
Ja podejrzewam, że gdzieś tam jeszcze istnieje życie. Nasze "szczegółowe" badania kończą się na Marsie, ale są inne planety i inne galaktyki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Savvy
Piracki Lord
Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: from Desolation Row Płeć: piratka
|
Wysłany: Pon 0:10, 24 Lis 2008 Temat postu: |
|
...są też inne wszechświaty (bardzo lubię tą myśl ), jak podejrzewają niektórzy astrofizycy. Nie wykluczam możliwości, że jest jakieś życie poza tym ziemskim (no właśnie - Aletheia słusznie zadała pytanie o definicję życia). Właściwie to szkoda, bo osamotnienie w Kosmosie jest okrutnie pociągającą, klimatyczną wizją W każdym razie nie wierzę w UFO, które wysysa krowom krew, buduje piramidy i porywa ludzi
Ostatnio zmieniony przez Savvy dnia Pon 0:11, 24 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 0:24, 24 Lis 2008 Temat postu: |
|
Ale fajnie . Też myślałam, że byłoby miło gdyby taki temat powstał . Dobrze, że go założyłaś, Aletheia .
Och, no ja zasadniczo niezbyt wierzę w UFO, ale w tym wszystkim jest coś strasznie fajnego i tak czasem sobie myślę - a jeśli jednak nie jesteśmy sami...
Okej, galaktyk we wszechświecie chyba nie jest po prostu kilkadziesiąt - ta liczba idzie raczej w miliardy - kilkadziesiąt miliardów - coś takiego - z tego co się orientuję. To niewyobrażalnie dużo . Także niewyobrażalnie dużo możliwości - istnienia życia - wiem . Noo, ale fakt, że coś tam gdzieś tam może sobie egzystować, w moim mniemaniu, wcale nie czyni wszechświata bardziej sensownym czy logicznym. Tak naprawdę bardziej podoba mi się założenie, że to jest totalna pustka, a my jesteśmy wyjatkiem . W ten sposób lubię sobie myśleć o wszechświecie i zasadniczo mało przekonuje mnie argument, że "skoro wszechświat jest tak ogromny, to musi istnieć w nim jeszcze jakieś życie". Nic nie musi .
Ale - teoretycznie - może. I czasem lubię się zastanawiać nad tym jak mogłoby ono wyglądać . Kiedyś oglądałam na NG takie filmy - było ich 2 - "Żyć i umrzeć na innej planecie". Jeden traktował o Aurelii, a drugi o Niebieskim Księżycu. Chodziło w tym wszystkim o to, że zespół naukowców konstruował hipotetyczne modele ciał niebieskich, na których rozwinęło się życie - przy czym nie strzelali sobie tak na chybił trafił, jakie alieny mogłyby tam zamieszkiwać, tylko brali pod uwagę wszystkie możliwe czynniki, które (według tych wszystkich praw wszechświata, o których współczesna nauka ma pojęcie) byłyby znaczące. Czyli finalny efekt (w sensie - całe to życie) zależał od tego, w jakim układzie się taka planeta znajdowała, ile miała słońc, jak się obracała, jaka była jej masa, jaka grawitacja, skład chemiczny i gęstość atmosfery i wiele wiele innych. Acha - no i oczywiście wszystkie prawa fizyki, motoryki i biologii ewolucyjnej też zostały uwzględnione, co determinowało wygląd, sposób poruszania się, zwyczaje, itp. występujących na danej planecie organizów. A więc - wszystko tam było bardzo dokładnie przemyślane . No i super się to oglądało - niesamowite wizje .
Z tym, że - no właśnie - tamte modele zostały skonstruowane według ziemskich standardów życia - czyli - obowiązkowa obecność wody plus podstawowy pierwiastek - węgiel. Ale czy to jest jedyna możliwość? Co, jeśli może istnieć życie, którego nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić? Na przykład na planetach, gdzie istnieją oceany ciekłego azotu, cyjanowodoru, amoniaku - anything you like , które przejmą w danym wypadku funkcję wody, a ewentualne życie będzie opierać się na związkach nie węgla, ale krzemu czy selenu? Moim zdaniem - jeśli ktoś już myśli o poszukiwaniu życia w kosmosie - to nieco naiwnym jest przekonanie, że trzeba szukać planety, na której występuje woda w stanie ciekłym. Może to my jesteśmy anomalią, a na przykład powszechnie występuje życie w formie jakiejś tam "X" . No właśnie - zmierzam do tego, żeby przyjąć maksymalnie jak najszerszą definicję życia . Pamiętam, że na bilogii w liceum mieliśmy problem - czy wirusy są organizmami żywymi . No - i były jakies tam "za" i "przeciw". I tak samo może być z formami ewentualnie występującymi gdzieś tam w kosmosie - wcale nie muszą być komórami - jak bakterie - czy zbiorami komór - jak ośmiornica, rododendron czy człowiek - tylko - po prostu - czymś innym .
Dobra - na razie tyle . O UFO kiedy indziej .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pon 1:20, 24 Lis 2008 Temat postu: |
|
Eddie napisał: | Dobrze, że go założyłaś, Aletheia |
To nie ja. Sam się założył w KrzykoSkrzynce.
Eddie napisał: | Kiedyś oglądałam na NG takie filmy - było ich 2 - "Żyć i umrzeć na innej planecie". Jeden traktował o Aurelii, a drugi o Niebieskim Księżycu. |
Ahh...! Pamiętam, świetne to było! Bardzo lubię takie wątki w fantastyce i lubię, gdy autor nie ogranicza się do wymyślenia kolejnego Wielkiego Zębatego Obcego, tylko traktuje rzecz poważnie i projektuje cały ekosystem, z wewnętrzną logiką. A to był jedyny raz, kiedy widziałam to jako temat programu popularnonaukowego. Chciałabym więcej!
Eddie napisał: | Może to my jesteśmy anomalią, a na przykład powszechnie występuje życie w formie jakiejś tam "X" |
O! Świetna myśl! Podoba mi się już sama jej przewrotność, ale jak się zastanowić to jest też całkiem prawdopodobne, przecież:
1. Woda jest płynna w wąskim przedziale temperatur. Planeta, jeśli ma być mokra, musi zmieścić się w odpowiedniej odległości od swojej gwiazdy, trochę za blisko albo za daleko, i cały interes z wodnym życiem bierze w łeb.
2. Tlen jest dość dziwnym "wyborem" dla żywego organizmu - bądź co bądź, tlen jest samą istotą płomienia, pierwiastkiem diablo ryzykownym i trującym. I do tego niepilnowany wiąże się z czym popadnie i zanim się planeta obejrzy już nie ma czym oddychać...
Eddie napisał: | wcale nie muszą być komórami - jak bakterie - czy zbiorami komór - jak ośmiornica, rododendron czy człowiek - tylko - po prostu - czymś innym |
Kolejna fajna myśl, bo jednego jestem pewna - jeśli się to jakieś hipotetyczne życie w końcu znajdzie, to na pewno będzie inne niż ktokolwiek się spodziewał. Do tego stopnia, że może zostać po prostu... niezauważone, nierozpoznane. W całym biznesie z nauką i odkryciami najfajniejsze jest to, że są tak nieprzewidywalne. Właśnie dlatego nazywają się odkryciami, czyż nie?
Ania napisał: | Nasze "szczegółowe" badania kończą się na Marsie, ale są inne planety i inne galaktyki. |
Mars mógł być podobny do Ziemi kiedyś i wielu chce aby znowu kiedyś był (w sf nazywają to terraformowaniem planet), co zawsze jakoś budzi moje wątpliwości... Nawet jeśli Mars jest teraz faktycznie tylko zimnym kawałkiem suchej skały, nawet jeśli mógłby znowu żyć... to czy to jest w porządku, pchać się z ludzkimi łapami i zaczynać coś, czego nawet nie zna się konsekwencji?
Mówi się też o prawdopodobnie żywych księżycach Jowisza i Saturna, o hipotetycznym oceanie pod lodową skorupą Europy, o metanowych jeziorach Tytana (o ile pamiętam, mogłam coś pokręcić...), ale racja Aniu, prawdziwe inne światy muszą być w innych układach, galaktykach.
Savvy napisał: | osamotnienie w Kosmosie jest okrutnie pociągającą, klimatyczną wizją |
Ooo... racja. Żywy wrzechświat jest piękna ideą, ale wrzechświat MARTWY, z jednym tylko zielonym klejnotem jest wizją co najmniej równie... hmm, pociągającą? Przyprawiajacą o zawrót głowy...
Szczególnie, że tego dylematu możemy nigdy nie rozstrzygnąć - mówimy o odległościach, które mierzy się już czasem. Nie tylko cywilizacje, ale całe układy planet mogą powstawać, rozwijać się i ginąć niezauważone przez nikogo i siebie nawzajem.
Savvy napisał: | ...są też inne wszechświaty (bardzo lubię tą myśl |
Ahh... Ileś tam lat temu wymyśliłam, że najmniejsze cząsteczki, te subatomowe (co to tam było ostatnio, kwarki?) są wrzechświatami. I mają w środku galaktyki i gwiazdy, w tych gwiazdach atomy, w atomach kwarki... które mają w środku galaktyki... i tak w nieskończoność. A nasz wrzechświat oczywiście obok innych tkwi w jakimś atomie...
Trochę to się gryzie z aktualnymi teoriami, że najmniejsze cząsteczki są zgęstkami samej energii. O ile coś kumam z tych teorii...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 16:34, 26 Lis 2008 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Tlen jest dość dziwnym "wyborem" dla żywego organizmu |
No właśnie. I przecież nawet na Ziemi istnieją organizmy, które nie potrzebują tlenu do życia - jakieś tam bakterie beztlenowe - niekiedy nawet niewielkie stężenia są dla nich zabójcze. Więc bardzo łatwo jest mi wyobrazić sobie życie, które spoko może się obejść bez tlenu.
Aletheia napisał: | Trochę to się gryzie z aktualnymi teoriami, że najmniejsze cząsteczki są zgęstkami samej energii. O ile coś kumam z tych teorii... |
No trochę . Bo tam chyba chodziło o to, że kwarki są najmniejsze i już się z niczego nie składają . Tak więc nie mogą zawierać w sobie galaktyk . Ale konstrukt żeś wymyśliła obłędny .
I tak w ogóle to nigdy nie słyszałam teorii, że istnieją też inne wszechświaty. Ala masakra. Nie potrafię tego ogarnąć. Jak to w ogóle możliwe, skoro wszechświat to wszystko, co istnieje A jak wszystko, to chyba znaczy, że wszystko - więc może być coś jeszcze poza wszystkim co istnieje
Aletheia napisał: | to czy to jest w porządku, pchać się z ludzkimi łapami i zaczynać coś, czego nawet nie zna się konsekwencji? |
No, ale jak Ziemi będzie grozić zagłada, to chyba trzeba będzie zaryzykować i przenieść się na inną planetę . Nawet jeżeli możemy przez to niechcący popsuć kosmos .
Aletheia napisał: | Szczególnie, że tego dylematu możemy nigdy nie rozstrzygnąć - mówimy o odległościach, które mierzy się już czasem. Nie tylko cywilizacje, ale całe układy planet mogą powstawać, rozwijać się i ginąć niezauważone przez nikogo i siebie nawzajem. |
No właśnie - na dzień dzisiejszy trudno sobie wyobrazić, że człowiek może podróżować z prędkością światła i eksplorować kosmos, ale nie jest wykluczone, że kiedyś to opatentujemy. Z tym, że prawdopodobnie nie za naszego życia . Ale - jest też inna możliwość - no właśnie - że jakaś inna cywilizacja jest już na takim poziomie technologicznym, że może sobie uskuteczniać wycieczki po wszechświecie. I teraz pytanie do wszystkich, którzy mówili, że wierzą w życie pozaziemskie - w jaki rodzaj życia wierzycie? W takie, które po prostu, bezrefleksyjnie żyje sobie na swojej planecie? Czy może w życie inteligentne, co? Wierzycie, że jacyś obcy nawiedzają Ziemię?
Nooo - jeśli oni przylecą do nas, to dylemat nam się rozwiąże .
A to może się zdarzyć już jutro .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Savvy
Piracki Lord
Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: from Desolation Row Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 18:15, 26 Lis 2008 Temat postu: |
|
Cytat: | I przecież nawet na Ziemi istnieją organizmy, które nie potrzebują tlenu do życia - jakieś tam bakterie beztlenowe - niekiedy nawet niewielkie stężenia są dla nich zabójcze. |
Ktoś już wcześniej napisał, że to życie na ziemi może być anomalią i to zdaje się być prawdziwe Bo tlen to w ogóle jest bardzo silnie trujący. Serio. Chemia to moja pięta achillesowa, ale na geografii dawno temu profesor tłumaczył nam "jak życie wyszło na ląd" i że w pierwotnej "zupie", w której sobie życie pływało nie było tlenu, który był dla organizmów żywych zabójczy. Pojawiły się pewne roślinki - sinice (takie glony, rosną sobie z resztą do teraz w morzach), które produkowały tlen jako efekt uboczny jakiejś reakcji i jako truciznę wydalały go do otoczenia (zupy ). Tak się złożyło, że sinice się okropnie rozpleniły i drogą ewolucji pozostałe "życie" dostosowało się do środowiska - zaczęło oddychać tlenem. Koniec bajki, a morał z tego taki, że jeśli przyjąć 'ziemską' definicję życia to szanse na odtworzenie gdziekolwiek takiego samego procesu są znikome. Zbyt wiele czynników, które muszą wystąpić i które w dodatku są baaardzo zmienne.
Cytat: | Jak to w ogóle możliwe, skoro wszechświat to wszystko, co istnieje Question A jak wszystko, to chyba znaczy, że wszystko - więc może być coś jeszcze poza wszystkim co istnieje Question Shocked |
Tu można by zadać jedno z kilku wielkich pytań fizyczno(-filozoficznych już właściwie): Skoro Wszechświat się rozszerza (a to zdają się potwierdzać badania) - to na co się rozszerza? No i powstaje problem natury technicznej bo nie możemy się wydostać poza Kosmos, a więc nie możemy zmienić układu odniesienia, czyli nie ma możliwości odpowiedzi na to pytanie Ale... Co jeśli WSZECHświat wcale nie jest 'wszech'? Wielki Wybuch i to co po nim nastąpiło to w końcu tylko teoria i jedna z (nieskończenie) wielu możliwości, czego skutkiem jest 10 wymiarów, które pomaga chociaż częściowo zrozumieć animacja: [link widoczny dla zalogowanych] Szalenie mi się podoba, że czwartym wymiarem miałby być czas, a cała reszta jest tego konsekwencją. Kto wie, kto wie.... pewnie, że ciężko jest pojąć coś co opiera się na tak niezwykle abstrakcyjnych pojęciach jak czas albo nieskończoność. Ale jakie to fascynujące Kiedyś myślano, że ziemia płynie na skorupach czterech Żółwi (tak?) zanurzonych w oceanie, potem był Kopernik, Einstein, a niedawno stwierdzono, że istnieje coś takiego jak ciemna materia, która stanowi.... przytłaczającą większość masy Wszechświata... a my nie wiemy co to jest! Ciekawe jakie jeszcze rewolucje nas czekają... Podsumowując ten kosmologiczny offtop chciałam się usprawiedliwić, bo nie był bezcelowy. Otóż... W takie właśnie 'ufo'/życie 'pozaziemskie' wierzę: w alternatywne życie z alternatywnych wszechświatów na alternatywnych 'ziemiach'. I nie chodzi mi tu o jakieś banały pokroju podróży w czasie rodem z "Powrotu do przyszłości" , ale o coś niepojętego, nieznanego, a jednak wydającego się być możliwym. A najpiękniejsze jest to, że nie widzę nadzieji na komunikację między różnymi kosmosami (mimo tej przeskakującej mrówki ) i w ten sposób sama spełnia mi się cudowna wizja osamotnienia w (niby)wszechświecie
Ostatnio zmieniony przez Savvy dnia Śro 18:16, 26 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Śro 21:39, 26 Lis 2008 Temat postu: |
|
Eddie napisał: | tam chyba chodziło o to, że kwarki są najmniejsze i już się z niczego nie składają |
a-tomos = nie-podzielny A przecież protony, elektrony, jeszcze głębiej te kwarki... Neutrina i fotony, czy co tam jeszcze, chyba się już nie liczą, latają sobie oddzielnie. Skoro atom miał być najmniejszy, a nie jest, to kto mi zagwarantuje, że poniżej kwarków już na pewno nic nie będzie?
A tamte najnowsze teorie wskazują (chyba) że materia może być zbudowana z samej energii. Dokładniej nie wyjaśnię, bo nie pamiętam.
Eddie napisał: |
I tak w ogóle to nigdy nie słyszałam teorii, że istnieją też inne wszechświaty. Ala masakra. Nie potrafię tego ogarnąć. Jak to w ogóle możliwe, skoro wszechświat to wszystko, co istnieje A jak wszystko, to chyba znaczy, że wszystko - więc może być coś jeszcze poza wszystkim co istnieje |
Do tego jest, zdaje się, termin "multiwersum" (od "uniwersum"). I teraz pewnie jeszcze wymyślą mnogość multiwersów... Graficznie to chyba wyobrażają jako pianę (gdzie jeden wrzechświat jest bańką). To w wypadku, gdy można między tymi wrzechświatami przechodzić (istnieje teoria, że przez czarne dziury ). Albo inna forma tej teorii - że wszystkie wrzechświaty to alternatywne wersje jednego - w jednym poszłam na ASP, w innym złamałam rękę rok temu, w kolejnym też siedzę i piszę, ale zrobiłam przed chwilą literówkę... O masz, "ą" muszę poprawić, czyli to jednak ten wrzechświat. I jeszcze, że te wrzechświaty się mnożą - rozszczepia je każdy moment, gdy zostaje podjęta decyzja... nawet pojedynczej cząsteczki, w którą stronę polecieć. Bym napisała, że Pratchett nazywa to nogawkami spodni Czasu, ale miałam ograniczać pratchettyzmy...
Savvy napisał: | Skoro Wszechświat się rozszerza (a to zdają się potwierdzać badania) - to na co się rozszerza? |
Właśnie, to o co pyta Eddie. Odpowiadają na to zwykle, że rozszerza się sama przestrzeń (i czas). Tu chyba właśnie włazi ten problem więcej niż trzech-czterech wymiarów. A więcej niż trzech-czterech nie ogarniają nasze umysły i zmysły. Czyli mamy śliczny przykład, jak gdzieś przeczytałam, wyciągania samego siebie z bagna za włosy...
Savvy napisał: | Kiedyś myślano, że ziemia płynie na skorupach czterech Żółwi (tak?) zanurzonych w oceanie |
Co mitologia to teoria, więc pewnie i taka z czterema żółwiami by się znalazła. Była Ziemia i Niebo z dwóch połówek rozbitego jajka, było wielkie Drzewo jako pionowa oś świata (to nordyckie chyba...), a z żółwiami mnie się kojarzy raczej jeden wielki żółw, na nim cztery słonie, a na słoniach płaska Ziemia z AWE-podobnym Wodospadem Krawędziowym... [Aletheia, weź się w garść, ograniczaj pratchettyzmy, ograniczaj pratchettyzmy, ograniczaj...] Ale są takie średniowieczne ryciny!
Eddie napisał: | No, ale jak Ziemi będzie grozić zagłada, to chyba trzeba będzie zaryzykować i przenieść się na inną planetę |
Prędzej czy później trzeba (o ile w ogóle dociągniemy tego końca życia Słońca...), ale jak to ma być tak, że totalnie zasyfimy Ziemię i przeniesiemy się gdzie indziej... syfić od nowa, to ja dziękuję i przepraszam. Za, pożal się Boże, Ludzkość... A już bardziej prozaicznie - grzebanie w ekosystemie nigdy bezpieczne nie jest. W Australii też myśleli, że co taki królik może... tylko kica i nosem rusza. A teraz nie mogą sobie poradzić dynamitem.
Eddie napisał: | w jaki rodzaj życia wierzycie? W takie, które po prostu, bezrefleksyjnie żyje sobie na swojej planecie? Czy może w życie inteligentne, co? |
Jedno drugiego nie wyklucza. A wręcz drugie wymaga najpierw pierwszego. W końcu obok ludzi żyją meduzy i koperek...
Eddie napisał: | Wierzycie, że jacyś obcy nawiedzają Ziemię? (...) A to może się zdarzyć już jutro |
Nikt jeszcze nie udowodnił, że nawiedzili. I nikt nie udowodnił, że NIE nawiedzili. A dowody "na nie" z samej swojej natury są trudniejsze. Są całe stosy alieno-centrycznej fantastyki. Większość o zielonych glutach z antenkami, w latających puszkach. To ta gorsza. A ta lepsza traktuje często o Alienach trzymajacych Ziemię w akwarium na zakurzonej półce jakiegoś laboratorium.
Czy ja wierzę? Eee, tam... Jak faktycznie jutro jakiś żabiasty wyląduje latającym talerzem na trawniku przed Białym Domem, to się tak zdziwię jak się w życiu nie zdziwiłam. A potem będę zdegustowana i uznam, że Wrzechświat okazał się nie mieć za grosz fantazji... A wersja nieżabiasto-niedostrzegalna... cóż, wykluczyć się nie da, ale spać mi to nie przeszkadza. Na co dzień trzymam to w szufladce z fantastyką.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eddie
Piracki Lord
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 17:59, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Skoro atom miał być najmniejszy, a nie jest, to kto mi zagwarantuje, że poniżej kwarków już na pewno nic nie będzie? |
Znaczy się, ja się odwoływałam do współczesnego stanu wiedzy i jak na razie poniżej kwarków niczego już nie ma . A czy kiedyś czegoś jeszcze nie wymyślą, to nie wiem . Ale skoro są to zbitki energii, to jak na mój gust, to jest to już raczej ostateczne, bo energia to chyba żadna materia - w sensie - nie ma struktury. Bo atom jest przynajmniej materialny, to jeszcze z czegoś tam się może składać, a jak coś jest już tylko energią, to chyba nie bardzo. Rany - gadam jakbym się znała na fizyce .
Aletehia napisał: | Do tego jest, zdaje się, termin "multiwersum" (od "uniwersum"). I teraz pewnie jeszcze wymyślą mnogość multiwersów... |
Trzeba napisać do tego pana od tej prezentacji, którą zapodała Savvy i podpowiedzieć mu, żeby dorobił ciąg dalszy i wziął pod uwagę mnogość multiwersów - to powinno mu pomóc w wydostaniu się z dziesiątego wymiru . Jak sobie narysuje linię, rozgałęzienie i potem to wszystko przegnie, to dojdzie bodajże do 13, a potem niech po prostu wymyśla rzeczowniki w liczbie pojedynczej na określenie kolejnych nowych mnogich skupisk i niech kontynuuje podróż przez kolejne wymiary dopóki starczy mu inwencji .
Zabójcza jest ta prezentacja . Bardzo lubię takie rzeczy - że wszystko wydaje się takie logiczne . Ale nie wierzę w ten konstrukt . Najbardziej rozśmieszyło mnie jak próbowałam sobie wyobrazić dziesięciowymiarową istotę, która ogarnia tę rzekomą dziesięciowymiarową rzeczywistość w kształcie, w jakim ona naprawdę istnieje . To jakieś monstrum musiałoby być .
Okej, a co do tego multiwersum - hmm... podejrzane . No, skoro w naszym wszechświecie są czarne dziury i przykładowo se przez taką przejdę i gdzieś wyląduję, to czemu od razu w innym wszechświecie? A nie może być, że po prostu w jakimś niezbadanym obszarze naszego? (wszechświata, of course)? Dla mnie wyznacznikiem jest słowo "wszech" .
A ta druga opcja... No chyba każdy człowiek przeprowadza niekiedy w swoim mózgu proces alternatywnego myślenia, ale, żeby uznawać, że takie wybzdurzone wszechświaty fizycznie istnieją, to chyba już lekka paranoja . Co to w ogóle jest? Coś czego nikt nie jest w stanie udowodnić - jak dla mnie - zwykłe mnożenie bytów ponad potrzebę. Zresztą, to samo - jeżeli ktoś kiedyś jakimś cudem udowodni istnienie takiej alternatywnej rzeczywistości, bo znajdzie jakieś cholerne przejście to czemu od razu ma to być nowy wszechświat, a nie po prostu nowoodkryty aspekt naszego uniwersum?
Podsumowując - jak dla mnie, to naprawdę kolosalny absurd. Fajne jako temat jakiegoś scince-fiction, ale jeżeli takimi bzdurami zajmują się poważni naukowcy, to w tym momencie zwątpiłam .
Aletheia napisał: | ale jak to ma być tak, że totalnie zasyfimy Ziemię i przeniesiemy się gdzie indziej... syfić od nowa, to ja dziękuję i przepraszam. Za, pożal się Boże, Ludzkość... |
Ale może nie będziemy już syfić, bo opracujemy jakąś fajną metodę utylizacji odpadów .
Aletheia napisał: | Jedno drugiego nie wyklucza. A wręcz drugie wymaga najpierw pierwszego. W końcu obok ludzi żyją meduzy i koperek... |
Wiem, ale zadałam to pytanie w kontekście UFO . Jestem ciekawa jak się odnosicie do tego, że niektórzy twierdzą, że Ziemię nawiedzają kosmici... Co z tymi wszystkimi teoriami spiskowymi - Roswell '47, Strefa 51 i wreszcie świadectwa różnych osób - "widziałem latający spodek", "widziałem aliena" albo "porwali mnie obcy"? Posuwacie się do wiary w takie rzeczy? Bo ja na przykład - o ile jestem jeszcze w stanie uznać możliwość życia na innych planetach - to w inne niż my życie inteligentne nie wierzę. No, uważam, że inteligencja jaką przejawia człowiek jest ewenementem na skalę kosmosu . Serio .
Aletheia napisał: | Jak faktycznie jutro jakiś żabiasty wyląduje latającym talerzem na trawniku przed Białym Domem, to się tak zdziwię jak się w życiu nie zdziwiłam. A potem będę zdegustowana i uznam, że Wrzechświat okazał się nie mieć za grosz fantazji... |
Nie wylądował . Ale trzeba wpatrywać się w niebo, może jutro .
A tak poza tym - trochę szcunku - bo jeśli żabiasty tu wyląduje, to znaczy, że jego rasa jest lata świetlne zaawansowańszą cywilzacją niż my i może się na przykład okazać, że przyleciał Cię skolonizować i ciekawe co wtedy powiesz .
A może szary będzie bardziej akceptowalny?
http://www.youtube.com/watch?v=eA9uvRUUlgY
Próbuje się porozumieć .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Oficer
Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Islandia
|
Wysłany: Nie 17:53, 15 Lut 2009 Temat postu: |
|
Cdn. mojego nadrabiania zaległości.
Ja to w ogóle wychowana zostałam na Gwiezdnych Wojnach, rozmowach o UFO, życiu pozagrobowym i innych cudach. Od początku faszerowano mi głowę różnymi opcajmi innego życia i piękna kosmosu... To wyrosłam na taką, co wierzy w UFO . Nie jest to wiara podparta żadnymi filozoficznymi wywodami, doświadczeniami czy jakimikolwiek zdarzeniami. To po prostu...naiwna, prosta i zwyczajna nadzieja na to, że świat nie opiera się tylko na tym co racjonalne, rzeczywiste i prawdopodobne. Nigdy nie mogłam się pogodzić ze zwyczajnością świata. Żadnej magii! W związku z tym czepiam się różnych możliwości. Opcja istnienia czegoś INNEGO gdzieś daleko, jest głęboko interesująca. I właściwie jak najbardziej możliwa. Bo czemu nie. Oczywiście popieram to, co powiedziałyście wcześniej - Obcy niekoniecznie (a i raczej na pewno) nie jest (?) człowieko-podobny i żyjący po człowieczemu. Żywiąc się tym co my, potrzebując tlenu, kurczaka i wody do poprawnej egzystencji - sprowadził by się do bardzo nudnej wizji, zbyt prostej . Dlatego również odrzucam twierdzenia, że skoro na planecie jest -458 stopni, to życie tam istnieć nie może. Jakże to ograniczone! Absolutnie nie popieram. Poza tym...stwarza to niesamowite możliwości! Czytałam jakiś czas temu w "Córce Czarownic" historię o cywilizacji, która opanowała piękną planetę, myśląc, że jest niezamieszkana. A tu okazało się, że mieszkańcy byli tak mali, że dla większości przybyszów niewidoczni. I w ten sposób cała populacja została zniszczona - zupełnie przypadkowo. W swoim wyobrażeniu widzę więc obcych jako zupełnie coś INNEGO. A nawet nie innego, co inszego .
Ja po prostu chciałabym żeby istnieli - jak dziecko cukierka . Patrzę na wszystko z zupełnie odwrotnej perspektywy niż Savvy. Dla mnie fakt, że Ziemia jest jedyna w swoim rodzaju, byłby bardzo nudny i smutny. A takie istnienie obcych - bomba. Jakby się ujawinili, życie stałoby się ogromnie ciekawe. Noo...oczywiście - może już od dawna utrzymują z nami kontakt. Nie zaprzeczam, a uważam to za bardzo interesujące. Wszak Ameryka może wszystko kryć głęboko pod fałdami swego płaszcza. A nawiasem mówiąc gdzieś czytałam tezę, że Amerykanie nigdy nie wylądowali na Księżycu, a całe wielkie wydarzenie z '69 jest jedną, wielką bujdą. A to ciekawe! .
Co by tu jeszcze...A! A propos pomysłu Aletheii:
Cytat: | Ahh... Ileś tam lat temu wymyśliłam, że najmniejsze cząsteczki, te subatomowe (co to tam było ostatnio, kwarki?) są wrzechświatami. I mają w środku galaktyki i gwiazdy, w tych gwiazdach atomy, w atomach kwarki... które mają w środku galaktyki... i tak w nieskończoność. A nasz wrzechświat oczywiście obok innych tkwi w jakimś atomie... |
i w ogóle ogromu wszechświatów...
Czy ktoś kojarzy ostatnią scenę z "Facetów w Czerni" ? Nigdzie nie mogę jej znaleźć, a byłaby w tym przypadku wielce przydatna. Jak dla mnie, ta wizja - cud, miod i orzeszki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 19:12, 15 Lut 2009 Temat postu: |
|
A co tam było? Oglądałam kiedyś pierwszą część, ale już praktycznie wszystko zapomniałam. (EDIT, znalazłam, to to? http://www.youtube.com/watch?v=LyzIau5dBao&feature=related ) A co do skojarzeń, to staram sie powstrzymywać, ale nic nie poradzę - co druga myśl w tym temacie kojarzy mi się z Pratchettem, szczególnie że właśnie mam w czytaniu pierwszą "Naukę Świata Dysku". Zatem bardzo proszę wybaczyć mi poniższe.
Elizabeth napisał: | nadzieja na to, że świat nie opiera się tylko na tym co racjonalne, rzeczywiste i prawdopodobne. Nigdy nie mogłam się pogodzić ze zwyczajnością świata. Żadnej magii! |
Yyy... hę? Ostatnie zdanie wydaje się zaprzeczać poprzednim... W potocznym rozumieniu, magia jest właśnie czymś niezwyczajnym? A także nieracjonalnym, nierzeczywistym i nieprawdopodobnym. Ale, może Cię to zainteresuje, Elizabeth - Pratchett opisuje magię jako właśnie myślenie zdroworosądkowe, oparte na tym co każdy przecież widzi i wie, i co jest... nudne. Przeciwstawia mu myślenie naukowe jako nierozsądne (tak, nie-zdrowo-rozsądkowe), ale ciekawsze i prawdziwie niezwykłe. Dwa pratchettocytaty (z pamięci, więc niezbyt dosłowne): "Mag pstryka palcami by zapalić światło. To normalne, bo tak postępują magowie i tak działa magia. Ale stado małp przez miliony lat nie postępowało jak zwykle postępują małpy, gdy rozkładało na części kawałek wszechświata, tak że złożony z powrotem okazał się żarówką." "Ludzie podniecają się cudem zamiany wody w wino, ale nie zauważają, że liście winorośli codziennie dokonują o wiele bardziej zadziwiającego cudu przemiany światła w wino."
Elizabeth napisał: | Noo...oczywiście - może już od dawna utrzymują z nami kontakt. Nie zaprzeczam, a uważam to za bardzo interesujące. Wszak Ameryka może wszystko kryć głęboko pod fałdami swego płaszcza. |
Jak mawiali w "Asterixie", z tyloma "gdyby" można by zmieścić Lutecję w amforze... Teoretycznie wszystko to być może... lecz ja to jednak między bajki włożę. A to dlatego, że mnie się rysuje raczej wizja Wielkiej Niemożności Zrozumienia. Jak obca jest dla nas kultura Japonii... a przecież to wciąż ludzie. Zatem w przypadku Obcych, widzę wręcz Wielkie Niedostrzeżenie. Wzajemne.
Elizabeth napisał: | Amerykanie nigdy nie wylądowali na Księżycu, a całe wielkie wydarzenie z '69 jest jedną, wielką bujdą. A to ciekawe! |
I że cała Armstrongowa transmisja była wcześniejszym nagraniem. Ludzie nawet wyławiają tam wpadki filmowe - a to że światło źle pada, a to że coś tam... Nawet chyba przypisują to Stanleyowi Kubrickowi, w sensie filmu na zamówienie rządowe.
Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Nie 20:48, 15 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Oficer
Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Islandia
|
Wysłany: Pon 21:20, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
To to! Genialnaś. A co do skojarzeń, nooo...za mało znam Pratchetta (bo ja tu cichutko siedziałam, ale pan mi obcy nie jest! ) żeby się wypowiadać i kojarzyć - bo nie kojarzy to mi się jednak . Moja edukacja na temat Świata Dysku sprowadza się właściwie do zagłębiania osobliwości Śmierci . Ale wiedzę swą zamierzam poszerzać, choć raczej w dalszej przyszłości. Wracając jednak do tematu, w końcówce MiB widzę właśnie ideę 'czegoś w czymś'. Jak mali jesteśmy, jak małe jest nasze wyobrażenie wszechświata i kosmosu. I kwintesencja obrazu - jesteśmy po prostu zabawną kulką w ręku Obcego ? Mhmmm, czyż to nie jest piękne! Uuuwielbiam tą scenę .
Cytat: | Elizabeth napisał: |
nadzieja na to, że świat nie opiera się tylko na tym co racjonalne, rzeczywiste i prawdopodobne. Nigdy nie mogłam się pogodzić ze zwyczajnością świata. Żadnej magii! |
Yyy... hę? Ostatnie zdanie wydaje się zaprzeczać poprzednim... |
Jeśli rozumiem o co ci chodzi, to po prostu mój błąd - zła interpunkcja. "Żadnej magii" w sensie pociągnięcia myśli o tym, że świat jest na wskroś niemagiczny.
Aletehia napisał: | Pratchett opisuje magię jako właśnie myślenie zdroworosądkowe, oparte na tym co każdy przecież widzi i wie, i co jest... nudne. Przeciwstawia mu myślenie naukowe jako nierozsądne (tak, nie-zdrowo-rozsądkowe), ale ciekawsze i prawdziwie niezwykłe. Dwa pratchettocytaty (z pamięci, więc niezbyt dosłowne): "Mag pstryka palcami by zapalić światło. To normalne, bo tak postępują magowie i tak działa magia. Ale stado małp przez miliony lat nie postępowało jak zwykle postępują małpy, gdy rozkładało na części kawałek wszechświata, tak że złożony z powrotem okazał się żarówką." "Ludzie podniecają się cudem zamiany wody w wino, ale nie zauważają, że liście winorośli codziennie dokonują o wiele bardziej zadziwiającego cudu przemiany światła w wino." |
Podoba mi się takie spojrzenie (ach no, muszę się jednak wziąść porządnie za tego Pratchetta bo on niezwykle ciekawy jest!), ale to i tak nie pomoże w mojej chorej marzycielskiej potrzebie umagicznienia świata. Ja chcę żeby istaniały Czarownice, elfy, magicy i jednorożce! . Ale to też bardzo nie na temat...W każdym razie oba cytaty bardzo do mnie trafiają...i nie trafiają . Bądź co bądź - Pratchett świetnym myślicielem jest, ale to nie moja wizja magii .
Generalnie rzecz biorąc to można na ten temat gadać całe życie, a i tak dopóki COŚ się nie stanie, do niczego nie dojdziemy. A to też jest fajne .
Kwestia wiary. Niech przylecą! . A właśnie...chciałybyście aby przylecieli ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pon 21:41, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
Elizabeth napisał: | ja tu cichutko siedziałam, ale pan mi obcy nie jest! (...) muszę się jednak wziąść porządnie za tego Pratchetta bo on niezwykle ciekawy jest! |
Przyda Ci się do Quizu. I nie tylko, bo owszem, wart poznania jest nie tylko Śmierć. Choć i u mnie Mister NIE-MA-SPRAWIEDLIWOŚCI-JESTEM-TYLKO-JA jest na jednym z pierwszych miejsc.
Elizabeth napisał: | Jeśli rozumiem o co ci chodzi, to po prostu mój błąd - zła interpunkcja. "Żadnej magii" w sensie pociągnięcia myśli o tym, że świat jest na wskroś niemagiczny. |
Aha, rozumiem, potem też pomyślałam, że to można tak rozumieć, tylko nie łapnęłam od razu.
Elizabeth napisał: | A właśnie...chciałybyście aby przylecieli ? |
Racja, to jest dopiero ciekawe pytanie. Sama nie wiem. To byłoby na pewno fascynujące i zmieniłoby WSZYSTKO, ale z drugiej strony... to zmieniłoby WSZYSTKO, a ja na wszelkie nowości mam z natury spojrzenie hobbita. Bardziej podoba mi się wizja (no, to chyba znowu pójdzie w stronę offtopu...) nie nowego-przylatującego, ale naszej zmiany spojrzenia na znane. Odkrycia Obcego w dawno znajomym. Dogadania się z delfinami, spojrzenia na świat oczami kota, usłyszenia pieśni zięby uchem zięby... Odkrycia, że dinozaury kombinowały z pismem... które byłoby całkiem niedostrzegalne dla oczu zbudowanych jak nasze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Oficer
Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Islandia
|
Wysłany: Pon 22:09, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
O Pratchettcie myśl rozwinę - mam nadzieję, że wkrótce - w stosownym temacie, bo tutaj już chyba za daleko zaszłyśmy .
Aletheia napisał: | Odkrycia Obcego w dawno znajomym. Dogadania się z delfinami, spojrzenia na świat oczami kota, usłyszenia pieśni zięby uchem zięby... Odkrycia, że dinozaury kombinowały z pismem... które byłoby całkiem niedostrzegalne dla oczu zbudowanych jak nasze. |
Och, jak ja uwielbiam takie patrzenie! Co prawda chyba właśnie tak nie patrzę, choć właściwie patrzę, tylko nie patrzę . Sama nie wiem o co mi chodzi, ale wiem, że o coś na pewno. Nie każcie mi tego tłumaczyć, nie wytłumaczę. Ale coś w tym jest .
To jest taka inna magia, bardziej rzeczywista. Nie-moja. To, o czym mówisz odnosi się do poszerzenia możliwości ludzkiego mózgu, postępu techniki i po prostu spojrzenia na świat z innej perspektywy, innymi oczami. To wszystko jest w naszym zasięgu .
Ja sama chciałabym, żeby przylecieli, albo objawili się . Chciałabym żeby coś się zdarzylo za mojej ziemskiej wachty. Jakiś przełom, magia...
Równie dobrze mógłby być koniec świata.
Serio.
Tylko jeszcze nie teraz.
Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Pon 22:10, 16 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gattsu1989
Buszujący pod pokładem
Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Koszalin Płeć: pirat
|
Wysłany: Wto 21:05, 08 Wrz 2009 Temat postu: |
|
Odkrycie zycia poza Ziemia to tylko kwiestia czasu. Wiemy juz o dwoch planetach na ktorych jest woda. H2O. Skoro jest tlen to zycie tez musi byc. Oczywiscie nie wierze w to, ze jestesmy jedyna inteligentna cywilizacja we wszechswiecie, chociaz niektorzy nie powinni byc nazywani inteligentnymi:P Takze jak juz mowilem, zycie poza Ziemia jest, kwestia czasu, kiedy bedziemy mieli na to dowody;P
|
|
Powrót do góry |
|
|
radusbandi
Czyściciel zęz
Dołączył: 22 Sty 2011
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łomża(podlaskie) Płeć: pirat
|
Wysłany: Czw 13:41, 10 Lut 2011 Temat postu: |
|
Co do tego że do życia potrzebna jest woda czy tlen to nie do końca prawda
Oglądałem gdzieś jakiś dokument gdzie naukowcy znaleźli na ziemi pierwotniaki żywiące się arszenikiem
O ile dobrze pamiętam na dnie morza czarnego gdzie niema tlenu i myślano że tam nie może istnieć życie (mogę się mylić dawno temu to oglądałem )
Tak więc życie na innej planecie gdzieś w wszechświecie może istnieć bez wody czy tlenu
I w kosmosie moim zdaniem na pewno coś jest ale nie koniecznie w postaci ufo latające spodki ale np bakterie pierwotniaki itp
A może widzieliście jakieś niezidentyfikowane obiekty latające czy coś w tym stylu ? czy inne para normalia :p jestem bardzo ciekaw kiedyś się tym interesowałem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 17:57, 10 Lut 2011 Temat postu: |
|
To bardzo prawdopodobne, że istnieje jeszcze inne życie. Tyle miliardów lat, tyle "rzutów kostką" i tylko my mielibyśmy szczęście? Nigdy niczego nie wygrałam łutem szczęścia i jakoś mi się nie wydaje, żebyśmy byli tacy wyjątkowi
No właśnie - to, że jako ludzie prowadzimy badania pod kątem warunków pozwalających żyć człowiekowi, wskazuje tak naprawdę na charakter tych badań - my nie chcemy poznać, chcemy zdobyć - bo jak najbardziej może się okazać, że to inne życie wygląda zupełnie inaczej i trzeba będzie zredefiniować takie pojęcia jak oddychanie, organizm czy w ogóle życie. Pytanie, czy w ogóle tych obcych rozpoznamy, jest bardzo ciekawe. Najłatwiej byłoby oczywiście znaleźć wielki neon "Życie: 20 000 mieszkańców" i kilka wieżowców dla potwierdzenia, że is anybody out there, ale coś mi się wydaje, że to nie takie proste. Może się okazać, że przebadamy znalezione Coś na sto sposobów i wyjdzie, że ani to się nie rusza, ani nic nie je i nie odpowiada, jak się do niego odezwać, czyli - martwe. Ograniczeni przez własne zmysły i umysły, nie nawiążemy kontaktu z Czymś, również ograniczonym przez swoją formę, i się po prostu miniemy. Może nawet już się minęliśmy albo mijamy się w tej chwili.
Znalezienie planety bliźniaczo podobnej do Ziemi byłoby ciekawsze. Chociaż wszystko jest ze wszystkim połączone, różnica o jedną czy kilka "decyzji" natury nie przeszkodziłaby chyba w komunikacji, a może pozwoliłaby dowiedzieć się więcej o człowieku i tę wiedzę wykorzystać. Nie byliby to "prawdziwi" Obcy, bo mielibyśmy coś wspólnego, ale taki kontakt, zakładający komunikację jest bardziej atrakcyjny od wielkiego oceanu
"Najlepszym dowodem na istnienie inteligencji pozaziemskiej jest to, że się z nami nie kontaktują", stwierdził Albert Eintstein i coś w tym jest Wszystkie opowieści o UFO i dziwnych zjawiskach wkładam do jednego worka z czarownicami, wampirami i krasnoludkami.
Niedawno na fizyce mówiliśmy o powstaniu wszechświata i jednej z teorii - cyberprzestrzeni. Ponoć za sto lat moc obliczeniowa komputerów będzie tak duża, że człowiek będzie w stanie wygenerować świat identyczny z istniejącym - z zachowaniem wszystkich praw nim rządzących - tylko że cyfrowy. A jeśli naprawdę jesteśmy czyjąś zabawką i nie wiemy, że ktoś gra nami w gigantyczne Simsy? Wtedy nasze próby dojścia do sensu musiałyby wyglądać bardzo zabawnie. Ale dopiero zabawnie byłoby, gdybyśmy się dowiedzieli, że jesteśmy tylko bohaterami jakiegoś serialu. Na szczęście w to nie wierzę
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 21:27, 10 Lut 2011 Temat postu: |
|
radusbandi napisał: | A może widzieliście jakieś niezidentyfikowane obiekty latające czy coś w tym stylu ? |
Albo nie widziałam, albo sobie nie przypominam, albo widziałam i nie zauważyłam na co patrzę. Bo coś mi się zdaje, że aby zobaczyć UFO (albo ducha) trzeba przede wszystkim bardzo chcieć. Teoretycznie, oczywiście, nie mogę wykluczyć, że można nie chcieć, nie myśleć o tym w ogóle, a jednak zobaczyć, ale po pierwsze, ten co bardzo chce, zobaczy (a raczej "zobaczy") o wiele łatwiej, a po drugie, ten kto nie myśli pro-UFO-widzeniowo na co dzień, pewnie nie określi tego co zobaczył jako UFO.
Tak, myślę że bardzo płytkie jest myślenie "jak tam nie ma tlenu-wody-aminokwasów-wstaw co komu brakuje", to tam jest martwo i koniec. Marta, mówisz o redefinicji życia, ale tak naprawdę nie bardzo jest co re-definiować. Mamy na razie Ziemię i już wymiękamy przy próbach rozeznania. Wirusy są żywe? Nie wiadomo. A przecież są nam bardzo bliskie, w porównaniu z jakimś hipotetycznym życiem bezwęglowym. A Obcych można szukać nie tylko "daleko" ale i "dawno". Co prawda we Wszechświecie to na jedno wychodzi, więc ograniczmy się do Ziemi.--> Trzy-cztery miliardy lat wstecz i byśmy się nie poznali z własnym pra-X-dziadkiem, bo byłby bardziej odległy konstrukcyjnie od wirusów niż one od nas. Mógłby w ogóle nie być chemicznie organiczny.
Marta, nad całym Twoim postem miałam taki szeroki zacieszowy wyszczerz. Kiwam nad co drugim wersem, jak nie częściej.
Marta napisał: | to, że jako ludzie prowadzimy badania pod kątem warunków pozwalających żyć człowiekowi, wskazuje tak naprawdę na charakter tych badań - my nie chcemy poznać, chcemy zdobyć |
Bardzo celna, i jakoś tak niespotykana myśl. Dla mnie, podstawowym powodem do włożenia małych zielonych ludzików w latających talerzach między krasnoludki jest fakt, że to są LUDZIKI. I w relacjach robią wszystko to, co mógłby sobie wymarzyć / czego mógłby się bać człowiek. Wliczając kosmiczne orędzia, porwania, okrrropne badania, zapłodnienia i gwałty w wykonaniu seksbombiastych (ludzko!) kosmitek. No czy trzeba więcej, żeby na milę wywęszyć w tym podstawowy składnik wiary, czyli chciejstwo? To jest ogólnie, nie tylko w przypadku UFO, świetny sposób na weryfikację wszelkich sensacyjności...
Marta napisał: | Ponoć za sto lat moc obliczeniowa komputerów będzie tak duża, że człowiek będzie w stanie wygenerować świat identyczny z istniejącym - z zachowaniem wszystkich praw nim rządzących - tylko że cyfrowy. A jeśli naprawdę jesteśmy czyjąś zabawką i nie wiemy, że ktoś gra nami w gigantyczne Simsy? |
Nie sądzę, aby człowiek (tym bardziej za sto lat) był w stanie wygenerować pełną rzeczywistość, ale pełne złudzenie rzeczywistości dla człowieka - tak. My na razie nawet nie widzimy pełnej rzeczywistości, a co dopiero o odtwarzaniu... Natomiast co do gigantycznych Simsów, czemu nie, teoretycznie wydaje mi się niewykluczone, tylko dodałabym zastrzeżenie, że każdy kolejny świat "nad" Simsami (bo czemu nie założyć takiej serii matrioszek?) musiałby być bardziej złożony, bogatszy. Jak mówię, w pełne odwzorowanie nie wierzę. Natomiast istotna wydaje mi się możliwość stworzenia rzeczywistości / świadomości niekoniecznie w formie odwzorowania tej już istniejącej. Aktualnie, najbliższym odwzorowaniem działającej sieci neuronowej jest... Internet, prawda? Pytanie, czym jest właściwie świadomość, czy potrzebuje jakiejś krytycznej "masy połączeń / operacji" do "przebudzenia". I po czym rozpoznałoby się "przebudzenie". No i... wracamy do pytania - czym jest życie, jak odróżnić je od nieżycia. Kiedy życie zyskuje świadomość i czy może być świadomość bez życia.
Ogólnie, sądzę, że to tyleż kwestia nowych odkryć, co "przeformatowania" naszego myślenia, postrzegania.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Czw 23:41, 10 Lut 2011 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | mówisz o redefinicji życia, ale tak naprawdę nie bardzo jest co re-definiować. |
Miałam na myśli raczej intuicyjne wyobrażenie niż konkrety, których, no właśnie, brak. Każdy ma jakieś nieokreślone, nie ubrane w słowa pojęcie o tym, czym jest życie lub świadomość. I na co dzień nam to wystarcza, schody zaczynają się przy próbie wpisania słowa "życie" do encyklopedii.
Aletheia napisał: | Marta, nad całym Twoim postem miałam taki szeroki zacieszowy wyszczerz. |
W takich chwilach chciałabym móc zobaczyć przez monitor drugą osobę
Aletheia napisał: | Dla mnie, podstawowym powodem do włożenia małych zielonych ludzików w latających talerzach między krasnoludki jest fakt, że to są LUDZIKI. |
UfoLUDKI. To chyba leży w naszej naturze, że szukamy istot podobnych do nas. Człowiek skonstruowałby najlepszy prom kosmiczny, leciał przez pół roku przez kosmos na jakąś mityczną planetę i najbardziej by się ucieszył, gdyby spotkał drugiego człowieka, tylko z niebieską skórą. Bo trzecie oko by już mogło być za dziwne. Obcy
Aletheia napisał: | Nie sądzę, aby człowiek (tym bardziej za sto lat) był w stanie wygenerować pełną rzeczywistość, ale pełne złudzenie rzeczywistości dla człowieka - tak. |
Nie będę się upierać, że kosmici mi powiedzieli i to absolutnie prawda, ale wystarczy spojrzeć na to, co już udało nam się osiągnąć, żeby wyobrazić sobie te Simsy. Mnie w tej teorii przeszkadza brak końca - zakładając, że każdy następny świat jest bardziej złożony, co jest na samej górze?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 0:46, 11 Lut 2011 Temat postu: |
|
Marta napisał: | Każdy ma jakieś nieokreślone, nie ubrane w słowa pojęcie o tym, czym jest życie lub świadomość. I na co dzień nam to wystarcza, schody zaczynają się przy próbie wpisania słowa "życie" do encyklopedii. |
Prawda
(praktyczna leksykografia to w ogóle pogięta i, przynajmniej mnie, okropnie frustrująca sprawa - co byś człowieku nie próbował zdefiniować, zawsze, absolutnie nieszczęsne ZAWSZE znajdzie się wyjątek, niedookreślenie, i w ogóle każda definicja potrzebuje odsyłaczy... do innych definicji, które potrzebują odsyłaczy; stara prawda, że aby zrozumieć odpowiedź, trzeba ją częściowo znać, i aby w ogóle zadać właściwe pytanie ),
ale wydaje mi się, że problemy byłyby też właśnie z tym codziennym nieokreślonym. Pojawiałyby się właśnie w konkretnych przypadkach, konkretnej potrzebie decyzji, klasyfikacji. Czy kamień jest żywy? Odruchowo odpowiadamy, że kamień jest martwy jak kamień, ale jeśli przyjmiemy skalę eonów, to kamień też ma cykl życiowy, pobiera i magazynuje energię, zmienia postacie, nawet rozmnaża. A w przypadku gwiazd wręcz dosłownie mówi się o cyklu życiowym.
Marta napisał: | W takich chwilach chciałabym móc zobaczyć przez monitor drugą osobę |
Jak mawia Jego Uroczość Krzysiu Daukszewicz, fantazji nie starcza? To może nie był bardzo dosłowny wyszczerz, a raczej mentalny, ale ja z kolei uwielbiam te chwile. Kiedy nad czyimś postem mam okazję do mentalnego wyszczerzu i kiwania.
Marta napisał: | najbardziej by się ucieszył, gdyby spotkał drugiego człowieka, tylko z niebieską skórą. Bo trzecie oko by już mogło być za dziwne. |
By się ucieszył, nawiązał wymianę emigracyjną a potem byłoby "te cholerne Niebieszczuchy zabierają nam pracę! i w ogóle wszystko przez Niebieszczuchy! i cyklistów!".
Marta napisał: | zakładając, że każdy następny świat jest bardziej złożony, co jest na samej górze? |
Nie wiem, i to jest też kwestia, o której od jakiegoś czasu sobie myślę. Znaczy, nie konkretnie kwestia samej góry od Simsów, tylko kwestia wszelkich ostatecznych końców. Albo początków. Bo pytanie "jak się zaczęło wszelkie wszech", jest właściwie z tej samej kategorii, prawda? I zarówno odpowiedź "wziął i walnął Wielki Wybuch, który sobie czekał od poprzedniego Wielkiego Kolapsu, a przed nim był poprzedni Wybuch", jak "siedział sobie Wielki Om-Uhu-Mzimu i się nudził, to wziął i walnął se świat", jest tak naprawdę odsuwaniem odpowiedzi, a nie odpowiedzią. Myślę, że źle zadajemy pytanie. Jakiekolwiek jest to właściwe, pytania "co jest za Wszechświatem", "co było na początku", "co jest głównym serwerem Simsów", są, można rzec, nie na temat. Trafiają obok. To tak jak na przykład z Ziemią, jako planetą. Odpowiedzią jest fakt, że jest bryłowata i z grubsza okrągła, i wisi w okropnie obszernej prawie-pustce, prawda? Ale ludzie przez całe wieki pytali "co jest za krawędzią świata" albo "z czego są zrobione te sfery co na nich wisi Księżyc i gwiazdy". Co to miało do bryłowatości Ziemi i obszerności Wszechświata? Nic. Ale mnóstwo do ludzkiego postrzegania Ziemi i Wszechświata. Teraz też, uważam, że pytania o początek i granice mają więcej wspólnego z naszym postrzeganiem niż rzeczywistością.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 21:09, 11 Lut 2011 Temat postu: |
|
Aletheia napisał: | Odruchowo odpowiadamy, że kamień jest martwy jak kamień, ale jeśli przyjmiemy skalę eonów, to kamień też ma cykl życiowy, pobiera i magazynuje energię, zmienia postacie, nawet rozmnaża. A w przypadku gwiazd wręcz dosłownie mówi się o cyklu życiowym. |
Mówi się, ale raczej dlatego, że lubimy szukać wygodnych analogii do nazewnictwa Ja bym to "życie" gwiazd i tak zawsze brała w cudzysłów.
To teraz ja sobie pokiwam nad ostatnim akapitem. Mądre rzeczy piszesz
Zazwyczaj, jak się nie da czegoś zrozumieć, to znaczy, że się za wąsko patrzy na problem. Co do pytania o granice, nie mogę się pozbyć wrażenia, że człowiek nic, tylko by siedział i wyznaczał sobie kolejne granice. Wszystko klasyfikował, rozdzielał kraje i fragmenty krajobrazu w ramach. A nieskończoność, którą się próbuje obejść na wszystkie sposoby i tak wskakuje tam, gdzie niepilnowane. Czasem mi się wydaje, że człowiek z tą swoją potrzebą wiedzy i klasyfikowania jest jakąś ewolucyjną pomyłką, która - nie wiedzieć czemu - zaczęła zadawać głupie pytania.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 16:24, 12 Lut 2011 Temat postu: |
|
Marta napisał: | Ja bym to "życie" gwiazd i tak zawsze brała w cudzysłów. |
Ja też i zgadzam się z teorią nazewniczego wygodnictwa, ale nadal sądzę, że życie nie byłoby tak łatwe do (także intuicyjnego) określenia, w wielu przypadkach. Na przykład w razie spotkania czegoś co żyje w zupełnie innym rzędzie czasowym, tak bardzo innym, że trudno byłoby zaobserwować objawy.
Marta napisał: | Co do pytania o granice, nie mogę się pozbyć wrażenia, że człowiek nic, tylko by siedział i wyznaczał sobie kolejne granice. |
A nad tym, to już nie tylkow kiwam, ale skaczę i krzyczę. Od dawna sobie właśnie myślę, że specyficzną ludzką cechą jest klasyfikowanie i arbitralne wyznaczanie granic, to na prawo, to na lewo. Praktyka zrozumiała, bo myślenie klasyfikacyjno-stereotypowe oszczędza nam sporo mocy obliczeniowej mózgu i na co dzień jest opłacalne, ale kosztem jest oglądanie rzeczywistości przez ludzkie okulary. W rzeczywistości NIE MA ostrych granic, nawet między psem a otaczającym go powietrzem, a co dopiero między rodzajami zjawisk. Rzeczywistość jest spektralna, płynnie przejściowa, a nie pokratkowana na działki. To my ją kratkujemy a potem mamy pretensje, gdy coś nam wyłazi ze swojej działki, krzyczymy że to "nienormalne" i w ogóle oburzające!
Rzuć okiem na ten artykuł, może Cię (i innych ) zainteresuje. [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych].
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marta
Oficer
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z własnego świata w D.G. Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 22:58, 12 Lut 2011 Temat postu: |
|
Ciekawy artykuł Znów mi się włączyło awareness zamiast familiarity Tyle lat człowiek widzi, a rzadko myśli o tym, jak to się dzieje. Oprócz tych, co próbują uczyć widzenia komputery, czego sobie nie wyobrażam. Jak google grafika odróżnia na przykład twarze?
To, że nie jesteśmy stworzeni do poszukiwania prawdy, samo się nasuwa, gdy przyjrzymy się naszym ograniczonym zmysłom. Najbardziej mnie jednak zainteresowało to, czego w tym artykule prawie nie ma, czyli owe triki poznawcze. Zawsze fascynowały mnie złudzenia optyczne, nie tylko same obrazki, ale ich próba wyjaśnienia. Skoro możemy oszukać mózg raz czy dwa, to czemu rzeczywistość miałby odbierać poprawnie? I tak szukam sobie pana Hoffmana w internecie i widzę, że trochę napisał w tym temacie [link widoczny dla zalogowanych] na przykład jest fajna rzecz o złudzeniach i o widzeniu w ogóle.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aletheia
Oficer
Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 23:38, 12 Lut 2011 Temat postu: |
|
Marta napisał: | Jak google grafika odróżnia na przykład twarze? |
Dokładne algorytmy Google'a to jedna z tych rzeczy zasejfowanych jak receptura Coli. Wsadzili, zamknęli, prezes połknął kartkę z szyfrem. Podejrzewam, że wspomagają to też normalnym indeksowaniem towarzyszących słów kluczowych, ale poza tym, niewykluczone, że w robocie jest rzeczywiście jakaś analiza samego obrazu, sądząc po rzeczywiście sporej skuteczności. Warto zauważyć, że nie ma opcji Kwiaty, Ludzie (całe postacie), Domy itepe. Tylko Twarze. A programy "widzące" twarze są intensywnie rozwijane, do różnych celów, to popularna działka badań. A programy rozpoznające domy...?
Swoją drogą, zwróciłaś może uwagę, że te obrazki złudzeń (w tym artykule choćby) na ekranie działają bardziej niz w druku, trzymane w ręce? Jakaś konsekwencja pikselowatości obrazu? O ile Tobie też bardziej działa...? To znaczy, chodzi mi szczególnie o złudzenia ruchu - na ekranie jeżdżą o wiele wyraźniej, tak mi się zdaje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|