Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Szuwaks
Admi(n)rał
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 666
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Dziwnów/Krosno Płeć: pirat
|
Wysłany: Pią 1:52, 30 Gru 2005 Temat postu: Saga |
|
Rzecz dzieje sie na wyspie, o której już wszyscy zapomnieli, a co najmniej wszyscy chcieliby zapomnieć. Ta wyspa to Tortuga, siedlisko najgorszych i najstraszliwszych piratów, rzezimieszków, drobnych rabusiów - jednym słowem takich, których jedyną myślą jest to, jak wzbogać się grabiąc bogatszych. W porcie przy kei stoją zacumowane mniejsze i większe jednostki, ale między nimi króluje jedna, charakterystyczna - "Czarna Perła". Nie ma na niej żadnej wachty, gdyż nikt by się nie odważył jej tknąć. Każdy zna historię jej kapitana, Jacka Sparrow'a. Stojąc na kei można usłyszeć dźwięki dochodzące z Tawerny portowej, gdzie przy stoliku w rogu siedzi sam kapitan "Czarnej Perły" wraz ze swą załogą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 2:23, 30 Gru 2005 Temat postu: |
|
Wśród rozbawionej kompanii znajdowała się jedna niewiasta, którą od pewnego czasu tolerowano na pokładzie - jej umiejętności i hart ducha, jakim przewyższała niejednego z załogantów, były dla Kapitana istotniejsze niż przesąd, jakoby kobieta na pokładzie przynosiła pecha... Anajulia siedziała znudzona w kącie sącząc swoje piwo. Miała już serdecznie dość rozmów o ukrytych gdzieś skarbach, dokonanych grabieżach, nie wspominając o zwrotach przez rufę i brasowaniu rei. Chciała ponudzić się trochę, odpocząć od nieustannej pogoni za rumem i przygodą, pobyć wśród innych istot płci żeńskiej - choć wiedziała doskonale, że miłość do morza nie pozwoli jej długo wytrwać na lądzie. Chwilę rozważała angielskie wyjście z tawerny, ale kątem oka dostrzegła sylwetkę Jacka, który żywo gestykulując tłumaczył coś reszcie załogi. Natychmiast zrezygnowała z planu dezercji - miała zbyt wielką słabość do niego, by pozwolić mu zniknąć z jej życia na kolejne długie lata.
Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Sob 5:21, 31 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szuwaks
Admi(n)rał
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 666
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Dziwnów/Krosno Płeć: pirat
|
Wysłany: Pią 4:06, 30 Gru 2005 Temat postu: |
|
-No to zdrowie!! Krzyknął któryś z członków załogi "Czarnej Perły".
-Zdrowie kapitana!! Kompani z wielką chęcia wychylali po koleji swoje kufle.
Jack Sparrow wydawal sie byc tak jakby nieobecny, ogarniał co chwilę wzrokiem całą sale tawerny i ludzi w niej bawiących, jakby czegoś szukając. Widać było, że trapi go coś, jakieś przeczucie, niepokój.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Will_Turner
Kanaka
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Dziwnów
|
Wysłany: Pią 19:55, 30 Gru 2005 Temat postu: |
|
Nagle dostrzegł w drzwiach znajomą sylwetkę.Był to stary przyjaciel załogi "perły" Will Turner. Wszedł szybkim krokiem do tawerny. Przyglądał się wszystkim stolikom jakby kogoś szukał. Nagle jego wzrok zatrzymał się na stoliku gdzie ucztowała cała załoga "Czarnej Perły". Gdy zobaczył Jacka uśmiechnął się i podszedł do baru. Will szepnął coś na ucho właścicielowi tawerny gdy właściciel odpowiedział, Will przekazał mu mały woreczek i odszedł od baru. Znowu skierował się ku stolikowi znajomej załogi. Tym razem podszedł do niego.
Ostatnio zmieniony przez Will_Turner dnia Pią 21:13, 30 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Will_Turner
Kanaka
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Dziwnów
|
Wysłany: Pią 20:50, 30 Gru 2005 Temat postu: |
|
Will podszedł do stolika Jacka.
- Czy mogę się dołączyć?- zapytał Will. Wyraźnie było widać że skierował to pytanie do kapitana załogi.
- Tak, jeżeli postawisz wszystkim kielich piwa - odpowiedział z uśmiechem na twarzy Jack Sparrow.
- Prosze bardzo, kolejka dla wszystkich! - krzyknął Will.
Od razu po zawołaniu Turnera kobieta obsługująca załoge przyniosła kufle pełne spienionego, zimnego piwa. Jack znów się lekko uśmiechnął się do Willa.
- Czy wszystkim pasuje?- zapytał się Will cały czas stojąc przy stoliku.
- No ewentualnie. A teraz powiedz jak tu przypłynąłeś i co cie tu sprowadza? - zapytał Jack.
- Jak się tu znalazłem to moja tajemnica a przybyłem tu żeby pożeglować z przyjaciółmi piratami. Brakowało mi przygody i rumu. Czy mogę się przysiąść?
Jack tylko kiwnął głową dając znak, że Will może się przysiąść i dalej ogarniał co chwilę wzrokiem całą salę tawerny i ludzi w niej bawiących.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sean Bucket
Kuk
Dołączył: 30 Gru 2005
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczecin eeee... Dziwnów!!! Po prostu z MORZA Płeć: pirat
|
Wysłany: Pią 21:37, 30 Gru 2005 Temat postu: |
|
Wtem, do tawernianej izby wtoczył się charczący, broczacy krwią, i ociekający morską wodą człowiek. Cóż by rzec, nie czlowiek lecz zwyczajny wyrzutek 'normalnego' społeczeństwa, po prostu pirat. Sądząc po wyglądzie nie jeden sztorm i nie jedną bitwę o wolność (mozliwość życia na pokładzie pirackiego statku) stoczył, a i rum z nie jednej beczki pił. Tak na oko z pięćdziesiąt miał wiosen, ale kto wie.... morze zmienia człowieka i postarza go niesamowicie, dając jednocześnie hart i wiecznie młodego ducha. Wpadając przez drzwi, omal nie przewracając wlasnie wychodzącego Starego Cumminsa, doczołgał sie do stolika Jack'a i wyszeptał ehh... żeby to można było nazwac jeszcze szeptem....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szuwaks
Admi(n)rał
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 666
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Dziwnów/Krosno Płeć: pirat
|
Wysłany: Pią 21:58, 30 Gru 2005 Temat postu: |
|
Nagle w całej tawernie nastała cisza, choć nierzadko podobne wydarzenia miały miejsce w tym lokalu to jednak ten wyrzutek zaintrygował wszystkich swą osobą, Jack ze swoją załogą również poczuli jego niezwykłość i zaczęli sie mocno wsłuchiwać w jego jęki i stękania które składały się w niewyraźne zlepki liter i cząstki wyrazów...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 5:13, 31 Gru 2005 Temat postu: |
|
Anajulia w pierwszym odruchu zerwała się z krzesła, by udzielić pomocy rannemu mężczyźnie. Natychmiast jednak opadła na nie z powrotem, doszedłszy do trafnego wniosku, że cierpienia pirata ukrócić może co najwyżej za pomocą pistoletu. Machinalnie sięgnęła ręką w stronę pasa na swych biodrach, jakby chciała upewnić się, czy broń, której używała tak rzadko i niechętnie, nadal znajduje się na swoim miejscu. Jednocześnie obrzuciła wzrokiem twarze swoich kamratów, z wytężeniem wpatrujących się... a właściwie wsłuchujących w konającego. Na wszelki wypadek także nadstawiła uszu... i westchnęła ciężko. Pojęła, że tajemnica, którą właśnie wyjawiał ten nieszczęsny człowiek, jest początkiem kolejnego rejsu Czarnej Perły w poszukiwaniu guza. Tak, tak! Guza, bo nie przygody przecież, ani źródeł utrzymania - Anajulia nie miała co do tego najmniejszych wątpliwości. Uwielbiała uroki pirackiego życia, ale nieobliczalne pomysły kapitana Sparrowa zawsze oznaczały kłopoty. Chwilowo nie czuła się na nie przygotowana. Tymczasem mina Jacka mogła świadczyć o tym tylko, że w jego głowie rodzi się kolejny nieobliczalny pomysł...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Will_Turner
Kanaka
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Dziwnów
|
Wysłany: Sob 16:59, 31 Gru 2005 Temat postu: |
|
Will czuł już smak nowej przygody i nowego rejsu. Jedyne co mu przeszkadzało to to żę ranny pirat nie wyrażnie mówił i Will nie mógł zrozumieć co pirat chce im przekazać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sean Bucket
Kuk
Dołączył: 30 Gru 2005
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczecin eeee... Dziwnów!!! Po prostu z MORZA Płeć: pirat
|
Wysłany: Pon 21:32, 02 Sty 2006 Temat postu: |
|
Z ledwie poruszających się ust można było usłyszeć, a może bardziej odczytać: "... H... M..S..... Un... favour...able.....ekhm... hhh.. rr... Isla..... del.. Sangre.... wielki ska..ehm..rrrb... nn. n.. nie... bezpieczeństwo.... chh.. oni... nieży......" wypowiedź ta jednak nie została ukończona. Przerwała ją nieuchronna, już od dawna czyhająca na tego biedaka śmierć. Osunął się z hukiem na podłogę zostawiając na stole ślady krwi i niezapisany, zaplamiony krwią kawałek papieru. Bucket siedzący na skraju ławy pochylił się nad leżącym piratem... niestety ani on, ani nikt inny nie był w stanie mu już pomóc. Stwierdził jedynie fakt: "Nie żyje, tak jak oni... tylko kim są ci Oni...??" To pytanie nurtowało nie tylko jego, ale i wszystkich obecnych przy stole. No, może prawie wszystkich, nie licząc Pursey'a, który od dobrej godziny spał kompletnie zalany, opierając się o ścianę nieopodal okna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Papuga
Czyściciel zęz
Dołączył: 30 Gru 2005
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro 23:03, 04 Sty 2006 Temat postu: |
|
Siedząca nad stolikiem Papuga obserwowała uważnie wydarzenia. Ostatnio towarzyszyła załodze Perły w jej pirackim życiu więc była żywo zainteresowana najbliższą przyszłością. Nie dosłyszała słów starego pirata. Ale zaciekawiło ją to, że tylko Jack robił wrażenie jakby wiedział o co chodzi. A przecież słuchali wszyscy!Jednak najdziwniejsze było to, że podobną do Jacka minę miał Will. I to na niego Jack spoglądał zagadkowym spojrzeniem. A cóż ten nieopierzony młokos ma wspólnego z tajemnicami piratów?! Jeszcze niedawno był gotów walczyć przeciwko nim i nie miał nawet pojęcia , o własnym pirackim pochodzeniu.Do stu par beczek zdechłych śledzi!!!! Szykue się coś ...i trzeba to będzie zobaczyć. A może też skorzystać. Z tą myślą Papuga pociągnęła solidny łyk z najbliższego kufla....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jack Sparrow
Czyściciel zęz
Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Carribean
|
Wysłany: Czw 2:25, 05 Sty 2006 Temat postu: |
|
Jack ujął w dwa palce zakrwawiony skrawek papieru i obejrzał go z obu stron. Na moment znieruchomiał, po czym podszedł do najbliższego świecznika i dokładniej przyjrzał się skrawkowi. Scenę tę obserwowała z zapartym tchem nie tylko cała załoga Czarnej Perły, ale i wszyscy zgromadzeni w tawernie amatorzy piwa i wszelkiej rozpusty. Jak nigdy, panowała tu teraz kompletna cisza, którą zmącił jedynie krótki okrzyk papugi "Wind in the sails!". To wyrwało Jacka z zamyślenia. Zreflektował się i szybko ukrył skrawek pod koszulą na piersi. Nauczony smutnymi doświadczeniami, nie zamierzał dzielić się z nikim uzyskaną przed chwilą wiedzą, a już z pewnością nie z szerokim gronem miejscowych rzezimieszków obecnych w lokalu. Spojrzał tylko porozumiewawczo na Willa oraz swoich oficerów - Seana i Szuwaksa, odpowiedział skinieniem na ich pytające spojrzenia i wrócił do stolika. Dał znak barmance, by nalała mu kolejne piwo, i powrócił do konwersacji z Gibbsem, jakby zupełnie nic się nie wydarzyło.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Wto 0:00, 10 Sty 2006 Temat postu: |
|
Anajulia urodziła się piratką , toteż - jak na kobietę XVIII wieku - była nadzwyczaj otwarta, bezpośrednia i pewna siebie. Mężczyźni traktowali ją zwykle jak równą sobie, więc trema w kontakcie z nimi była jej obca. Do czasu, aż poznała Jacka. Onieśmielał ją. Starała się zachowywać przy nim swobodnie i nie tracić właściwego sobie tupetu, ale mimo to niekiedy brakowało jej błyskotliwej riposty czy odwagi, by podzielić się swoimi opiniami. W związku z tym unikała bezpośrednich konfrontacji ze swoim kapitanem - nie lubiła czuć się niepewnie, wszak była piratką... Tak. Była piratką. Ale była też kobietą...
Miała ogromną ochotę zaczerpnąć informacji u źródła - kapitan wielokrotnie miał okazję przekonać się, że Anajulia należy do najbardziej lojalnych i godnych zaufania osób z jego otoczenia. Liczyła więc na to, że zechce uchylić jej rąbka tajemnicy zakrwawionego skrawka. Ale w tym celu musiałaby zostać ze Sparrowem sam na sam... Zdecydowała się zatem zaczepić Bucketa - w końcu był jej wieloletnim przyjacielem i nie raz wspólnie pływali pod czarną banderą. Sądząc po wymianie znaczących spojrzeń z Jackiem, Sean wiedział co nieco o sekrecie, który próbował zdradzić zgromadzonym nieszczęsny pirat, nim wyzionął ducha na podłodze tawerny. O dziwo - w temacie orientował się też najwyraźniej ten dzieciak, Will Turner, którego Anajulia znała tylko z plotek i barwnych - czyli w połowie zmyślonych - opowieści Jacka . Wiedziała jednak z całą pewnością, że Turner i Sparrow spotkali się tylko raz - przy okazji słynnego rejsu na Isla de Muerta, dzięki któremu kapitan po latach odzyskał wreszcie Czarną Perłę. A zatem - sekret zmarłego przed chwilą pirata musiał mieć coś wspólnego z tamtą historią... Anajulia tak bardzo chciała się dowiedzieć, w jakie tarapaty przyjdzie jej wpaść niebawem w towarzystwie kamratów z Czarnej Perły, że wykosztowała się na jeszcze dwa piwa i nie odchodząc od baru dyskretnie skinęła na Bucketa. Widok pełnego kufla był na tyle przekonujący, że Sean nie zwlekał ani chwili...
- Mów co jest grane - powiedziała półglosem, tak by nikt z obecnych, prócz Bucketa oczywiście, nie mógł jej usłyszeć - Jeśli mam znów pakować się w kłopoty, to muszę wiedzieć jaka jest stawka. Inaczej nie płynę z wami, czego oczywiście będziecie gorzko żałować - zachichotała, choć wiedziała doskonale, że to prawda. Jej wkład w dokonania załogi zazwyczaj był nieoceniony.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szuwaks
Admi(n)rał
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 666
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Dziwnów/Krosno Płeć: pirat
|
Wysłany: Sob 21:10, 14 Sty 2006 Temat postu: |
|
Szuwaks siedział sobie spokojnie pochylony nad którymś z kolei kuflem piwa. Gdyby nie ten cały incydent, pewnie już dawno straciłby kontakt z rzeczywistością i zbratałby się z nogami stołu, pod którym uciąłby sobie niewielką drzemke. Widział rozmowę Bucketa z Anajulią i przeczuwał, że ta kobiecina ma chrapke na wyprawę, którą niebawem pewnie będzie organizował Jack. Nie napawało to Szuwaksa optymizmem, w związku ze wspomnieniem pamietnego sztormu (spowodowanego w jego mniemaniu przez zabraną kobietę), który przeżyli z nową załogą zwerbowaną na Tortudze. Wiedział jednak, że Jack podatny na walory kobiecego piękna, nie będzie sie długo wahał i znów podejmie szaloną decyzję o obecności kobiety na pokładzie.
Kątem oka Szuwaks widział kilku nieciekawych typów, którzy przyglądali sie Jackowi i dyskutowali przyciszonym głosem. Nagle ruszyli się ze swoich miejsc i podeszli do stołu, przy którym siedział Sparrow.
-Witaj Jacku! - rzekł ich niby-przywódca, który wygladu był co najmniej mizernego. Na pewno nie należał on do elit, o czym świadczył jego stan uzębienia, mocno przerzedzony przez szkorbut, oraz "specyficzna" woń.
- Na pewno szkoda ci jest jegomościa, który przed chwilą nas odwiedził - kontynuował ten barowy cwaniaczek.
Mina Jacka wcale się nie zmieniła, nie wyrażał zainteresowania rozmówcami.
- Powiedz nam, cóż to takiego ciekawego znajdowało się na tym papierku, który tak szybko schowałeś? Moi kamraci widzieli wszystko i nieładnie by było, jakby tak szanowany kapitan nie podzielił się z nami tymi informacjami...
W tym momencie w oczach Jacka pojawiło się nieznaczne, ledwie dostrzegalne zainteresowanie czy zamyślenie.
Szuwaks, obserwujac tę scenę, już gotów był sięgnąć po swoją niezawodną szable, ale znał Jacka na tyle, że nie wiedział jak on się zachowa - nigdy nie mógł być tego pewien. I właśnie to, co nastąpiło w tym momencie, przeszło wszelkie oczekiwania tak Szuwaksa, jak i wszystkich kompanów Jacka, który to nie mówiąc ani słowa uśmiechnął się serdecznie, ale z lekką nutą cynizmu, do swoich rozmówców, po czym wyciągnął owy skrawek i rzucił im przed nos. Na ich reakcję nie trzeba było długo czekać - rzucili się jak sępy, by obejrzeć ów kawałek papieru. Jednak wyraz ich twarzy szybko z pełnego nadziei zmienił się na pełen rozczarowania.
-Tutaj nic nie ma!! - krzyknęli prawie chórem, rzucili skrawek na podłoge i odeszli.
Jack nachylił się, podniósł papierek, ukrył go skrzętnie, po czym wstał i ruszając do wyjścia dał znak Bucketowi, iż chce z nim rozmawiac na osobności...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Will_Turner
Kanaka
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Dziwnów
|
Wysłany: Nie 22:52, 15 Sty 2006 Temat postu: |
|
Will od razu skojarzył nazwę wyspy i domyślił się jaki los spotkał znajomo wyglądającego pirata, który właśnie wyzionął ducha na podłodze tawerny. Wiedział też, że szykuje się wielka wyprawa, na którą Jack niebawem zacznie werbować załogę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sean Bucket
Kuk
Dołączył: 30 Gru 2005
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczecin eeee... Dziwnów!!! Po prostu z MORZA Płeć: pirat
|
Wysłany: Nie 23:09, 15 Sty 2006 Temat postu: |
|
Sean zajęty był rozmową z Anajulią. Opowiadał jej o legendzie Krwawej Wyspy, zasłyszaną od pewnego pirata, który był członkiem załogi Jacka w pamiętnym rejsie na Isla de Muerta.
- Od początku nie polubiłem tego typa - mamrotał zanurzając usta w złocistym trunku - Niby dobry żeglarz i przy tym szaleniec, ale irytował wszystkich ciągłym opowiadaniem historii wyssanych z palca, chełpieniem się swymi wątpliwymi dokonaniami i wiedzą o tajemnicach, której pewnie nie posiadał... mitoman-gawędziarz, jednym słowem - Sean upił duży łyk piwa i zamyślił się na chwilę, szukając w zmulonym alkoholem umyśle obrazów z przeszłości - ...ale jedna opowieść mocno zapadła mi w pamięć, bo zuchwalec próbował wykpić pomysł wyprawy na Wyspę Umarłych i deprecjonować wartość ukrytego na niej skarbu. Opowiedział wówczas o śmiertelnie niebezpiecznej Isla de Sangre, położonej w niewiadomym miejscu, zamieszkanej przez jakieś krwiożercze istoty, skłonne unicestwić każdego, kto spróbuje zbliżyć się do ukrytego tam skarbu. Ów typ szubrawy planował jednak odnaleźć wyspę i zdobyć te skarby, o jakich - jak twierdził - nikomu z nas się nie śniło...
Sean znów popadł w zadumę, bo krążące we krwi promile skłaniały go raczej do solidnej drzemki niż wspomnień i rozmów z Anajulią. Spostrzegłszy jednak, że przywołuje go Kapitan, poderwał się z miejsca i natychmiast przetrzeźwiał. W lot pojął, że oto - wcześniej niż się spodziewał - nastał oczekiwany moment mobilizacji i poczuł w swoich wysmaganych wiatrem kościach, że ten rejs nie będzie kolejną zwyczajną wyprawą po łup. Zapominając jakby o pełnym znaków zapytania spojrzeniu Anajulii, ruszył pewnie - jeśli tak można powiedzieć po takiej ilości rumu i innych ognistych napojów - za Jackiem, swoim bądź co bądź kapitanem i przyjacielem, z którym popłynąłby na sam koniec świata... a nawet na tą cholerną Isla de Sangre, której już sama nazwa wydawała mu się nieco przerażająca. Jack wyszedł z tawerny tak szybko, że Bucketowi udało sie go dogonić dopiero przy wejściu na drewniany pirs, przy którym w mroku, oświetlona jedynie naftowymi lampami, stała dumnie Perła. Było to miejsce zarezerwowane dla niej. Nikt na Tortudze nie miał prawa cumować na tym miejscu, z którego było najbliżej zarówno do sklepu i minimanufaktury starego Williamsa, jak i do tawerny.
- To był ten gaduła Greedy George? - zapytał zdyszany Bucket. Kapitan skinął głową. - Płyniemy - powiedział Sean tak, że nie było wiadomo, czy jest to pytanie, czy stwierdzenie faktu. Porozumiewawcze spojrzenie Sparrowa mówiło jednak samo za siebie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jack Sparrow
Czyściciel zęz
Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Carribean
|
Wysłany: Pon 1:37, 16 Sty 2006 Temat postu: |
|
- Sean, sprawdź czy mamy wystarczająco dużo amunicji i żywności na długą wyprawę... na dobrych parę tygodni, bo nie wiem kiedy wrócimy... o ile w ogóle wrócimy- odpowiedział z lekkim wahaniem Jack, po czym dodał stanowczym tonem - Chcę jutro rano widzieć gotowych do rejsu wszystkich śmiałków, którzy nie boją się zaryzykować życia, by zyskać coś znacznie cenniejszego... Zbierzcie z Szuwaksem tylu, ilu potrzeba by Czarna Perła bezpiecznie dopłynęła do celu. Tylko tylu - nie chcę niepotrzebnego tłoku na pokładzie.
Jack skinął Seanowi na pożegnanie i ruszył po trapie, wołając przez ramię
- I przekaż Szuwaksowi, że chcę widzieć tu jutro tę naszą dziewczynę, Anajulię! - Skierował się w stronę swojej kajuty. Potrzebował chwili samotności, by przemyśleć wszystkie szczegóły planowanej eskapady.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Pią 12:35, 20 Sty 2006 Temat postu: |
|
Następnego dnia, Jack przyszedł do znanej wszystkim piratom tawerny. Wiele osób podchodziło do niego deklarując, że chętnie wyruszą w podróż legendarną Czarną Perłą. Jack odpowiadał im, że owszem, zabierze ich na pokład, lecz muszą się liczyć z tym, iż to może być ostatnia podróż.
Tawerna była pełna ludzi. Przy jednym ze stolików siedzieli Sean i Jack, rozmawiając ze sobą o czymś naprawdę ważnym. Szeptali tak cicho, że nikt nie mógł ich usłyszeć. W tym momencie drzwi do tawerny otworzyły się z hukiem. Stanęła w nich kobieta. Nie wszystkim była ona znana, ale na pewno znał ją Jack. Twarze zgromadzonych zwróciły się w jej stronę. Tylko Sean i Jack nie zwrócili na nią uwagi. Kobieta, nie bacząc na liczne spojrzenia w jej kierunku, śmiało weszła do tawerny. Skierowała się do stolika, przy którym siedział Sparrow. Stanęła nad Jackiem i zmierzyła go wzrokiem. Jack zachowywał się, jakby zobaczył ducha. Po raz pierwszy załoga widziała go w takim stanie.
- Co... co ty... co ty tutaj robisz? - spytał Jack
- Chcę, żebyś mnie zabrał na pokład Czarnej Perły! - powiedziała - Znowu nie będzie cię całą wieczność! Mam tego dosyć, chcę abyśmy wreszcie spędzili trochę czasu... razem...
Jack zobaczył w oczach kobiety łzy. Odetchnął głęboko i poprosił ją "na słówko". Oddalili się od reszty i zajęli rozmową. Trwało to dość długo. Kiedy skończyli Jack zwrócił się do załogi.
- To jest Scarlett i będzie z nami na Czarnej Perle...
- Ale, kapitanie, mamy już jedną kobietę! Więcej kobiet na pokładzie, to większy pech! - powiedział ktoś z załogi
- Trudno - odpowiedział Jack - ona z nami popłynie...
Scarlett obdarzyła Sparrowa uśmiechem i wyszła z tawerny...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anajulia
Kapitan
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Drogi Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 5:47, 21 Sty 2006 Temat postu: |
|
W tym samym czasie Szuwaks, z kwaśną miną, przekazał Anajulii polecenie Kapitana - ma wziąć udział w rejsie na Isla de Sangre, czy jej się to podoba czy nie.
- A co to za nowy obyczaj, że uczestnictwo w szalonych eskapadach Czarnej Perły jest obowiązkowe? - zezłościła się Anajulia, bo jako prawdziwa piratka nie znosiła gdy ktokolwiek próbował ograniczać jej wolność, nawet Jack.
- Głupia jesteś - żachnął się Szuwaks - Kapitan chce widzieć na pokładzie tylko nielicznych, ze wskazaniem na ciebie między innymi. Powinnaś być dumna, a nie stroić babskie fochy.
- No wiesz... chciałabym oprócz tego być żywa - rzekła gryząc dojrzałego banana i uważnie rozglądając się po sali - Powiedz tylko, co jest grane, bo w ciemno się nie piszę.
- Bucket twierdzi, że ci opowiadał...
- Bucket bredził po szóstym piwie!
- Płyniesz czy nie?! - zdenerwował się Szuwaks, bo nie w smak było mu przekonywać dziewczynę, by i tym razem dołączyła do załogi, nawet jeśli tego właśnie życzył sobie Sparrow. - Tylko jak nie, to się Jackowi więcej na oczy nie pokazuj, dobrze ci radzę!
Ten argument był dla Anajulii dostatecznie przekonujący.
- W porządku! W porządku!!! Płynę! Już się nie wkurzaj! Powiedz mi lepiej, co za szopkę odstawia nasz drogi Kapitan. Miało być ścisłe, elitarne grono na pokładzie, a on tu się daje zaczepiać tym wszystkim obwiesiom...
- Nie znasz Jacka? Pewnie szuka perły rzuconej między wieprze... A może robi szum, żeby zachować pozory?... okaże się...
Anajulia pokręciła głową. Była zdania, że taką wyprawę należy raczej zachować w tajemnicy, a Sparrow z jakiegoś powodu zrobił z tego lokalną sensację. Intensywne myśli na temat sensu takiej postawy kapitana przerwało jej nagłe wtargnięcie do Tawerny ognistej niewiasty, która od progu strzelała oczami w stronę Jacka. Skórka banana wypadła jej z ręki, usta rozchyliły się lekko ze zdumienia.
- Te! Szuwaks! - trąciła ramieniem zajętego studiowaniem mapy kolegę - Co to za jedna? - Szuwaks podniósł wzrok na nieznajomą, po czym przeniósł go na pełną zaskoczenia twarz Jacka.
- Nie mam pojęcia - wykrztusił wolno po chwili, z przejęciem śledząc rozgrywającą się na jego oczach scenę.
Kobieca intuicja zdradzała Anajulii takie rewelacje, że piracka dusza nakazała jej podejść do baru i zamówić coś mocniejszego - co też Anajulia niezwłocznie uczyniła. Duszkiem wypiła kielich rumu i poprosiła o dolewkę. Z napitkiem w dłoni powróciła do stolika.
- To jest Scarlett - uraczył ją nowiną Szuwaks - i popłynie z nami w najbliższy rejs - dodał, wyraźnie zgrzytając zębami.
- Pieprzysz! - wykrzyknęła Anajulia ciężko opadając na krzesło.
- Zapytaj Bucketa - dziś jest trzeźwy jak świnia...
Kobieca intuicja kazała Anajulii przygotować sie na najgorsze piekło, jakie w sercu kobiety może się wydarzyć. Piracka dusza sprawiła, że po raz drugi w ciągu doby jej dłoń bezwiednie powędrowała w stronę kabury.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Will_Turner
Kanaka
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Dziwnów
|
Wysłany: Sob 14:10, 21 Sty 2006 Temat postu: |
|
Do tawerny wpadł Will potrącając lekko w drzwiach Scarlett.
- Spóźniłem się? -zapytał z uśmiechem.
- Gdzieś ty, do cholery, był? - zapytał Szuwaks
- Ja? Na Czarnej Perle. Trochę zaspałem...
- Trochę zaspałeś? Trzeba było wczoraj nie chlać tak dużo rumu! - krzyknął Szuwaks
- Przepraszam. Zjem jakieś śniadanie i będę gotów.
- Tylko jedz szybko.
Will szybkim krokiem ruszył w stronę baru. Zamówił grog... i w sumie tylko grog. Gdy wypił jednym duszkiem cały trunek, skierował się w stronę Szuwaksa i Anajulii.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Sob 17:10, 21 Sty 2006 Temat postu: |
|
Will razem z Szuwaksem i Anajulią rozmawiali przez dłuższą chwilę rozglądając się po Tawernie. Wszyscy ze zgromadzonych w niej nie wyglądali na zdenerwowanych, ani na przejętych rejsem Czarną Perłą. Wręcz przeciwnie, śmiali się i żartowali, jakby za chwilę mieli udać się na miłą i wesołą wycieczkę. Szuwaks zauważył, że zgromadzeni sądzą, iż Jack przesadza strasząc ich możliwymi konsekwencjami planowanej podróży... Jednak on dobrze znał Sparrowa i wiedział, że jeśli wyprawa jest prawdziwie niebezpieczna, to kapitan nie będzie tego przed nikim ukrywał.
Zabawa w Tawernie trwała w najlepsze. W pewnej chwili do stolika przy którym siedziała Anajulia razem z Willem i Szuwaksem podeszła Scarlett.
- Czy mogę się przysiąść - spytała wesoło.
- Eee... tak, jasne! - odpowiedział Will.
Anajulia zgromiła go wzrokiem. Od początku wiedziała, że co jak co, ale ona Scarlett nie polubi. Gwar w Tawernie nie ucichł nawet przez chwilę.
- Hmm... czy możesz nam powiedzieć... eee - zwrócił sie do Scarlett Szuwaks - eee... kim ty u diabła jesteś?!
- Ja? Jack wam nie mówił? - zachichotała dziewczyna - Jestem je...
I już nie dokończyła, bo w tym samym momencie Sparrow wstał i zaczął mówić:
- Widzę, że wiele osób chce zabrać sie z nami na pokład Czarnej Perły... Mamy dużo ochotników, ale nie wiemy czy któryś z nich jeszcze tu wróci - zaczął, ale żaden z piratów nie zareagował na to - Mam nadzieję, że jesteście dość odważni, bądź dość odważne (i tu zwrócił się w stronę Anajulii i Scarlett), aby dochować wierności kapitanowi...
Przerwała mu błyskawica, która właśnie przeszyła niebo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Will_Turner
Kanaka
Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Dziwnów
|
Wysłany: Nie 1:29, 22 Sty 2006 Temat postu: |
|
Will nagle zerwał się podnosząc kufel ze swoim drugim śniadaniem i krzyknął:
- Za Kapitana! Za Czarną Perłę!
Reszta załogi również podniosła swoje kufle, powtarzając okrzyk za Willem dopijącym swoje śniadanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jack Sparrow
Czyściciel zęz
Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Carribean
|
Wysłany: Nie 5:54, 22 Sty 2006 Temat postu: |
|
W pierwszym momencie Jack obrzucił Willa pełnym dezaprobaty i zarazem zaskoczenia spojrzeniem. Młokos wyrwał się idiotycznie ze swoim toastem w samym środku ważnej wypowiedzi Kapitana, co było poniekąd ujmą dla godności tej funkcji, bez względu na treść owego toastu. Po chwili jednak Sparrow pojął intencje chłopaka, który swoim wybrykiem skutecznie odwrócił uwagę zgromadzonych wokół Jacka marynarzy od przecinającej niebo za oknami tawerny błyskawicy. Nagła zmiana aury nie wróżyła dobrze planowanemu rejsowi, ale Kapitan nie zamierzał go odwlekać. Miał nadzieję szybko uzyskać deklaracje w kwestii udziału w wyprawie, z których później honor nie pozwoli się piratom wycofać, bez względu na warunki pogodowe.
- Tak więc - ciągnął puszczając oko do Willa - oczekuję, że każdy marynarz, który niebawem zaokrętuje się na Czarną Perłę, będzie bezwzględnie posłuszny moim rozkazom i gotów do każdej ofiary, jakiej wymagać będzie sytuacja, mimo iż do końca nie będzie wiedział, jaki jest cel naszej wyprawy. Jak nigdy, musimy stworzyć zgraną załogę - tylko w ten sposób mamy szansę stawić czoła niebezpieczeństwom, jakie na nas czyhają. Ktokolwiek nie rozumie, co mam na myśli, albo nie zamierza wziąć sobie do serca tego, co mówię, może zamówić kolejną porcję grogu i zapomnieć o rejsie...
Jack był śmiertelnie poważny jak rzadko, zaglądał głęboko w oczy wszystkim zgromadzonym, wyraźnie trapiąc się planowaną podróżą.
- O ostatecznym składzie załogi zadecyduje Szuwaks, którego i tym razem mianuję moim pierwszym oficerem. W razie mojej śmierci lub nieobecności - to jemu dochowacie posłuszeństwa, jeśli chcecie wyjść z tego rejsu cali i zdrowi. Drugim oficerem jest Bucket - nie muszę wam chyba tłumaczyć, po co mamy drugiego oficera... Kurs, jako trzeci oficer, wyznaczy Anajulia - wskazał palcem na osłupiałą dziewczynę - i to jej rozkazom macie się podporządkować jeśli z jakiejś przyczyny zabraknie, na stałe lub czasowo, mnie, Seana i Szuwaksa. To tyle. Spodziewam się ujrzeć moją załogę w komplecie dziś w południe.
Jack skierował się w stronę drzwi, przeszedł kilka kroków i odwrócił w stronę swoich kamratów.
- A ty Scarlett, pozwól ze mną... - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sean Bucket
Kuk
Dołączył: 30 Gru 2005
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczecin eeee... Dziwnów!!! Po prostu z MORZA Płeć: pirat
|
Wysłany: Nie 14:54, 22 Sty 2006 Temat postu: |
|
Wieść o wyprawie rozeszła się po wyspie, wbrew jej nazwie, nie tempem żółwia, lecz lotem błyskawicy. Sean z Szuwaksem poprosili właściciela tawerny o małą izbę na zapleczu, w której odbywały się czasem spotkania w zamkniętym gronie załogi. Zorganizowali tam coś na kształt komisji poborowej, jaką organizowały marynarki tych wszystkich królestw, które ich tak nienawidziły. Przyjmowali wszystkich chętnych pojedynczo, co niestety spowodowało, iż zajęło im to około 4 godzin. Efektem tej selekcji, był kwiat (o ile tak ich można było nazwać) braci pirackiej. Najlepsi specjaliści w dziedzinie zarówno uprawiania żeglugi z wiatrem i pod wiatr, jak i nieustraszeni wojownicy, którym inteligencji też nie brakowało. Unikali ludzi nieobliczalnych, takich, po których nie wiadomo czego się można spodziewać i którzy mogli by się okazać nielojalni. Nauczyła ich tego przygoda Jacka z Barbossą. Wśród wybranych, oprócz stałej załogi, znalazło się wielu marynarzy i - choć przy sporych sprzeciwach Szuwaksa - parę kobiet, które doświadczeniem i hartem nie odbiegały pozostałym mężczyznom przyjętym do załogi, a i pewnie nie jednego przewyższały. Tylko dzięki temu Szuwaks z mieszanymi uczuciami zgodził się. Jack kazał wybrać jedynie niezbędną liczbę ochotników, lecz na tak olbrzymim żaglowcu jakim była Perła i tak była to ilość osób, więc ciężko byłoby teraz wymienić wszystkich z imienia. Pozostało zająć się tylko stroną logistyczną wyprawy - zaopatrzeniem, którym to do czasu zakończenia zaciągu zajmowała się Anajulia z Willem. Sean z Szuwaksem podziękowali właścicielowi tawerny i po dopiciu piwa poszli pomóc Anajulii i Willowi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Sparrow
Piracki Lord
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z teatru Płeć: piratka
|
Wysłany: Nie 14:57, 22 Sty 2006 Temat postu: |
|
Przez chwilę Scarlett nie zrozumiała tego, co powiedział do niej Jack. Szybko się jednak otrząsnęła, wstała i razem z nim wyszła z Tawerny. Na zewnątrz pogada się poprawiła. Burza ucichła, chociaż wiatr nie ustał. Wiał mocno. Scarlett wiedziała, że może to utrudnić rejs. Ufała jednak Jackowi - znała go na tyle, żeby mieć pewność iż jako dobry Kapitan nie narazi swojej załogi na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Szła cały czas za nim, nie wiedząc gdzie ją prowadzi. Myślami błądziła dość daleko. W pewnym momencie Sparrow się zatrzymał. Scarlett posłusznie stanęła obok niego, niepewna czego się ma spodziewać.
- Scarlett - zaczął Jack - Hmm... posłuchaj, nie wiem jak ci to powiedzieć...
- Ale co? - uśmiechnęła sie Scarlett...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|